sobota, 22 listopada 2014

Nieobecność.

Eweliny Lisowskiej (mnie) nie będzie do poniedziałku 24.11.2014 r.

Od Vanessy CD John 'a

- I jak tu ciebie nie kochać- uśmiechnęłam się. 
Siedzieliśmy potem na łóżku. Poszłam na chwilę do swojego pokoju i przyniosłam aparat. Zaczęliśmy robić sobie zdjęcia, a gdy skończyliśmy oglądaliśmy je. Niektóre wyszły naprawdę śmiesznie. 

<John?>

Od Jeyson 'a CD Kingi

Nic mi się nie chciało i nie miałem na nic ochoty. Wziąłem laptopa, kontroler i włączyłem jakąś grę. Nabijałem poziomy przez praktycznie cały dzień. Gdy już skończyłem leżałem bo nie miałem co robić. 

Od John'a - C.D Vanessy

Dziewczyna wylądowała tuż obok mnie na łóżku. Była już zła. - Złość piękności szkodzi. - powiedziałem. Mruknęła coś pod nosem. Usiedliśmy na łóżku. Przytuliliśmy sie.
- Kocham Cię. - powiedziałem.
Pocałowałem ją namiętnie w usta a ona odwzajemniła pocałunek...


<Vanessa?>

Od Kingi - C.D Jeyson'a

Po wyparowaniu chlopaka z pokoju szybko ubralam uty do jazdy konnej , toczek oraz kamizelke . Wyciaglam walizke . Wpakowalam do niej dwie bluzki , jedna koszulke oraz jedna pare spodni . Rowniez latarke , troche slodyczy i jedzenia , spiwor , poduszke i mape . Wybieglam z pokoju . Szybko weszlam do stajni . Otworzylam boksy 15 I 16 . Z 15 wyprowadzilam Diamond'a a z 16 Cantry'ego . Osiodlalam Cantry'ego . Wsiadlam na niego .  Przyczepilam walizke do konskiego siodla . Jedna reka zlapalam lejce ogiera a druga Diamond'a . Ruszylam w cwale z terenow akademi . Mialam zamiar przenocowac w lesie albo na polanie . Chcialam sie ogarnac . Za szybko podjelam ten krok ... To tak jagby kazac koniu skoczyc a przeszkoda 1 km od konia .  Nie urazilam sie decyzja chlopaka .
* 20.00*
Odsiodlalam ogiera i polozylam na trawie ekpipunek . Przywiazalam konie do drzewa . Bylismy dosc daleko od akademi . Za nami ciagnal sie las .  Rozpalilam ognisko kladac kamienie obok siebie . Szykowalam sie juz spac . Moje ogiery skubaly trawe .

<  Jeyson?>

Witamy nową trenerkę!

Imię: Kelly
Nazwisko: Jonas
Wiek: 25 lat
Głos: Sia
Charakter: Kelly jest kobietą która jest miłą i optymistyczną kobietą. Nie ma ulubeńców.
Aparycja: Wysoka i szczupła brunetka o niebieskich oczach
Hobby: jazda konna , malowanie i czytanie
Partner: Zakochana w Asie
Rodzina: rodzice: Jane i Kolnay
Ciekawostki: Kocha konie od 2 r.ż
Czego uczy: ujeżdżanie
Historia: Po skończeniu liceum pojechała do szkoły dla jeźdźców. Stała się tam bardzo dobra, miała same dobre oceny i dobrze jeździła. W końcu postanowiła zostać trenerką
Koń: Shadow Eye
Pupil: Storm
Login: karola889
Dodatkowe zdjęcia: brak


Imię: Shadow Eye
Płeć: gier
Wiek: 3,5 roku
Rasa: Koń Czystej Krwi Arabskiej
Budowa: dobrze zbudowany , ma gęstą grzywę i maść jabłkowitą
Usposobienie: wobec obcych jest narowisty , ale w wobec Kelly jest posłuszny.
Specjalizacja: ujeżdżanie
Inne: Pochodzi od championów :) .
Nr. boksu: 21
Właściciel: Kelly Jones 

Imię: Storm
Płeć: samica
Wiek: 3 lata
Rasa: bordell colie
Charakter: Storm jest miłą suczką o charakterze diabełka. Uwielbia konie i innych ludzi
Inne: Brak
Nr. kojca: 2
Właściciel: Kelly Jones
Login: karola889

Od Skylar - C.D Asy

Nie odrywając wzroku od konia powiedziałam ze spokojem:
-Przyjmuję przeprosiny. Nie musi już tu pan stać. -Po czym również założyłam okulary. Zeskoczyłam z płotu i stałam teraz na zimnej i mokrej trawie. Glany nie służyły zimnu i teraz było mi jeszcze zimniej. Sprawnym ruchem wskoczyłam na konia przytuliłam się do rumaka.
Facet wciąż stał i bardzo widocznie zmagał się z bólem głowy. Uśmiechnęłam się lekko, tak lubię patrzeć na cierpienie ludzi, jestem dziwna, trudno.
-O której jest lekcja? -Zapytałam kładąc się na koniu. Na Mishonie mogłam robić co chciałam, dlatego też zastanawiam się nad woltyżerką...
Asa próbował wyksztusićz siebie, cchoć jedno słowo, lecz promile we krwi i ból głowy nie pozwał mu na to.
Usiadłam na ogierze i docisnęłam łydki, by podszedł do płotu. Sięgnęłam do kieszeni i wyjęłam tabletkę na ból głowy.
-Proszę, pomaga na kaca. -Podałam mężczyźnie tabletkę. Asa wyciągnął rękę, a drugą podtrzymywał się, by nie upaść. W końcu dosięgnął do tabletki i połknął ją.
Przeczesałam palcami grzywę konia i ponownie zapytałam:
-To o której trening? Mishon ma dziś dużo energii...

Asa? Sry że tak długo nie miałam internetu... :/

Od Angie

Siedziałam w pokoju cały czas. Nie wychodziłam z pokoju. Kolejne kilogramy znikały a ja czułam jak mój organizm z minuty na minute słabnie. Dzisiejszego dnia wstałam, poszłam sie umyć potem ubrałam sie. Po czym zrobiłam czarną kreskę eyelinerem, rozczesałam włosy i wyszłam z pokoju. Na dole w salonie dojrzałam jakiegoś chłopaka. Głodna nie byłam więc usiadłam na kanapie tuż obok niego.
(Jakiś chłopak?)

piątek, 21 listopada 2014

Od Jeyson 'a CD Kingi

Totalnie mnie zamurowało. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Ja widziałem w niej tylko przyjaciółkę, nic poza tym. 
- Emmm muszę już iść- zakłopotałem się i to bardzo. 
- Co? Ale dlaczego?- pytała nie rozumiejąc.
- Sory, ale dla mnie jesteś tylko przyjaciółką, nikim więcej- powiedziałem i gdy wyszedłem pognałem do pokoju. 
Gdy dobiegłem zamknąłem pokój. Usiadłem na łóżku. Nie że jej nie lubię, ale to co powiedziała zabrzmiało mega dziwnie. 

<Kinga?> 

Od Kingi - C.D Jeyson'a

- Wiesz co ... - Podszedlam do chlopaka juz przebrana .
- Tak?
- Zakochalam sie ... - Spojrzalam na jego twarz .
- W kim?.... 
- W tobie... - Lekko musknelam jeego reke ...
< Jeyson...?>

Od Vanessy CD John 'a

Spojrzałam na niego ironicznie i wstałam. 
- Jak chcesz, ja idę. Na razie- odparłam z uśmiechem i wstała, ale złapał mnie za rękę- Hm? 
- Zostań jeszcze trochę ze mną...- mruknął i pociągnął mnie z powrotem na łóżko. 

<John?> 

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na dziewczynę.
- Nie chce mi się. Jestem teraz taki leniwy... - burknąłem.
Pocałowałem ją w czoło.
- No John proszę Cie... - mruknęła.
- O co prosisz? - spytałem z głupkowatym uśmieszkiem.

<Vanessa?>

Od Vanessy CD John 'a

- No nic, kocham cię- odparłam z uśmiechem i położyłam się na łóżku- Wiesz, trzeba b było się w końcu ruszyć z tej akademii, wyjść na świeże powietrze. 
- No ale po co?- mruknął i położył się obok. 
- Po to, żebyś miał się o co pytać- odwróciłam się w jego stronę i pocałowałam. 

<John? weny ni ma ;-;> 

Od John'a - C.D Vanessy

Kilka dni leżałem w domu, nie chciało mi się nigdzie wychodzić. Więc ciągle leżałem w pokoju. Jedyne co robiłem to wstawałem, myłem się i kładłem do łóżka. 
Po kilku dniach do mojego pokoju ktoś zapukał. Wstałem i otworzyłem je. Ujrzałem Vanessę. Wpuściłem ją do środka. 
- Cześć. - powiedziałem. 
- Hej. - odparła. 
Pocałowałem dziewczynę w czoło. 
- Ej no... - mruknęła.
- No co? - zapytałem.

<Vanessa?>

czwartek, 20 listopada 2014

Od Vanessy CD John 'a

Uniosłam lekko oczy.
- Ja to dzisiaj prześpię caaały dzień, tak więc dobranoc- powiedziałam ziewając i poszłam do swojego pokoju. 
Od razu się położyłam i zasnęłam. Kiedy obudziłam się po kilku godzinach było już po kolacji. Usiadłam na łóżku i zawołałam Donut 'a bo jeszcze się z nim dzisiaj nie przywitałam. Jeszcze troszeczkę zaspana drapałam malucha za uchem. 

