Obudziłam się gdzieś o 5 rano. Wstałam i podeszłam do okna. Akurat wschodziło słońce, a widok był piękny. Spojrzałam na śpiącego John'a. Wzruszyłam ramionami i westchnęłam. No trudno, warto go obudzić dla takiego widoku nawet jeśli będzie miał potem na mnie focha. Podeszłam i ściągnęłam z niego kołdrę, a ten w jednej chwili się obudził.
- Bożee zimno mi. Oddaj tą kołdrę!- mruknął zaspany.
- Wstań na chwilę- odparłam.
- Po co?- burknął.
- Wstań to się przekonasz- wzruszyłam ramionami i podeszłam znowu do okna. Już po chwili poczułam jak John mnie obejmuje.
- Rzeczywiście, piękny widok- powiedział kładąc podbródek na mojej głowie. Odwróciłam się i zatopiłam swoje wargi w jego ustach.
<John?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz