sobota, 20 grudnia 2014

Od John'a - C.D Vanessy

Oderwałem się od Vani ust. Spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem.
- Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie. - powiedziałem.
Pocałowałem ją w czoło, wziąłem ciuchy i poszedłem się ogarnąć do łazienki.
*
Kiedy wróciłem do pokoju, dziewczyny już nie było. Pewnie poszła do siebie. No nie ważne... Nero skakał jak idiota po całym pokoju. Najwidoczniej jest to jakiś kangur. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do Vanessy...

<Vanessa?>

Od Angie - C.D Nivan'a

Spojrzałam na Nivan'a.
- Hm... - ułożyłam usta w dziubek - No dobrze.
Musnęłam delikatnie Nivan'a w usta. Wstałam i podeszłam do Diarada. 
- Gdzie uciekasz? - zapytał wstając. 
- Do akademii. - odparłam. 
- To poczekaj za mną. 
- Nie. - mruknęłam.
Wskoczyłam na grzbiet ogiera i zaczęłam pędzić do akademii...
*
Kiedy dotarłam do stajni, kilka minut po mnie przyjechał Nivan. Zsiedliśmy z koni i rozsiodłaliśmy je i wypuściliśmy na pastwisko. 
- Idę do siebie. - powiedziałam. 

(Nivan?)

Od Klary

Przed dotarciem do akademii mieszkałam z rodzicami i ze starszą siostrą, moi rodzice byli bogaci więc mi i mojej siostrze nic nie brakowało, przynajmniej wszyscy i moja siostra tak twierdzili, ja natomiast nie popierałam tego zdania, brakowało mi ciepła i miłości od rodziców, a do tego mój ojciec zdradzał moją matkę, nikt tego nie wiedział oprócz mnie i jego....A w ogóle po co o tym gadać? No więc miałam tego dość i postanowiłam z tego domu wyjechać, ja i mój Zeus, czasami czułam się tak jakby ja i Zeus byliśmy sami na tym świecie.
W dniu kiedy miałam wyjechać, zawiozła mnie tam mama i siostra której nie cierpię, no ale do rzeczy gdy już dojechaliśmy, wysiadłam pierwsza i wzięłam walizki mama wyszła i mi pomogła. A gdy już nadszedł czas żegnania, mama rzuciła proste "To cześć" i się przytuliła tak jakoś sztywno, a siostra przez ten cały czas siedziała w aucie, nie wysiadła ani nic, tylko siedziała. Potem mama weszła do auta i zaraz ich nie było. Miałam do nich wielki żal, płakać mi się chciało. Miałam 3 wielkie walizki a ja byłam sama, no ale sama sobie poradzę, nie chcę nikogo prosić bo po co? Gdy już znalazłam mój pokój, dowiedziałam się że będę tam mieszkała z kilkoma dziewczynami. Nie było ich w pokoju ponieważ to była godzina obiadowa więc pewnie nikogo nie było w swoich pokojach, a ja wykorzystałam okazje by się spokojnie rozpakować, po tym z impetem pobiegłam do mojego Zeuska. W stajni też nikogo nie było więc tym szybciej mogłam dojść do mojego konia. Jak już go znalazłam zaczęłam go czyścić i dopieszczać. Nagle zatrzymał się przy boksie Zeusa ktoś.
(Ktoś?)

Od Leny C.D. Jeyson'a

Po badaniu wyszłam z gabinetu i skierowałam się do Jeyson'a, który był wciągnięty w rysowanie czegoś w notatniku. Szturchnęłam go w ramie, a on zdjął słuchawki i spojrzał na mnie.
-Zadowolony?-Zapytałam, ze sztucznym uśmiechem na ustach.
-Tak i to bardzo. Co ci lekarz powiedział?-Zapytał wstając.
-To tylko zwykłe przeziębienie, więc radze się trzymać ode mnie z daleka.-Powiedziałam i wyjęłam z torebki chusteczkę, a potem wydmuchałam nos.
-Czyli wracasz na piechotę.-Powiedział Jey.
-Ha ha bardzo śmieszne. Gdzie jest najbliższa apteka?-Powiedziałam.
-Na parterze.-Powiedział i ruszyliśmy do schodów. Zeszliśmy na dół i ja poszłam do apteki, a Jey do samochodu. Wykupiłam receptę i dołączyłam do niego. Wsiadłam na miejsce pasażera.
Jeyson

Od Jeyson'a CD Lex

Usłyszałem w końcu jej imię i odwróciłem się na chwilę stając.
- Jeyson- odparłem i poszedłem do Dark'a.
Fryz czekał w stajni. Usłyszałem przypadkiem jak stajenni rozmawiali o nowym koniu fryzyjskim. To pewnie koń Lex. Poszedłem prawie na koniec stajni i zobaczyłem jak czarny ogier skubie siano. Ładna budowa, chód pewnie też miał niezły. Wyciągnąłem zeszyt i ołówek. Zawsze trzymałem je w szafce z rzeczami. Wróciłem z powrotem do ogiera i zacząłem notować. Może to mi się kiedyś przyda. Notując tak poczułem dłoń na swoim ramieniu. Gdy się odwróciłem zobaczyłem Lex.
- Hej Lexi- odparłem.
- Lex- poprawiła mnie.
- Lex, Lexi, a co za różnica. Na jedno i to samo wychodzi- wzruszyłem ramionami.
- Dlaczego zapisujesz informacje o moim koniu?- spytała dociekliwie.
- Może mi się kiedyś to przyda- westchnąłem zamykając zeszyt i idąc w stronę siodlarni gdzie były szafki.

<Lex?>

Od Lex

Nowe miejsce - nowe życie? Niee, to tak nie działa. A czasami by się chciało.
***
Zostałam zaprowadzona do mojego pokoju. Zaczęłam upychać moje rzeczy na przeznaczonych da mnie szafkach. Hmm, chyba najgorzej będzie z książkami. Ubrania jako tako się zmieściły. Jeśli będę miała czas, a raczej nie będę, to je poukładam. No to teraz moje skarby. Na wyznaczonych dla mnie półkach się nie zmieściły, więc pokładłam je jeszcze na szafce nocnej i pod łóżkiem. Gdy skończyłam, wzięłam pod pachę "Monstrumologa" i poszłam odwiedzić Elendila oraz zapoznać się z budynkiem Akademii. Kiedy skończyłam "obchód" usiadłam na korytarzu opierając się o grzejnik i zaczęłam czytać. Zatopiłam się w lekturze, i nie wstawałam sz podłogi, dopóki nie zaczepił mnie przechodzący obok trener.
-Wstań z podłogi, proszę.-powiedział mi młody mężczyzna dorzucając do swej wypowiedzi promienny uśmiech. Posłuchałam jego polecenia, wstałam i oparłam się o ścianę.
-Wiesz, że zawsze możesz iść do salonu w akademiku?-spytał.
-Wiem, po prostu nie chciało mi się tam iść.-powiedziałam i obdarzyłam trenera uśmiechem. Promienny nie był, tak samo, jak nie był prawdziwy. Na prawdę nie lubię, gdy ktoś przeszkadza mi, kiedy czytam. Jednak dla nie wprawnego oka wyglądałam na miłą i pogodną uczennicę. Zaśmiał się głośno, rzucił krótkie "Do widzenia" i poszedł. Ja jednak ruszyłam w stronę akademika. Weszłam jeszcze szybko do pokoju, wyciągnęłam z plecaka tabliczkę czekolady i wróciłam do salonu. Usiadłam przy grzejniku, otworzyłam czekoladę i zaczęłam czytać "Monstrumologa" i jeść czekoladę jak batonik. Salon był pusty, jednak w którymś momencie usłyszałam kroki na schodach. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale zwyczajem wykształconym przez lata treningów napięłam mięśnie i czekałam. Do salonu wszedł chłopak. Nie podnosiłam oczu znad książki, ale jednak widziałam go bardzo dobrze. Zwróciłam na niego uwagę, gdy rzucił do mnie "Cześć". Wtedy podniosłam oczy znad książki i przyjrzałam mu się lepiej. Po jego postawie było widać, że nie ma wobec mnie złych zamiarów, więc trochę się rozluźniłam, jednak nadal pozostałam czujna. Och, stare nawyki. Jednak, jak już kiedyś się przekonałam takie nawyki się opłacają. Moje przemyślenia trochę trwały, a chłopak stał przede mną i patrzył się na mnie.
-Umiesz mówić?-spytał sarkastycznie, wytrącając mnie z przemyśleń. Spojrzałam na niego otwarcie. Uśmiechnęłam się sarkastycznie i zaczęłam szczebiotać po chińsku. Tak, po chińsku.
-Oczywiście, że umiem mówić. Po prostu byłam zajęta. A Ty? Nie masz nic do roboty tylko stać tutaj i się na mnie patrzeć? Jestem cudem natury, czy okazem w zoo?-wyrzuciłam z siebie ten potok słów. Nic nie rozumiał, więc mogłam mówić dowolne zdania, nawet bez ładu i składu, byleby dał mi spokój, ale poprzestałam na tym. Chłopakowi niemal oczy wyszły z orbit.
-C..co?-wydukał. Nie poszedł sobie, tylko stał i się patrzył. Przewróciłam oczami i przemówiłam, tym razem normalnie, żeby mnie zrozumiał i sobie poszedł.
-Cześć. Nie patrz się tak. Nie masz innego zajęcia?
-Och, oczywiście, że mam. A może powiesz mi chociaż, jak masz na imię
-A co? Twoją Ambicją jest poznanie wszystkich z Akademii?-spytałam sarkastycznie. Wzruszył ramionami i już wychodził z salonu, gdy rzuciłam za nim.
-Lexington, czyli Lex.
 

<Jeyson? Wybacz, Lex nienawidzi, gdy ktoś przeszkadza jej, gdy czyta. =D >

Powitajmy Lexington i Elendil'a!


 
Imię: Lexington
Pseudo: Lex
Nazwisko: Daireen
Wiek: 18 lat.
Głos: Marta Jandova
Charakter: Tajemnicza, małomówna, enigmatyczna, sarkastyczna. Woli siedzieć w kącie i czytać książkę, czy trenować, niż imprezować. Wygląda na niewinną, głupiutką nastolatkę, ale jest zabójczo inteligentna i silna. Nie wchodzi innym w drogę, raczej trzyma się na uboczu. Potrafi być jednak romantyczna, subtelna i powabna, świetnie całuje, ale tylko nie licznym jest dane to poznać. Nienawidzi ludzi, którzy się wywyższają. Do perfekcji opanowała rozpoznawanie mimiki twarzy u innych osób, również rozpoznawanie znaczenia ich gestów, a także wspaniale potrafi kontrolować swą mimikę, i gesty. Czasem jednak coś jej umknie. Nie wierzcie jej uśmiechowi, najczęściej jest sztuczny, ale jeśli już jest prawdziwy, to znaczy, że ktoś, czy coś w pełni zasługuje na taki "prezent". Bardzo trudno jest zyskać jej zaufanie. Jeśli miała by wymienić osoby, którym w życiu na prawdę zaufała, można by było policzyć ich na palcach u rąk, jeśli odjąć "życiowe pomyłki" zostanie ich może... 5?
Aparycja: Karminowe włosy, przenikliwe oczy koloru stali, pełne usta, wydatne kości policzkowe, a także ponury kuzyn uśmiechu na twarzy, to to, co ją charakteryzuje. Jest dosyć wysoka ( jakieś 180cm), wysportowana, gibka i szczupła. Na prawej łopatce i barku ma tatuaż róż (widoczny na zdjęciu), na prawym przedramieniu od wewnętrznej strony ma wytatuowany napis "SURVIVE", wzdłuż kręgosłupa ma napis z Pierścienia. Jeśli chodzi o ubiór, chodzi w ciemnych strojach, np. czarny t-shirt, takowe jeansy i glany.
Hobby: Sztuki walki, sporty ekstremalne, czytanie książek, jazda na motorze, tatuaże, rysowanie, psychologia. I oczywiście jazda konna.
Partner: Chyba was ostatni telep opętał. Ktoś by ją chciał?
Rodzina: Gdzieś tam, daleko...
Ciekawostki: Zawsze nosi przy sobie kilka noży do rzucania. Biegle włada 8 językami, a czyta i pisze w kolejnych 3. Nie pali i nie ćpa. Jeśli chodzi o alkohol, to najwyżej na imprezach, które i tak się często nie zdarzają. Jej antystresami są: jazda konna, książki, ostry, wyczerpujący trening i czekolada. O, tak. Dużo czekolady.
Historia: Jej historia, tak? Hmmm... od czego by tu zacząć? Jej tata był najlepszym przyjacielem mieszkającego w Chicago mistrza Wing Chun. Zmarł, gdy miała rok. A matka? Zostawiła jej tatę z nią i odeszła od nich. Tak oto jej przybranym ojcem stał się Mistrz. Sensei. To od niego nauczyła się tego, co umie. To od niego dostała Elendila. Melodramat, nie?
Koń: Elendil
Pupil: ---
Pokój nr: 4
Login: Kiciulka25 <--- Howrse
Dodatkowe zdjęcia: --- 

Imię: Elendil
Płeć: ogier
Wiek: 6 lat
Rasa: Koń Fryzyjski
Budowa: Elendil to wysoki i majestatyczny koń. Jest dobrze umięśniony, a długa grzywa, ogon i szczotki pęcinowe oraz łabędzia szyja, niewielka głowa, błyszczące inteligentne oczy dodają uroku.
Usposobienie: Ostojeństwo i szlachetność emanuje od niego na odległość. Lex nazywa go czasem Królem. Nie lubi się brudzić, na wszystko spogląda przez swój pryzmat. Nie można nazwać go jednak egoistą (tak się w ogóle mówi o koniu?), za Lex, lub zwyczajnie kimś, kogo polubił, popędzi w ogień. Nie jest łatwo uzyskać jego zaufanie. Jest spokojnym koniem, nie ma narowów, choć czasem zdarzają mu się fochy. Jest nad wyraz inteligentny.
Specjalizacja: Ujeżdżenie
Inne: Lex dostała go jako malutkiego źrebaka od Mistrza na swoje 12 urodziny.
Nr. boksu: 34
Właściciel: Lexington Daireen

Od Jeyson'a CD Leny

- Powinien cię zbadać lekarz- westchnąłem. 
- Pff nie ma mowy. Nie będę co tydzień jeździć do szpitala bo tobie się tak podoba- przewróciła oczami. 
- No przykro mi bardzo, ale sama się o to prosisz i do tego doprowadzasz- mruknąłem. 
- Że to moja wina że jestem chora tak?- warknęła. 
- Nie mówię że twoja. Może to z powodu tamtego wypadku nad jeziorem- założyłem ręce na wysokości klatki piersiowej. Czasami ona naprawdę byłą niemożliwa- I tak musimy jechać do tego szpitala. A co jeśli to coś poważnego? 
- Okej okej, niech ci będzie- mruknęła i zaczęła się ubierać. Po kilku minutach byliśmy już na parkingu. 
Po jakimś czasie przyjechaliśmy do tego szpitala. Lenę przyjął lekarz ten co wcześniej. Nieco się zdziwił jej kolejną wizytą, ale przyjął ja z ciepłym uśmiechem. Czekałem na korytarzu. Postanowiłem umilić sobie czas rysując i słuchając muzyki w słuchawkach. Rysowałem długopisem w notatniku. Zapisywałem tam tylko wizyty Dark'a u weterynarza żeby sprawdzić czy jest zdrowy i swoje badania okresowe czy u mnie też nic nie ma. 

<Lena?> 

piątek, 19 grudnia 2014

Od Leny C.D. Jeyson'a

-Powiedzmy, że lepiej, choć spędzenie następnych paru dni w łóżku nie jest spełnieniem marzeń.-Powiedziałam, a Jey pokręcił tylko głową.
-Wiesz, że jesteś niemożliwa?-Zapytał i spojrzał na mnie.
-Wiem.-Powiedziałam i chciałam się uśmiechnąć szatańsko, ale nie wyszło, bo dostałam napadu kaszlu.
Jey

Od Nivan'a cd Angie

- Spoko...- wsadziłem ręcę do kieszeni, wstałem i poszedłem do Discord'a. Wsiadłem na niego na oklep i wyjechałem. Na dworze czekała już na nas Angie. Pojechaliśmy na kilku godzinną wycieczkę. Zatrzymaliśmy się nad wodospadem i zsiedliśmy z koni. Złapałem ją za rękę i usiedliśmy nad wodą. Pocałowałem ją w policzek. Nagle zaczął padać śnieg.- Za chwilę święta...- wyszeptałem i musnąłem nosem jej szyję. Usiadła na mnie okrakiem, a ja wpiłem się w jej usta.
- Święta... nasze pierwsze wspólne święta...- przytuliła się do mnie.
- Kocham Cię... wiesz co?
- Co?
- Niedługo wychodzi nowy film... Całuj i mów, czy jakoś tak... czy chciałabyś na niego pójść?

(Angie?)

Od Vanessy CD John'a

Obudziłam się gdzieś o 5 rano. Wstałam i podeszłam do okna. Akurat wschodziło słońce, a widok był piękny. Spojrzałam na śpiącego John'a. Wzruszyłam ramionami i westchnęłam. No trudno, warto go obudzić dla takiego widoku nawet jeśli będzie miał potem na mnie focha. Podeszłam i ściągnęłam z niego kołdrę, a ten w jednej chwili się obudził. 
- Bożee zimno mi. Oddaj tą kołdrę!- mruknął zaspany. 
- Wstań na chwilę- odparłam. 
- Po co?- burknął. 
- Wstań to się przekonasz- wzruszyłam ramionami i podeszłam znowu do okna. Już po chwili poczułam jak John mnie obejmuje. 
- Rzeczywiście, piękny widok- powiedział kładąc podbródek na mojej głowie. Odwróciłam się i zatopiłam swoje wargi w jego ustach.    

<John?>

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na nią.
- Pf... Wiem że kłamiesz. - powiedziałem.
Pocałowałem ją w policzek. 
*
Leżeliśmy kilka godzin, rozmawialiśmy do momentu kiedy Vani usnęła a ja kilka minut po niej...

<Vanessa? Soł romantico <3 XD>

Od Vanessy CD John'a

Próbowałam się temu oprzeć, no ale uległam. Nic nie mówiąc położyłam się obok niego. John myślał że nie widzę jak triumfalnie się uśmiecha, ale postanowiłam pozbyć go tej satysfakcji. 
- Ej, ale wiesz że ja wszystko widzę nie?- uśmiechnęłam się. Chłopak dziwnie na mnie spojrzał udając że nic nie zrobił. Przewróciłam tylko oczami i się przytuliłam. 

<John?>

Od John'a - C.D Vanessy

Przyciągnąłem Vanessę do siebie. Wtuliłem w dziewczynę i musnąłem jej szyję swoimi wargami. 
- John... - mruknęła.
- No co? - zapytałem odsuwając się od niej.
Jednak dziewczyna nie odpowiedziała. Spróbowała wstać, ale ja kurczowo trzymałem za jej nadgarstki.
- Nie idź. Plose. - zrobiłem słodkie oczka.

<Vanessa?>

Od Vanessy CD John'a

Przez dobre kilka godzin leżałam tak z nim pod kołdrą. 
- Mogę już wstać?- spytałam z uśmiechem. 
- Zimno mi jeszcze- odparł.
- Oj chyba już nie- spróbowałam wstać, ale on pociągnął mnie za rękę. 
- Jak mówię że mi jeszcze zimno to znaczy że jest mi jeszcze zimno-mruknął kurczowo trzymając mój nadgarstek. 
- Serio? Jakoś po tobie nie widać- odparłam i go pocałowałam, a on drugą ręką przyciągnął mnie do siebie. 

<John?>

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na Vani i wtuliłem w nią. 
- Teraz nie wyjdziesz stąd. - powiedziałem.
Dziewczyna westchnęła cicho. Przejechała po moich włosach, ja tylko mruczałem i się uśmiechnąłem. 
Nie chciałem puścić Vanessy więc kiedy tylko próbowała wstać mówiłem coś typu "Zimno mi" albo "Źle się czuje" przez ona automatycznie się cofała i dalej leżała. 

<Vanessa?>

Od Vanessy CD John'a

- A tobie co?- spytałam wchodząc i siadają obok niego. 
- Byłem na chwilę na dwór z Nerem dosłownie bez ubrań oprócz bokserek- odparł spod kołdry. 
- Too nie mogłeś się ubrać?- spytałam. 
- No wiesz jakoś nie zdążyłem- powiedział ironicznie. 
Przewróciłam oczami położyłam się obok przytulając do niego i przykrywając się kołdrą. 
- Cieplej?- spytałam patrząc na niego. 

<John?>

Od John'a - C.D Vanessy

Kiedy przyszedłem do pokoju poszedłem wziąć prysznic. Potem wytarłem ciało itd... Kiedy wyszedłem z łazienki Nero kręcił się przy drzwiach. Spojrzałem na niego. Szczeniak zaczął drapać drzwi. Spojrzał na mnie i szczeknął. Na samych bokserkach wyszedłem z nim na dwór. A czemu? No bo nie zdążyłem założyć ani spodni ani kurtki więc wyszedłem tak jak wyszedłem. Zacząłem się trząść. Nero załatwił się, szybko wziąłem go na ręce i pobiegłem do swojego pokoju. Wbiegłem do pokoju, zamknąłem drzwi i położyłem szczeniaka na ziemi. Szybko wskoczyłem do łóżka i owinąłem się kołdrą. W pewnym momencie do pokoju  weszła Vanessa...

<Vanessa?>

Od Vanessy CD John'a

- Hmmm no nie wiem... Może jakieś ubrania, Mp4, może trochę kasy...- zaczęłam wymieniać.
- Już już koniec- przerwał mi zakrywając usta ręką. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam, a on po chwili zabrał dłoń. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. John objął mnie ramieniem i szliśmy dalej. Wróciliśmy dopiero po jakichś dwóch, trzech godzinach. Było już ciemno. Każdy poszedł do swojego pokoju. Jednak gdy chciałam iść z moim psiakiem do pokoju to on usiadł i nie chciał iść. Tak samo jak Nero. Wołałam go, ale on nic. Podeszłam i wzięłam go na ręce, ale zaczął się szarpać, więc puściłam go.

<John?>

Od Jeyson'a CD Leny

- To to z tego, że powinnaś leżeć, a nie siedzieć tu i siedzieć ledwo żywa- założyłem ręce.
- No ale...- zaczęła.
- Nie ma ale. Marsz o spokoju- odparłem stanowczo.
- Mówisz ja moi rodzice- westchnęła.
- Trudno. To nie zmienia faktu że masz iść do pokoju- przewróciłem oczami. Lena tylko westchnęła i powłóczyła się do siebie. Ja zjadłem swoje kanapki i poszedłem potrenować.

***

Wróciłem do akademii dopiero wieczorem. Zjadłem kolację i poszedłem sprawdzić co u Leny. Gdy zapukałem i wszedłem zastałem ją leżącą ją pod kołdrą. Obok leżały butelki z lekami. Usiadłem obok niej.
- Lepiej?- spytałem.

<Lena?>

Od Gabriela-c.d Leny/Leyci

Pozwoliłem Lenie sprawdzić co z klaczą. Nie zabrało jej to dużo czasu. Posmarowała obtarcie po czym uśmiechnęła się i odeszła. Złapałem ją za nadgarstek.
-Dziękuje.
Skinęła głową, puściłem ją i poszła dalej. Po chwili przyszła nowa osoba.
~*~
-Gabriel.
Rzuciłem kiedy szła do innego konia. Obróciła się i lekko uśmiechnęła.
-Miło.
Spojrzałem na nią z powątpieniem. Zamknąłem boks Evil Dream i podszedłem do Leyci.

(Leyci ?)

czwartek, 18 grudnia 2014

Od Leny C.D. Jeyson'a

-Nie za wygodnie ci?-Zapytałam sarkastycznie i spojrzałam na Jey'a.
-Nie, powiem szczerze, że materac mógłby być bardziej miękki.-Powiedział.
-Oh.. jakie ty masz wymagania.-Powiedziałam i uniosłam ręce do góry, a potem położyłam się na łóżku. Zasnęłam w mgnieniu oka. Obudziłam się następnego dnia całkiem wcześnie. Nie czułam się najlepiej, ale jakoś mi to specjalnie nie przeszkadzało. Poszłam się ogarnąć do łazienki, a kiedy wróciłam po dwudziestu minutach postanowiłam iść na stołówkę. Zeszłam po schodach i weszłam do pomieszczenia i zrobiłam sobie dwie kanapki. Usiadłam przy wolnym stoliku. Zaczęłam jeść choć każdy kęs odbierał mi chęć do dalszego posiłku. Po paru minutach przyszedł rozpromieniony Jey.
-Co się tak szczerzysz?-Zapytałam.
-Wyglądasz słodko jak śpisz.-Powiedział i pomachał mi telefonem przed twarzą, a ja nawet nie zareagowałam. Jeyson usiadł i przyjrzał mi się dokładnie.
-Kim jesteś i co zrobiłaś z Leną?-Zapytał.
-Ha ha.Czemu sądzisz, że coś jest nie tak?-Powiedziałam bez wyrazu.
-Nie pieklisz się, ani nie chcesz mnie udusić oraz jeszcze nawet nie zjadłaś jednej kanapki.-Powiedział i wstał.
-Mistrz dedukcji.-Warknęłam, a chłopak obszedł stolik i stanął za mną. Przyłożył mi nadgarstek go czoła.
-Wiesz, że masz gorączkę?-Zapytał zabierając rękę.
-Może i co z tego?-Powiedziałam i spojrzałam na niego.
Jey

Od John'a - C.D Vanessy

Amstaf tylko zamerdał wesoło ogonkiem a po chwili zaczął pędzić już dalej. Westchnąłem. 
- Co jest? - zapytała Vani.
- Nic. - odparłem. 
Spojrzałem na Vanessę. Przejechałem dłonią po jej policzku. Uśmiechnęła się lekko. 
- Co chcesz na święta? 

<Vanessa?>

Od Angie - C.D Nivan'a

Spojrzałam na chłopaka. 
- Um... Ok... - odparłam. 
Przeczesałam jego włosy, po czym przy samym końcu lekko je szarpnęłam. Chłopak syknął i na mnie spojrzał. Zrobiłam minę niewiniątka i pocałowałam go delikatnie w usta. Oczywiście pamiętając aby ustać na palcach... Chłopak odwzajemnił pocałunek, w pewnym momencie leżeliśmy na sianie. Całowaliśmy się jeszcze kilka minut, a potem ktoś wszedł do stajni. Od razu Nivan odsunął się ode mnie. Uśmiechnął się lekko. 
- Ktoś nas obserwuje. - powiedziałam wskazując na Diarada. 
Wywrócił oczami. 
- Idę na jazdę bo coś długo mi się nie jeździło. - powiedziałam. - Wybierasz się ze mną na małą przejażdżkę?

(Nivan?)

Od Nivan'a cd John'a/Angie

- Cco?!- wstałem na kanapie, położyłem rękę na jego twarzy i odbiłem się przebiegając po nim. Wybiegłem zakłdając bluzę. Pobiegłem do salonu, stołówki, pokoju dziewczyn... nigdzie jej nie było.- Angie!- pobiegłem do stajni i zastałem ją w boksie. Przytuliłem ją od tyłu.- Przepraszam... nie... nie zauważyłem Cię... zdarza mi się wyłączać...- przycisnąłem wargi do jej szyi. Odwróciła się do mnie.
(Angie?)

Od Vanessy CD John'a

Dogoniłam go i położyłam dłoń na ramieniu. Gdy się odwrócił bez zastanowienia go pocałowałam. John ujął moją twarz w dłoniach. Po chwili podbiegli Nero z Donutem i zaczęli skakać wokół nas. Oderwałam się od jego ust i uśmiechnęłam.
- Obrażasz się częściej niż ja- odparłam, a on tylko zlustrował mnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami i przytuliłam się trzymając go za rękę.
Donut tak się wtapiał w śnieg, że znajdywałam go tylko dostrzegając obróżkę. Zaś Nero chował się gdzie popadło albo rozkopywał góry śniegu. Kiedy przechodziliśmy obok obrzucił nas nim. Spojrzeliśmy na niego w tym samym czasie, a on tylko usiadł i patrzył spod głowy merdając przy tym ogonem.

<John?>

Od Leyci - C.D Gabriela

- Czy moje imie jest takie istotne? - spytałam mrużąc oczy, podeszłam do klaczy. Miała piękną maść specyficzną dla rasy Nokota. Dziwiło mnie, że klacz jest tak wysoka jak na tą rasę, podsunełam jej rekę pod chrapy - Przechodziłam obok hali i widiałam, że ci się wyrwała, ładna klacz - przejechałąm ręką po jej szyi i lekko ją poklepałam, klacz ciągle miałą pionowo ustawione uszy, była bradzo czujna, chrapy miała rozszerzone, była spieta. Zaczełam zataczać lewą ręką na jej szyi kółka, przejechałąm prawą ręką wzdłóżgrzbietu aż do zranionej nogi, palcami sprzwdziłam na całej długośći czy noga jest ciepła, nie była, to dobrze, nie doznała, żadnego zerwania mięśni, zwichnięcia czy innych nie zgodności - Nie jest ciepła - wstaję i posyłam chłopakowi półuśmiech - Ale lepiej posmaruj maścią to zadrapanie jeśli nie chcesz aby została blizna - klacz jakby trochę się uspokoiła, ale wciąż byłą czujna - Piękna klacz - podziwiam ją wzrokiem - Ma swój charakter, musisz nad nią dużo pracować, ale na pewno świetnie się na niej jeździ - odchodzę w stronę boksu Lidera, zatrzymuję się jednak i odwracam głowę, chłopak głaszcze klacz po szyi a ona jak za dotknięciem różdżki powoli się uspakaja - Leyci - mówię i odchodzę do boksu Lidera.


Gabriel?

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na nią irytujący spojrzeniem.
- Nie to nie. - mruknąłem i wyrwałem jej kurtkę z rąk. 
Założyłem na siebie i uniosłem wysoko głowę. 
- Ej no... - burknęła.
Nie odezwałem się. Założyłem ręce na wysokości klatki piersiowej i odwróciłem się od niej. Jednak po chwili ruszyłem do przodu z Nerem... 

<Vanessa? On jak zawsze foch XDDDDDD>

Od John'a - C.D Nivan'a

Spojrzałem na niego.
- Ty serio jesteś dziwny. - powiedziałem. 
On tylko wzruszył ramionami. Wywróciłem oczami i wstałem. Wziąłem Nera na kolana, szczeniak oparł się przed nimi łapami o mój brzuch i zaczął lizać mnie po twarzy. Podrapałem szczeniaka za uchem i zdjąłem go z kolan. Położyłem na łóżko i podszedłem do kanapy. Usiadłem obok Nivan'a. 
*
Oglądaliśmy jakiś zjebany film. Nie wiem co to miało być. Chyba komedia albo jakieś romansidło. Bleh... Do pokoju weszła Angie. Spojrzałem na dziewczynę. Nero podbiegł do niej i zaczął skakać. Nivan gapił się w TV. Uderzyłem go w ramię, ale ten nic.
- To ja wyjdę... - powiedziała smutno i wyszła.
Spojrzałem na niego. 
- Halo hiuston odbjuuuur.... 
Chłopak potrząsnął głową i na mnie spojrzał.
- Co? - spytał.
- Angie była. Nie wiem czy coś chciała, ale... - nie dokończyłem bo chłopak nie dał mi skończyć.
- Ale co?! Kurwa mófffff... 
- Ale wyszła. - powiedziałem. 

(Nivan? ;o)

Od Leyci

Trzaba by było kogoś poznać. Wstałam z trudem z łóżka, wykąpałam się i ubrałam:


Włosy związałam w luźnego koka, wziełam paczkę papierosów i wyszłam z pokoju. Poszłam na dziedziniec gdzie było zawsze dużo ludzi, usiadłam na ławce i od razu pożałowałam że nie ubrałam czegoś cieplejszego. Usiadłam i zapaliłam papierosa, akurat przechodził jakiś chłopak z zarzuconą bluzą na ramię, sięgnełam i ku zdumieniu chłopaka wyrwałam mu bluzę, zarzuciłam sobie na plecy
 - No chyba nie odmówisz kobiecie w potrzebie? - uśmiechnełam się.


Dokończy jakiś chłopak?

Od Jeyson'a CD Leny

- No nie wiem. Tak zbytnio to mi się nie chce- odparłem.
- No weeeź- nalegała.
- Nawet jeślibym się zgodził to i tak nie grają na razie nic fajnego-westchnąłem.
- Skąd wiesz?- spytała.
- Internety Lena. Internety- pomachałem telefonem z włączoną stroną kina.
Dziewczyna tylko uniosła lekko jedna brew. Wzruszyłem ramionami i zacząłem w coś grać na fonie. Konkretniej była to gra Subway Surfers. Po kilku minutach pobiłem już swój własny rekord. Ludzik biegł tak szybko, że ledwo co nadążałem przeskakiwać na drugi tor. W końcu przegrałem. Jednak zdobyłem dużo punktów. Położyłem się z rozłożonymi ramionami na łóżku i westchnąłem.

<Lena?>

środa, 17 grudnia 2014

Od Leny C.D. Gabriela

-Lena, a ty? -Powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę nieznajomego.
-Gabriel.-Powiedział szatyn i odwzajemnił gest. Spojrzałam na klacz, która miała obtartą tylną nogę.
-Przyniosę apteczkę i obejrzę nią jeśli nie masz nic przeciwko, znam się trochę na tym.-Powiedziałam, a Gabriel tylko przytaknął i wszedł do boksu klaczy i zaczął gładzić ją po łbie. Poszłam do siodlarni i po chwili znalazłam to czego szukałam. Wzięłam apteczkę do ręki i wróciłam do boksu. 
-Mogę?-Szepnęłam.
Gabriel

Od Leny C.D. Jeyson'a

-Ah ty mój wybawicielu, co ja bym bez ciebie zrobiła?-Zapytałam specjalnie zmieniając barwę głosu. Zaśmialiśmy się oboje i opadliśmy na moje łóżko. Oparłam głowę o ramie chłopaka.
-Jey idziemy jutro do kina?-Zapytałam, kiedy zrozumiałam, że cały następny dzień mam wolny i raz od czasu do czasu mam prawo się rozerwać.
Jey

Od Nivan'a cd John'a

Uśmiechnąłem się szeroko, pokiwałem głową, złapałem Nerucha na smycz i wyszedłem z nim na dwór. Poszliśmy koło padoku i spotkaliśmy Angie. Na przywitanie pocałowałem ją, a Nero zaczął szczekać jakby był zazdrosny.
- A kto to?- ukucnęła przy nim, a on ją obwąchał.
- Nero... pies John'a, ale pozwolił mi wyjść z nim na spacer!- wyszczerzyłem się, a on polizał Angie po ręcę. Po chwili znalazł się na jej kolanach i zaczął ją lizać po twarzy.- Neruch!- zaśmiałem się, a on do mnie podbiegł przekręcając łebek. Podniosłem go na wysokość twarzy, a on ugryzł mnie w nos.- Ty wariacie ty! Ja idę z nim dalej... pójdziesz z nami?
- Niestety, ale idę do Leny...
- Ploooose...- odwróciłem Nero w jej stronę, przytuliłem głowę do jego łebka i obaj zrobiliśmy słodkie minki.
- Nivan... Nero... ja idę do Leny...- pocałowała mnie w usta, a Nerucha podrapała pod pyszczkiem. Poszła, a my z piesełem ruszyliśmy dalej. Tylko spotykaliśmy jakiegoś konia, ten zaczynał wariować ze szczęścia...

*
Kuśtykając wróciłem do pokoju i położyłem się na łóżku.
- Nivan!
- Tak?
- Gdzie Nero?- John był wkurzony... rozpiąłem kurtkę a spod niej wyskoczył radosny szczeniak. Rzucił się na John'a, a ja przewróciłem się na drugi bok.- Nivan... co jest?- podniosłem lewą nogawkę, a pod nią skrywała się czerwona, posiniaczona i trochę rozerwana noga.- Kurwa!- wrzasnął i odskoczył.- Co to jest?
- Eee... moja noga?
- No chyba wiem! Co Ci się stało?!
- Poszedłem z nim do lasu... no i tam były dzikie psy... ale nic mu nie zrobiły...
- Stary! Szpital!
- Nie... kiedy mieszkałem w domu dziecka, wychodziliśmy na dwór, a tam zawsze były dzikie psy... zawsze rzucały się tylko na mnie...- podniosłem prawą nogawkę i pokazałem mu wiele blizn na łydce, od których była wręcz nierówna.- Samo się zagoi... bywało gorzej...- wstałem, podszedłem do walizki i wyjąłem zdjęcie nogi, która była prawie bez skóry, widać było mięśnie, troche tłuszczu i dużo, dużo krwi.
- Jezus... tto twoja noga?- spojrzał na mnie przerażony. Pokiwałem głową i poszedłem do apteczki. Zacząłem się odkażać i owijać bandażami.
- Mówiłem... bywało gorzej...- wstałem, kilka razy podskoczyłem i usiadłem na kanapie.- Na szczęście krew szybko mi krzepnie... za... kilka... tygodni zostanie tylko kilka wielkich strupów, a za kilka miesięcy nie będzie śladu...- włączyłem TV.

(John?)

Od Vanessy CD John'a

- No ale wtedy tobie będzie zimno- odparłam. 
- Nie będzie. Zakładaj- mruknął. 
- Nie chce no!- odsunęłam się, a on złapał mnie za rękę i przyciągnął. Kiedy cudem narzucił mi swoją kurtkę na ramiona szybko ją zrzuciłam. 
- No ale czemu nie chcesz?- spytał. 
- No bo nie- przewróciłam oczami. 
- Bierz tą kurtkę. Jak twój chłopak daje ci kurtkę to masz ją wziąć nawet jak ci nie jest zimno. Tak się robi w prawdziwych związkach- wytłumaczył spokojnie podnosząc kurtkę. 
- Pff serio?- spytałam patrząc na niego i po chwili wybuchłam śmiechem.  

<John? XD> 

Od Bryan'a - C.D Emmy

-O cześć...Emma-westchnąłem.
-Co tam braciszku?-zapytała złośliwie.
-Żyję a co nie, widać?
-No tak trochę marnie...-przygryzła wargę patrząc na mnie z zdziwioną miną.
-Ha! Szkoda że nie widziałaś siebie.-zaśmiałem się.
-Idziesz pomóc mi wziąć walizki?
-Dobra, to chodź.
*
Po jakimś czasie gdy dotarliśmy do jej pokoju to siedziały tam jakieś dziewczyny, położyłem jej walizki i się z nią pożegnałem.
(Emma? Masz i się ciesz xb)

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na Vanessę.
- No chyba że. - odparłem z uśmiechem.
Dziewczyna się uśmiechnęła i mnie puściła. 
- Dobra idźmy na ten spacer bo tu zostaniemy na wieki. - powiedziałem.
- No racja. Chociaż nie chce mi się trochę iść, bo zimno. - mruknęła.
- Chcesz to Ci dam moją kurtkę. - powiedziałem z uśmiechem i pocałowałem ją w policzek.

<Vanessa? Jaki on hojny hahaha>

Od Vanessy CD John'a

Uśmiechnęłam się i przykucnęłam. Nero na chwile zastygł w bezruchu trzymając nogawkę i spojrzał na mnie. Jednak po chwili znowu zaczął się z nią szarpać. 
- Przyzwyczaj się- odparłam wstając- W sumie... Fajnie by było gdyby Chris mnie odwiedził. Przy okazji byście się poznali. 
- Nie sądzę żeby mnie polubił- przewrócił oczami John. 
- Oj no nie przesadzaj. Na pewno nie byłoby tak źle- przytuliłam się do niego. 
- Myślisz że polubiłby kogoś, kto pali, pije i ćpie?- spojrzał na mnie. 
- Mhm- odparłam.- Z resztą on ma podobnych do ciebie kolegów. Na pewno nie miałby nic do ciebie. 

<John?>

wtorek, 16 grudnia 2014

Od Johna - C.D Vanessy

Zaśmiałem się. Spojrzałem na Vanessę. Położyłem rękę na jej ramieniu.
-Może Cię kiedyś odwiedzi... - powiedziałem. 
Dziewczyna na mnie spojrzała.
- Nie wiem... - odparła.
Pokiwałem głową. W pewnym momencie Nero podbiegł i zaczął szarpać się z moją nogawką. 
- Pies mnie zje. - zaśmiałem się.

<Vanessa?XD>

Od John'a - C.D Nivan'a

Spojrzałem na Nivan'a. Śmiałem się jak głupi, a on się fochnął. Podszedłem do niego i zacząłem go szturchać.
- Nie miej focha... - zaśmiałem się.
- Pff...
Nero podszedł do Nivan'a. Stanął na tylnych łapkach, a przednimi łapami oparł się o kolana Nivan'a. Zrobił słodką minę.
- No nie odmówisz mu.... - powiedziałem ze śmiechem.
Chłopak nie mógł się powstrzymać i go zaczął głaskać...
- Neruuuuuuś!!! Jaki ty fajny! 
- Dobra... Chcesz iść z nim na spacer? - zapytałem.

(Nivan?XD)

Od Vanessy CD John'a

- Pierwszy spacer?- spytałam z uśmiechem. 
- No. Musi trochę poznać otoczenie- odparł. Usłyszałam jak trzaskają drzwi i ktoś, a raczej coś wbiegało po schodach. Nagle wyłonił się Donut. Maluch na początku schował się za mną, a potem zaczął wzajemnie obwąchiwać się z psem John'a.
- Możemy iść z wami?- znowu spytałam. 
- Okej- uśmiechnął się John.
Wyszliśmy z akademii. Gdy tylko Donut wybiegł od razu zaczął ganiać się z drugim szczeniakiem.
- Jak się nazywa?- spytałam wskazując wzrokiem na małego Amstaffa. 
- Nero- odparł- Chyba się polubili z Donutem. 
- Tak. Może zostaną przyjaciółmi- westchnęłam. Nagle przypomniała mi się piosenka którą wymyśliłam z bratem jak raz na śniadanie robiliśmy naleśniki. Uśmiechnęłam się na myśl o tym.
- Co cię bawi?- spytał John patrząc na mnie. 
- Przypomniała mi się piosenka z dzieciństwa- odparłam. 
- Zaśpiewaj- spojrzał na mnie.
- Pff. Wymyśliliśmy ją jak ja miałam 8 lat a on 11- przewróciłam oczami.
- Oj no weź- nalegał.
- Okej okej, niech ci będzie- mruknęłam i zaczęłam- Naleśniki, robię naleśniki. Dodaję bekon i, to właśnie z nim będą moje naleśniki. Naleśnikiiii- przedłużyłam końcówkę ostatniego wyrazu. Zawsze to śpiewaliśmy jak robiliśmy naleśniki. Ehhh, stare dobre czasy...  


<John? piosenka zaczerpnięta z odcinka PnP xd>

Od Gabriela

Lonżowałem Evil Dream na wolnej części hali. W innej części ćwiczyła Valeria.
Evil Dream niezbyt się słuchała. Brykała i rzucała się do galopu. Starałem się utrzymać tempo spokojnego galopu ale było to dosyć trudne. Powoli przywoływałem klacz do porządu, skracałem dystans między nami i w końcu chwyciłem za kantar. Założyłem rękawiczki po czym oddaliłem się. Z rzwawego stępa do spokojnego galopu. Nagle klacz bryknęła wyrzucając tylnie kopyta w moją stronę. Lonża owinęła się wokół jej nogi, Evil Dream padła twardo na piach. Lonża przetarła rękawiczki po czym wypadła mi całkowicie z rąk.
-Valeria !
Krzyknąłem widząc brykającą klacz która pędziła na oślep po hali. Moja siostra zeskoczyła z konia, złapała pewnie wodze i stała obserwując z napięciem Evil Dream. Powoli szedłem w stronę klaczy która stała przerażona w rogu. Cmoknąłem kilka razy ale nic. Kiedy zacząłem podchodzić bliżej klacz położyła uszy.
-Ohh no serio.
Warknąłem po czym nogą podsunąłem lonże. Chwyciłem ją i lekko pociągnąłem. Evil podeszła zarzucając łbem. Pocałowałem ją w chrapy. Spokojnie przesuwałem dłoń po szyi w stronę brzucha a potem po dylniej nodze gdzie była owinięta lonża. Oswobodziłem nogę klaczy po czym skinąłem głową w stronę Valerii. Moja siostra wskoczyła sprawnie na konia po czym wzięła się za rozgrzewkę. Zaprowadziłem Evil do boksu. Miała optartą nogę i trochę kulała.
-Wszystko ok ?
Obejrzałem się i ujrzałem jeszcze nie znaną mi osobę.
-Chyba nie. Jak masz na imię ?

(Ktoś ?)

Od Nivan'a cd John'a

- A wiesz co? Nie mam nastroju...- westchnąłem, odstawiłem pudełko i poszedłem do pokoju... minęły jakieś trzy godziny i usłyszałem jak otwierają się drzwi. Zobaczyłem John'a i... małego pieska!- Pieseeeeek!- krzyknąłem wręcz skacząc na niego. Pogłaskałem psa.- Amstaf!- uśmiechnąłem się.
- Nie wiedziałem, że tak lubisz psy...
- Kocham! Ale nie mogłem ich mieć... jest taki słooodki...- piesek zaszczekał.- Jak się wabi?
- Nero...
- Neruuuuś!- skoczyłem na łóżko, a John puścił psa. Ten powoli zaczął wszystko obwąchiwać. Po chwili znalazł but i zaczął go gdzieś ciągnąć... ej to mój but!- Neruch! Zostaw mojego buta!- podszedłem do niego i złapałem za trampka. Ten zaczął się ze mną szarpać.- Mój but! Mój!- śmiałem się, tak samo jak John. Nagle piesek puścił buta, a ja usiadłem na łóżku. Nero podszedł do mojej stopy i zaczął je wąchać. Cofnął się prychając. John dostał śmiechawy i nie mógł przestać, a ja fuknąłem i założyłem ręce na piersi.

(John? Pieseeeł xD)

John adoptuje psa!



Imię: Nero
Płeć: Pies
Wiek: 6 miesięcy
Rasa: Amstaff
Charakter: Nero to ciekawski pies. Uwielbia zabawy, lubi poznawać nowych ludzi i nowe otoczenie. Jest ufnym psem tylko do znajomych mu osób. Do obcych ma duży dystans. Lubi biegać po pastwiskach dla koni i bawić się z nie którymi. Jest to bardzo energiczny psiak. Jest bardzo zwinny i czujny...
Inne: Lubi zabierać buty różnych osób i je chowa gdzieś gdzie nikt (bynajmniej on tak myśli) nie znajdzie tych butów. Po prostu mały psotnik...
Nr. kojca: Mieszka jak na razie w pokoju z John'em. 
Właściciel: John Miller
Login: wiki i nata (hw)

Od John'a - C.D Vanessy

Szliśmy coraz dalej i dalej... W końcu pewien szczeniak przykuł moją uwagę.




 Ukucnąłem i włożyłem palce między kratki. Szczeniak podszedł i lekko je przygryzł a po chwili puścił. Spojrzał na mnie i zaszczekał radośnie. Stanął na tylnych łapach a przednimi oparł się o kratki. Polizał je, bynajmniej próbował polizać mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem. W pewnym momencie podeszła do mnie jakaś kobieta. Pytała czy chce go zaadoptować. Poszedłem z kobietą wszystko załatwić... 
Wróciłem z tą panią, weszła do klatki i wyprowadziła szczeniaka na smyczy. Odebrałem od niej smycz, papiery trzymałem w drugiej ręce i tak poszliśmy do samochodu. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do sklepu. Oczywiście kupiłem mu na jakiś czas legowisko, miski, smycz i oczywiście obrożę. Wróciliśmy do akademii poszedłem do swojego pokoju. Umówiłem się z chłopakami, że Nero (tak go nazwałem) będzie mieszkał z nami w pokoju. Na początku mieli wąty, ale w końcu odpuścili. Położyłem legowisko nie było za duże więc położyłem obok szafki. Miski położyłem tuż obok legowiska, a smycz włożyłem do szafki. Obrożę mu założyłem i zabrałem z pokoju. Wychodząc wpadłem na Vanessę.

<Vanessa?>

Od Vanessy CD John'a

Ucieszyłam się. Po chwili przybiegł Donut. Od razu wleciał na padok. Spes podszedł, a maluch go obwąchał. Po chwili zaczęli się ze sobą bawić. Cieszył mnie ten widok. Zawołałam szczeniaka a gdy przybiegł wzięłam go na ręce.
- Zaraz możemy jechać tylko wezmę smycz dla Donuta. Nie chcę żeby się gdzieś zgubił- uśmiechnęłam się i po kilku minutach wróciłam.
Wsiedliśmy do auta. Szczeniak siedział z tyłu i opierał się łapkami o drzwi patrząc przez okno na drogę. Droga nie była długa. Szybko dojechaliśmy na miejsce. Szliśmy alejką wzdłuż kojców. Donut po drodze witał się ze swoimi dawnymi kolegami. John prowadził mnie coraz dalej oglądając wszystkie psy.

<John?>

Od John'a - C.D Vanessy

Zobaczyłem Vanessę, która stała przy padoku i opierała się o płot. Podszedłem do niej. Objąłem ją w pasie i delikatnie pocałowałem ją w szyję.
- Kiedyś z tobą z bankrutuję. Dosłownie. - powiedziałem. 
Dziewczyna się zaśmiała. Odepchnęła mnie lekko od siebie i odwróciła w moją stronę. Uśmiechnęła się szeroko. 
- A tak ogółem... Gdzie Donut? - zapytałem. 
Vanessa wskazała na stajnię, dostrzec można było taką puchatą kulkę no nie taką baardzo puchatą ale jednak... Maluch brykał jak oszalały. Za każdym razem kiedy podskakiwał próbował wylądować na czterech łapach. Jednak przewracał się, ale od razu się podnosił. Uśmiechnąłem się lekko.
- Polubiłeś go. - powiedziała z uśmiechem.
- Pfff... Może... - odparłem ze śmiechem.
Vani uderzyła mnie w ramię. 
- No przyznaj się. Wiem, że go polubiłeś. Nie ukryjesz tego. - powiedziała.
Zacząłem się śmiać. 
- No dobra, dobra. Masz rację. Polubiłem go. 
- To może pojedziesz po psa do schroniska?! - zapytała podekscytowana. 
- Um... Nie. Za dużo obowiązków... 
Próbowałem się wywiązać z tego.
- No John. Prooooooszę. - zrobiła maślane oczka. 

