poniedziałek, 17 listopada 2014

Od Skylar

Obudziły mnie pierwsze promyki słońca na niebie, znów mało spałam, nie wiem co się ze mną dzieje. Ostatnio prawie w ogóle nie śpię...
Rozejrzałam się po pustym pokoju i wstałam pospiesznie. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarny top z napisem ,,Death", oraz czarne rurki i galny. Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam i umalowałam. Jak prawie zawsze moje usta były czarne, a oczy tylko podkreślone kreską.
Wyszłam z łazienki i poszłam do salonu. Nikogo tam nie zastałam, wszyscy jeszcze spali. Lecz nagle usłyszałam czyiś głos. Jakiś mężczyzna. W końcu zobaczyłam go, był niewysoki, miał ciemno blond włosy i zielone oczy. Był starszy i to dużo, pewnie nowy trener... Jednak w jego głosie i zachowaniu było coś nie tak, był pijany. Trener powinien dawać przykład, a nie pić gdy inni śpią. Nagke wyrwał mnie z zamyślenia dość męskim i chropowatym głosem:
-Witaj, Skylar? Jestem... Asa... -Lekko się jąkał. Spojrzałam się na niego jak na idiotę i zmarszczyłam brwi.
-Czego pan uczy? -Zapytałam podejżliwym głosem nie odrywając wzroku od dziwnego mężczyzny.
-Cross i Western. Dziś mamy lekcję... -Uśmiechnął się do mnie tajemniczo i pożądliwie. Wzdrygnęłam się, a wczorajsza kolacja podeszła mi do gardła, czy on do mnie zarywa?
-Tak sądzę. O której? -Mówiłam niewzruszonym głosem
-A o której byś chciała, skarbie?
I w tym momencie przegiął... Podeszłam do niego i sykliwym głosem powiedziałam:
-Niech pan nie przesadza, mam 16 lat, ale złamać nos potrafię bez problemu...
Zmierzyłam go ostrym wzrokiem i wróciłam na miejsce na kanapie.
Popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, jakby nie wiedział o co chodzi, lecz wiedział dobrze.
Wyszłam z Akademii i sięgnęłam do kieszeni po papierosa i przyglądałam się wschodzącemu słońcu. Gdy papieros się wypalił, schowałam go do kieszeni i poszłam do stajni. W boksie czekał na mnie już Mishon. Wyszłam z nim na padok, który był pusty i usiadłam na płocie. Koń położył mi łeb na kolanach, a ja gładziłam go po szyi i pysku.
Usłyszałam czyjeś kroki, odwróciłam się i znów ujrzałam Asę...
-Czegoś pan potrzebuje? -Zapytałam z kpiną i ironią w głosie.

Asa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz