-Dzięki.-Powiedziałam.
-Jeszcze nie dziękuj.-Powiedział i wskazał na tamtą dwójkę, która stała na przeciwko nas.
-Ja biorę tego z prawej, a ty tego z lewej.-Powiedziałam, na co chłopak kiwnął tylko głową. Tamta dwójka zaczęła się zbliżać, i kiedy tylko mój przeciwnik był na tyle blisko wymierzyłam mu kopnięcie w klatkę piersiową, ale niestety zdążył się odsunąć i złapać moją nogę. Odbiłam się od podłoża druga i kopnęłam go w szczękę, przez co automatycznie puścił moją nogę. Kiedy znów stałam stabilnie na nogach poprawiłam pierwszy cios, przez co facet padł na ziemie.
John
sobota, 29 listopada 2014
Od John'a - C.D Leny
Spojrzałem na chłopaka.
- Kiedyś wyjdę, nie powiedziałem że teraz. - powiedziałem.
Próbował złapać mnie za szyję, ale nie udało mu się. Złapałem go za rękę, odwróciłem i zacząłem ściskać mu rękę.
- Ku.. - nie dokończył bo przyłożyłem mu dłoń do ust.
- Zamknij się. - warknąłem.
Miałem nogę między jego krokiem, z całej siły uderzyłem go w krok z kolanka. Zaczął jęczeć.
- Puść dziewczynę. - powiedziałem.
- Nie ma mowy. - powiedział chłopak który przytrzymywał dziewczynę.
- To on na tym ucierpi... - rzekłem.
Kilka razy przywaliłem mu z kolana. Coraz bardziej jęczał z bólu. W końcu tam ten drugi puścił dziewczynę, a ja puściłem drugiego debila. Podszedłem do Leny. Odwiązałem sznur z jej dłoni. Ona wymasowała swoje nadgarstki.
<Lena?>
- Kiedyś wyjdę, nie powiedziałem że teraz. - powiedziałem.
Próbował złapać mnie za szyję, ale nie udało mu się. Złapałem go za rękę, odwróciłem i zacząłem ściskać mu rękę.
- Ku.. - nie dokończył bo przyłożyłem mu dłoń do ust.
- Zamknij się. - warknąłem.
Miałem nogę między jego krokiem, z całej siły uderzyłem go w krok z kolanka. Zaczął jęczeć.
- Puść dziewczynę. - powiedziałem.
- Nie ma mowy. - powiedział chłopak który przytrzymywał dziewczynę.
- To on na tym ucierpi... - rzekłem.
Kilka razy przywaliłem mu z kolana. Coraz bardziej jęczał z bólu. W końcu tam ten drugi puścił dziewczynę, a ja puściłem drugiego debila. Podszedłem do Leny. Odwiązałem sznur z jej dłoni. Ona wymasowała swoje nadgarstki.
<Lena?>
Od Leny C.D. John'a
Oni wepchnęli mnie do garażu. Chłopak wycierał dłonie ze smaru patrząc na maszynę.
-Gotowe.-Powiedział.
-Dzięki.-Szepnęłam.
-Teraz możesz wyjść, mamy rachunki do rozliczenia.-Powiedział Maks podchodząc bliżej John'a, a Simon nadal mnie trzymał jedną rekom za sznur który miałam obwiązane nadgarstki, a drugą za włosy.
John
-Gotowe.-Powiedział.
-Dzięki.-Szepnęłam.
-Teraz możesz wyjść, mamy rachunki do rozliczenia.-Powiedział Maks podchodząc bliżej John'a, a Simon nadal mnie trzymał jedną rekom za sznur który miałam obwiązane nadgarstki, a drugą za włosy.
John
Od Vanessy CD John 'a
Poszłam za nim i usiadłam obok. Chciałam się przytulić, ale ten tylko delikatnie mnie odepchnął.
- Spójrz- powiedziałam zaginając rękaw.
Na lewej ręce w okolicach dłoni miałam tatuaż łapacza snów. Wyglądał on tak:
- Spójrz- powiedziałam zaginając rękaw.
Na lewej ręce w okolicach dłoni miałam tatuaż łapacza snów. Wyglądał on tak:
- I jak?- spytałam patrząc na niego.
- Ale... Kiedy go zrobiłaś?- spytał jeszcze trochę zły.
- Nieważne- odparłam.
<John?>
Od John'a - C.D Leny
Spojrzałem na dziewczynę.
- Czego? - warknęła.
Podszedłem do niej.
- Jezu spokojnie dziewczyno. - powiedziałem.
Ukucnąłem i spojrzałem na przecięte przewody. Westchnąłem.
- Daj mi 20 minut. - powiedziałem.
- Kurwa nie! - krzyknęła.
Wstałem i przyłożyłem jej dłoń do ust.
- Daj mi tylko 20 minut... - warknąłem.
Wywaliłem ją z garażu i zabrałem się do roboty...
*
Po 20 minutach wszystko było już naprawione. Nauczyłem się tego dzięki znajomemu. Dobrze że mnie tego nauczył. Lena weszła do garażu.
- Gotowe. - powiedziałem.
<Lena?>
- Czego? - warknęła.
Podszedłem do niej.
- Jezu spokojnie dziewczyno. - powiedziałem.
Ukucnąłem i spojrzałem na przecięte przewody. Westchnąłem.
- Daj mi 20 minut. - powiedziałem.
- Kurwa nie! - krzyknęła.
Wstałem i przyłożyłem jej dłoń do ust.
- Daj mi tylko 20 minut... - warknąłem.
Wywaliłem ją z garażu i zabrałem się do roboty...
*
Po 20 minutach wszystko było już naprawione. Nauczyłem się tego dzięki znajomemu. Dobrze że mnie tego nauczył. Lena weszła do garażu.
- Gotowe. - powiedziałem.
<Lena?>
Od Leny C.D. John'a
Rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie i wróciłam do przyglądania się krajobrazowi. W pewnym momencie zauważyłam czarne audi TT III, które jechało w stronę akademii.
-Cholera.-Zaklęłam i odwróciłam się. John posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Co jest?-Zapytał beznamiętnie.
- Nie twoja sprawa.-Burknęłam i zaczęłam biec w stronę garażu.
-Czy oni się nie odczepią?!-Pomyślałam wchodząc do garażu. Podeszłam do motoru, ale zauważyłam, ze ma odcięte przewody.
-Zajebiście, jedyny środek ucieczki zepsuty.-Powiedziałam i zauważyłam, że w wejściu do garażu, ktoś stoi. Odwróciłam się i rozpoznałam John'a.
John
-Cholera.-Zaklęłam i odwróciłam się. John posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Co jest?-Zapytał beznamiętnie.
- Nie twoja sprawa.-Burknęłam i zaczęłam biec w stronę garażu.
-Czy oni się nie odczepią?!-Pomyślałam wchodząc do garażu. Podeszłam do motoru, ale zauważyłam, ze ma odcięte przewody.
-Zajebiście, jedyny środek ucieczki zepsuty.-Powiedziałam i zauważyłam, że w wejściu do garażu, ktoś stoi. Odwróciłam się i rozpoznałam John'a.
John
Odchodzą!
Z bloga odchodzą dwie członkinie Violetta Rose oraz Martina Rose i ich wierzchowce! Żegnamy was!
~Violetta i Nira~
~Martina i Armagedon~
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Od John'a - C.D Vanessy
W końcu nadszedł wieczór. Cały dzień w pokoju to taki...szczegół? Westchnąłem cicho. W końcu poszedłem na stołówkę. Wziąłem kilka kanapek i jeszcze herbatę. Wziąłem kilka łyków gorącej cieczy, jak zwykle nie czekałem aż wystygnie. Oczywiście poparzyło mi podniebienie. Syknąłem i odstawiłem herbatę. Wziąłem kilka kęsów kanapki. Po chwili jednej kanapki nie było. W pewnym momencie do stołówki weszła Vanessa. Nie zwróciłem na nią uwagi. Niestety nie udało mi się. Od razu wstałem. Podszedłem do dziewczyny. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie.
- John... - mruknęła.
- No co? - spytałem.
Westchnęła. Uszczypnęła mnie w rękę. Syknąłem i puściłem Vani.
- Pfff... - mruknąłem i odszedłem.
Usiadłem przy stoliku gdzie były kanapki. Z fochem usiadłem, zacząłem jeść kanapki i popijałem herbatą...
<Vanessa?>
- John... - mruknęła.
- No co? - spytałem.
Westchnęła. Uszczypnęła mnie w rękę. Syknąłem i puściłem Vani.
- Pfff... - mruknąłem i odszedłem.
Usiadłem przy stoliku gdzie były kanapki. Z fochem usiadłem, zacząłem jeść kanapki i popijałem herbatą...
<Vanessa?>
Odchodzą!
Z akademii odchodzą 3 członków i ich konie oraz pupile. Żegnamy was! A o to odeszli:
Alyson i Beau Ferrilsa V
Skylar i Mishon Versus II
Oliver, LaLuna i Shadow
Powód odejścia: Decyzja właściciela
piątek, 28 listopada 2014
Od Penny - C.D Kelly
P: Dobrze. Teraz idę do Big Red'a Pa.
K: Pa!
Poszłam do mojego ulubieńca. Osiodłałam go i wyszłam na dwór.
P: Co malutki... Na następnej gonitwie nie daj się Sham'owi.
Wsiadłam na niego i ruszyłam w teren. Po paru godzinach wróciliśmy. Puściłam go na padok. Pogalopował do innych koni. Usłyszałam za sobą głos:
<Ktoś?>
K: Pa!
Poszłam do mojego ulubieńca. Osiodłałam go i wyszłam na dwór.
P: Co malutki... Na następnej gonitwie nie daj się Sham'owi.
Wsiadłam na niego i ruszyłam w teren. Po paru godzinach wróciliśmy. Puściłam go na padok. Pogalopował do innych koni. Usłyszałam za sobą głos:
<Ktoś?>
Od Kelly do Penny
Dowiedziałam , że są organizowane zawody. Muszę się wykazać! Poszłam ze swoim koniem na krytą ujeżdżalnię. Shadow bardzo ładnie galopował. Po chwili usłyszałam rozmowę przez telefon.