<John?>

Od John'a - C.D Vanessy

Wszedłem do stołówki. Zauważyłem Vanessę. Podszedłem do niej.
- Nie śpimy. - wymruczałem jej do ucha.
Dziewczyna na mnie spojrzała. Jej oczy same sie zamykały. Pocałowałem ją w policzek. Przesuneła sie. Usiadłem obok niej. Vani położyła głowe na moim ramieniu.

(Vanessa?)

Od Vanessy CD John 'a

Wróciłam do pokoju i rzuciłam na łóżko. Nie miałam już na nic siły. Rano poszłam do łazienki ubrać się i odświeżyć. Gdy wyszłam dałam małemu coś do jedzenia. Kiedy się ubrałam zeszłam na śniadanie. Wciąż chciało mi się spać. Padnięta praktycznie przywaliłam głową w stół. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do stołówki. Nie miałam siły podnieść głowy i prawie bym zasnęła, gdyby nie czyiś głos. 

<John? xd>

Od Kath CD John 'a

Podeszłam do niego prowadząc Alpino. 
- Słuchaj John. Przez całą lekcję byłeś jakiś nieobecny. Jutro o na parkourze otwartym masz się bardziej przyłożyć. Widzę że masz w sobie wielki potencjał i byłbyś dobrym skoczkiem- odparłam trzymając w jednej ręce toczek a w drugiej wodze. 
- Dobrze niech pani się tak nie spina- mruknął i wyjechał. 
Zaprowadziłam swojego ogiera na pastwisko. Alpi zdążył już się przyzwyczaić, nie to co ja. Odniosłam toczek i wróciłam przed akademię. Patrzyłam jak Alpino skubie trawę. Po kilku minutach poszłam do Billi 'ego. Gdy szłam alejką już z daleka widziałam mojego małego niedźwiadka. Kiedy podeszłam Billy zaczął skakać. Wypuściłam go i szliśmy przed akademię żeby iść na spacer. Tak się zamyśliłam że na kogoś wpadłam. Otwierając oczy zobaczyłam przed sobą jakiegoś trenera. 
- Wybacz, zamyśliłam się- próbowałam jakoś wytłumaczyć ten mały wypadek. 

<Asa? xd> 

Od John'a - C.D Kath

Spojrzałem na kobiete. A raczej patrzyłem wmna zewnątrz wyczekując Vani. W końcu przyszła...
*
Po kilku godzinach zakończyliśmy lekje. Już miałem wyjść ale nauczycielka mnie zatrymała.

(Kath? Bumshit xd)

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na nią. Pokiwałem głową. Kolejne łyki alkoholu zaczęły działać na mnie. Poszliśmy na parkiet tańczyć...
*
Gdy już zamykali klub my wyszliśmy. Miałem wielkiego kaca, nie to co Vanessa. Ona wypiła z 4-5 drinki. No ale cóż. Jakąś taksówke zatrzymałem. Wsiedliśmy. Vanessa podała adres akademii a taksówkarz szybko nas tam zawiózł.
Wysiedliśmy z taksówki. Jakoś doszedłem do swojego pokoju kładąc sie na łóżku i usnąłem...

(Vanessa?)

środa, 19 listopada 2014

Od Kath

Spakowanie rzeczy nie zajęło mi dużo czasu. Zawołałam tylko Bill 'ego i ruszyliśmy. 

*** 

Po kilku godzinach byliśmy na miejscu. Zajechaliśmy przed akademię gdzieś tak około 15. Zgasiłam auto i wysiadając wypuściłam psa. Od razu podeszłam do przyczepy. Otworzyłam ją i przywitałam Alpino. Wyprowadziłam ogiera na padok żeby odpoczął po długiej podróży. W tym czasie pojechałam zawieść rzeczy do swojego mieszkania w Miami. Po godzinie wróciłam z powrotem. Załatwiłam wszystkie sprawy związane z zakwaterowaniem itp. Czekałam na zajęcia. Kiedy w końcu przyszła 18 poszłam ze swoim ogierem na parkour zamknięty. Wchodząc zobaczyłam jednego chłopaka, a potem spojrzałam na listę. Powinno być więcej osób, ale okej. 
- Nazywam się Katherine Lilianna Roberts i będę uczyła skoków. Dzisiaj poćwiczymy podstawowe kroki- zaczęłam. 

<John?>

Od Vanessy CD John 'a

W tym nowym klubie było super. Wszędzie gdzie się nie spojrzeć tylko tłumy ludzi. Wszyscy tańczyli. Dopiliśmy napoje i zaciągnęłam go na parkiet. Tańczyliśmy kilka piosenek i potem znowu usiedliśmy na kanapie. 
- I jak? Podoba ci się?- spytałam popijając drinka.

<John?>

Powitajmy Katherine, Alpino i Bill 'ego!

Imię: Katherine Lilianna (Kath, Lilly)
Nazwisko: Roberts
Wiek: 23
Głos: Skylar Grey
Charakter: Kath to zdecydowana dziewczyna. Zawsze mówi to co myśli. Czasami ta cecha okazuje się być jej wadą. Na co dzień to miła i wesoła osoba. Nie lubi być zbytnio poważna, ale jeśli trzeba to trzeba. Jest otwarta na nowe znajomości. Czasem bywa pyskata i wredna. Podczas treningów stara się nie wydzierać zbytnio na uczniów, bo nie lubią tego ani oni ani ona, ale jeśli już trafi się ktoś wnerwiający to nie ma zmiłuj. Koniec wtedy z grzeczną Kath. Jest też podczas lekcji wymagająca, chce aby uczniowie starali się doprowadzać siebie samych do perfekcji. Jeśli chodzi o nią, to jest chyba najbardziej wyluzowaną trenerką. Wśród koni zachowuje się nadzwyczaj spokojnie, łagodnie i ze szczególną wrażliwością.
Aparycja: Kath jest szczupła i wysoka, ma 180 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana (codziennie biega ze swoim psem). Nie ubiera się jak co niektóre dziewczyny, czyli nie nakłada pół tony makijażu na twarz. Lubi nosić luźne, modne, a przede wszystkim wygodne ciuchy. W jej szafie nie znajdziesz szpilek ani tym podobne.
Hobby: jazda konna, komponowanie muzyki, oswajanie dzikich lub nieufnych (w stosunku do ludzi przez złe wspomnienia z nimi) koni, opiekowanie się swoim nadzwyczaj wielkim psem,
Partner: na razie nikt nie jest jej potrzebny do szczęścia
Rodzina: rodzice Eleanor i Izaak, młodsze rodzeństwo: Penny, Elizabeth, Jake i Louis
Ciekawostki: Wszędzie chodzi ze swoim psem.
Czego uczy: skoki
Historia: Urodziła się w Kalifornii. Tam już od dziecka szkoliła się w skokach. Gdy skończyła gimnazjum poszła do specjalnej szkoły jeździeckiej. Ukończyła ją w wieku 20 lat i od tamtej pory sama uczy skoków.
Koń: Alpino
Pupil: Billy
Login: Misza213

Dodatkowe zdjęcia: x

Imię: Alpino (Alpi)
Płeć: ogier
Wiek: 4 lata
Rasa: Koń Oldenburski
Budowa: Alpino ma 175 cm w kłębie. Silne koniczyny, głowa o prostym profilu.
Usposobienie: Alpino to spokojny i szybko się uczący ogier. Lubi zabawy jak i każde treningi spędzone z właścicielką. Jest bardzo przywiązany do Kath. Na co dzień to spokojny koń. Podczas zajęć daje z siebie wszystko. Często bawi się ze swoim przyjacielem Billi 'm, który jest całkiem spory.
Specjalizacja: skoki
Inne: Alpi wygrał już kilka zawodów z skokach. Czasem zdarza mu się wygłupiać. Jak ma dobry dzień to potrafi sam otworzyć sobie boks.
Nr. boksu: 19
Właściciel: Katherine Lilianna Roberts 


Imię: Billy
Płeć: pies
Wiek: 3 lata
Rasa: Owczarek Kaukaski
Charakter: Billy wbrew pozorom to spokojny pies. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się kogoś ugryźć bądź zaatakować. Czasem tylko warknie na kogoś obcego kiedy jest w pobliżu Kath. Jest posłuszny i wiernie służy swojej pani.
Inne: Uwielbia bawić się z Alpino, jego przyjacielem. Billy brał udział w konkursach psów tropiących. Zna wiele komend.
Nr. kojca: 6
Właściciel: Katherine Lilianna Roberts
Login: Misza213


Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na nią. 
- No jasne. - powiedziałem.
Wsiedliśmy na motor. Odpaliłem go i ruszyłem...
*
Dojechaliśmy na miejsce. Zsiedliśmy z motoru. Muzykę słychać już było na zewnątrz. Złapałem dziewczynę za rękę i weszliśmy do środka... Weszliśmy do środka. Usiedliśmy przy barze, zamówiłem dla siebie piwo. Vanessa zamówiła dla siebie drinka. Oczywiście zapłaciłem za nią. Wzięliśmy je i poszliśmy na kanapy. 


(Vanessa?)

