- Czy moje imie jest takie istotne? - spytałam mrużąc oczy, podeszłam do klaczy. Miała piękną maść specyficzną dla rasy Nokota. Dziwiło mnie, że klacz jest tak wysoka jak na tą rasę, podsunełam jej rekę pod chrapy - Przechodziłam obok hali i widiałam, że ci się wyrwała, ładna klacz - przejechałąm ręką po jej szyi i lekko ją poklepałam, klacz ciągle miałą pionowo ustawione uszy, była bradzo czujna, chrapy miała rozszerzone, była spieta. Zaczełam zataczać lewą ręką na jej szyi kółka, przejechałąm prawą ręką wzdłóżgrzbietu aż do zranionej nogi, palcami sprzwdziłam na całej długośći czy noga jest ciepła, nie była, to dobrze, nie doznała, żadnego zerwania mięśni, zwichnięcia czy innych nie zgodności - Nie jest ciepła - wstaję i posyłam chłopakowi półuśmiech - Ale lepiej posmaruj maścią to zadrapanie jeśli nie chcesz aby została blizna - klacz jakby trochę się uspokoiła, ale wciąż byłą czujna - Piękna klacz - podziwiam ją wzrokiem - Ma swój charakter, musisz nad nią dużo pracować, ale na pewno świetnie się na niej jeździ - odchodzę w stronę boksu Lidera, zatrzymuję się jednak i odwracam głowę, chłopak głaszcze klacz po szyi a ona jak za dotknięciem różdżki powoli się uspakaja - Leyci - mówię i odchodzę do boksu Lidera.
Gabriel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz