sobota, 21 marca 2015

Od Leyci - C.D Nathan'a

Mama zadowolona z naszej jakże pozytywnej opinii na temat balu odeszła męcząc inne osoby
 - Ja spadam na górę – mruknęłam do Nathan`a, ten bez słowa poszedł za mną, w pokoju padłam na łózko
 - Nie będą się złościć, że nas nie ma? – spytał po chwili
 - Nawet jeśli to trudno, nie mam zamiaru bawić się na takiej sztywnej imprezie, to nie mój klimat – westchnęłam, zabrałam z szafy spodnie i koszule i poszłam przebrać się do łazienki, zanim zdążyłam odpiąć sukienkę objął mnie Nathan, oparłam się o umywalkę i objęłam jego szyję, chłopak złożył na moich ustach namiętny pocałunek


 - Czemu ją ściągasz? Wyglądasz w niej prześlicznie – mruknął
 - Ale jest niewygodna – odpowiedziałam mu uśmiechając się – Odepnij mi zamek – mimo tego, że chłopak już mnie dotykał przeszedł mnie dreszcz gdy jego palce przejechały po moich nagich plecach, widziałam w lustrze jak jego usta drgają w uśmiechu, pocałował mnie w szyję, założyłam koszule i wciągnęłam spodnie. Przeszłam do pokoju i włączyłam tv, Nathan usiadł obok mnie na łóżku i objął mnie ramieniem, w telewizji nie było nic ciekawego
 - Nie chce mi się tego oglądać – oparł głowę o poduszkę
 - A masz jakiś lepszy pomysł? – zaśmiałam się
 - No nie wiem.. – mruknął, obrócił się i zaczął mnie całować, jego ręce znalazły się pod moją koszulą, gładził mój brzuch a jego ręce były coraz wyżej, odsunęłam się
 - Przestań – chłopak usiadł opierając ręce na kolanach
 - No nie mów że tego nie chcesz? – wypalił po chwili
 - To nie tak – objęłam się ramionami  - Znamy się kilka dni, a ze sobą też jesteśmy tylko kilka dni – zaczęłam – Nie uważasz że to za szybko? A co jeśli…
 - Myślisz że jak cię bzyknę to odejdę? – zaśmiał się, robiło mi się sucho w gardle, wstałam


 - A wiec tak o tym myślisz? – w oczach zbierały mi się łzy, wybiegłam z pokoju. Pobiegłam do stajni, wsiadłam na Hope na oklep i pogalopowałam w las.

Nathan?
Przepraszam że tak długo i że takie kipskie to opowiadania ;c

środa, 18 marca 2015

Od Lindsay

-Nowa stajnia nowe życie...-Powiedziałam do siebie.
Wzięłam swoją walizke do ręki i poszłam długim korytarzem poszukać swojego pokoju.
~numer 3 ,numer 3 ~ Powtarzałam w myślach.- O tu jest 3 !-
Otworzyłam drzwi do pokoju i moim oczom ukazał się pokój jak z 5 gwiazdkowego hotelu.Położyłam walizke na podłogę i rzuciłam się na łóżko ,dosłownie rzuciłam się.
-Boże jak mi się nic nie chce...-
Ale przecież nie przywitałam się z Cassandrą.Wstałam leniwie z łóżka i poszłam do stajni.
~Teraz muszę szukać boksu 3~ pomyślałam
Zauważyłam Cassandre ,poklepałam ją szyji i zauważyłam ,że z jednej strony była cała uwalona błotem.
-Ja pieprze ,Cassandra ty świnio- zirytowana powiedziałam
-Co pieprzysz ?- Zapytał ktoś za mną