Od Vanessy CD John 'a

- Hmm może pojedziemy na jakąś imprezę? Tylko nie tam gdzie jeździsz- powiedziałam. 
- Okej, a do którego klubu?- spytał patrząc na mnie z dołu. 
- Może do tego nowego, który właśnie otworzyli?- zaproponowałam- Otwierają go o 20. 
- Spoko. Gdzieś tak w pół do albo za dwadzieścia po ciebie przyjdę, a na razie będę spadać- powiedział i wstając pocałował mnie w czoło. 
- Okej- uśmiechnęłam się. 
Kiedy wyszedł zaczęłam szukać sobie jakichś fajnych ubrań. Udało mi się wybrać coś wygodnego. Czyli akurat na taką imprezę. Jeszcze tylko buty i drobne dodatki... Z tym już poszło mi szybciej. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się późno. Nagle usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. 
- Wejdź John- odparłam zakładając kolczyki. 
- Już jesteś gotowa?- spytał podchodząc.
- Mhm. Możemy jechać tylko powiem dziewczynom żeby się nim zajęły, a w razie problemów zadzwoniły. Poczekaj na mnie na dole- uśmiechnęłam się i go pocałowałam. 
- Okej, to ja czekam- powiedział i wyszedł. 
- Dziewczyny zostawiam z wami mojego psiaka. Pilnujcie go i jakby co to dzwońcie- odparłam i podeszłam do Donut 'a- No to na razie Donuś, widzimy się jutro- powiedziałam i pogłaskałam go. 
Wychodząc z pokoju zamknęłam za sobą drzwi. Zeszłam na dół i zobaczyłam czekającego John 'a. 
- To jedziemy?- spytałam z entuzjazmem. 

<John?> 

Od Violetty - C.D Dominic'a

- Na imię ma Nira - odpowiedziałam i usiadłam na ławce,chłopak usiadł po chwili obok mnie.
- Mój ogier to Pyrrus- rzekł patrząc z uśmiechem na konie.
Dziwnie się jakoś stresowałam przy nim.
Dominic ?

Nieobecność

Alice jest nieobecna na czas nieokreślony.

~Adminka Vicaa

Od Skylar - C.D Asy

Nie odrywając wzroku od konia powiedziałam ze spokojem: 
-Przyjmuję przeprosiny. Nie musi już tu pan stać. -Po czym również założyłam okulary. Zeskoczyłam z płotu i stałam teraz na zimnej i mokrej trawie. Glany nie służyły zimnu i teraz było mi jeszcze zimniej. Sprawnym ruchem wskoczyłam na konia przytuliłam się do rumaka. 
Facet wciąż stał i bardzo widocznie zmagał się z bólem głowy. Uśmiechnęłam się lekko, tak lubię patrzeć na cierpienie ludzi, jestem dziwna, trudno. 
-O której jest lekcja? -Zapytałam kładąc się na koniu. Na Mishonie mogłam robić co chciałam, dlatego też zastanawiam się nad woltyżerką... 
Asa próbował wyksztusićz siebie, cchoć jedno słowo, lecz promile we krwi i ból głowy nie pozwał mu na to. 
Usiadłam na ogierze i docisnęłam łydki, by podszedł do płotu. Sięgnęłam do kieszeni i wyjęłam tabletkę na ból głowy. 
-Proszę, pomaga na kaca. -Podałam mężczyźnie tabletkę. Asa wyciągnął rękę, a drugą podtrzymywał się, by nie upaść. W końcu dosięgnął do tabletki i połknął ją. 
Przeczesałam palcami grzywę konia i ponownie zapytałam: 
-To o której trening? Mishon ma dziś dużo energii...

Asa? Sry że tak długo nie miałam internetu... :/

wtorek, 18 listopada 2014

Od John'a - C.D Vanessy

Dziewczyna odniosła gitarę i jakoś tak zostaliśmy w jej pokoju. Siedzieliśmy na łóżku. Praktycznie to ona siedziała na łóżku, a ja na podłodze. Co chwile Donut skakał na mnie. 
- Vanessa... - zacząłem.
Spojrzała na mnie.
- Hm? - spytała. 
- Masz jakiś pomysł na dzisiejszy wieczór? - zapytałem. 
Dziewczyna na mnie spojrzała.
- Nie zbyt a ty? - spytała.
- Może gdzieś pojedziemy? - zaproponowałem

<Vanessa?>

Od Vanessy CD John 'a

Natychmiastowo odwróciłam się w stronę chłopaka. Tak się wciągnęłam, że go nie zauważyłam. Uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę i odstawiłam gitarę schodząc z płotu. 
- Nie wiedziałem że umiesz tak ładnie grać- pocałował mnie. 
- Hah, nie znasz jeszcze wielu moich talentów- uśmiechnęłam się w bardziej zadziorny sposób. Zawołałam Donut 'a. Szczeniak zaczął podskakiwać szczekając. To było zabawne, więc od razu wybuchnęłam śmiechem. 
Wróciliśmy do pokoju odnieść moją gitarę. 

<John?>

Od Jeyson 'a CD Kingi

Weszliśmy do jej pokoju. Dziewczyna poszła do łazienki się przebrać, a ja zostałem z dwoma szczeniakami, które po chwili się obudziły. Najpierw wskoczyły na łóżko, a potem próbowały na mnie. Jednak się im to nie udało. Czekałem na Kingę bawiąc się z maluchami. 

<Kinga?> 

Od John'a - C.D Nivan'a

Spojrzałem na chłopaka. Jakiś nowy. Przymrużyłem oczy, patrzyłem na niego chwilę a po chwili odwróciłem głowę w drugą stronę i krzyknąłem do barmana o piwo. Oczywiście kto mnie nie zna w tym barze. Hm... Wszyscy mnie znają. Ups... Dostałem piwo, dałem hajs facetowi. Wziąłem kilka łyków, chłopak na mnie spojrzał. 
- Co tak patrzysz? - zapytałem. 
- Nic. - odparł.
- Yhym. - mruknąłem.

<Nivan?>

Od Nivan'a do John'a

Siedziałem sobie w barze (Jak zwykle o tej porze ^^) i popijałem. Nagle ktoś się do mnie dosiadł. Czarnowłosy chłopak  z tunelami w uszach. Spojrzałem na niego podejrzliwie.
- Można się dosiąść?
- Chciałbym zauważyć, że już siedzisz...- Mruknąłem.
- Wiem...
- Nivan...- Podałem mu rękę. Chwycił ją i ścisnął.
- John...- Mruknął.
Spiłem piankę i odstawiłem kufelek. Podrapałem się po karku.

(John?)

Witamy Nivana Hegewood'a i Discord'a



Imię: Nivan
Pseudo: Świr
Nazwisko: Hegewood
Wiek: 19 lat
Głos: Jason Derulo
Charakter: Nivan to prawdziwy świr, jest powalony i bardzo, ale to bardzo zboczony. Chamski, arogancki i bardzo towarzyski. Kocha adrenalinę, wolność, szaleństwo i przeróżne zabawy. Wariuje, szaleje! Ma bardzo duże poczucie humoru, ale kiedy trzeba umie się zachować. Jest sprawiedliwy i nie lubi gdy ktoś się wywyższa. 
Aparycja: Jest dość wysoki ma 193 cm (Hehe), dobrze zbudowany przystojny mężczyzna. Ma czarne włosy i ubiera się dość luźno.
Hobby: Jeździ na motorze
Partner/ka: Podoba mu się Angelika
Rodzina: Wychował się w domu dziecka >.<
Ciekawostki: Pije, pali! Bo kto pije i pali ten nie ma robali!
Historia: Urodził się gdzieś w Nowym Jorku, ale jego rodzice zostawili go w domu dziecka. Wychowywał się tam spokojnie i ogólnie bla, bla. Znalazł konika i trafił tu!
Koń: Discord
Pupil: --
Pokój nr: 3
Login: Sweet Horse
Dodatkowe zdjęcia: --



Imię: Discord
Płeć: Ogier
Wiek: 4 lata
Rasa: Angloarab
Budowa: Discord to kary duży koń. Ma średniej długości grzywę i ogon. W niektórych miejscach na jego sierści występują gniade plamy.
Usposobienie: Discord to bardzo spokojny koń, który kocha dzieci. Lubi się z nimi bawić. Zazwyczaj jest spokojny, ale czasem palma mu odbije i zaczyna wariować.
Specjalizacja: Wyścigi
Inne: Ma poważną klaustrofobię...
Nr. boksu: 18
Właściciel: Nivan Hegewood

Od Kingi - C.D Jeyson'a

- Jasne ! - Krzyknelam uradowana . Wszedlam do swego pokoju . Rozebralam sie i wykompalam siebie i psiaki . Polozylam sie na lozku . Przy tym chlopaku czulam sie jak w siodle .  Nawet chyba nasze ogiery Canter i Dark sie polubily .
* Ranek *
Obudzilam sie o 6 chociaz nie sama . Szczeniaczki spaly a ja sie ubralam . Wlozylam jezdzcieckie buty i ruszylam po cichu do stajni . Otworzylam boks nr 15 . Wyprowadzilam z niego ogiera ktory szarzowal na mnie .  Wsiadlam na niego i na placu treningowym cwiczylam kroki dresazu .
- Krok w bok... - Leko zachmurzylam brwi . Przyciaglam lejce do siebie . Ach... nie potraie tego . Moze puzniej sie naucze? Dzisiaj chcialam zaprosic Jeyson'a  na trening Cantry'ego i jego ogiera  . Pomyslalam ze moglibysmy podcuczyc nasze konie trikow i przy okazji zabrac szczeniaki na spacer . Gdy wrocilam do pokoju u drzwi stal Jeyson . Powitalam go szerokim usmiechem .
- Dlaczego jestes taka brudna? - Przejrzal mnie wzrokiem .
- Spadlam z Diamond'a ... Cwiczylam dresaz i mu sie noga podwinela . - Zasmialam sie wytrzepujac piach .
- Wejdzmy . - Dodalam .
< Jeyson?>

Od John'a - C.D Vanessy

Następnego dnia i poszedłem na stołówkę. Wziąłem kanapkę, zjadłem ją i poszedłem do stajni. Oporządziłem Rossę i wyprowadziłem na padok. Zauważyłem Vanessę. Lecz nie podchodziłem do niej. Stałem oparty o płot i patrzyłem na nią. W pewnym momencie przestała grać a ja zacząłem klaskać.

