Jeździłem dłonią po jej plecach. Dziewczyna westchnęła cicho, ale dalej udawała że mnie tu nie ma. Podniosłem się przybliżyłem się do niej.
- Vaniii... - mruknąłem.
Brak reakcji. Powtarzałem to jeszcze kilka razy, aż wstałem, nachyliłem się na nią, złapałem ją w pasie i podniosłem do góry.
- John! -krzyknęła.
Zaczęła się wyrywać. Postawiłem ją na podłodze. Złapałem ją za podbródek, odwróciła wzrok ode mnie.
- Nie gniewaj się. - mruknąłem i pocałowałem ją w policzek.
<Vanessa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz