Przed dotarciem do akademii mieszkałam z rodzicami i ze starszą siostrą, moi rodzice byli bogaci więc mi i mojej siostrze nic nie brakowało, przynajmniej wszyscy i moja siostra tak twierdzili, ja natomiast nie popierałam tego zdania, brakowało mi ciepła i miłości od rodziców, a do tego mój ojciec zdradzał moją matkę, nikt tego nie wiedział oprócz mnie i jego....A w ogóle po co o tym gadać? No więc miałam tego dość i postanowiłam z tego domu wyjechać, ja i mój Zeus, czasami czułam się tak jakby ja i Zeus byliśmy sami na tym świecie.
W dniu kiedy miałam wyjechać, zawiozła mnie tam mama i siostra której nie cierpię, no ale do rzeczy gdy już dojechaliśmy, wysiadłam pierwsza i wzięłam walizki mama wyszła i mi pomogła. A gdy już nadszedł czas żegnania, mama rzuciła proste "To cześć" i się przytuliła tak jakoś sztywno, a siostra przez ten cały czas siedziała w aucie, nie wysiadła ani nic, tylko siedziała. Potem mama weszła do auta i zaraz ich nie było. Miałam do nich wielki żal, płakać mi się chciało. Miałam 3 wielkie walizki a ja byłam sama, no ale sama sobie poradzę, nie chcę nikogo prosić bo po co? Gdy już znalazłam mój pokój, dowiedziałam się że będę tam mieszkała z kilkoma dziewczynami. Nie było ich w pokoju ponieważ to była godzina obiadowa więc pewnie nikogo nie było w swoich pokojach, a ja wykorzystałam okazje by się spokojnie rozpakować, po tym z impetem pobiegłam do mojego Zeuska. W stajni też nikogo nie było więc tym szybciej mogłam dojść do mojego konia. Jak już go znalazłam zaczęłam go czyścić i dopieszczać. Nagle zatrzymał się przy boksie Zeusa ktoś.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz