sobota, 17 stycznia 2015
Od Vanessy CD John'a
Poszliśmy do swoich pokoi. Umyłam się i wróciłam w piżamie. Gdy weszłam on był jeszcze w łazience. Położyłam się na jego łóżku przykrywając kołdrą. Przymknęłam lekko oczy.
<John?>
Od Leny do Aleksandra
Minęła godzina, a klacz nadal nie odpuszczała. Zaczął padać deszcz, który utrudnił sprawę. Światła oświetlające ujeżdżalnie zgasły po uderzeniu pioruna. Nic nie widziałam, wszędzie było ciemno. Usłyszałam rżenie klaczy i stukot kopyt. Zaczęłam uciekać, ale przed samym ogrodzeniem upadłam. Doczołgałam się do ogrodzenia, o które oparłam się plecami. Po chwili niebo rozdarł piorun, a ja zobaczyłam Star, której kopyta znajdowały się tuż nade mną. Uniosłam ręce nad głowę, automatycznie. Byłam już przygotowana na uderzenie, ale poczułam jak ktoś wyciąga mnie z tamtą. Oddychałam ciężko myśląc o tym co przed chwilą mogło się ze mną stać.
-Dzi..dziękuje.-Wyjąkałam. Byłam przestraszona i zmoknięta.
-Nic Ci nie jest?-Zapytał nieznajomy, a ja dotknęłam czoła. Na początku myślałam, że to strużki deszczu spływają mi po twarzy, ale kiedy zobaczyłam, ze to krew przestraszyłam się. Chłopak to zauważył i zaprowadził mnie do siodlarni. Usiadłam na kanapie, a chłopak wziął apteczkę. Wyjął z niej wodę utlenioną i opatrunek. Siedziałam na kanapie i nawet nie myślałam kim jest ów chłopak. W mojej głowie była pustka. Nieznajomy usiadł przede mną i zaczął delikatnie przemywać ranę. Syknęłam, kiedy polał wodę utlenioną. Chłopak założył opatrunek, a ja w końcu domyśliłam się, że musiałam sobie zrobić krzywdę, kiedy się wywaliłam.
-Dziękuje.-Powiedziałam i spojrzałam na nieznajomego.
Aleksander?
Od Melloow - C.D Benjamin'a
Od Aaro'a - C.D Chloe
Uśmiechnąłem sie lekko.
- To pojedziemy na plażę. - powiedziałem.
Dziewczyna przytaknęła głową. Ruszyliśmy stępem w stronę plaży...
*
Kiedy dotarliśmy na miejsce, zsiedliśmy z koni i szliśmy trzymając wodzę. Wszystko wyglądało tak dziwnie po tej surowej zimie, zostały kałuże. Czasem padał śnieg, ale nie tak jak zwykle...
Chloe?
Od Aaron'a - C.D Ashley
Spojrzałem na Ashley. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem do baru. Zamówiłem dwa drinki. Kiedy je dostałem od razu jeden podałem Ashley, drugiego wziąłem dla siebie. Usiedliśmy na kanapach. Oczywiście dziewczyna usiadła przy oknie, a ja tuż obok niej.
- Wrócimy taksówką? - spytała patrząc w okno i popijając drinka.
- Tia... - odparłem.
Ashley?
Od John'a - C.D Vanessy
Zauważyłem, że Vani uśmiecha sie tak...dziwnie.
Więc od razu zauważyłem, że to wymuszony uśmiech...
- Czemu udajesz, że wszystko jest okey? - spytałem.
Dziewczyna na mnie spojrzała.
- Ale ja nie udaje. - powiedziała.
- No i co kłamiesz? Przecież widać to. - burknąłem.
Vanessa? Moja wena umarła
Od Alaski C.D. Matt'a
Matt
Od Vanessy CD John'a
- Co ci się stało?- spytał i dotknął moich policzków.
- Emmm powiedzmy, że spadłam z drzewa- odparłam i dotknęłam jego dłoni.
- A ręce?- spojrzał na nie.
- To tylko małe zadrapania, nic poważnego- na mojej twarzy pojawił się lekki, trochę wymuszony uśmiech.
<John?>
Od Benjamina - CD historii Kimberly
***
Obudziłem się leżąc na skraju łóżka w ubraniach. Mój notatnik leżał na podłodze...otwarty. Zerwałem się z łóżka i otworzyłem szeroko oczy. Moi współlokatorzy spali, ale na dworze już robiło się jasno. Kiedy chciałem się podnieść opierając się o krawędź zsunąłem się i upadłem na podłogę. Chuk rozniósł się po pokoju a moi "koledzy" zerwali się i spojrzeli w moją stronę. Jeden z nich wstał i wyszedł z pokoju. Ja szybko pozbierałem się z ziemi, reszta chłopaków szybko znowu zasnęła. Wziąłem z szafy czyste ubrania po czym poszedłem do łazienki.
***
Usiadłem przy stoliku z miską płatków i kubkiem kawy. Zjadłem w spokoju śniadanie po czym została mi już tylko kawa. Cappuccino z bitą śmietaną ummm. Kiedy wziąłem kubek do ręki przy stoliku usiadła Kim.
-Hej.
-Cześć. Jak się czujesz ?
Spytałem a ona spojrzała się na mnie i pokręciła głową. Napiłem się kawy. Kim nagle zaczęła się śmiać.
-Co ?!
Dziewczyna starała się wydusić coś z siebie ale śmiech jej i utrudniał. Po chwili wzięła głęboki oddech i palcem zademonstrowała o co jej chodzi. Nie zrozumiałem jej.
-Głupolu masz wąsy z bitej śmietany.
Zaśmiałem się i zgarnąłem "wąsy" palcem. Kim spojrzała się za siebie, a po chwili znów obróciła się w moją stronę. Szybko musnąłem palcem jej nos. Miała teraz bitą śmietanę na nosie. Zacząłem się z niej śmiać.
(Kim ?)
Od Chloe - C.D Aaron'a
Od Ashley - C.D Aaron'a
Od John'a - C.D Vanessy
Wracałem do akademii... Niby byłem na imprezie, ale i tak nawet nie miałem ochoty na alkohol. Więc postanowiłem wrócić do akademii...
*
Kiedy dojechałem na miejsce, zatrzymałem sie na parkingu. Zsiadłem i wszedłem do budynku. Na kanapie siedziała Vani. Podszedłem do dziewczyny. Usiadłem koło niej.
- Gdzie byłeś? - spytała.
- W klubie. - odparłem.
- Piłeś?
Pokręciłem przecząco głową.
Vanessa?
Od Kimberly - CD historii Benjamina
-And I will stumble and fall. I'm still learning to love. Just starting to crawl. - dokończył Ben
Westchnęłam,kiedy delikatnie przejechał dłonią po moim policzku.
