Ucieszyłam się. Po chwili przybiegł Donut. Od razu wleciał na padok. Spes podszedł, a maluch go obwąchał. Po chwili zaczęli się ze sobą bawić. Cieszył mnie ten widok. Zawołałam szczeniaka a gdy przybiegł wzięłam go na ręce.
- Zaraz możemy jechać tylko wezmę smycz dla Donuta. Nie chcę żeby się gdzieś zgubił- uśmiechnęłam się i po kilku minutach wróciłam.
Wsiedliśmy do auta. Szczeniak siedział z tyłu i opierał się łapkami o drzwi patrząc przez okno na drogę. Droga nie była długa. Szybko dojechaliśmy na miejsce. Szliśmy alejką wzdłuż kojców. Donut po drodze witał się ze swoimi dawnymi kolegami. John prowadził mnie coraz dalej oglądając wszystkie psy.
<John?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz