Dziewczyna, której
nigdy nie widziałem tutaj – tak, ja taki ślepy – patrzyła na mnie nieco
zmieszanym wzrokiem. Zawahała się odpowiedzi, więc milczała. Uniosłem jedną
brew. No co? Nie moja wina, że to dla mnie dziwne o takiej porze lonżować
konia. Nigdy nie trzymam języka za zębami, ja po prostu mówię to co myślę i
uważam za słuszne.
- Zawsze jest p… - zacięła się.
- Wiem, że wyglądam na jakiegoś starszego faceta, jakbym był
nauczycielem to chyba inaczej bym się zachował, nie sądzisz?
Obca na mnie patrzyła, jej wzrok mówił sam za siebie. Brak
mi wychowania, tak ile razy ja to już słyszałem? Wcześniejsi trenerzy mi to
powtarzali tysiące razy. Nie całuj się z dziewczyną w salonie na kanapie. Nie
przeklinaj. Nie pal w salonie, więc wyjdź na zewnątrz. Nie rozpalaj kominka bez zgody opiekunów. Nie
siedź do nie wiadomo której w nocy w salonie… Nie przerywaj kiedy mówię. Nie
pyskuj. Słuchaj moich poleceń podczas jazdy, a nie po swojemu… I dużo by
jeszcze tu wymieniać, ale po co? No właśnie. Spojrzałem na nią, nie wiem ile ma
lat, na moje oko… Z osiemnaście lat ma. No dobra nie ważne, nie czas na
rozmyślenia.
- John Miller. – przedstawiłem się.
Odrobinę szacunku mam. No, ale dla każdego nie jestem taki „miły”
i uprzejmy. No jedynym wyjątkiem jest Vanessa i była Angie oraz Niv, których
już z nami nie ma. Nivan wyjechał gdzieś i zniknął z dnia na dzień, a jego
ukochana Angie załamała się i wyjechała natychmiast z akademii. Nie podała
powodów, ale było wiadome iż zawiodła się na swoim chłopakiem, który ją olewał
coraz częściej, a gdy wyjechał bez niczego, czyli jakby zerwał z nią, jak ona
to ujęła. Teraz chociaż wróciła do rodzinnego miasta i ma kogoś nowego, z tego
co widziałem na fejsie. Dobra, znowu się zamyśliłem. Dziewczyna patrzyła na
mnie zirytowanym wzrokiem. Coś zrobiłem? Ah… Pewnie się przedstawiła, a ja się
zamyśliłem, taa… Norma. Podrapałem się po głowie.
- Przedstawiłaś się, prawda? – spytałem.
Pokiwała głową niechętnie na mnie patrząc. Brawo John, znowu
zignorowałeś kogoś… No nie ważne. Ktoś przyjechał, pisk opon, George.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Często go spotykałem w barach, stąd go znam, a
teraz jeszcze uczy, no to będzie najlepiej. Jeszcze jest kilku nowych trenerów,
Christopher – często przyjeżdża drugi, jest bardzo przyjemny, można z nim
normalnie pogadać na każdy temat, więc fajny gostek z niego, akurat mnie uczy…
Jest także nowa trenerka, Anastasie, taka śliczna… Taka chudzina z niej, ale uczy
woltyżerki , więc rzadko mogę do niej zagadać, ale nie chcę aby Van była
zazdrosna. To, że stałem się taki to nie moja wina.
No i jeszcze jest Louis, nie uczy mnie, ale jest nawet
spoko. Miałem z nim parę razy okazję pogadać, jest taki przyjemny. Uczy crossu
i czegoś jeszcze, ale nie pamiętam. Jednakże pamiętam, że on uczy kiedy mam
trening…
No i wcześniej wymieniony George, uczy WKKW i biegów
przełajowych.
Znowu się zamyśliłem, za dużo myślę, zdecydowanie.
- Ty żyjesz? – usłyszałem głos dziewczyny, która się
przedstawiła, ale nie wiedziałem jak ma na imię.
- Taa… Myślałem. – powiedziałem. – Dobra idę do George’a.
- Przepraszam, do kogo? – spytała lekko zakłopotana.
Chciałem powiedzieć, że to trener, ale jak zwykle on
przyszedł i się wtrącił, jak zwykle.
- Ja jestem George, trener WKKW i biegów przełajowych. –
powiedział z tym swoim uśmiechem.
Przesunąłem się aby mógł sobie przejść jak zwykle przez
barierki. Siedział sobie i się uśmiechał. Chciał kolejną poderwać, a potem
zostawić? Pewnie tak, to jest w jego stylu. Oparłem się o bramkę i patrzyłem na
tą dwójkę – dziewczynę, której nadal nie znam imienia i trenera, który nie lubi
jak się do niego zwraca „trenerze”… No nie ważne. Rozmawiali chwilę, aż
dziewczyna chciała wyjść z ujeżdżalni. Otworzyłem bramkę i sam wyszedłem.
<Nam Soo? XD>