Przez chwilę miałam przed oczami obraz Liona,który tak samo mnie dotykał i patrzył na mnie z pożądaniem. Potrząsnęłam głową,chcąc wyrzucić z pamięci tamto zdarzenie. Dotyk Benjamina był bardzo elektryzujący. Nie robiłam nic zakazanego,ale jednak coś mówiło mi,że postępuję nie fair. Spletliśmy dłonie kładąc je pomiędzy nas.
-Powinnam iść...-zaczęłam rozluźniając uścisk.
Spojrzałam na jego smutną twarz i zamiast tego zobaczyłam smutną twarz Liona. Nie wytrzymałam dłużej i wybiegłam z pokoju, zostawiając kolejną osobę.
<Benjamin?>
Od Vanessy CD John'a
<John?>
Od John'a - C.D Vanessy
Dziewczyna gdzieś pojechała. Pech. Niech sobie nie myśli, że od razu za nią polecę. Nie jestem na zawołanie. Jakoś teraz sie tak zastanawiam nad tym odejściem z akademii. Z dnia na dzień ta myśl sie nasilała. Jednak próbowałem udawać, że muszę zostać dla Vanessy. A teraz? To po prostu to mnie zaczyna wnerwiać. Wsiadłem na Rossę. Pojechałem do akademii...
*
Gdy dojechałem, zsiadłem z klaczy. Rozsiodłałem ją i wpuściłem na pastwisko. Odniosłem sprzęt na miejsce, umyłem tylko wędzidło i ogłowie odwiesiłem na miejsce. Wyszedłem z siodlarni i poszedłem na parking. Wsiadłem na motor i pojechałem do miasta.
Vanessa?
Od Vanessy CD Matt'a
- A co z Red'em i Spes'em?- spytałam podpierając się na łokciach.
- Spokojnie, wszystko z nimi okej- odparł, a ja położyłam się z powrotem i patrzyłam w sufit.
W końcu przyszedł lekarz. Powiedział że muszę zostać jeszcze dwa dni. Wcale mnie to nie cieszyło.
<Matt?>
Od Matta - CD historii Alaski
Od Matta - CD historii Vanessy
-Pogadamy inaczej jak zobaczysz się w lustrze. - uśmiechnąłem się do nie zalotnie
Wyprostowałem się na taborecie i poprawiłem włosy. Przez chwilę patrzyłem na aparatury, do których była podłączona. Kroplówka powoli spływała po rurce prosto do krwiobiegu Vanessy.
-Jak cię tu wpuścili? - zapytała lekko zachrypniętym głosem
-Hmm, zacznijmy od tego,że to ja ciebie znalazłem. Leżałaś w krzakach przed budynkiem akademii. Miałaś rozcięte czoło i byłaś nieprzytomna. No,więc zadzwoniłem po karetkę i skłamałem,że jestem twoim bratem,żeby zabrali mnie tutaj z tobą. Tylko nikomu nic nie mów. - przyłożyłem palec do ust
-Długo tam leżałam?- zapytała łapiąc się za głowę
-Tam? Nie...- odpowiedziałem przecząco - Za to tutaj za to leżysz już 3 dobę.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy zdziwiona. Wzruszyłem ramionami i podążyłem za jej wzrokiem. Patrzyła gdzieś za okno, na koronę drzewa,które pokryte było śniegową pierzynką.
-Spokojnie, odmrożeń nie masz. Miałaś tylko lekką hipotermię. Wieczorami jest chłodno, a ty byłaś cała spocona i zmęczona... - westchnąłem - Żyjesz.
<Vanessa?>
Od Vanessy CD John'a
Ruszyłam bez słowa kłusem w stronę pól. Nawet się nie oglądałam czy jedzie za mną czy być może wrócił się do akademii. Po kilku minutach przejechaliśmy przez mały mostek. Jechałam teraz dróżką obok lasu. Myślałam nad tym czemu nie chce się zgodzić. Nabrałam powietrza i wypuściłam je nosem. Kiedy byliśmy już nieco dalej obejrzałam się za siebie. Budynek akademii był daleko, a nawet bardzo daleko. Potem spojrzałam na las. Zatrzymałam konia i zsiadłam. Złapałam za wodze i szłam prowadząc Red'a po dróżce. Ogier co jakiś czas szturchał mnie chrapami. Zaczął padać drobny śnieg. Białe płatki powoli opadałby na ziemię. Szłam dalej. O ile mi wiadomo za chwilę przed nami miał ukazać się mały domek. Był zawsze otwarty a w środku nie było nic wartościowego, więc nie było mowy żeby ktoś go okradł. Obok stała mała szopa lub coś w tym stylu. Weszłam tam z ogierem i usiadłam, a on po chwili położył się obok. Przeszyły mnie ciarki. Zrobiło się trochę chłodno, ale nie za dużo. Zdjęłam siodło zostawiając samą derkę. Położyłam się opierając głowę o jego brzuch. Red podsunął głowę w moją stronę. Uśmiechnęłam się w jego stronę i delikatnie pogłaskałam go po chrapach.
<John?>
Od John'a - C.D Vanessy
Spojrzałem na nią.
- Ty nic nie kombinuj. - powiedziałem.
- No ale John! - fuknęła.
Pokręciłem głową.
- Vanessa nie. Zrozum to... Proszę Cię.
Zatrzymałem Rossę i z niej zsiadłem. Vani zsiadła z Red'a. Podszedłem do niej.
- Ale czemu tak nagle chcesz żeby w akademii był źrebak? Może zaraz wyskoczysz z czymś innym...
Vanessa?
Od Vanessy CD John'a
- Nie chce mi się...- mruknął.
- Oj tobie się nic nie chce- westchnęłam.
- Nie prawda- spojrzał na mnie.
- Dobra niech ci będzie. No ale weź, trzeba się dzisiaj nieco ruszyć. Koniom to dobrze zrobi- zrobiłam słodkie oczka. No i się zgodził. To zawsze działa.
Poszliśmy osiodłać konie. John wziął Rossę. Jak zwykle trochę wariowali, ale się uspokoili. Ruszyliśmy stępem w pola. Podczas tego spaceru przyszedł mi do głowy chyba jeden w moich głupszych pomysłów.
- Fajnie by było mieć takiego słodkiego źrebaka w akademii...- zaczęłam z lekkim uśmiechem.
- O co ci chodzi?- spojrzał na mnie unosząc trochę jedną brew.
- Hah już ty dobrze wiesz- zaśmiałam się.
<John? xd>
Od John'a - C.D Nivan'a
Spojrzałem na niego. Wyszczerzyłem sie szeroko.
- Chodź! - krzyknąłem i zaciągnąłem go do stajni.