(Vanessa?)

Od Vanessy CD John 'a

- Hmm niech pomyślę...- spojrzałam gdzieś w bok- Okej. 
Usiadłam obok niego. Dzisiaj nie było żadnego horroru, więc oglądaliśmy jakąś komedię dramatyczną. Kiedy film się skończył było już mega ciemno. Wróciliśmy do swoich pokoi. Wykąpałam się i poszłam spać. Rano po śniadaniu wyszłam z Donut 'em wyprowadzić Redzika z boksu. Weszliśmy do stajni. Najpierw go oporządziłam, a potem wyprowadziłam na padok. Zostawiłam na chwilę ich na chwilę i poszłam po gitarę. Kiedy z nią wróciłam usiadłam na płocie i obserwując bawiącego się psiaka z koniem zaczęłam grać. 

<John?> 

Od John'a - C.D Vanessy

- Bo Cię kocham. - powiedziałem. 
Uśmiechnąłem się do niej.
- To nie powód. - mruknęła.
Westchnąłem.
- No bo dajesz mi dużo radości, potrafisz mnie pocieszy. - powiedziałem.
Wstałem i podszedłem do niej. Ująłem jej twarz w dłoniach. Delikatnie musnąłem jej usta. Odsunąłem się od niej. 
- To zostaniesz? - spytałem.

<Vanessa?>

Od Vanessy CD John 'a

- Bo jeszcze nigdy nie widziałam cię tak zdenerwowanego jak teraz- odparłam. 
- Pfff- przewrócił oczami- To nie powód żeby się na mnie gapić- mruknął. 
- Ale ty miły jesteś wiesz? Skoro tak to sam sobie siedź- burknęłam i wstałam, ale John złapał mnie za rękę- Co?
- Zostań- spojrzał na mnie, ale jeszcze trochę widać było że jest zdenerwowany po tamtej kłótni. 
- Ciekawe po co? Daj przynajmniej jeden powód- wyślizgnęłam dłoń z jego uścisku i założyłam ręce na wysokości klatki piersiowej.  

<John?>  

Od John'a - C.D Vanessy

Kłóciłem się z nimi przez dobre 50 minut. W końcu poirytowani odjechali. Ja wróciłem do akademii. Poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor.
Usłyszałem, że ktoś schodzi po schodach. Zobaczyłem Vanessę, podeszła do mnie. Usiadła mi na kolanach i zarzuciła ręce na szyję. 
- Hm? - zapytałem. 
- Jesteś zdenerwowany. - powiedziała.
Wzruszyłem ramionami. Dziewczyna pocałowała mnie namiętnie w usta. Po chwili odsunęła się ode mnie i patrzyła na mnie. 
- No co tak patrzysz? - zapytałem.

<Vanessa?>

Od Vanessy CD John 'a

- Noo na przykład my, konie no i Donut- uśmiechnęłam się. 
- Muszę do nich zejść, ale najpierw się ubiorę do końca- powiedział i zaczął zakładać spodnie itd. Po kilku minutach wyszedł z pokoju. 
Westchnęłam i też zaczęłam się ubierać. Kiedy skończyłam przypomniało mi się że zostawiłam mojego malucha samego w pokoju. Wróciłam do siebie. Gdy otworzyłam drzwi okazało się że jeszcze spał. Podeszłam do okna. John wyszedł z akademii. Nie chciałam otwierać okna bo na zewnątrz było strasznie zimno, przynajmniej dla mnie. Patrzyłam jak coś gestykulują rękami i po mimice twarzy odgadłam że się o coś sprzeczają. 

<John?>

Od Jeyson 'a CD Kingi

- Okej, czemu nie- odparłem. Wyjąłem kilka przysmaków z opakowania. 
Ćwiczyliśmy kilka podstawowych rzeczy przez może jakieś trzy godziny. Potem poszliśmy do stajni i osiodłaliśmy konie. Ruszyliśmy na plażę. Kiedy się ściemniło wróciliśmy do akademii. Zaprowadziliśmy konie do boksów i poszliśmy na kolację, a potem wróciliśmy do pokoi. Zanim wszedłem na schody prowadzące na piętro chłopaków zawołałem do dziewczyny. 
- Jutro widzimy się przy padoku dl ogierów, a potem idziemy na trening z psiakami- uśmiechnąłem się i poszedłem do pokoju. 

<Kinga?>

Od Nili C.D. Asy

Wprowadziłam Dallas'a do boksu, z którego potem wyszłam i zamknęłam drzwiczki. Przeszłam obok boksu, gdzie Asa wprowadził klacz i podeszłam do boksu, gdzie stał Manchester. Wałach podszedł do mnie, a ja pogłaskałam go po łbie.
-Twój?-Zapytał Asa.
-Tak. Przedstawiam ci Manchester'a.-Powiedziałam, a wałach prychnął i zaczął energicznie machać głową w górę i w dół.
-Czego będziesz uczył?-Zapytała, próbując nawiązać jakiś temat do rozmowy, żeby nie wyjść na niemowę.
-Western i cross. A ty?
-Ogólnie dyscypliny wchodzące w skład WKKW. Może miałbyś ochotę zobaczyć później trasę do cross'u?Dodam, że jest całkiem obiecująca.-Powiedziałam i spojrzałam na Asa, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
Asa

Od Asy - C.D Nili

No proszę, chyba przestała mnie traktować jak smutny obowiązek. Poszerzyłem swój uśmiech, po czym wyprowadziłem Little Girl z przyczepy, łapiąc za czerwony kantar. Była zmęczona podróżą i zdenerwowana zmianą otoczenia ale grzecznie ruszyła, widocznie nie mając siły na stawianie się, poza tym ufała mi. Zaraz potem Dallasa, którego podprowadziłem nowo poznanej dziewczynie. On z kolei miał wszystko gdzieś i przeżuwał leniwie siano, przyzwyczajony do takich przeprowadzek. Pod siodłem żwawy, bez największy leń i obżartuch na świecie. Teraz nawet nie przejął się, że to nie ja go prowadzę, jakby mu było to wszystko jedno. Czasem mam wątpliwości, czy to na pewno koń, zwierze stworzone do ucieczki.
- Dziękuje. Ja na imię mam Asa, to - wskazałem na ogiera - jest Dallas, a ta klaczka to Little Girl - przedstawiłem oba konie i ruszyliśmy w stronę stajni. Boksy znaleźliśmy szybko, były już przygotowane na przyjazd nowych, końskich lokatorów.

Nila?

Od Asy - C.D Alice

Po wyjściu z sali błądziłem trochę po Akademii. Swoją drogą, poznałem pielęgniarkę - rany na knykciach zrobiły się nieładne - i parę innych osób, ale dziś los chciał bym ciągle wpadał na Alice, co już trochę wyglądało jak prześladowanie. Cóż mam zrobić? Treningów odpuścić sobie nie mogę, a basem to idealne miejsce na odpoczynek po długim i męczącym dniu. Zdziwienie gdy ją tam spotkałem, ogromne. Nie mówiąc o tym, że z tego co mi wiadomo, pływalnia służy do pływania, a nie czytania książek na głos. Co prawda, nie przeszkadzało mi to. W boga nie wierzyłem i zgadzałem się z tym cytatem w stu procentach, dlatego na wygłaszany cytat zareagowałem dość jednoznacznie.



- Spowiedź heretyka? - zagaiłem, zastanawiając się, jak zareaguje na nasze ponowne spotkanie.
- Co tu robisz? - nie lepiej się wysłowiła. Zmarszczyłem brwi na tą oschłość, którą było słychać jej głosie.
- Oglądam sale - odpowiedział obojętnie. Widać było, że mi nie wierzy, więc wyjawiłem prawdę - Możliwe też, że się tak trochę zgubiłem. 
Nie musiałem na nią patrzeć, by wiedzieć, że trochę ją jednak rozbawiłem swą odpowiedzią. 

(Alice?)
PS. http://www.imiona.info/odmiana_Asa.html proszę :-)

poniedziałek, 17 listopada 2014

Od Nili C.D. Asy

Hhmm widać, że nie będzie taki jak Martina. Ona jest dla mnie zbyt ... słodka. Po krótkim przemyśleniu sytuacji stwierdziłam, że i tak nie mam nic lepszego do roboty.
-Pokażę ci.-Powiedziałam, a mój uśmiech zaczął nabierać szczerości.
-Skoro chcesz.-Powiedział i podszedł do przyczepy. Odbezpieczył ją i powoli opuścił na ziemie.
-Jeśli mogę wiedzieć jak się nazywasz to było by miło. I jak chcesz mogę zaprowadzić jednego.-Powiedziałam.
Asa

Od John'a - C.D Vanessy

Po tym wszystkim leżeliśmy zasapani na łóżku. Z pod naszych ciał jakoś wyciągnąłem kołdrę. Przykryłem nas, po czym objąłem Vanessę. Dziewczyna wtuliła się we mnie. Czułem jak dłonią jeździła po moim torsie. Uśmiechnąłem się. Nawet nie wiem kiedy, ale usnąłem...
*
Obudziłem się, Vanessa jeszcze spała. Spojrzałem na okno, było już ciemno. Dziewczyna się właśnie obudziła. Spojrzała na mnie.
- Cześć. - mruknęła i ziewnęła.
- Cześć. - odparłem. 
Odkryłem się, sięgnąłem po bokserki, założyłem je i podszedłem do okna. Zobaczyłem tam czarne auto. A przed nim stało kilka facetów. Jednym z nich był Matt. Westchnąłem. Vanessa podeszła do mnie, miała założony stanik i majtki. Spojrzałem na nią. Objąłem ją.
- Nie dadzą spokoju. - westchnąłem.
- Nie przejmuj się, teraz jest dużo więcej ważnych spraw... 
- Jakich? 

(Vanessa?)

Od Alice - C.D Asy

Spojrzałam na niego ukradkiem i natrafiłam na jego oczy. Natychmiastowo odwróciłam głowę i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę jak idiotycznie mogło to wyglądać. Skarciłam się w myślach, zacisnęłam zęby i ostatni raz ze wściekłością zamachnęłam sie ręką uderzając w gruszkę. Spuściłam głowę w dół, oddychając ciężko. Powodem przyśpieszonego oddechu nie był wysiłek, ale zdenerwowanie. Zrezygnowana usiadłam na jednej z ławek próbując opanować swój gniew, który pojawił się znikąd. Wyciągnęłam z plecaka telefon i słuchawki. Założyłam na uszy użądzenie dzięki któremu mogłam zapomnieć na chwile o bożym - Ups. Bóg nie istnieje - o tym gó*nianym świecie. Po chwili usłyszałam pierwsze nuty piosenki zespołu Marilyn Manson This is the new shit. Zamknęłam oczy i zamyśliłam się. Nie wiem ile minęło czasu, ale kiedy się ocknęłam trenera już nie było. Wróciłam do swojego pokoju. Los mi nie szczęścił. Nigdzie nie mogłam pobyć sam na sam ze sobą. Irytowało mnie to, ponieważ mieszkając jeszcze z rodzicami często zamykałam się w pokoju i nie wychodziłam przez długie godziny. To nie tak, że nienawidzę rozmawiać, nawiązywać nowych znajomości, ale... Nie, to właśnie tak. 
Wzięłam szybki prysznic starając sie ignorować współlokatorki. Przebrałam się i wzięłam się za poszukiwania cichego miejsca dla siebie. 
- Basen - szepnęłam do samej siebie. Tak, to był dobry pomysł. Z tego co wiedziałam nie przychodziło tam wielu uczniów. 
Weszłam do pomieszczenia, a mój nos podrażniła chlorowana woda. Usiadłam w kącie. Wzięłam ze sobą książkę. Chciałam trochę poczytać. Otworzyłam na jednej ze stron i przeczytałam swój ulubiony wers na głos:
- Czlowiek stworzyl Boga, nadał mu nawet swoje cechy i upersonifikował, po czym padł na kolana przed własnym stworem. Jakby wyciagnął z siebie wszystko co wspaniałe, kreatywne i dobre, i umieścił na wywyższeniu, patrząc zarazem na siebie, jak na jakies zepsute łajno. - za każdym razem zgadzałam się z autorem co do słowa.
- Spowiedź Heretyka? - usłyszałam czyjś lekko kpiący z nutą zdziwienia głos.
Uniosłam głowę z nad lektury i zobaczyłam tego samego człowieka co wcześniej.
- Co tu robisz? - próbowałam stłumić swoją irytację, bo obiecałam sobie, że chociaż w najmniejszym stopniu będę milsza.
- Oglądam sale - rozglądnął sie po pływalni i wsadził ręcę do kieszeni.

<Asa? Sorry, za błąd w imieniu, ale nie ogarniam jego odmiany xd>

Od Asy - C.D Nili

Konie zadziwiająco dobrze zniosły podróż, Little Girl szczególnie mile mnie zaskoczyła, swym spokojem. Po długiej, wyczerpującej wędrówce myślałem już tylko, by zaprowadzić rumaki do boksu, znaleźć swój pokój, upaść na łóżko i spróbować zasnąć, jednak entuzjazm zdecydowanie przegonił senność. Wysiadłem z impali, zaraz po zaparkowaniu i od razu usłyszałem jakiś głos. Odwróciłem się, a widok który napotkałem wpędził na moje usta szeroki uśmiech. Co jak co, ale dla kobiet staram się być miły nawet wtedy, kiedy humor mam paskudny. Zastanawiałem się, co myśli. W końcu mając informacje takie, że jestem z Teksasu, uczę westernu i crossu... pewnie spodziewali się jakiegoś cowboya, a nie dwudziestoczteroletniego chłopaka. Co prawda krowy umiem zaganiać, ale nie noszę ze sobą wszędzie kapelusza.
- Cześć! Jestem Nila i mam za zadanie pokazać ci akademie - powiedziała radośnie, jednak już na pierwszy rzut oka było widać, że to gra i chciała jak najszybciej dokończyć swe obowiązki i mnie spławić. Skoro tak bardzo tego pragnie, to nie będę jej tego utrudniał, co? Mój uśmiech był jak najbardziej szczery, w końcu mam pewność, że nie będę najmłodszym trenerem.
- Nie musisz, sam sobie poradzę - wzruszyłem ramionami. - Tylko numery boksów mi są potrzebne.

(Nili? )

Od John'a - C.D Leny

Pokiwałem głową. Patrzyłem na Diabella. Ogier przykłusował. Spojrzał na mnie. Wyciągnąłem cukier w kostkach, dałem mu a on zadowolony z tego odszedł i podniósł ogon do góry oraz łeb. Wywróciłem oczami.
- On tak zawsze? - zapytała.
- Popisuje się. - powiedziałem.
Ona przytaknęła głową. W pewnym momencie zobaczyłem idącą w moją stronę Vanessę. Uśmiechnąłem się szeroko. Dziewczyna podeszła. Spojrzała na mnie. Pocałowałem ją namiętnie w usta, a po chwili odsunęła się. Złapałem ją za rękę. Wyszeptałem jej coś do ucha, ona pokiwała głową i odeszła.
- Twoja dziewczyna? - spytała.
- Nie siostra. - odparłem sarkastycznie. - Pewnie, że dziewczyna. 

<Lena?>

Od Leny C.D. John'a

Bardzo skory do rozmowy. Podeszłam do barierki i oparłam się o niej. Obserwowałam ogiery, które szalały na pastwisku. Po chwili zauważyłam Grajka, który przykłusował do mnie. Pogłaskałam go po łbie i dałam smakołyk, który miałam w kieszeni.
-Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, to miałaś z nim kłopoty. Widać sporę postępy.-Powiedział John.
-Dużo się zmieniło.-Powiedziałam
John

Od Asy - C.D Alice

Sztuczny smutek zmienił się w "podkówkę" lekko przekrzywiając głowę w prawo, gdy usłyszałem "panie Asa" - choć poprawnie się mówi "Aso"-  i tak czułem się staro, kiedy wszędzie byli ludzie od czternastego do dziewiętnastego roku życia. Poza tym jakoś nie chciałem odchodzić, ale narzucać się nie będę, no komu jak komu, ale trenerowi nie wypada.
- Owszem, panno Alice - odpowiedziałem sztucznym, oficjalnym ale i też parodiowym głosem, wywracając zielonymi ślepiami. Nie czuł się w ogóle skrępowany stojąc przed nią bez koszulki, jedynie z naszyjnikiem na piersi, czego miałby się wstydzić? Poza tym, zawsze tak trenuje, a ona również nie wydawała się ani trochę zawstydzona, czym się więc martwić. Przecież wiedziała, że w sali może ktoś być. - Skoro mnie wyganiasz... - zacząłem, z miną zbitego psa. Nie przeszkadzając jej dłużej podszedłem do swoich rzeczy, pociągnąłem parę dużych łyków wody z butelki, po czym włożyłem na siebie czarną koszulkę i zajął się odwiązywaniem bandaży do treningu z rąk, jednocześnie ją obserwując. Tak, z nudów i ludzkiej ciekawości.

(Alice? xd )

Od John'a - C.D Leny

Stałem oparty o płot. Usłyszałem jak ktoś idzie w moją stronę. Odwróciłem się i ujrzałem tą dziewczynę, którą poznałem eee... Nie pamiętam kiedy. Jak ona miała? Laura? Ym... Lena! No tak zapomniałem. Spojrzałem na nią obojętnym wzrokiem. 
- Cześć. - powiedziała.
- Cześć. - odparłem i odwróciłem się w stronę padoku. 
Dziewczyna oparła się obok mnie. Spojrzała na mnie.
- Ty to John? - zapytała.
- Yhym. - odparłem.

<Lena?>

Od Nili

Zostałam poinformowana przez szefową, że nie mam dzisiaj żadnych lekcji, ale za to mam "zaopiekować się" nowym trenerem, który przyjecie koło południa. Do tego czasu było jeszcze sporo czasu, więc postanowiłam potrenować z Manchester'em. Poszłam do stajni i raz dwa osiodłałam wcześniej już wyczyszczonego ogiera. Wyprowadziłam go na parkur i wsiadłam. Po dwa kółka stępa, a potem kłus. Wolta w każdym narożniku, serpentyna, zmiana kierunku po przekątnej i przez środek, a potem zagalopowanie w narożniku. Na placu, było ustawionych kilka przeszkód, przez które poskakałam z ogierem. Stosowałam różne kombinacje, a Manchester wyjątkowo ładnie chodził. Na koniec kłus, trochę stępu i zaprowadziłam do stajni. Rozsiodłałam, dałam marchewkę, a sprzęt zaniosłam do siodlarni. Odwiesiłam go wcześniej myjąc wędzidło. Kiedy wychodziłam ze stajni usłyszałam chrzęst opon na żwirowym podjeździe. Odwróciłam się w stronę, z której dobiegał odgłos. Zobaczyłam jak jakiś samochód z przyczepą dwukonną parkuję.
-No i się zaczyna.-Pomyślałam i przykleiłam sobie sztuczny uśmiech na usta. Podeszłam do samochodu, a z pojazdu wysiadł wysoki ciemny blondyn.
-Cześć! Jestem Nila i mam za zadanie pokazać ci akademie.-Powiedziałam.
Asa

Od Alice - C.D Asy

- Alice - bąknęłam. Sądziłam raczej, że uda mi się pobyć w samotności.
- Nie w humorku? - oparł się o ścianę składając ręce na krzyż.
- Może - otwarłam szerzej usta i oczy dziwnie krzywiąc się i próbując pokazać jeszcze bardziej swoją niechęć do niego. 
- Długo tu już jesteś? W akademii oczywiście. - zapytał po raz kolejny marszcząc brwi.
- Zależy ile to jest dla Ciebie długo. - przewróciłam teatralnie oczyma i wróciłam do zadawania ciosów workowi. - Czas to tylko pojęcie względne. Dla mnie długo może trwać 2 lata, dla innych 2 miesiące.
- Filozofka - prychnął obserwując każdy mój ruch ręką. Uśmiechnął się po chwili, zapewne zauważył, że skorzystałam z jego rad. - Rozumiem. Nie będę się narzucać. - wzruszył ramionami, zacisnął usta i wykrzywił je tworząc cienką linię ukazującą sztuczny smutek.
- Jest Pan niezwykle miły, Panie Asa. - kąciki moich ust uniosły się do góry pokazując ogromny uśmiech, chociaż w głowie słyszałam tylko swój ironiczny śmiech.

<Asa? xd>

Odchodzi!

Z bloga odchodzi David Hitchock i jego klacz Phantasmgoria! Żegnamy was!





Powód odejścia: Decyzja właściciela

Od Kingi - C.D Jeyson'a

Zlapalam malego Jeys'a za lapki a na mnie od tylu wskoczyl Alex .  Nawet nie zauwazylam jak wszedl Jeyson do pokoju . 
- O czesc . - Usmiechelam sie . Nagle padlam na ziemie przygnieciona szczeniakami . Lizaly mnie po twarzy . Leko otrzunelam je i wstalam . 
- Czesc Kinga . - Usmiechnelam sie . 
- To co , zrobic tobie herbate? - Stanelam przed chlopakiem . 
- Tak ... dzieki . Moze zanim zaczeniemy tresure porozmawiamy . - Usiadl na moim lozku i wzial na rece Jeys'a . Maly szczeniaczek bardzoo goo polubil . Gdy zaparzylam herbate usiadlam z Alexem na kolanach . 
- Patrz co umiem . - Usmiech rozjasnil pokuj . Wzielam jeden z przsmakow . Unioslam go nad glowa Alexa . Ten usiadl . Nagrodzilam go . 
- Co do siad to masz szczescie . - Zasmial sie . - Psa jak konia uczy sie powoli od zrebaka . Wiem cos o tym . 
- Wiesz co . Bardzo dobrze czuje sie w twoim towarzystwie . Moze po treningu pieskow osiodlamy konie i pojedziemy na plaze ?
< Jeyson?>

Od Asy - C.D Skylar

Tak. Jestem idiotą, jak przesadzę z procentami, wtedy wszystko wydawało się takie logiczne i sensowne, a po wytrzeźwieniu, gdyby nie dystans do siebie... chyba gdyby nie ta cecha, nie wybaczyłbym sobie gadania do wypchanego borsuka, podrywania uczennicy w nieco zbyt nachalny sposób typowy dla pijanego gościa, mówienie stajennemu, że jest "wspaniały" - w nieco gejowski sposób - czy kłótni z koniem. Dzisiejszy dzień był taki zamglony, co było ogromnym plusem. Ilości głupich wpadek liczyć się nie da, teraz nic tylko się z nich śmiać. Pewnie niedługo, po przejściu zażenowania swym zachowaniem będę się z tego nabijać i oczywiście trochę odkręcę to wszystko. A potem znów postanowienie, że rano pić nie będę, wieczorem się upije, rano nie będę mógł wstać przez kaca, zapije go i cała szopka się powtórzy, jak zawsze. Po co się oszukiwać?
Tak, trochę udało mi się wrócić do stanu użytku. Jak tak szybko to się stało? Okazało się, że Dallas jest mądrzejszy niż się wydaje i w spektakularny sposób zostałem oblany wodą. Potem zimny prysznic i jakoś trochę wytrzeźwiałem. Nie całkowicie, po drodze do stajni zaliczyłem piękną glebę, ale w końcu dotarłem do niej i nawet już mniej się zataczałem! Żując gumę by zdławić zapach whisky, z przeciwsłonecznymi okularami na nosie, czesałem moją Little Girl, która ciągle próbowała przeszukać mi kieszenie. Gdy w końcu dotarła pyskiem do piersiówki schowanej w wewnętrznej części kurtki, postanowiła sprawdzić co ciekawego jest w środku. Jakoś nie wyobrażałem sobie pijanego konia, więc postanowiłem jej to udaremnić. Ok, ja jeszcze mogłem łazić w stanie co najmniej wskazującym, każdy powinien to zrozumieć, ale rumak? Lekka przesada.
- To nie dla ciebie - mruknąłem, próbując odsunąć ją od siebie. Moją uwagę przykuło jednak co innego: uczennica, przy której się tak wygłupiłem. Znaczy nie byłoby mi głupio, gdyby była starsza, ale szesnaście lat... Taaa, zdecydowanie powinienem ograniczyć picie. Mimo nadal plączącego się języka i lekko pijanego kroku połączonego z początkami kaca postanowiłem to jakoś odkręcić. Tak, nie uczę się na błędach i popełniam te same co róż. Odwróciła się w moją stronę, kiedy podszedłem. Nie zamierzała być miła, choć byłem jej wdzięczny, że nie przemeblowała mi twarzy za moje nieprzyzwoite zaloty. Ok, nie raz byłem bardziej schlany i przynajmniej nie wpadłem na wspaniały pomysł zrobienia kolejnego kroku, bo przecież jest zainteresowana tylko tego nie pokazuje! Logika kogoś, pod wpływem. Śmiać się czy płakać? A może oba na raz? Bo rozmowa z borsukiem była naprawdę komiczna.
- Czegoś pan potrzebuje? - odezwała się kpiącym głosem. Zmarszczyłem brwi, bo jeszcze zbytnio do mnie nie docierało, że ma powody.
- Yy... znaczy tak - poprawiłem się, próbując wyłowić jakieś sensowne myśli. Ból głowy stał się nie do zniesienia, każdy hałas mnie denerwował a światło... udręka. Mimo to starałem się być wiecznie uśmiechnięty, jak zawsze. Coś się nie udało. Z bólu zacisnąłem powieki, ale zaraz je uchyliłem. - Chciałem tylko... przeprosić... za moje wcześniejsze zachowanie. Swoją drogą... następnym razem możesz u...uderzyć, przyda mi się - wzruszyłem ramionami. Moje myśli jednak wędrowały w stronę okularów przeciwsłonecznych. Cieszyłem się strasznie, że je wziąłem, bo miały zbawienny wpływ. Hmm... nie dosyć, bo odruchowo skrzywił się i typowym dla kogoś z bólem głowy ruchem przetrzeć oczy dłonią. I warto było?

(Skylar? xd )

Od Asy - C.D Alice

Sala bokserska była moim spełnieniem marzeń, trzeba dbać o formę. Nic dziwnego, że 
od razu po wypuszczeniu mojej małej dziewczynki i Dallasa na pastwiska udałem się właśnie tam. Po dokładnym obwiązaniu bandażem poranionych knykci po wczorajszym nieco za ostrym treningu, zająłem się manekinem z zawziętością którą większość może pozazdrościć. Ręce się buntowały, ale po jakimś czasie przestały, gdy zauważyły, ze szans nie mają. Wtem moje oczy zauważyły nową duszyczkę, która zaplątała się na salę. Pozdrowiłem ją swym uśmiechem... jednak zostałem pięknie zignorowany. Nie powiem, że nie, moje ego troszeczkę ucierpiało, ale to kobiety, czasem trzeba samemu ruszyć tyłek. Poza tym trochę mi brakowało rozmowy, uwielbiam mieć towarzystwo. Po daniu paru rad - taka ze mnie dobra istota - wypadałoby się przedstawić. Niechętnie odezwałem się po jej niezbyt miłym pytaniu:
- Nazywam się Asa, jestem nowym trenerem... Nie boksu znaczy się, lecz westernu i crossu - wytłumaczyłem, nadal mając na ustach ten charakterystyczny uśmiech. Nie, wcale nie podrywałem, ani nie flirtowałem. Po prostu taki jestem, moja wina, że natura obdarzyła mnie taką niesamowitą bronią? - Tylko nie mów do mnie "pan" - ostrzegłem. Przecież jestem niewiele od niej starszy, więc po co zaraz wyjeżdżać z "panami"? 

(Alice?)

Od Jeyson 'a CD Kingi

- Myślę że powinnaś im kupić kilka rzeczy i nauczyć ich podstawowych poleceń. Takie maluchy uczą się najszybciej- powiedziałem i spojrzałem na psiaki. 
- Masz rację... Mógłbyś zawieść mnie jeszcze raz na chwilę do miasta?- spytała. 
- Okej- odparłem i poszliśmy do auta. 

*** 

Kiedy wróciliśmy Kinga poukładała wszystko do szafki. 
- Mam jeszcze jedną prośbę...- zaczęła. 
- Jaką?- spytałem. 
- Pomógłbyś mi je nieco wyszkolić? Zrobiłabym to sama, ale nie wiem od czego zacząć- mruknęła. 
- Spoko, nie ma sprawy. Uczyłem kiedyś moje psy które zostały w domu. Dobrze że kupiłaś jakieś przysmaki bo się przydadzą. Uczyć zaczniemy je od jutra. Dzisiaj niech nieco odpoczną- oparłem się o ścianę zakładając ręce- Ja już będę zmykać do siebie- powiedziałem i wyszedłem. 
Było już późno. Zszedłem zjeść kolację i wróciłem do siebie. Pograłem trochę na konsoli, wykąpałem się i położyłem spać. Rano po śniadaniu zaszedłem do Kingi. Zapukałem i powoli wszedłem. Dziewczyna bawiła się ze szczeniakami. 

<Kinga?>  

Od Vanessy CD John 'a

- Hmm niech pomyślę...- spojrzałam na niego- Okej, ale idziemy do ciebie. 
- A co z Donut 'em?- spytał i wskazał na leżącego psiaka. 
- Teraz się wyszalał to będzie spał z trzy godziny- powiedziałam i wstałam. 
Poszliśmy do jego pokoju. Na szczęście jego współlokatora też nie było. 

<John? ty to zacznij xd> 

Od Kingi - C.D Jeyson'a

Przechodzac tak z Jeyson'em miala uczucie ze moge jednego z nich uratowac . Usmiechalam sie patrzac na te wszysztkie psie mordki . Jedne skakly i robily stuczki . Inne tylko machaly radosnie ogonami . Zobaczylam slodkeigo malego szczeniaczka . Zatrzyalam sie przy nim . 
- Chyba ten... Jak sadzisz ? - Spojrzalam na chlopaka . Wszendzie byly psy ktore chcialam wziasc . Niestety moglam jednego ale najwyzej dwa.  
- Biore tego . Ale i tez tamtego . - Pokazalam drugiego szczeniaczka . 
Gdy przyjechalismy do akademi weszlismy do mojego pokoju . Polozylam pieski na lozku .
- Ciebie slodziaku nazwe Jeys . - Zasmialam sie i popatrzalam na Jeyson'a . A ciebie Rexiu . 
< Jeyson? :)>

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na nią. 
- Nie... - odparłem zrezygnowany.
- John no mów. - powiedziała.
Patrzyłem na Vanessę, a po chwili wpiłem się w jej usta. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek. A po chwili leżeliśmy na łóżku nie przestawaliśmy się całować, ale gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.
- Wiesz o co mi chodzi... - powiedziałem. 
Położyłem dłoń na jej udzie...

<Vanessa?> 

Od Vanessy CD John 'a

- Wiem że coś wymyśliłeś. No mów- nalegałam. 
- I tak się nie zgodzisz- odparł patrząc na sufit. 
- A skąd wiesz?- spytałam kładąc się obok. 
- Bo wiem- mruknął. 
- Trudno, powiedz- położyłam głowę na jego brzuchu. 

<John? ja już wiem o co ci chodzi xd>

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na nią.
- Nie mam pomysłu. - powiedziałem.
Dziewczyna na mnie spojrzała.
- Oj wymyślisz... - powiedziała.
Westchnąłem. W głębi duszy wiedziałem co chciałem. Lecz nie chciałem mówić, Vanessa na mnie spojrzała.

(Vanessa? Uuuu...xd)

Od Vanessy CD John 'a

- Hmm nie mam pojęcia - uśmiechnęłam się i położyłam.
Leżeliśmy tak w ciszy. 
- Wiesz co?-odwróciłam się na bok. 
- Co?- spytał. 
- Moglibyśmy coś porobić- odparłam. 
- Na przykład?- spojrzał na mnie. 
- No nie wiem, wymyśl coś. Ja zarzuciłam pomysł a ty go dopracuj- pocałowałam go i usiadłam. Zawołałam Donut 'a a ten szybko do mnie podbiegł. Zaczęłam go głaskać. 

<John? brak weny ;-;> 

Od Alice

Wchodząc na stołówkę zauważyłam przy jednym ze stolików tę czerwonowłosa dziewczynę. Udało mi się z nią zamienić pare słów i tyle. Wiedziałam, że nazywa się Vanessa i chodzi już z John'em. Ciekawe, jak szybko pojawiają sie tu związki. Udałam się do stadniny nawet nie kończąc swojego śniadania. Skierowałam się do 14 boksu, gdzie znajdowała sie moja klacz. Osiodłałam Morphine i wybrałam się na przejażdżkę. Minęło sporo czasu nim wróciłam. Zdjęłam z Phine siodło i wyczesąłam pożądnie sierść. Poklepałam ją po grzbiecie i posłałam ciepły uśmiech wychodząc. Wróciłam do akademika. Pierwsze co zrobiłam to było udanie się do sali bokserskiej. Co prawda nie byłam mistrzynią tego sportu, ale co nieco wiedziałam. Ktoś oprócz mnie był już w tym pomieszczeniu. Głośne odgłosy uderzeń rozchodziły się po sali. Nie zwróciłam jednak na niego zbyt wielkiej uwagi. Zwróciłam się ku najmniejszemu wrokowi, tzw. gruszce i zaczęła zadawać ciosy mojej ofiarze.
- Źle to robisz. - usłyszałam niski, męski głos za sobą.
- Taa.. - wzruszyłam ramionami nie odwracając sie nawet.
- Nie stój w miejscu. Ruszaj się. - zaczął dawać mi wskazówki choć ton mojego głosu ewidentnie wyrażał niechęć.
Westchnęłam głośno i starałam się trochę poruszać.
- Uderzając prawą ręką przenieś środek ciężkości na prawą nogę. - po chwili złapał za moją prawą, górną kończynę prowadząc ją. - Pierwsze uderzenie należy wykonać przodem pięści, a parę kolejnych zewnętrzną stroną dłoni, nadal zaciskąjąc ją w pięść.
- Kim Ty w ogóle jesteś? - zapytałam po chwili ciszy marszcząc czoło.
- Nazywam się Asa, jestem nowym trenerem. - puścił moją rękę i spojrzał na moją twarz.

<Asa? c:>

Od Skylar

Obudziły mnie pierwsze promyki słońca na niebie, znów mało spałam, nie wiem co się ze mną dzieje. Ostatnio prawie w ogóle nie śpię...
Rozejrzałam się po pustym pokoju i wstałam pospiesznie. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarny top z napisem ,,Death", oraz czarne rurki i galny. Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam i umalowałam. Jak prawie zawsze moje usta były czarne, a oczy tylko podkreślone kreską.
Wyszłam z łazienki i poszłam do salonu. Nikogo tam nie zastałam, wszyscy jeszcze spali. Lecz nagle usłyszałam czyiś głos. Jakiś mężczyzna. W końcu zobaczyłam go, był niewysoki, miał ciemno blond włosy i zielone oczy. Był starszy i to dużo, pewnie nowy trener... Jednak w jego głosie i zachowaniu było coś nie tak, był pijany. Trener powinien dawać przykład, a nie pić gdy inni śpią. Nagke wyrwał mnie z zamyślenia dość męskim i chropowatym głosem:
-Witaj, Skylar? Jestem... Asa... -Lekko się jąkał. Spojrzałam się na niego jak na idiotę i zmarszczyłam brwi.
-Czego pan uczy? -Zapytałam podejżliwym głosem nie odrywając wzroku od dziwnego mężczyzny.
-Cross i Western. Dziś mamy lekcję... -Uśmiechnął się do mnie tajemniczo i pożądliwie. Wzdrygnęłam się, a wczorajsza kolacja podeszła mi do gardła, czy on do mnie zarywa?
-Tak sądzę. O której? -Mówiłam niewzruszonym głosem
-A o której byś chciała, skarbie?
I w tym momencie przegiął... Podeszłam do niego i sykliwym głosem powiedziałam:
-Niech pan nie przesadza, mam 16 lat, ale złamać nos potrafię bez problemu...
Zmierzyłam go ostrym wzrokiem i wróciłam na miejsce na kanapie.
Popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, jakby nie wiedział o co chodzi, lecz wiedział dobrze.
Wyszłam z Akademii i sięgnęłam do kieszeni po papierosa i przyglądałam się wschodzącemu słońcu. Gdy papieros się wypalił, schowałam go do kieszeni i poszłam do stajni. W boksie czekał na mnie już Mishon. Wyszłam z nim na padok, który był pusty i usiadłam na płocie. Koń położył mi łeb na kolanach, a ja gładziłam go po szyi i pysku.
Usłyszałam czyjeś kroki, odwróciłam się i znów ujrzałam Asę...
-Czegoś pan potrzebuje? -Zapytałam z kpiną i ironią w głosie.

Asa?