Zatrzymałam konia i zobaczyłam Penny!
-Wiem ,wiem. Kończę. Mhm. Do jutra.
Powitałam ją.
-Penny , wiesz o zawodach? -zapytałam.
Kobieta pokiwała głową głaskając mojego konia.
-Czy zechciałabyś ze mną startować? -zapytałam
<Penny?>
Zatrzymałam konia i zobaczyłam Penny!
-Wiem ,wiem. Kończę. Mhm. Do jutra.
Powitałam ją.
-Penny , wiesz o zawodach? -zapytałam.
Kobieta pokiwała głową głaskając mojego konia.
-Czy zechciałabyś ze mną startować? -zapytałam
<Penny?>
czwartek, 27 listopada 2014
Nieobecność!
Dziękuję admince Nyan za to napisała. Powód mojej nieobecności jest taki jaki jest. Nie będę tego mówiła, ale powiem tyle że mam pewne problemy zdrowotne. Więc tu zawieszam swoją działalność na czas do kiedy nie powrócę do całkowitego zdrowia. Jak się dowiem co mi jest i będzie już wszystko dobrze to znowu tu powrócę. Opka może będę wstawiać jak będe sie dobrze czuła, chociaż w to wątpię. Więc na razie żegnam sie z wami. Kontakt będę utrzymywała z adminkami bloga. To tyle.
~Adminka Vicaa
środa, 26 listopada 2014
Od Vanessy CD John 'a
- Jaki?- spytałam.
- Nie wiem jeszcze. Zobaczę jakie będą mieli wzory, a jak mi się nie spodobają to jakiś wymyślę- powiedział. W sumie fajnie by było mieć jakiś tatuaż. Może za jakiś czas też sobie zrobię. Rozmawialiśmy przez kilka minut a potem pojechał do miasta. Na szczęście ból już mi przeszedł. Wysłałam mu SMS 'a. Odpisał, że jak wróci to będzie miał gotowy tatuaż. Przez resztę dnia trenowałam z Red 'em i bawiłam się z Donut 'em.
<John?>
- Nie wiem jeszcze. Zobaczę jakie będą mieli wzory, a jak mi się nie spodobają to jakiś wymyślę- powiedział. W sumie fajnie by było mieć jakiś tatuaż. Może za jakiś czas też sobie zrobię. Rozmawialiśmy przez kilka minut a potem pojechał do miasta. Na szczęście ból już mi przeszedł. Wysłałam mu SMS 'a. Odpisał, że jak wróci to będzie miał gotowy tatuaż. Przez resztę dnia trenowałam z Red 'em i bawiłam się z Donut 'em.
<John?>
Od John'a - C.D Vanessy
Spojrzałem na Vanessę. Nie wyglądała za dobrze. Była blada jak ściana. Dosłownie...
Westchnąłem cicho.
- Co jest? - zapytała.
- Nic... - odparłem.
Pocałowałem ją w czoło.
- Za kilka godzin jadę zrobić sobie tatuaż. - mruknąłem.
(Vanessa?)
Od Vanessy CD John 'a
Oglądaliśmy jakieś filmy. Po dwóch godzinach wróciliśmy do pokoi. Wykapałam się i położyłam. Zanim zasnęłam myślałam o wielu rzeczach i zasnęłam. Rano miałam takiego lenia, więc postanowiłam dzisiaj nie wychodzić. Zeszłam na śniadanie i znowu wróciłam. Pół godziny później zaczął mnie boleć brzuch. Jeszcze chyba nigdy tak mnie nie bolał. Wzięłam tabletki i czekałam aż zaczną działać. Usłyszałam pukanie. Ledwo wydobyłam z siebie ,,proszę". Zza drzwi wyszedł John. Uśmiechnęłam się starając ukryć że coś ze mną jest. Zdobyłam się na lekki uśmiech. Usiadł obok mnie i pocałował.
<John?>
<John?>
Odchodzi!
Z naszej akademii odchodzi Acacia Clark jej koń Cappy oraz jej pupil Cheshire.
Powód odejścia: Decyzja właściciela.
Żegnamy...
Imię: Acacia
Pseudo: Aci,Aca,Clark
Nazwisko: Clark
Wiek: 18 lat
Głos: Avril Lavigne
Charakter: Acacia jest osobą dość specyficzną.Jest inteligenta,ale to nie znaczy ,że nie ma poczucia humoru! Potrafi wszystko obrócić w żart. Gdy tego trzeba jest poważna. Umie postawić na swoim i być uparta. Dla przyjaciół jest zawsze miła,sympatyczna i kochana. Czasami ,gdy ma zły dzień jest wredna i oschła.
Aparycja: Aci jest wprost za wysoka jak na swój wiek.Ma niedowagę.Na jej nadgarstku widnieje tatuaż.Przedstawia on trzy jaskółki.Ubiera się raczej "Na luzie" . Jest wegetarianką.
Hobby:
-Jazda : konno,na deskorolce,snowboardzie.
-Granie: na gitarze,perkusji,w siatkówkę ,ręczną, koszykówkę.
Partner/ka: Trzeba wybrać ten dobry moment...
Rodzina: Matka- Kate,starsza siostra- Vanessa
Ciekawostki: Aci nie wieży ani w Boga ani w Szatana. Akceptuje inne orientacje.
Historia: Acacia była wcześniakiem. Urodziła się w dużym domu w New York'u. W podstawówce była wyśmiewana z powodu wysokości. Na jej 11 urodziny nikt nie przyszedł chodź zaprosiła całą klasę.W gimnazjum było troszkę lepiej. Jednak była męczona przez "Zboczonych" kolegów jej przyjaciółek.Przez co w gimnazjum miała zrytą psychikę.Liceum według niej były to najlepsze czasy. Była szanowana i lubiana.Miała wiele koleżanek.Po 8-nastych urodzinach szybko wyprowadziła się od matki.Zrobiła sobie tatuaż na nadgarstku. Do Akademi Diamond trafiła bo zawsze marzyła by poznać osoby o podobnych zainteresowaniach.
Koń: Cappy
Pupil: Cheshire
Pokój nr: 3
Login: Oliweczgga ( HW ) NiuNiu (DG )
Dodatkowe zdjęcia: --
Imię: Cappy
Płeć: Klacz
Wiek: 6 lat.
Rasa: Koń Czystej Krwi Arabskiej
Budowa: Capp to masywna klacz. Jest wysoka.
Usposobienie: Cappy jest upartą klaczą.Chodzi własnymi ścieżkami i nie słucha się nikogo.
Specjalizacja: Skoki
Inne: Cappy urodziła się na wsi.Acacia jest jej panią od źrebaka.
Nr. boksu: 3
Właściciel: Acacia Clark
Imię: Cheshire
Płeć: Samiec
Wiek: 1 rok
Rasa: Kot Bombajski
Charakter: Cheshire jest trochę posłuszny.Często jest uparty.
Inne: Cheshire ma imię po magicznym kocie z filmu " Alicja w krainie Czarów",który Aci ubóstwiała w młodości. Kotek bardzo lubi psy.Robi dużo zabawnych i dziwnych rzeczy.
Nr. kojca:
Właściciel: Acacia Clark
Login: Oliweczgaa (HW) NiuNiu (DG )
wtorek, 25 listopada 2014
Od Kelly - C.D Penny
Właśnie zamierzałam pojeździć na swoim koniu , gdy dopadł mnie dźwięk przypominający krzyk.
Pobiegłam w jego stronę i zobaczyłam tam Penny!
-Co się stało?
Wskazała na konia.
-Dawałam mu jabłko i mnie ugryzł! -powiedziała
Rana była... no nie powiem - duża.
-Leć do kranu , pod zimną wodę daj rękę. Zaraz wracam.
Penny pobiegła , a ja szukałam w torbie maści.
-Gazeta... , Telefon... Maść.... Maść!
Dałam kobiecie maść łagodzącą ból z mrówek!
-Z mrówek? -zapytała- Skuteczna ?
Odpowiedziałam , że tak. Po godzinie wybrałyśmy się w teren.
-Świetnie galopujesz! - powiedziała Penny.
-Jednak nie to co ty! Ty to jesteś... niezwykła!
I pocwałowałyśmy na Lawendowe Pole.
Było tam cudnie!
-Od dawna tu pracujesz? -zapytałam. - Może mi coś doradzisz? W sprawie uczniów?
<Penny?>
Pobiegłam w jego stronę i zobaczyłam tam Penny!
-Co się stało?
Wskazała na konia.
-Dawałam mu jabłko i mnie ugryzł! -powiedziała
Rana była... no nie powiem - duża.
-Leć do kranu , pod zimną wodę daj rękę. Zaraz wracam.
Penny pobiegła , a ja szukałam w torbie maści.
-Gazeta... , Telefon... Maść.... Maść!
Dałam kobiecie maść łagodzącą ból z mrówek!
-Z mrówek? -zapytała- Skuteczna ?
Odpowiedziałam , że tak. Po godzinie wybrałyśmy się w teren.
-Świetnie galopujesz! - powiedziała Penny.
-Jednak nie to co ty! Ty to jesteś... niezwykła!
I pocwałowałyśmy na Lawendowe Pole.
Było tam cudnie!
-Od dawna tu pracujesz? -zapytałam. - Może mi coś doradzisz? W sprawie uczniów?
<Penny?>
Od Nili C.D. Asy
Wprowadziłam Dallas'a do boksu, z którego potem wyszłam i zamknęłam drzwiczki. Przeszłam obok boksu, gdzie Asa wprowadził klacz i podeszłam do boksu, gdzie stał Manchester. Wałach podszedł do mnie, a ja pogłaskałam go po łbie.
-Twój?-Zapytał Asa.
-Tak. Przedstawiam ci Manchester'a.-Powiedziałam, a wałach prychnął i zaczął energicznie machać głową w górę i w dół.
-Czego będziesz uczył?-Zapytała, próbując nawiązać jakiś temat do rozmowy, żeby nie wyjść na niemowę.
-Western i cross. A ty?
-Ogólnie dyscypliny wchodzące w skład WKKW. Może miałbyś ochotę zobaczyć później trasę do cross'u?Dodam, że jest całkiem obiecująca.-Powiedziałam i spojrzałam na Asa, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
Asa
-Twój?-Zapytał Asa.
-Tak. Przedstawiam ci Manchester'a.-Powiedziałam, a wałach prychnął i zaczął energicznie machać głową w górę i w dół.
-Czego będziesz uczył?-Zapytała, próbując nawiązać jakiś temat do rozmowy, żeby nie wyjść na niemowę.
-Western i cross. A ty?
-Ogólnie dyscypliny wchodzące w skład WKKW. Może miałbyś ochotę zobaczyć później trasę do cross'u?Dodam, że jest całkiem obiecująca.-Powiedziałam i spojrzałam na Asa, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
Asa
Od John'a - C.D Vanessy
Doszliśmy wreszcie do akademii. Weszliśmy do środka. Od razu poszliśmy do salonu. Donut położył się na podłodze a ja i Vanessa usiedliśmy na kanapie, wtuliła się we mnie.
- To kiedy powtórka? - zapytałem.
Dziewczyna na mnie spojrzała.
- Nie wiem, kiedyś. - odparła cicho.
Pocałowałem ją w czoło.
- Dobra dobra...
<Vanessa?>
- To kiedy powtórka? - zapytałem.
Dziewczyna na mnie spojrzała.
- Nie wiem, kiedyś. - odparła cicho.
Pocałowałem ją w czoło.
- Dobra dobra...
<Vanessa?>
poniedziałek, 24 listopada 2014
Od Vanessy CD John 'a
- Wracajmy już do akademii- uśmiechnęłam się, a on przytaknął. Zawołałam Donut 'a i szliśmy w stronę akademii.
Po drodze jeszcze trochę się wygłupialiśmy.
<John? nie chciało mi się dłużej ;-;>
Po drodze jeszcze trochę się wygłupialiśmy.
<John? nie chciało mi się dłużej ;-;>
Od Kath CD Asy
- To nie jest żaden niedźwiedź. To jest mój owczarek kaukaski Billy. Taki wygląd jest charakterystyczny dla jego rasy. Wiele ludzi myli go z tym zwierzęciem- wytłumaczyłam wzruszając ramionami i głaszcząc psa.
- A nie jest mu gorąco w tym futrze?- spytał unosząc lekko jedną brew.
- Nie. To tylko tak wygląda. Jego futro jest cienkie, ale jest go dużo. Na zimę tak się zakrywa tym puchem że zakrywa mu oczy- zaśmiałam się- Nazywam się Katherine Lilianna Roberts. Uczę tutaj skoków- uśmiechnęłam się i wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Asa Priestly- lekko uścisnął moją dłoń.
- Miło poznać. Idę właśnie na spacer z moim niedźwiedziem- uśmiechnęłam się- Może miałbyś ochotę i czas nam potowarzyszyć?
<Asa?>
- A nie jest mu gorąco w tym futrze?- spytał unosząc lekko jedną brew.
- Nie. To tylko tak wygląda. Jego futro jest cienkie, ale jest go dużo. Na zimę tak się zakrywa tym puchem że zakrywa mu oczy- zaśmiałam się- Nazywam się Katherine Lilianna Roberts. Uczę tutaj skoków- uśmiechnęłam się i wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Asa Priestly- lekko uścisnął moją dłoń.
- Miło poznać. Idę właśnie na spacer z moim niedźwiedziem- uśmiechnęłam się- Może miałbyś ochotę i czas nam potowarzyszyć?
<Asa?>
Od Alice - C.D Asy
- No i może ja mam Cię oprowadzić? - prychnęłam unosząc jedną brew do góry i przyglądając się jego zielonym oczom.
- Byłoby miło - uśmiechnął sie szeroko ukazując rząd białych zębów.
- Ta, ale nie bedzie, Panie Aso. - uniosłam jeden kącik wargi do góry tworząc ironiczny uśmieszek.
- Aż tak bardzo Cię bawi? - udał powagę i zmarszczył oczy.
- Bardzo
Mężczyzna bez słowa oddalił się. Wreszcie spokój, ale czy na długo? Zanurzyłam się spowrotem w swojej lakturze. Mimowolnie na mojej twarzy wymalował się uśmiech. Niestety zniknał po chwili kiedy usłyszałam średnio słyszalny plusk. Podniosłam gwałtownie głowę do góry i ujrzałam mężczyznę będącego już w basenie. Płynął przed siebie motylkiem cały czas zanurzając i wynurzając się z wody. Wykonywał zamaszyste ruchy rękami i nabierał prędko powietrza.
<Asa? xd>
- Byłoby miło - uśmiechnął sie szeroko ukazując rząd białych zębów.
- Ta, ale nie bedzie, Panie Aso. - uniosłam jeden kącik wargi do góry tworząc ironiczny uśmieszek.
- Aż tak bardzo Cię bawi? - udał powagę i zmarszczył oczy.
- Bardzo
Mężczyzna bez słowa oddalił się. Wreszcie spokój, ale czy na długo? Zanurzyłam się spowrotem w swojej lakturze. Mimowolnie na mojej twarzy wymalował się uśmiech. Niestety zniknał po chwili kiedy usłyszałam średnio słyszalny plusk. Podniosłam gwałtownie głowę do góry i ujrzałam mężczyznę będącego już w basenie. Płynął przed siebie motylkiem cały czas zanurzając i wynurzając się z wody. Wykonywał zamaszyste ruchy rękami i nabierał prędko powietrza.