Kiedy weszliśmy do stajni nikogo nie było. Jednak kiedy podszedłem do bosku Diarad'a czy jak mu tam. Otworzyłem drzwi od boksu. Angie siedziała i przeglądała coś na telefonie. Znowu to samo. Ech... Szturchnąłem Angie w ramię.
- Co chcesz? - spytała nie odrywając wzroku od ekranu telefonu.
- Ktoś przyjechał. - powiedziałem.
Dziewczyna zablokowała ekran telefonu i go schowała do kieszeni spodni. Wstała i na mnie spojrzała.
- Niby kto? - spytała obojętnym tonem.
Odwróciła sie w strone gdzie stał Nivan. Patrzyła na niego. Wyszedłem z boksu, Angie wystrzeliła jak torpeda i na niego skoczyła. Oplotła nogami go w pasie, a ręce zarzuciła mu na szyję. Nivan objął ją i przycisnął do siebie. W takiej pozycji byli z dobre 10 minut. Po chwili Nivan opuścił ją na ziemię. Podszedłem do nich.
- To już od dzisiaj nie jeżdżę z nią na zakupy i ich nie nosze. Teraz na Ciebie kolej Nivan. - powiedziałem z uśmiechem.
Nivan?
piątek, 16 stycznia 2015
Od Nivan'a do John'a
Siedziałem na płocie przy akademii. Wróciłem już ze szpitala, ale John chyba jeszcze o tym nie wiedział. Z powodu operacji musieli wygolić mi kawałek włosów po prawej stronie, więc postanowiłem, że pójdę do fryzjera i wygolę bok. Jak postanowiłem, tak zrobiłem, a włosy, które mi zostały, a było ich pełno, ponieważ minęły trzy miechy, a moje włosy rosną bardzo szybko, postanowiłem całkowicie na lewo. Przeciągnąłem się i zacmokałem na Discorda, który biegał po pastwisku. Ogier od razu do mnie przykłusował.
- No cio?- spytałem głaszcząc go po chrapach.- Śtęśkniłeś się za panem?- uśmiechnąłem się, a koń zarżał radośnie.
- Ej ty!- usłyszałem z tyłu krzyk, a kogo? Johna oczywiście.- Nowy jesteś?- usiadł po mojej lewej stronie, więc włosy zakrywały moją twarz.
- Yhm...
- Spoko...
Po chwili odwróciłem się w prawą stronę i zszedłem z płotu. Ruszyłem przed siebie.
- Ej!- nagle zastąpił mi drogę, a potem... stanął jak wryty. Otworzył lekko usta.
- Co John?
- Nivan, mordo! Czemu nic nie powiedziałeś?!- krzyknął dotykając moich włosów.- że wróciłeś!
- Nie było kiedy...- zaśmiałem się.
(John? Tamto opo zgubiłam)
Od John'a - C.D Vanessy
Spojrzałem na nią.
- Cześć. - odparłem.
Przeciągnąłem sie i zrzuciłem ją z siebie. Dziewczyna leżała obok mnie i patrzyła na mnie z uśmiechem.
- Co ty tak sie patrzysz? - spytałem.
- A co nie wolno?
- No wolno... - odparłem.
Przejechałem dłonią po jej włosach. Uśmiechnąłem sie do niej.
Vanessa?
Od Vanessy CD John'a
- Hejooo- uśmiechnęłam się i pocałowałam w policzek.
<John?>
Od Vanessy CD Matt'a
- Boże drogi zostawcie mnie. Ja się tylko lekko uderzyłam...- mruknęłam.
- Tylko?- usłyszałam czyjś głos.
- Tak, tylko się uderzyłam. Nic wielkiego. Będzie guz i tyle...- westchnęłam i przewróciłam oczami.
<Matt?>
Od John'a - C.D Vanessy
Po chwili upadłem obok Vanessy. Przewróciłem sie tak, że leżałem do niej plecami. Skuliłem sie i zamknąłem oczy. W pewnej chwili poczułem jak ktoś mnie szturcha, a po chwili gada:
- John! Nie śpij! Halo nie zasypiamy!
Obróciłem sie do Vanessy. Zamknąłem jej "jadaczke'' pocałunkiem. Ponownie sie obróciłem do niej plecami z nadzieją na spokojnego sen.
Vanessa?
Od Aaron'a - C.D Ashley
Zacząłem sie śmiać. Złapałem poduszkę, którą trzymała Ashley. Pociągnąłem ją, a dziewczyna upadła na mnie. Onoje wybuchliśmy śmiechem.
Kiedy sie ogarnęliśmy, usiedliśmy na łóżku. Dziewczyna wyjęła laptopa.
- Oglądamy coś? - spytała.
Pokiwałem głową.
- Ale horror. - powiedziałem.
Wziąłem od niej laptopa i włączyłem horror pt. ''Dom na końcu ulicy".
Odłożyłem laptopa na łóżko. Usiadłem na podłodze i pociągnąłem za sobą Ashley. Objąłem ją ramieniem.
Ashley?
Od Ashley - C.D Aaron'a
Od Alaski C.D. Matt'a
-Przepraszam, gdzie jest chłopak przywieziony jakieś pięćdziesiąt minut?-Zapytałam pierwszą lepszą pielęgniarkę.
-Leży w sali na oddziale kardiologi.-Powiedziała.
-Dziękuje.-Powiedziałam i ruszyłam na wskazany oddział. Po jakimś kwadransie znalazła odpowiednią salę. Weszłam po cichu do środka i usiadłam obok łóżka chłopaka, który leżał nie przytomny. Wzięłam go za rękę, która teraz była tak bezwładna. Siedziałam tam nie wiem ile czasu, a Matt się nie obudził. Nawet nie zorientowałam się, kiedy położyłam głowę na skraju łóżka i zasnęłam.
Matt
Od Rose - CD Melloow
- Przepraszam,ale nie moja wina, że jesteś taką zołza i mój pies nawet to wie - odwróciłam się i ruszyłam do wyjścia.
- Jak mnie nazwałaś? - usłyszałam jeszcze za sobą, ale już nie odpowiedziałam.
Zanim poszłam na kolacje musiałam się iść przebrać, bo Syriusz musiał gonić po największych zapach i ubrania trochę mi przemokły.
- Następnym razem przypomnij mi, że mam ci założyć kurteczkę - mówię do psa przytulając go. Jego sierść była strasznie zimna. Sama poszłam zabrać gorącą kąpiel na rozgrzanie. Ubrałam się w jeansy, bluzę i trampki. Wszystko było w czarnym kolorze. Przed wyjściem rozpakowywałam jeszcze walizkę żeby później nie musieć tego robić.
- Chodź - rzuciłam do Yorka, który rozłożył się na moim nowym łóżku. - Tylko nikogo nie pogryź - zaśmiałam się.
Na sali było pełno osób. Wszyscy rozmawiali, śmiali się...