Od John'a - C.D Vanessy

Spojrzałem na nią.
- Nigdy nie wiadomo. - powiedziałem.
Położyłem sie na łóżko. Vanessa usiadła obok mnie.
- Ej... - zacząłem.
- Hm? - spytała.
- Czemu jesteś taka piękna? - spytałem patrząc na nią z uśmiechem.

(Vanessa?)

niedziela, 16 listopada 2014

Od Vanessy CD John 'a

- Nie są już tak groźni jak przedtem albo mi się przynajmniej tak wydaje- zamyśliłam się na chwilę- Do koni już się nie przyczepią...
- Noo a Donut?- wskazał na psiaka. 
- Nie sądzę. Mam go cały czas na oku, więc raczej nic mu nie zrobią- odparłam wzruszając ramionami. 

<John?>

Nowy trener!


Imię: Asa
Nazwisko: Priestly
Wiek: 24 lata
Głos: Jensen Ackles 
Charakter: Spójrzcie tylko na niego - typowy łamacz kobiecych serc i męskich szczęk. Na pierwszym miejscu zawsze niekończąca się zabawa, jakby był nieśmiertelny. Uroczy podrywacz. Uwielbia kobiety, jest flirciarzem choć w pewnością nie romantykiem. Na to jest zbyt bezpośredni, choć w tym zabawny. Czasem może wydawać się zboczony, głównie przez to, że nie owija w bawełnę i zawsze mówi to co myśli. Towarzyski, czuje się w otoczeniu innych jak ryba w wodzie. Szczególnie kocha ogniska, na które zawsze zabiera swoją gitarę. Niezbyt wstydliwy, wręcz przeciwnie, pewny siebie, przebojowy, zawsze musi być w centrum uwagi. Bardzo inteligentny, czasem zdarza mu się pofilozofować. Nikt nie jest bez wad. Asa to wywołujący bójki, wredny i kpiący człowiek, który ma tendencje do ranienia wszystkich w koło. Bawi się uczuciami innych i jest raczej kimś na jedną noc. Jedynie przy koniach się trochę zmienia, jest wyrozumiały, pełny spokoju. Na treningach wymagający, jednak zawsze służy pomocą i nie zostawia nikogo w tyle. Słowem: trener idealny, choć czasem zbyt ostry.
Aparycja: Zdecydowanie wyróżnia się z tłumu. Ma o sobie dość wysokie mniemanie, lubi gdy kobiety zwracają na niego uwagę, a wygląd chłopca-łobuza mu w tym pomaga. Cechują go włosy koloru brudnego blondu, zielone oczy, wysokie policzki, prosty nos z mało widocznymi piegami, całkiem wyraźnie zarysowana szczęka którą może zaciskać w złości i uśmiech od którego wzdychają panny... a wzdychają, oj wzdychają! Nic tylko się oganiać. Powróćmy jednak do budowy. Jeśli chodzi o ciało, jest on szczupły, jednak wysportowany z ładnym kaloryferem na brzuchu. Teraz jest moda na wysokich, lecz nie spełnia tego z swoimi stu osiemdziesięcioma pięcioma centymetrami wzrostu. Ubiera się różnie, stałym elementem jest jednak stara, skórzana kurtka którą zawsze ma na ramionach. Lubi czarne ciuchy, a na nogach ma zazwyczaj wytarte jeansy.
Hobby: Asa ma wiele zainteresowań, pomijając jazdę konną. Od wielu lat trenuje boks oraz kickboxing, ring jest jego drugim domem - pierwszym jest stajnia. Ukochana motoryzacja zajmuje szczególne miejsce w jego serduszku, wraz z pociągiem do starych samochodów. Gdzieś tam również rozkwita muzyka, wirtuoz pianina, fortepianu, na gitarze brzdąkać również potrafi. Mistrz rozluźniania atmosfery radosnym wydarciem się w rytm rocka, jego ulubionego gatunku muzycznego.
Partner/ka: Trudno być w poważnym związku, kiedy podoba Ci się większość przedstawicielek płci pięknej, zasługujących na to miano.
Rodzina:
Rodzice: Jane i John Priestly. 
Młodsza siostra: Maria Priestly
Ciekawostki: 
Jego pełne imię brzmi Asael, jednak nie wyjawia tego nikomu. Asael z hebrajskiego znaczy "stworzył bóg". W ogóle stara się nie wyjawiać imienia. Rodzice starali się być oryginalni i co im wyszło?
Nigdy nie był w poważnym związku. Definicja owego: ponad dwa miesiące.
Cierpi na bezsenność, sypia zaledwie trzy, cztery godziny w tygodniu i tylko wtedy, kiedy wcześniej osuszy przynajmniej jedną butelkę whisky.
Jeśli o whisky mowa, to można ją zaliczyć do nałogu.
Zakochany w koniach, zarówno żywych jak i mechanicznych. Tych drugich posiada dwóch przedstawicieli: mustanga shelby z 1967 i chevroleta impalę, z tego samego roku.
Doskonale wie, że podoba się dużej ilości dziewczyn z Akademii.
Jak na swoją budowę i wiek ma bardzo niski głos, jednak niewiarygodnie przyjemny dla ucha. Czasem zachrypnięty przez alkohol.
Jak przystało na kogoś z teksasu, lubi country. 
Kiedyś był zdania, że żadna klacz go nie zrzuci. Dopóki nie wsiadł na Little Girl.
Czego uczy: Cross, western
Historia: Dwadzieścia cztery lata temu na świat w słonecznym Teksasie przyszedł chłopiec. Był dzieckiem nieplanowanym w przeciwieństwie do młodszej siostry, ale John i Jane chętnie przyjęli go w swe szeregi. Życie od razu zaczęło rozpieszczać Asę: mieszkał na farmie, opiekując się końmi i jeżdżąc na nich. Hodowla Quarter Horse z paroma gratisami w postaci mustangów spełniała idealne warunki do nauki westernu, a tereny teksasu miło ugościły amatora crossu. Istnieje jednak świat prócz stajni. Uczył się w domu do trzynastego roku życia, później został posłany do szkoły, prócz tego matka wpajała grę na pianinie. Nagle skończyła się sielanka: młody przeskrobał. Od dawna było wiadomo, że nie jest grzecznym chłopcem i chowa niezłe skarby pod łóżkiem, często wywołuje bójki, ale w końcu marka się przebrała. Został zabrany do poprawczaka, gdzie spędził cztery lata. Klatka która miała go naprawić w efekcie go zniszczyła. Gdy tylko stamtąd wyszedł spakował swoje rzeczy, zabrał samochód ojca i jego kurtkę - taki złodziej, a jak! - i wyjechał. Łapał się wszystkich prac jakich mógł. Pracował jako kurier, boxer, roznosiciel gazet, diler... nawet dorabiał w barze kanapkowym. Często jeździł również na zawody i rodeo. W końcu jak grom z jasnego nieba: akademia poszukuje trenera! Zebrał manatki i jedzie, a jak! Oczywiście pracę dostał.
Konie: Dallas, Little Girl.
Pupil: ----
Login: Pinciak
Dodatkowe zdjęcia: x x x x





Imię: Dallas
Płeć: Ogier
Wiek: 13 lat
Rasa: Quarter Horse
Budowa: Jeden z wyższych koni swej rasy, zwinny i szczupły Dallas jest książkowym przykładem wierzchowca do westernu. Wytrzymałe, silne nogi z łatwością dowożą go tam gdzie chce, niemal się nie męcząc.
Usposobienie: Ile można powiedzieć o tym koniu. Niezawodny z niego rumak, zawsze daje z siebie dwieście procent nie zważając na okoliczności, niezwykle sumienny. Spokojny, będzie wcinał trawę nawet jak w około się pali i wali. Pan profesor, choć niezbyt lubi mieć na grzbiecie nieumiejętnych jeźdźców.
Specjalizacja: western
Inne: 
Nienawidzi bata, jeśli nim dostanie nagle mu odbija.
Masz marchewkę bądź jabłko? Już jesteś najlepszym przyjacielem Dallasa.
Ma za sobą niezliczoną ilość zawodów.
Pracuje z Asą odkąd jego końska pamięć sięga.
Nr. boksu: 24
Właściciel: Asa  Priestly





Imię: Little Girl
Płeć: Klacz
Wiek: 6 lat
Rasa: Mieszaniec, matka Quarter Horse, ojciec mustang.
Budowa: Nie wysoka klacz, obdarzona szczupłą sylwetką. Umięśniona i dobrze zbudowana, silne nogi umożliwiają pokonanie wszelkich przeszkód. Mimo tego, że są krótkie osiągają całkiem dużą prędkość.
Usposobienie: Little Girl to klacz krnąbrna i dzika. Czasem wierzga jak oszalała, czasem po prostu kopnie i jakby nigdy nic odejdzie. Szybko się płoszy i zrzuci nawet najlepszego jeżdżą. Słowem: trudna. Zadziorna i złośliwa z niej bestyjka. Daje się ujeździć jedynie cierpliwym i spokojnym jeżdżą, którzy zasłużą sobie na miano przyjaciela, choć nawet dla takich jest nieco kapryśna, jednak nigdy nie zostawi nikogo na lodzie. 
Specjalizacja: cross, bardzo dobrze radzi sobie również w westernie.
Inne: 
pochodzi z farmy, na której urodził się Asa. 
Jej ojciec został złapany z dzikości.
Nie jest przekupna.
Zawsze trzyma się blisko Dallasa.
Nr. boksu: 25
Właściciel: Asa  Priestly