<Asa? xd>
Od John'a - C.D Vanessy
Goniłem dziewczynę. Jednak po chwili biegłem prawie obok niej.
W końcu dziewczyna zasapana się zatrzymała. Odwróciła się w moją stronę, chciała zrobić kilka kroków w tył i wpadła do wody. Szybko wyskoczyła z wody. Była cała przemoczona. Podszedłem do niej. Przyssałem się do jej ust jak wampir do ofiary. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, złapała mnie za koszulkę, odsunęła się. Ja od razu za nią poszedłem. Wpiłem się ponownie w jej usta. Położyłem rękę na jej plecach i lekko przyciągnąłem w swoją stronę. Całowaliśmy się tak z parę minut. W końcu odsunęliśmy się od siebie.
<Vanessa?>
Od Kingi - ,,Pobyt za akademią"
Minelo juz trzy dni , a ja wedrowalam dalej . Wparowalam gdzies w las . Ogierem skrencilam w ostro zakeereent . Popatrzalam sie na Cantry'ego . Zobaczylam przeszkode na moim ,,torze'' . Skoczyc czy nie? Puscilam wodze drugieego ogieera. Zmusilam go do cwalu . Przeszkoda blisko . Skoczyl . Prawie puscilam wodze . Moj pierwszy skok . Zatrzymjalam ogiera . Ale tam zostal Canter.... Pogonilam go do akadeemi krzykiem . Ten poklusowal w strone polany . Byle by sie enei zgubil . Stepem na moim ogieerze przemierzalam las . Wiatr lekko szumial poruszajac galeeziami drzew . Nie wiedzialam jak daleko bylam. Wyciagajac mapee sposztrzeeglam ze jest urwana . O kur.... Zostawilam walizke na polaniee . Walnelam sie w glowe i klusem zrobilismy slalon miendzy sosnami . Na pewno dobra droga? Sama juz nie wiedzialam . Skrencilam gdzies w las . Po godzineiee spokojnego klusu wyszlismy z lasu na jakies pole . Odsiodlalam ogieera . Bylam glodna . Moj glod sie nasilal . Poczulam kucie w brzuchu i w glowie . Nastepna przeszkoda . Spokojnym galope zmierzalisy w strone plotu . W pewnym momeencie tuz przed przeszkoda zaslablam i zamknelam oczy . Wylecialam z siodla i padlam na ziemiee udeerzajac w plot glowa . Ostatnie co zobaczylam do biegnacego Diamond'a . Czulam ze zlamalam noge....
< Ktos zechce dokonczyc?>
< Ktos zechce dokonczyc?>
Od Asy - C.D Kath
Dzień mijał wyjątkowo leniwie. Jeszcze nie przyzwyczaiłem się do powolnego życia, typowego dla takich miejsc - sielskich, spokojnych. Niestety, byłem fanem rozrywki i nie lubiłem się nudzić, więc trudno mi było tutaj poprawnie funkcjonować. Czym się różnią moje rodzinne strony? Rodeo, country i to, że nie spędzałem na farmie dwa-cztery na dobę. Tutaj niestety wszędzie było daleko a ja musiałem wyrabiać się na lekcje co było nie lada wyzwaniem. Dlatego przez całe dnie robiłem wszystko, by zabić czas. Grałem na gitarze, słuchałem muzyki, rozmawiałem z ludźmi, końmi, wszystkim co się rusza, czyściłem je, jeździłem dużo. Wszystko, co tylko tutaj można robić. Właśnie szedłem czyścić Dallas'a, gdy wpadła na mnie jakaś kobieta. Na oko trenerka, bo wyglądała na starszą niż dwadzieścia lat. Niewiele, ale jednak.
- Wybacz, zamyśliłam się - przeprosiła. Oczywiście nie gniewałem się! Posłałem jej swój uśmiech, który już sam wskazywał na brak złości.
- Nic się nie stało... - i nagle mój wzrok padł na wielkie, włochate coś u jej boku. W woli wyjaśnienia: uwielbiam psy i wszystko co kudłate ale... powstrzymałem cisnące się na ustach przekleństwo i jedynie uniosłem brwi wysoko i wskazałem na pso-podobne coś - Można tu trzymać niedźwiedzie? - zapytałem. Po pierwsze, nigdy nie widziałem tak ogromnego psa. Teksas. Miejsce, gdzie trzeba uważać na jadowite węże i skorpiony, pancerniki które lubią wychodzić na drogę, zabójczy gorąc i farmerów z strzelbami. Akademia. Miejsce, gdzie trzeba uważać na spacerujące skrzyżowanie psa z niedźwiedziem wielkości kucyka. Aha, było po pierwsze, teraz będzie po drugie: ciekawe, czy mu nie jest gorąco w tym futrze.
(Kath? xd )
- Wybacz, zamyśliłam się - przeprosiła. Oczywiście nie gniewałem się! Posłałem jej swój uśmiech, który już sam wskazywał na brak złości.
- Nic się nie stało... - i nagle mój wzrok padł na wielkie, włochate coś u jej boku. W woli wyjaśnienia: uwielbiam psy i wszystko co kudłate ale... powstrzymałem cisnące się na ustach przekleństwo i jedynie uniosłem brwi wysoko i wskazałem na pso-podobne coś - Można tu trzymać niedźwiedzie? - zapytałem. Po pierwsze, nigdy nie widziałem tak ogromnego psa. Teksas. Miejsce, gdzie trzeba uważać na jadowite węże i skorpiony, pancerniki które lubią wychodzić na drogę, zabójczy gorąc i farmerów z strzelbami. Akademia. Miejsce, gdzie trzeba uważać na spacerujące skrzyżowanie psa z niedźwiedziem wielkości kucyka. Aha, było po pierwsze, teraz będzie po drugie: ciekawe, czy mu nie jest gorąco w tym futrze.
(Kath? xd )
Od Asy - C.D Skylar
Uniosłem wysoko brew na zdanie "pomaga na kaca", zastanawiając się, skąd ona to wie, ale na razie wolałem siedzieć cicho. Czepianie się jej może skończyć się nieciekawie. Co prawda wiedzą, że jestem uzależniony od alkoholu ale przyklejanie się do uczennicy już jest troszeczkę złe. Powstrzymywałem się przed powiedzeniem czegoś głupiego - czytaj: starałem się milczeć, a jak musiałem się odezwać do dokładnie przemyślałem swą wypowiedź - i szybko obliczyłem, kiedy mniej-więcej będziemy mieć lekcje. Całego planu na pamięć nie znałem, więc po przypomnieniu sobie który jest dzień tygodnia musiałem jeszcze chwilę pogłówkować.
- Za... dwie godziny? - powiedziałem, o dziwo pytającym tonem. Idiota: przemknęło mi przez myśl. Myślałem jedno, mówiłem drugie a jeszcze trzecie robiłem. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że niczego nie palnę bo i tak już jestem spalony i pogrzebany sześć metrów pod ziemią.
- Ja mam wiedzieć?
- No tak... Dwie godziny, cross - wreszcie się zdecydowałem, sukces! Może już całkiem dobrze z moją głową? - Dzięki za tabletkę - i w typowym dla siebie, trzeźwym stylu puściłem oczko pokazując ręką "ok" i odszedłem.
Dwie godziny minęły niczym dwie minuty a godzina lekcji powoli się wlokła. Raczej uczniowie nic nie podejrzewali, prowadziłem lekcje w miarę normalnie. Tylko co to znaczy normalnie? Zdecydowanie nie uczyłem jak inni trenerzy, nie umiem tak. Traktowałem wszystkich bardziej jak znajomych niż uczniów, jeśli chodzi o ludzi. W najlepszym wypadku dzieliło mnie i ich cztery-pięć lat, a w najgorszym dziesięć, ale źle nie jest. Na pewno nie pozwalam mówić na siebie "pan", bo czuję się z tym źle i staro. Rozumiem, że ta różnica wieku jednak jest, ale to już drobna przesada. Ok, nie ważne. Lekcja w końcu przeminęła i nie obyła się bez wzroku wcześniej poznanej dziewczyny, która jakby wyczekiwała mojego błędu. Od razu po powrocie do pokoju padłem na łóżko i usnąłem. Pierwszy raz od dziewięciu dni, kolejny sukces.
Nie ma to jak przespać cały dzień i noc. Obudziłem się dopiero, gdy zegarek postanowił zacząć się drzeć. Wolno wywlokłem się z łóżka, na dzień dobry pociągnąłem łyka z butelki - mówiłem, że nie uczę się na błędach - ale tym razem w stanie całkiem dobrym wyszedłem z domu i skierowałem się do stajni. Oczywiście po wcześniejszym prysznicu, który mnie do końca obudził. Pech chciał, że zastałem tam Skylar. No nic, przeżyje to spotkanie: postanowiłem, modląc się w duchu by nie czuć było alkoholu. Zawsze mogła się na mnie poskarżyć, wtedy musiałbym się tłumaczyć z tego. Niby mnie nie wyleje, ale jeszcze trochę chciałbym się z skargami wstrzymać trochę, by mój pierwszy miesiąc był bezkonfliktowy.
Swoją drogą, Dallas do którego podszedłem wydawał się bardzo zainteresowany moim cowboyskim kapeluszem - dostałem go jak byłem dzieciakiem i dopóki z Teksasu nie wyjechałem zawsze miałem go na sobie - , którego założyłem po części dla śmiechu a po części, bo osłaniał mnie przed słońcem. Dlaczego tak bardzo zwracałem uwagę na słońce? Bo ono jest w stanie pokazać moją pewną cechę, którą nienawidzę. Kit z tym, że od niego moje włosy ponownie są równie jasne jak u kalifornijskiego serfera, ale nie chcę, by widoczne były moje piegi które ujawniają się na równi z opalaniem. Tylko po dłuższym przebywaniu na słońcu było widoczne, że mój cały nos i trochę z policzków są nimi usiane.
(Skylar?)
- Za... dwie godziny? - powiedziałem, o dziwo pytającym tonem. Idiota: przemknęło mi przez myśl. Myślałem jedno, mówiłem drugie a jeszcze trzecie robiłem. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że niczego nie palnę bo i tak już jestem spalony i pogrzebany sześć metrów pod ziemią.
- Ja mam wiedzieć?
- No tak... Dwie godziny, cross - wreszcie się zdecydowałem, sukces! Może już całkiem dobrze z moją głową? - Dzięki za tabletkę - i w typowym dla siebie, trzeźwym stylu puściłem oczko pokazując ręką "ok" i odszedłem.
Dwie godziny minęły niczym dwie minuty a godzina lekcji powoli się wlokła. Raczej uczniowie nic nie podejrzewali, prowadziłem lekcje w miarę normalnie. Tylko co to znaczy normalnie? Zdecydowanie nie uczyłem jak inni trenerzy, nie umiem tak. Traktowałem wszystkich bardziej jak znajomych niż uczniów, jeśli chodzi o ludzi. W najlepszym wypadku dzieliło mnie i ich cztery-pięć lat, a w najgorszym dziesięć, ale źle nie jest. Na pewno nie pozwalam mówić na siebie "pan", bo czuję się z tym źle i staro. Rozumiem, że ta różnica wieku jednak jest, ale to już drobna przesada. Ok, nie ważne. Lekcja w końcu przeminęła i nie obyła się bez wzroku wcześniej poznanej dziewczyny, która jakby wyczekiwała mojego błędu. Od razu po powrocie do pokoju padłem na łóżko i usnąłem. Pierwszy raz od dziewięciu dni, kolejny sukces.
Nie ma to jak przespać cały dzień i noc. Obudziłem się dopiero, gdy zegarek postanowił zacząć się drzeć. Wolno wywlokłem się z łóżka, na dzień dobry pociągnąłem łyka z butelki - mówiłem, że nie uczę się na błędach - ale tym razem w stanie całkiem dobrym wyszedłem z domu i skierowałem się do stajni. Oczywiście po wcześniejszym prysznicu, który mnie do końca obudził. Pech chciał, że zastałem tam Skylar. No nic, przeżyje to spotkanie: postanowiłem, modląc się w duchu by nie czuć było alkoholu. Zawsze mogła się na mnie poskarżyć, wtedy musiałbym się tłumaczyć z tego. Niby mnie nie wyleje, ale jeszcze trochę chciałbym się z skargami wstrzymać trochę, by mój pierwszy miesiąc był bezkonfliktowy.
Swoją drogą, Dallas do którego podszedłem wydawał się bardzo zainteresowany moim cowboyskim kapeluszem - dostałem go jak byłem dzieciakiem i dopóki z Teksasu nie wyjechałem zawsze miałem go na sobie - , którego założyłem po części dla śmiechu a po części, bo osłaniał mnie przed słońcem. Dlaczego tak bardzo zwracałem uwagę na słońce? Bo ono jest w stanie pokazać moją pewną cechę, którą nienawidzę. Kit z tym, że od niego moje włosy ponownie są równie jasne jak u kalifornijskiego serfera, ale nie chcę, by widoczne były moje piegi które ujawniają się na równi z opalaniem. Tylko po dłuższym przebywaniu na słońcu było widoczne, że mój cały nos i trochę z policzków są nimi usiane.
(Skylar?)
niedziela, 23 listopada 2014
Od Vanessy CD John 'a
Ucieszyłam się że w końcu się zgodził. Wzięłam Donut 'a żeby zobaczył plażę. Zanim tam doszliśmy to go niosłam a potem wypuściłam. Psiak biegał wszędzie. Na koniec zaczął turlać się w wodzie. Kiedy do niego podeszłam i przykucnęłam zaczął otrząsać się z wody. Byłam cała mokra.
- Nie martw się. Mokra czy sucha i tak cię kocham- przykucnął obok mnie i pocałował w policzek.
- Wiesz co?- spytałam.
- Hm?- spojrzał na mnie.
- Ja również- odparłam.
- Ale co?- znowu spytał.
- To- ochlapałam go wodą i zaczęłam uciekać śmiejąc się. Donut biegł obok mnie, a John za mną.
<John? xd>
- Nie martw się. Mokra czy sucha i tak cię kocham- przykucnął obok mnie i pocałował w policzek.
- Wiesz co?- spytałam.
- Hm?- spojrzał na mnie.
- Ja również- odparłam.
- Ale co?- znowu spytał.
- To- ochlapałam go wodą i zaczęłam uciekać śmiejąc się. Donut biegł obok mnie, a John za mną.
<John? xd>
Od John'a - C.D Vanessy
Śmialiśmy sie z tych zdjęć. W końcu Vani odłożyła aparat na szafkę.
- To idziemy? - spytała.
- Nie odpuścisz? - odparłem pytaniem.
Pokiwała tylko głową. Westchnąłem.
- No dobra... - mruknąłem.
- Idziemy na plaże. - powiedziała z uśmiechem.
(Vanessa?)
- To idziemy? - spytała.
- Nie odpuścisz? - odparłem pytaniem.
Pokiwała tylko głową. Westchnąłem.
- No dobra... - mruknąłem.
- Idziemy na plaże. - powiedziała z uśmiechem.
(Vanessa?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)