Podeszłam do pań podających dania i powiedziałam nieśmiało, że ja jem tylko owoce na co one podały mi przygotowany już talerz z różnymi owocami pookładanymi w wzorki. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl jak się postarały i zakryłam twarz włosami tak, że widziałam wszystko, ale nikt mnie nie widział. Opanowałam tą sztukę do perfekcji. Ruszyłam do jedynego wolnego miejsca na sali. W połowie drogi Syriusz zaczął cicho powarkiwać. Dopiero po chwili zrozumiałam o co chodzi. To miejsce było koło zdziry. Udając, że nie przejmuje się tym zabrałam psa pod ramię i ruszyłam dalej szepcząc mu do ucha słowa dla uspokojenia go.
Co powiesz Melloow na kolacje w moim towarzystwie?
Od Aaron'a - C.D Chloe
Spojrzałem na Chloe.
- Nudziłem sie. - odparłem.
Dziewczyna pokiwała głową. Zaczęła sie bawić jedzeniem na swoim talerzu.
Po skończeniu posiłku odniosłem talerz.
- No to co idziemy oglądać tv, wyjechać w teren na naszych wierzchowcach a może ty masz jakąś propozycję? - spytałem.
Chloe?
Od Melloow - C.D Rose
Od Benjamina - CD historii Kimberly
Poczułem się trochę dziwnie. Puściłem jej dłoń a ona powoli odeszła. Usiadłem znowu przed laptopem. Cały czas myślałem co się mogło stać z Kim. Byłem bardzo rozkojarzony. Po godzinie wróciłem ze sprzętem do pokoju bo jakaś dziewczyna przyszła potańczyć.
***
Leżałem na łóżku z laptopem na brzuchu. Przeglądałem ulubione portale społecznościowe. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Odstawiłem laptopa po czym poszedłem otworzyć drzwi. Na korytarzu ujrzałem Kim.
-Cześć.
Mruknęła cicho, dalej smutna.
-Hej. Wejdź.
Wpuściłem ją do środka, od razu weszła i usiadła na moim łóżku.
-Coś się stało ?
Spytałem zmartwiony a ona pokręciła przecząco głową.
-Przepraszam za to w sali baletowej. Nie powinienem się wtrącać, z resztą słabo się znamy i nie masz powodu aby mi się zwierzać.
Podszedłem do niej, usiadłem obok i spojrzałem się na Kim która delikatnie się uśmiechnęła.
-Uśmiechaj się częściej.
Szturchnąłem ją a ona spojrzała się na mnie i pokręciła głową.
(Kimberly ? Uśmiech ?)
Od Kimberly - CD historii Benjamina
-To jest ważne. - odparł przysuwając się w moim kierunku
Łzy zaczęły mi same płynąć z oczu. To tak jakby ktoś wysadził, tamę,która wszystko zatrzymywała przed wypłynięciem na zewnątrz. Przygryzłam dolną wargę próbując powstrzymać się od płaczu.
-Przestań... - usłyszałam Bena,który delikatnie dotknął moich ust - Wypłacz się.
Uśmiechnęłam się ponuro. Odkasłałam zalegającą wydzielinę w moich płucach i przetarłam oczy. Byłam pewna,że się rozmazałam.
-Ja już pójdę. - odpowiedziałam wstając
Starałam się ustabilizować mój oddech,kiedy Benjamin wstał i złapał mnie za dłoń. Odwróciłam się natychmiastowo w jego kierunku.
- Zostaw...- szepnęłam
<Benjamin?>
Od Matta - CD historii Alaski
Sam nie wierzyłem w to,że mój głos brzmiał tak bardzo kojąco. Dziewczyna przestała chlipać,ale jej oczy nadal były pełne smutku. Ostrożnie ująłem jej podbródek chcąc by na mnie spojrzała. Przez chwilę nasze oczy się spotkały,ale Al szybko odwróciła wzrok. Ująłem jej twarz i uśmiechnąłem się do niej kpiąc sam z siebie. Już miałem ją pocałować, kiedy coś wewnątrz mnie pękło. Puściłem ją i złapałem się za serce. Zacząłem się krztusić. Brałem łapczywe łyki powietrza, jakbym zaczął się topić.
-Matt? - usłyszałem wystraszony głos Alaski
Z łóżka osunąłem się na dywan. Ręce miałem zaciśnięte w pięć,niczym bokser,chcący uderzyć przeciwnika. Z oczu zniknął mi obraz Al. Zastąpiły go czarne plamy,które robiły się coraz większe z każdą sekundą.
-Matt! Co się z tobą dzieje?! - była coraz bardziej przerażona
-Moje se-ser-ce-e...- uderzyłem głową twardo w posadzkę i straciłem przytomność
<Alaska?>
Od Matta - CD historii Vanessy
Zamiast odpowiedzi,dostałem dosyć mocno uderzony w ramię. Spojrzałem na Vanessę pytająco,ale ona odsłoniła rząd swoich białych zębów i wróciła do konia. Pogłaskała go dłonią i wskoczyła na jego grzbiet. Wyjechała z hali zostawiając mnie samego wsztucznym świetle lamp,które wisiały na suficie. Wyszedłem na świeże powietrze i zacząłem rozglądać się po podwórku. W stajni było włączone lampy. Poszedłem tam. W jednym z boksów zauważyłem ogiera,który przed chwilą był ujeżdżany przez Vani. Śmiało ruszyłem w jego kierunku.
-Vanessa? - zapytałem podchodząc
Cisza.
-Ej, nie udawaj,że Cię tu nie ma! - zawołałem głośno - Vani!
Znowu nic.
Westchnąłem i opuściłem stajnię. Najwyraźniej już wyszła. Zamyślony wróciłem jeszcze na halę, myśląc, że może minęliśmy się po drodze. Światła były tam zgaszone, a w środku ani śladu żywej duszy.
<Vani,mam nadzieję,że rozwiniesz ciekawie wątek :)?>
Od Benjamin'a - C.D Melloow
Od Chloe - C D Aaron'a
czwartek, 15 stycznia 2015
Witamy Alexandra Watson'a i Flower'a!
Pseudo: Alex
Nazwisko: Watson
Wiek: 19 lat
Głos: Rafał Brzozowski
Charakter: Zadziorny, złośliwy, wesoły, miły.
Aparycja: 170 cm wzrostu, lubi ubierać się w luźne podkoszulki, koloru czarnego lub białego, oraz okulary przeciwsłoneczne.
Hobby: Kolekcjonowanie starych gazet samochodowych, naprawianie czegokolwiek.
Partnerka: Nie ma, ale wkrótce to się pewnie zmieni. xd
Rodzina: Zaginęli dawno temu.
Ciekawostki: często jest poza pokojem i prawie nigdy nie ma go w środku, chyba że jest z kimś.