Ugh... Nie umiem się temu opierać. 
- No dobra. - powiedziałem.

<Vanessa? Zwycięstwo XD>

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Nowy koń Vanessy!

Imię: Spes
Płeć: ogier
Wiek: 3 lata
Rasa: Kuc Szetlandzki
Budowa: Mocna, silna budowa ciała. Krótka i gruba szyja, charakterystyczny obwisły brzuch. Koniczyny mają charakterystyczne szczotki pęcinowe. Grzywa i sierść obfita, a sierść na całym ciele gruba i gęsta. Ma 90 cm w kłębie.
Usposobienie: Spes to spokojny i łagodny kucyk. Lubi wieść spokojne życie. Dobrze dogaduje się z innymi końmi. Uwielbia się wygłupiać. Jednak ma pewien dystans do ludzi. Czasami przez cały dzień potrafi chodzić po padoku ze spuszczoną głową. Szybko się uczy.
Specjalizacja: ujeżdżanie
Inne: Lubi podkradać marchewki, jabłka lub kostki cukru. Czasem gdy głaszcze się lub drapie za uszami potrafi na krótko zasnąć na stojąco. Lubi bawić się ze wszystkimi zwierzętami
Nr. boksu: 6
Właściciel: Vanessa Sowel

Od Vanessy CD John'a

Westchnęłam i uśmiechnęłam się. Poszliśmy do najbliższego sklepu z ubraniami. Nie chciałam brać niczego takie zbyt drogiego. Ostatecznie wygrzebałam taki komplet: 



John zapłacił i poszliśmy do restauracji. Zamówiliśmy sobie coś niedrogiego. Po trzydziestu minutach wracaliśmy do akademii. Wracając zobaczyłam ogłoszenie na tablicy. Zatrzymałam się żeby je przeczytać, jego treść była następująca ,,Pilnie poszukujemy osoby, która kupi młodego ogiera rasy kuc szetlandzki. Jeśli kucyk nie zostanie sprzedany, zostanie oddany do rzeźni". U dołu było pokazane zdjęcie: 


Gdy je zobaczyłam moje oczy zrobiły się szklane. Spojrzałam z nadzieją na John'a. 
- Okej. Jeśli chcesz kupię ci go- powiedział patrząc na mnie. 
- Dzięki dzięki. Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć- powiedziałam i go przytuliłam. 
- Ale- zaczął a ja puściłam go i spojrzałam na niego- Najpierw wrócimy do akademii żeby wziąć przyczepę. Zapisz gdzie on jest i pojedziemy. 
Pokiwałam głową i wyciągając kartkę oraz długopis szybko zapisałam potrzebne informacje. Wróciliśmy do akademii. John podpiął przyczepę do auta i pojechaliśmy pod podany adres. Gdy wysiedliśmy od razu zobaczyliśmy kuca, który smutno patrzył przez szparę między szczeblami od ogrodzenia. Przykucnęłam i wyciągnęłam w jego stronę dłoń. Na początku trochę się cofnął, ale potem podszedł i musnął ją chrapami. W tym czasie John poszedł załatwić wszystkie formalności. Po kilku minutach wrócił. Z papierami mogliśmy go już oficjalnie zabrać. Wyprowadziliśmy szetlanda z zagrody i wprowadziliśmy do niewielkiej przyczepy. Zanim wróciliśmy pojechaliśmy jeszcze do sklepu jeździeckiego. Na szczęście wzięłam już swoje pieniądze. Kupiłam mu wszystkie potrzebne rzeczy. Dopiero potem wróciliśmy. Wypuściłam go na padok i założyłam derkę żeby nie było mu zimno. Na początku trzymał się blisko płotu, ale po chwili podszedł Red. Spojrzał na ogiera i prychnął na niego. Jednak już po kilku minutach zaczęli się ze sobą bawić. Oparłam się o ogrodzenie i uśmiechnęłam. Dobrze że się ze sobą dogadują. 

<John? zaszalałam xd>

Od Jeyson'a CD Leny

- Czekał za padokiem. Były małe problemy z przyprowadzeniem go, ale się udało- odparłem i usiadłem obok niej.- Lepiej ci już? 
- Tak. Szczęście że mnie znalazłeś- uśmiechnęła się. 
- Nom. Co ty byś beze mnie zrobiła- zaśmiałem się a ona szturchnęła mnie w ramię. 

<Lena? brak weny ;-;> 

Od Jeyson'a CD Valerii

Zmierzyłem ją wzrokiem i biorąc pilota przełączyłem na inny kanał. Leciał akurat ,,Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz". Trzymałem kurczowo pilot żeby nie mogła mi go zabrać. Valeria przez kilka minut próbowała, ale bezskutecznie. Po kilku minutach filmu poszła, a ja rozpłaszczyłem się na kanapie. Późno wieczorem wróciłem do pokoju. Byłem mega śpiący. Od razu rzuciłem się na łóżku i zasnąłem. Rano ogarnąłem się i zszedłem na śniadanie. Od razu potem poszedłem do Dark'a. Ogier był dzisiaj rześki i gotowy do treningu. Przez resztę dnia trenowałem i nie widziałem Valerii. 

END  

Od Stu cd Alice

Pokręciłem głową.
- Aha...- wzięła coś na kształt słoiczka w tym był jakiś czarny płyn, pewnie tusz... wstałem i podszedłem do albumu z tatuażami. Zacząłem przeglądać te obrazki...- Podoba Ci się któryś?- nagle moją uwagę przykuł tatuaż przedstawiający wilka... geometrycznego wilka... uśmiechnąłem się pod nosem.- Pokaż...- wzięła album.- Hmm... mało osób lubi coś takiego...- spojrzała na mnie.
- Jest... ciekawy... dziwny...- wziąłem album.- Może kiedyś się zdecyduję na tatuaż...
- Tatuaże są niesamowite... mogą odzwierciedlać człowieka, albo przypominać mu o najważniejszych rzeczach... to sztuka, która zawsze będzie z nami...- uśmiechnęła się.
- Yhm...

(Alice?)

Od Alice - C.D Stu

Wzruszyłam ramionami i odparłam:
- Jestem dziwna, robię dziwne rzeczy. - mimowolnie się zaśmiałam.
- Yhym... - mruknął.
- I lubię CIę. - usiadłam na krześle obok biurka.
Chłopak uniósł lekko kąciki swoich ust do góry, ale natychmiast opadły w dół. SPojrzałam na swój sprzęt do tatuuowania i zapytałam:
- Lubisz tatuaże? - zmarszczyłam lekko brwi.

<Stu? Sorry, ze tak długo :/ >

Od John'a - C.D Nivan'a

Spojrzałem na Nivan'a. Westchnąłem i wziąłem od niego pilota. 
- Chcesz jakiś horror obejrzeć? - zapytałem.
- No przydałoby się. - odparł.
Pokiwałem głową. Wstałem i podszedłem do komody, otworzyłem ją i wyjąłem pudełko z płytami. Podałem Nivan'owi pudełeczko z płytami. 
- Masz pełno do wyboru więc korzystaj, bo nie każdemu daje te płyty. Mam jeszcze inne horrory to jedno pudełko z płytami z 5 albo 6 - powiedziałem.

(Nivan?)

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na Vani. Uśmiechnąłem się szeroko. 
- Jak nie chcesz iść w tych ciuchach to chodź do sklepu. Jest tu za rogiem. - powiedziałem.
Dziewczyna na mnie spojrzała.
- Nie wzięłam kasy. - odparła.
Wyjąłem portfel i pomachałem jej przed twarzą.
- Ja mam kasę zawsze. Po za tym jesteś moją dziewczyną więc muszę o Ciebie dbać. - mruknąłem i delikatnie musnąłem jej usta.

<Vanessa?>

niedziela, 14 grudnia 2014

Od Leny C.D. Jeyson'a

-Sądziłam, że jestem jeszcze na brzegu.-Powiedziałam i  napiłam się herbaty.
-Następnym razem nie jedz sama w teren.-Powiedział.
-Zapamiętam.-Powiedziałam i naglę przypomniałam sobie, że nie sprawdziłam czy Grajek wrócił i czy wszystko z nim w porządku.
-Powinnam iść do stajni sprawdzić czy z Grajkiem wszystko w porządku.-Powiedziałam i spojrzałam na Jey'a, który tylko kręci głową.
-Powinnaś zadbać o siebie. Idź weź gorącą kąpiel, a ja sprawdzę.-Powiedział, a ja kiwnęłam głową i poszłam do pokoju. Zrobiłam sobie długą kąpiel, a po około półgodzinie wyszłam z wanny. Wytarłam ciało ręcznikiem, założyłam czyste ubranie i opatuliłam się ręcznikiem. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Po chwili ktoś zapukała i drzwi się otworzył, a do środka wszedł Jey.
- I co?-Zapytałam.
Jey

Od Valerii CD Jeyson'a

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Na telefonie sprawdziłam program tv po czym zabrałam Jeyson'owi pilota kiedy był zajęty zapiekanką.
-Ej !
-Cicho bądź.
Zaśmiałam się i przełączyłam na HBO gdzie leciał mój ulubiony serial.
-Co będzie ?
-Gra o Tron.
Oparłam się o Jey'a i zajęłam się serialem.
-Lubisz to ?
-Tak. A ty pewnie nie.
Mruknęłam. Chłopak chciał wziąć kolejną zapiekankę ale go uprzedziłam. Wzięłam zapiekankę po czym zaczęłam ją jeść. Jey spojrzał się na mnie lekko zdezorientowany no i poirytowany.
-Ojj no przepraszam.
Zmierzwiłam mu włosy i pocałowałam w policzek.

(Jey?)

Od Jeyson'a CD Valerii

- Em tak- odparłem, a ona tylko zmierzyła mnie wzrokiem.
Po chwili wróciliśmy do akademii. Poszedłem do stołówki wziąć sobie coś do jedzenia. Valeria siedziała w salonie. Usiadłem obok niej. Włączyłem telewizor i szukałem jakiegoś fajnego programu.

<Valeria?>

Od Valerii CD Jeyson'a

Zaśmiałam się po czym powiedziałam.
-Jeśli jest tak samo zaje*isty jak ty to na pewno go polubię.
Chłopak uśmiechnął się po czym zdjął mi czapkę i zmierzwił włosy. Przewróciłam oczyma i ułożyłam na nowo włosy.
-Musiałeś ?
Byłam lekko poirytowana ale kiedy spojrzałam się w jego oczy przeszło mi.

(Jey ?)

Od Jeyson'a CD Valerii

Nagle wpadł mi do głowy nie wiem czy głupi pomysł.
- Ej, a może polubilibyście się- uśmiechnąłem się.
- Pfff kpisz sobie- westchnęła.
- No co? Jesteście w podobnym wieku z tą różnicą, że on jest o rok młodszy- odparłem.

<Valeria? sory że tak krótko>

Od Valerii CD Jeyson'a

Uśmiechnęłam się po czym odniosłam rzeczy Madame Dark do siodlarni. Jey szedł obok mnie. Trochę się denerwowałam tym wyjazdem do Los Angeles.
-Ale plany do wyjazdu odpowiadają ci ?
-Tak...tak.
Rzuciłam szybko wieszając ogłowie na wieszaku.
-Co teraz będziesz robić ?
Spytał. Widać zauważył, że jest dzisiaj ze mną inaczej niż zwykle.
-Hmm..teraz idę się przebrać. Może pójdę na spacer ale nie wiem.
Powiedziałam lekko zrezygnowana.

(Jey ?)

Od Jeyson'a CD Valerii

- Same nudy. A u ciebie?- spytałem opierając się o ścianę. 
- Też. A tak w ogóle... Kiedy jedziemy na tego sylwestra?- spytała.
- Wiesz... Pewnie wyjedziemy dzień wcześniej bo długo jedzie się z Miami do Los Angeles. Wyjedziemy gdzieś tak rano 30, a 31 będziemy nieco odpoczywać i czekać na sylwestra. Potem albo 1 albo 2 wrócimy- odparłem. Miałem już prawie wszystko zaplanowane co do tego. 
- A okej. Tak tylko spytałam...- westchnęła- Masz jakieś rodzeństwo?- spytała po chwili. 
- Mam młodszego brata i siostrę. Nazywają się Jackie i Chuck. Jackie ma 13 lat, a Chuck jest od siebie rok młodszy- odparłem. 

<Valeria?>

Od Valerii CD Jeyson'a

Wstałam na trening. Była może 6:00. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic po czym ubrałam się w strój do jazdy i zeszłam na śniadanie. Po drodze spotkałam Gabriela.
-I jak nocka ?
-Weź nic nie mów.
Mruknęłam przypominając sobie ból pleców po przebudzeniu. Razem weszliśmy na stołówkę, wzięliśmy po kanapce i ciepłej herbacie i usiedliśmy przy wolnym stoliku.
-Kiedy jedziesz z tym...Jeyson'em na sylwestra ?
Spytał z wielką niechęcią, ja tylko wzruszyłam ramionami po czym zjadłam szybko kanapkę i dokończyłam herbatę.
Była 7:50 kiedy weszłam do stajni. Z siodlarni zabrałam sprzęt Madame Dark i poszłam do jej boksu. Porządnie wyczyściłam konia po czym osiodłałam. Nie chciałam urzywać nowego czapraka na proste lekcje więc wzięłam jeden z jej starych czapraków. Kiedy skończyłam akurat większość wychodziła na czworobok.
Dzisiaj ćwiczyliśmy rzeczy z którymi mieliśmy trudności. Wzięłam się za lotną zmianę nogi i piaff. Po ukończonej lekcji rozsiodłałam konia i dałam jej marchewkę.
-Cześć.
Usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos.
-Hej. Co tam ?

(Jeyson ?)

Od Jeyson'a CD Valerii

- Okej, too widzimy się jutro- odparłem z uśmiechem i poszedłem wyczyścić Dark'a.
Valeria wróciła do akademii, a ja do 20 siedziałem w stajni. Potem wróciłem coś zjeść. Byłem mega zmęczony. Wziąłem kilka kanapek do pokoju. Położyłem na stoliku i znowu zacząłem rysować. Około dwunastej w nocy skończyłem swoja pracę. Byłem tak zmęczony, że zasnąłem. Rano obudził mnie budzik. Ogarnąłem się i zszedłem na śniadanie. Wziąłem coś na szybko i poszedłem do stajni. Obiecałem sobie że weźmiemy się ostro za treningi z ogierem.

<Valeria?>

Od Valerii CD Jeyson'a

Patrzyłam jak Jey oporządza konia i sprawdza czaprak. Po kilkunastu minutach poszliśmy do siodlarni odłożyć sprzęt.
-Ja już chyba będę szła.
-Czemu ? Jest jeszcze wcześnie.
-Będę oglądać film z Gabrielem a potem umówiłam się na skype z przyjaciółką. Ale może jutro się spotkamy, jeśli nie masz mnie dosyć.
Zaśmiałam się po czym obróciłam się i poszłam w stronę wyjścia. Na chwilkę się zatrzymałam po czym podbiegłam do Jeyson'a. Szturchnęłam go po czym pocałowałam go w policzek.
-Dziękuję za dzisiejszy dzień.
Uśmiechnęłam się i przygryzłam dolną wargę. Czułam jak zaczynam się czerwienić.

(Jeyson ?)

Od Jeyson'a CD Leny

W wejściu do stajni zobaczyłem Lenę. Była cała zziębnięta. Szybko podbiegłem i zaprowadziłem ją do akademii. Usiadła w salonie a ja przyniosłem jej chyba ze trzy koce, gorącą herbatę i jeszcze zapaliłem ogień w kominku.
- Boże drogi coś ty robiła?- spytałem siadając obok niej.
- Grajek wszedł na lód i wystraszył się pęknięcia. Ja spadłam do wody, a on pognał do stajni- odparła.
- To teraz wiesz żeby z nim nie wjeżdżać na lód- westchnąłem.

<Lena?>

Od Nivan'a cd John'a

Nagle usiadł koło mnie John. W czasie kiedy go nie było kac mi przeszedł... chociaż? Nie, na pewno przeszedł.
- Co tam?- spytałem.
- Nic... a tam?
- Też nic... Angie miała potem na mnie lekkiego focha, ale mniejsza o to...- oparłem głowę o kolana.- Nic nie ma w tej telewizji...
- Musi coś być!
- Ale nie ma nic ciekawego!- westchnąłem i wepchnąłem mu pilota w ręcę.- Znajdź coś...

(John?)