Historia: Urodził się w Nowym Jorku. Jego rodzina nie pozwalała mu robić tego co lubi, więc uciekł. Długo się błąkał i w końcu podszedł do byle jakiej akademii i zapukał. Okazała się ona Akademią Diamond i już po tygodniu bardzo się tu zadomowił.
Koń: Flower
Pupil: Lay
Pokój nr.: 4
Login: kucykara10 - howrse
Dodatkowe zdjęcia: brak
Płeć: Ogier
Wiek: 5 lat
Rasa: Koń Czystej Krwi Angielskiej
Budowa: Flower jest eleganckim koniem o najwyższej wartości hodowlanej, długich kończynach oraz sierści o delikatnym, krótkim włosie. Głowa jest pełna wyrazu, średnia, sucha i o prostym profilu. Jest to koń sportowy o lekkiej budowie ciała. Jego cechą charakterystyczną jest skośnie położona łopatka, która umożliwia większą szybkość w galopie. Wysokość w kłębie wynosi 160cm.
Usposobienie: nie cierpi siedzieć w jednym miejscu, uwielbia przejażdżki. Specjalizacja: wyścigi
Inne: Umie szybko biegać i pozwala się dosiadać tylko Alex'owi.
Nr. boksu: 8
Własciciel: Alexander Watson
środa, 14 stycznia 2015
Od Melloow - CND Benjamin'a
Od Benjamin'a - C.D Melloow
-Zatańczy Pani ze mną ?
Mellow zaśmiała się po czym skinęła głową uśmiechając się delikatnie.
Na początku kołysaliśmy się w rytm muzyki, powli i w ciszy. Kiedy jednak nastąpił refren uniosłem rękę a dziewczyna obróciła się z gracją.
Przyciągnąłem ją do siebie po czym spojrzałem w jej oczy. Nachyliłem się i wyszeptałem do jej ucha.
-Z tobą mógłbym przetańczyć całą noc.
(Mellow ? :*)
Od Melloow - C.D Benjamina
- Jak, wchodzimy? - zapytałam z sarkastycznym uśmieszkiem. Towarzystwo zdeptało pety i weszliśmy do środka. Od razu uderzył w nas niemały tłum ludzi. Uwielbiam tłoczne imprezy, tutaj naprawdę można się zabawić! Od razu straciłam wszystkich z oczu. Przepchnęłam się w stronę barku i zamówiłam sobie drinka. Wypiłam go jednym duszkiem, i ruszyłam na parkiet. Teraz mogę poczuć się sobą! W końcu! Roześmiałam się jak szalona i zaczęłam wywijać ciałem. Cieszyłam się, że umiem tańczyć. Widziałam zazdrosny wzrok dziewczyn, których taniec ograniczał się do dreptania w miejscu i machania cyckami. Cała sztuka polega na tym, żeby zagrać się z muzyką i dołączyć do tego szczyptę namiętności. I jeśli ruszać tyłkiem - to na całego! To, czego nauczyłam się na zajęciach nigdy nie pójdzie na marne – co chwila przysuwał się do mnie jakiś chłopak. Z każdym chwilę potańczyłam, ale goście, który umieją się tylko o ciebie ocierać, są naprawdę wkurzający, i nie nadają się do dłuższego tańca. Szkoda, że nie ma tu dziewczyn z mojej paczki – dopiero bym zaszalała. Nagle ktoś od tyłu przyciągnął mnie do siebie. Uwodzicielsko przeciągnęłam dłonią od bioder do góry i zakołysałam się do dołu. Błyskawicznie obróciłam się na pięcie i ujrzałam Benjamina. Akurat puścili ,,This is love”. Zaśmiałam się uroczo i zawadiacko ruszyłam pupą w jego stronę. Przekrzywiłam głowę i zrobiłam wyzywającą minę.
- ,,This is love, this is love, this is love…” – zaśpiewałam w jego stronę. Falując ręką, odpowiedział mi:
- ,,Can you feel the love?” – roześmiał się.
- I don’t know – odpowiedziałam mu unosząc brew. Chłopak porwał mnie w talii i przyciągnął. Tym razem nie wyrywałam się, nie wypadało. Zaczęłam zniżać się na kolanach kręcąc pupą. Zarzuciłam mu ręce na szyję i dalej tańczyłam. Ben był niezłym tancerzem, nie lepił się jak inni. Zaczęłam żałować, że nie założyłam niższych butów, które dawałby mi większą swobodę. Nie, odpędziłam ciemne myśli. Wyglądasz super, balerinki są dla cieniasów… Uniosłam ręce do góry, złączyłam dłonie i kiwałam się w jego objęciach. Przygryzłam wargę i zmieniłam tryb ,,uwodzicielski” na ,,seksowny”. Przymknęłam powieki i ciut bardziej zbliżyłam się do chłopaka.
<Ben? :D kurczę, nie jestem zbyt dobra w opisywaniu tańca… takie krótkie… takie nijakie… ;-;>
Od Melloow - C.D Rose
- Spadaj z tym kundlem! – warknęłam do dziewczyny, która już się szykowała, żeby usiąść obok mnie. Wsunęłam szybko krzesło pod stół. – Sorry, to miejsce jest już zajęte – uśmiechnęłam się zniewalająco.
- Niby dla kogo?! – krzyknęła.
- O, dla niego! – wymyśliłam na poczekaniu widząc Benjamina, który wzrokiem szukał wolnego krzesła.
- Byłam pierwsza! – dziewczyna oburzyła się, a pies zaczął się wyrywać z zębami.
- Już nie – mruknęłam z małym uśmiechem i pociągnęłam chłopaka na krzesło. – Cześć – dodałam jeszcze i wzięłam się za swoją bułkę. Dziewczyna stała chwilę, po czym wzburzona odeszła.
- Wiecie, że ona się tnie? Jeszcze by nas HIV’em zaraziła – parsknęłam, a ze mną tłumek. Natychmiast poprawił mi się humor i poczułam się w swoim żywiole. Napomknęłam coś jeszcze o jej agresywnym psie z wścieklizną i brzydkim koniu. Mi się nie stawia, o nie.
***
Później wyszłam na krótki spacer z Aure, która pół dnia spędziła w kojcu. Gdy zrobiło się naprawdę ciemno, odprowadziłam szczęśliwego, wybieganego psa do kojca, powtórzyłam z nią sztuczki, dałam smakołyk i nasypałam do miski karmy oraz nalałam wody.
- Trzymaj, się Słońce – pogłaskałam ją po łbie i zamknęłam bramkę. Zastosowałam tu grę słów: Aure--->Re--->Bóg Słońca--->Słońce. Teraz ruszam do Sali baletowej, muszę się solidnie spocić przed snem.
Sala była duża, przyciemniona i… zajęta. Był już na niej kto? CZUPIRADŁO! Dobrze, że bez kundla. W obcisłym stroju wyglądała okropnie. Wszystkie kości jej sterczały… Przypominała mi kościotrupa. Nie mogłam na nią patrzeć, co można było ze sobą zrobić! Mimo, że w tle leciała jej muzyka, i to nie za głupia, postanowiłam wejść jej w paradę i postawić na swoją naturę. Podpięłam do głośników swoją komórkę i puściłam jakiś popowy kawałek. Dziewczyna odwróciła się zdziwiona.
<Rose? Zdziwiona? :3>
Od Elianor Do kogoś
<ktoś chciałby dokończyć? xd>
Od Benjamina - C.D Melloow
Od Mellow - C.D Benjamina
wtorek, 13 stycznia 2015
Od Vanessy CD John'a
- Co?- odsunął się trochę ode mnie i spojrzał na mnie z góry.
- Nic nic...- uśmiechnęłam się lekko i musnęłam jego wargi.
Jednak po chwili John wywalił nas na łóżko. Chłopak wisiał nade mną. Złapałam delikatnie jego policzki i ostrożnie rozciągnęłam w szeroki uśmiech. Zlustrował mnie wzrokiem. Śmiesznie to wyglądało.
<John?>
Od Aaron'a - C.D Ashley
- Ashley... Zrozum, że ja nie będę mieć teraz dziewczyny. Znaczy tak mi się wydaje, ale życie plata figle i mogę być z kimś w związku. Nawet z tobą. - powiedziałem. - Ale nie chcę Cię zranić. To, że kiedyś popadłem w anoreksję to najmniejszy szczegół. Jednak ja się boję, że Cię stracę. Więc chcę żebyśmy byli na razie przyjaciółmi.
Dziewczyna westchnęła i pokiwała głową. Złapałem ją za podbródek i przyciągnąłem w swoją stronę. No i stało się... Pocałowałem ją, namiętny długi pocałunek stał się taki cudowny, że wylądowaliśmy na podłodze...
<Ashley?>
Od Ashley - C.D Aaron'a
-Pewnie jest z jakimiś laskami.-Warknęłam do siebie. Ze spuszczoną głową weszłam po schodach,a potem do pokoju. Usiadłam na łóżku. Nagle Aniś wskoczyła na moje "posłanie". Przytuliłam się do suczki. Jednak po chwili Anima zeszła z łóżka i położyła się pod nim. Wzięłam swój telefon oraz słuchawki. Włożyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki.
*
Nie zauważyłam gdy Aaron wszedł do mojego pokoju.
-Nigdy mnie nie zostawiaj na tak długo,dobrze?-Zapytałam przytulając go.-Wiem ,że nie jesteśmy parą,ale ja cię bardzo lubię.
<Aaron?>
Od Benjamin'a - C.D Melloow
-Tak więc skoro tak się potoczył mecz to mam pewną propozycję.
Mellow spojrzała się na mnie podnosząc brew. Wzięła łyk napoju a potem jednak postanowiła wypić wszystko co miała w kubku. Dopiero kiedy odstawiła kubek i usiadła bliżej.
-No słucham kocurze.
Za to złapałem ją w pasie po czym mimo jej protestów zmierzwiłem jej włosy. Mellow mruknęła coś pod nosem po czym wstała i szła do wyjścia, szybko zerwałem się za nią i nagle przysunąłem ją do ściany.
-Tak więc droga Mellow. Chciałbym zaprosić cię na imprezę na którą idę dzisiaj zd znajomymi. Czy kocica miała by ochotę iść ?
Dziewczyna chciała mnie od siebie odsunąć ale ja tylko złapałem ją za nadgarsti. Ręce przybiłem jej do ściany.
-Ale koteczek agresywny.
-Hahaha.
Jej ironiczny śmiech sprawił, że wybuchnąłem śmiechem. W tej chwili Mellow wyrwała się a potem popchnęła mnie na kanape. Spojrzałem się na nią uwodziecielsko, uniosłem pytająco brew i czekałem na odpowiedź. Dziewczyna podeszła bliżej, na początku głupio łudziłem się, że siądzie mi na kolanach. Jednak ona popchnęła mnie tak, że leżałem na kanapie.
-Tak więc kocurku.
Uśmiechnęła się wyzywająco, spojrzała mi się w oczy w których się zgubiłem. Widziałem jak coś mówi ale nawet nie wiedziałem co. Dopiero kiedy przewróciła oczyma i się obróciła ocknąłem się.
-Ojj no Mell. Mogę tak do ciebie mówić ?
Podniosłem się z kanapy a potem podszedłem do niej.
-Pfff. Pewnie nie słyszałeś co mówiłam.
-Ojj no nie warcz. Zapatrzyłem się.
I w tym momencie dostałem z liścia, szczerze trochę zabolało.
-Jeśli tylko po to ze mną...
Przyłożyłem rękę do jej ust a ona spojrzała się na mnie wściekła. Spojrzałem się jej w oczy po czym uśmiechnąłem ciepło.
-Masz piękne oczy. I to przez nie nie wiem co mówiłaś.
Mellow powoli odsunęła moją rękę. Była mega ździwiona.
(Mellow ? Idziesz się wyszaleć ?)
Od Melloow - C.D Benjamina
- Umiesz po niemiecku? – roześmiał się.
- Ja – przytaknęłam. – Ty po francusku?
- Si – roześmiał się. Mieszkaliśmy stosunkowo blisko. Przerwaliśmy rozmowę patrząc na ekran. Sportowy kanał. Piłka nożna. Benjamin spojrzał na mnie i już chciał przełączyć, kiedy zabrałam mu pilota i pogłośniłam.
- Przygotowuje się do gola… i… gooooool! – krzyczał spiker.
- Yes! – krzyknęłam wybijając pięść do góry.
- Kto gra? – zapytał Ben przyglądając się flagom w lewym górnym rogu. Po chwili spojrzałam na niego ze złośliwym uśmieszkiem.
- Niemcy i Francja – rzuciłam z szerokim uśmiechem. – To… Niemiec właśnie strzelił gola.
- Hej, przecież pochodzisz z Austrii!
- Nie ważne! Dla większości do jedno i to samo – zaśmiałam się i skupiłam na meczu. Mecz już chwilę trwał… dzięki strzelonej bramce wynik wynosił 3:4 dla Niemców.
- Poczekaj chwilę… właściwie, ile masz lat? – zapytałam chłopaka.
- 18 – mrugnął.
- Skończone?
- Tak – wyszczerzył zęby.
– Ja też – roześmiałam się. – Poczekaj – rzuciłam, zerwałam się i pobiegłam do pokoju. Wyjęłam z torby opakowanie z sokiem jabłkowym. Na pierwszy rzut oka. To mój sposób na przemycanie piwa. Nie wiem, jakie panują tu zasady, ale olać wszystko, jestem pełnoletnia! Wzięłam z kuchni dwa kubki i ruszyłam do salonu.
- Co tam niesiesz… soczek? – wyszczerzył zęby Ben.
- Jabłkowy. Najlepszy – postawiłam karton i szklanki na stoliku. Nalałam napój do szklanek i podałam Benjaminowi. – Smacznego! – chłopak nieufnie powąchał picie. Po chwili na jego twarz wkradł się uśmiech i powiedział:
- Nie ładnie, nie ładnie! – pogroził mi palcem, kiedy upiłam łyk. – Nie wolno tu pić. Nawet pełnoletnim. Dobrze, że pewne osoby lubią się sprzeciwiać – roześmiał się i także upił łyk. – Jak dawno nie piłem… takiego pysznego soczku – dokończył kiedy zauważyliśmy przechodzącą nauczycielkę.
- Dobra, dobra, mecz jest tak? – wyszczerzyłam zęby. Ten, kogo kraj wygra, stawia następnym razem, co? – rzuciłam niezależące od nas wyzwanie.
- Stoi! – chłopak uścisnął moją dłoń, i zawzięcie zaczęliśmy kibicować naszym. Po pół godzinie mecz dobiegał końca.
- No nie pieprz, że remis! – jęknęłam dopijając piwo.
- Niechże któryś strzeli bramkę! – zaczął bulwersować się Ben.
- Czekaj… - uciszyłam go ręką. Niemiecki gracz biegł z piłką, już miał strzelić, kiedy… przejął ją Francuz! Kopnął z całej siły, a piłka razem z gwizdkiem odbiła się od obramowania bramki.
- Ja pierdolę, grają jak patałachy! – krzyknęłam.
- Nie ważne – westchnął Ben wyłączając telewizor. Popatrzyłam za okno, ściemniało się…
<Ben? ;3>
Od John'a - C.D Vanessy
- Vaniii... - mruknąłem.
Brak reakcji. Powtarzałem to jeszcze kilka razy, aż wstałem, nachyliłem się na nią, złapałem ją w pasie i podniosłem do góry.
- John! -krzyknęła.
Zaczęła się wyrywać. Postawiłem ją na podłodze. Złapałem ją za podbródek, odwróciła wzrok ode mnie.
- Nie gniewaj się. - mruknąłem i pocałowałem ją w policzek.
<Vanessa?>
Od Rose - CD Melloow
- Przepraszam,ale nie moja wina, że jesteś taką zołza i mój pies nawet to wie - odwróciłam się i ruszyłam do wyjścia.
- Jak mnie nazwałaś? - usłyszałam jeszcze za sobą, ale już nie odpowiedziałam.
Zanim poszłam na kolacje musiałam się iść przebrać, bo Syriusz musiał gonić po największych zapach i ubrania trochę mi przemokły.
- Następnym razem przypomnij mi, że mam ci założyć kurteczkę - mówię do psa przytulając go. Jego sierść była strasznie zimna. Sama poszłam zabrać gorącą kąpiel na rozgrzanie. Ubrałam się w jeansy, bluzę i trampki. Wszystko było w czarnym kolorze. Przed wyjściem rozpakowywałam jeszcze walizkę żeby później nie musieć tego robić.
- Chodź - rzuciłam do Yorka, który rozłożył się na moim nowym łóżku. - Tylko nikogo nie pogryź - zaśmiałam się.
Na sali było pełno osób. Wszyscy rozmawiali, śmiali się...
Podeszłam do pań podających dania i powiedziałam nieśmiało, że ja jem tylko owoce na co one podały mi przygotowany już talerz z różnymi owocami pookładanymi w wzorki. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl jak się postarały i zakryłam twarz włosami tak, że widziałam wszystko, ale nikt mnie nie widział. Opanowałam tą sztukę do perfekcji. Ruszyłam do jedynego wolnego miejsca na sali. W połowie drogi Syriusz zaczął cicho powarkiwać. Dopiero po chwili zrozumiałam o co chodzi. To miejsce było koło zdziry. Udając, że nie przejmuje się tym zabrałam psa pod ramię i ruszyłam dalej szepcząc mu do ucha słowa dla uspokojenia go.
Co powiesz Melloow na kolacje w moim towarzystwie?
Od Benjamina - C.D Melloow
-A więc aniołeczku...
Mellow na początku zmarszczyła czoło ale po chwili rozluźniła się.
-Z nieba nie spadłem. Urodziłem się we Francji, moja lady.
Uśmiechnąłem się i oparłem o sofę. Słyszałam jak Mellow śmieje się pod nosem.
-A aniołeczek skąd ?
Dziewczyna odłożyła kubeczek, już pusty. Uśmiechnąłem się i czekałem na odpowiedź ale chyba nie miała zamiaru się tym dzielić.
-Aniołku.
Sztyrchnąłem ją ale cóż dostałem za to po łapach. Mellow znów zmierzwiła czoło.
-Nie mów do mnie aniołku.
Warknęła podnosząc kubek. Spojrzała do środka i wściekła odstawila kubek z powrotem na stolik.
-To może będę mówił kotek he ?
Na początku chciałem jej zmierzwić włosy ale się powstrzymałem przypominając sobie, że już oberwałem od niej po łapach. Za proste szturchnięcie. Jedynie spojrzałem jej się uwodzicielsko w oczy.
(Mellow ? Przepraszam, że się nie rozpisałam)
Od Melloow - C.D Benjamina
- Oj tam, oj tam - odrzekł chłopak.
- Nie mów ,,oj tam oj tam" bo wtedy umiera jednorożec - pogroziłam mu palcem.
- Oj tam, oj tam - roześmiał się chłopak - pomóc ci? - zapytał i otworzył boks bez mojej odpowiedzi.
- Jest czysty jak łza - przejechałam dłonią po grzbiecie Espady. - Ale możesz ogarnąć kopyta, to umyję wędzidło - uśmiechnęłam się uroczo. Jakie to miłe, kiedy ktoś proponuje odwalić za ciebie kawałek roboty.
- Jasne! - usłyszałam chłopaka. Zauważyłam jeszcze tylko, jak ledwo dotyka nogi Espady, a ten ja podnosi. Grzeczny konik. Kiedy wróciłam, kopyta były gotowe.
- Dziękuję - rzuciłam odrzucając na plecy kucyka - tak właściwie... to przydałoby się też przelecieć Delię - rzuciłam od niechcenia.
- Przelecieć powiadasz? Ładna chociaż? - uniósł zawadiacko brwi Benjamin.
- Ładniejszej nie znajdziesz - wydęłam wargi otwierając boks, który był zaraz koło Espady. Chłopak cmoknął i powiedział:
- Rzeczywiście urocza. I czysta - dodał z ulgą.
- Czysta?! Patrz ile tu jest kurzu! - powiedziałam z udawanym oburzeniem, przejeżdżając po zadzie klaczy zgrzebłem.
- No, no, czeka nas ciężka praca - zadumał się.
- Żartuję. Muszę jej posmarować strzałki dziegieciem. Strasznie błotniste te pastwiska… - zaczęłam grzebać w skrzynce.
- W takim razie ja ją przelecę z wierzchu - wyszczerzył zęby w uśmiechu, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Po chwili klacz mogła mnie z dumą reprezentować.
- To jak, teraz moje konie? - zapytał unosząc brwi Ben.
- Zależy od tego, jak bardzo są brudne - roześmiałam się nawijając na palec kosmyk włosów.
- Tym razem to ja żartowałem. I tak zaraz znowu się wypaprają. Dasz się zaprosić na herbatę? Zimno dzisiaj - uśmiechnął się perliście. Chuchnęłam w dłonie.
- Kawę - roześmiałam się.
- Jak sobie życzysz - ukłonił się dworsko chłopak. Ruszyliśmy wiec do stołówki, gdzie chłopak kupił kawę i herbatę, z którymi ruszyliśmy do salonu. Przed kominkiem było przytulnie i ciepło. Podwinęłam pod siebie nogi, naciągnęłam rękawy swetra i upiłam łyk gorącego napoju. Nie przeżyłabym bez kawy. Ległabym jak zepsuta zabawka.
- Tak właściwie, to skąd się tu znalazłeś? Tacy jak ty nie spadają z nieba - uśmiechnęłam się błyskając zębami.
<Benjamin? Na razie nie pokazuje pazurków xD>
poniedziałek, 12 stycznia 2015
Od Darlene Do Nathaniel'a
***
Gdy zajechałam pod akademię było parę minut po siódmej. Zaparkowałam, zamknęłam samochód i wysiadłam. Przebiegłam kawałek z parkingu do szkoły, wytarłam buty i weszłam do środka. Z uśmiechem pozdrowiłam grupkę uczniów i ruszyłam do pokoju nauczycielskiego. Byłam, jak na razie, sama. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku. Zrobiłam sobie kawę z ekspresu i usiadłam na moim miejscu przy owalnym stole. Zaczęłam przeglądać gazetę, którą wcześniej wyciągnęłam z mojej szafki. Otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł młody mężczyzna.
-Dzień dobry.-przywitał się z uśmiechem.
-Witam.-także się uśmiechnęłam. Wstałam i podeszłam do niego.
-Nowy nauczyciel?-spytałam. Pokiwał głową.
-A pani?
-Och, jaka "Pani".-zaśmiałam się.-Bądźmy na "Ty". Jestem Darlene.-wyciągnęłam do niego dłoń.
-Nathaniel. Miło mi Cię poznać.-uścisnął ją z uśmiechem.
-Mogę wiedzieć, czego uczysz?-spytałam.
-Skoków.-odparł.
-Ja także.-powiedziałam z uśmiechem.
-Długo już tu uczysz?
-Trochę już tu jestem.-przyznałam. Do pokoju wejrzała Penny Chenerry i zawołała mnie.
-Przepraszam na chwilę.-rzuciłam do Nathaniel'a i wyszłam. Wróciłam po chwili, jednak zaraz musiałam iść coś zrobić.
-Mamy tutaj mało czasu na rozmowę.-powiedziałam z przepraszającym uśmiechem.-Co powiesz na spotkanie u mnie w domu po naszych lekcjach? Ja mogę wziąć grupę na rano.-zaproponowałam. Praktycznie nie przestawałam się uśmiechać.-Prosto jest do mnie dojechać, to jakieś 15 minut drogi stąd.
Witamy nową trenerkę i jej konia!
Od Melloow - C.D Rose
- Słuchaj, to ja prowadzę lekcję, i jeśli nie masz zamiaru mnie słuchać, to zejdź, tak? – powiedziała donośnie instruktorka.
- Z chęcią. Ta lekcja to była jedna wielka żenada – rzuciłam, zatrzymałam Espadę, zeskoczyłam z siodła i zarzuciłam włosami.
- Proszę bardzo, jak ci się podoba – instruktorka otworzyła buzię i nie mogła wydusić więcej. Na pożegnanie podciągnęłam popręg i obdarzyłam ją wielkim uśmiechem. Ogier ruszył posłusznie za mną. Jeśli my kiedykolwiek się wlekliśmy, to ona nie powinna nazywać się mianem instruktorki! Minęło ledwo pół godziny…
- A co powiesz na teren, kochany? Przecież nie zmęczyliśmy się jakimiś żałosnymi ćwiczeniami, prawda? – uśmiechnęłam się pod nosem i podrapałam go za uszami, na co z rozkoszą opuścił łeb. – Hmm… albo nie. Przysięgłam sobie, że zaczynam dziś trening. Tylko potrzebuję kogoś, kto by cię lonżował, ehh… Trudno, poćwiczymy z siodła. Wsiadłam na konia i ruszyłam w kierunku czworoboku. Zalegał na nim śnieg, i było dość zimno, ale wszystko lepsze od towarzystwa tych dwóch na hali. Z siodła otworzyłam bramkę i zamknęłam ją za sobą. Za ogrodzeniem przewijali się ludzie, a ja nadal ćwiczyłam. Dobrze nam szło, zgranie się z Espadą nie było trudnością. Słuchał moich poleceń i cudownie się rozluźniał, mimo to pierwsza lekcja w nowym otoczeniu. Byłam z niego bardzo zadowolona.
- Jutro poćwiczymy skoki, żeby nie wyjść z wprawy, a pojutrze zamówię jakąś kompetentną osobę do lonżowania, co? – powiedziałam cicho do konia, który zastrzygł uszami na dźwięk mojego głosu. Nagle na meneż wbiegł jakiś mały kundel i zaczął obszczekiwać Espadę.
- Co to za cholerstwo?! – krzyknęłam i zeskoczyłam z Espady, który lekko zdziwiony szurał kopytem o śnieg. Już przymierzałam się do kopnięcia psa, który rzucił się na moją nogę, kiedy usłyszałam krzyk.
- Przestań! – usłyszałam z ust czupiradła. Było jednak za późno, bo agresywne zwierzę ugryzło mnie w nogę, na co dostało z buta. Dobrze, że miałam termobuty, to nic nie poczułam…
- Zamknij tego potwora w klatce! – krzyknęłam do dziewczyny, która zabrała psa na ręce. Od razu widać brak jakiegokolwiek wychowania zwierzęcia…
<Rose? Eh ten Twój aguresywny kundel xD>