Kto dokończy ? Któż to był ? XD

Od Melloow CD Benjamina

Upiłam łyk wina zmysłowo trzymając kieliszek.
- Oryginalne macie te imprezy popogrzebowe - powiedziałam do Benjamina.
- Nie warto się smucić, przecież on już jest w lepszym miejscu - odrzekł.
- Nie macie czegoś takiego jak żałoba? - uniosłam brwi. Chłopak pokręcił głową.
- Tylko najbliższa rodzina i tylko tydzień. Ale to prawie nieodczuwalne - odpowiedział. Interesujące. Pokręciłam nóżką kieliszka, resztka wina poruszyła się nieznacznie.
- Chodźmy do towarzystwa - pociągnął mnie za ramię Ben. Nie byłam zdecydowana, chyba mnie tam nie za bardzo lubili. Znaczy, kto jak kto... Kiedy weszliśmy do salonu, kuzyni zagwizdali. Patrząc z ukosa na ciotkę, poprawiłam uwodzicielsko górę sukienki i wyszczerzyłam się. Chłopaki zaczęli się śmiać, a Ben wywrócił oczami i pociągnął mnie daleko od nich.
Siedziałam obok jego czternastoletniej kuzynki. Nagle jeden z kuzynów podniósł się, nie pamiętam ich wszystkich imion, ale to był chyba Pierre.
- A może tak toast, co?! - zawołał po angielsku. Większość starała się mówić w tym języku, ale i tak wiele nie rozumiałam.
- Za Theodora! - uniósł kieliszek inny mężczyzna.
- Za Theodora! - krzyknęli wszyscy.
- Za Bena, i jego fille - wyszczerzyła się czternastolatka, a ja wywnioskowałam, że chodzi o niego, i o mnie. Uśmiechnęłam się promiennie i stuknęłam się z nią napojem. Nawet nieletni dostali tutaj szampana, hm...
- Jesteś chyba jego najlepszą dziewczyną, jaką miał - szepnęła mi do ucha z błyskiem w oku dziewczyna, obok której siedziałam. Odpowiedziałam uśmiechem i skinęłam głową. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, Dorian rzucił kilka sprośnych żartów, zjadłam trochę ciasta. Atmosfera była luźna, przyjazna.
Po północy zdecydowałam się wrócić do pokoju, jutro mieliśmy wracać do akademii, więc wolałam być wyspana.
- Czekaj, pójdę z tobą - usłyszałam głos Benjamina i poczułam jego dłonie muskające moją talię. Obróciłam się więc i spojrzałam na rodzinę chłopaka. Odrzuciłam ich przychylnym spojrzeniem.
- Ben...
- Tak?
- Powiedz im, że bardzo dziękuję za gościnę, i że zazdroszczę tobie takiej rodziny - uśmiechnęłam się mimowolnie, a on przetłumaczył moje słowa. Całe towarzystwo, nawet ciotka Antonina uśmiechnęło się i zaczęło przekrzykiwać w odpowiedziach.
- Nie ma za co, nawzajem, nie ma za co... - tłumaczył mi chłopak.
- Merci - kiwnęłam jeszcze głową i ruszyliśmy do pokoju. Na korytarzu zastąpił mi drogę i przycisnął do ściany. Zetknął w moje oczy, a ja posłałam mu uwodzicielskie spojrzenie.
- Melloow... - poczułam jego oddech na karku. Przymknęłam oczy, przeszedł mnie dreszcz. - Jesteś tak cholernie śliczna - wyszeptał. Przechyliłam głowę i musnęłam jego dolną wargę.
- A ty tak cholernie pociągający - wymruczałam. Nagle ktoś wyszedł z salonu, więc Benjamin ode mnie odskoczył. To był mój już chyba ulubiony, Dorian. Obrzucił nas spojrzeniem, potem oblizał się aktorsko na mój widok i otworzył usta.
- Zaopiekuj się nią - wskazał na mnie głową. - Chociaż po namyśle... - podrapał się po brodzie. - ...to ty będziesz się musiała zaopiekować nim - dokończył z szyderczym uśmieszkiem. W odpowiedzi Benjamin wywrócił oczami, westchnął i przyciągnął mnie do siebie.
- Ty już się nie interesuj Dorian - wyszczerzył się chłopak, a ja uniosłam głowę i pocałowałam go w usta. Dorian uśmiechnął się głupio i dał sobie siana. Benjamin chciał kontynuować na ścianie, ale zrezygnował.
- Chodźmy do pokoju - pociągnął mnie, a ja mu uległam. Weszliśmy do pokoju, a on od razu zakluczył drzwi. Mogłabym przysiąc, że zauważyłam szaleństwo w jego oczach. W moich zresztą też. Przylgnęliśmy do siebie, i zaczęliśmy całować, a raczej namiętnie wpijać w swoje usta. Ujęłam jego twarz, ale on oderwał się ode mnie i pociągnął tak, że wpadłam na łóżko. Uśmiechnął się lubieżnie, a ja wydęłam usta. Chcę go. Teraz.

<No to ten, Ben? ;*>

wtorek, 17 marca 2015

Witamy nową uczennice!!!


Imię: Lindsay
Pseudo: Linni
Nazwisko: South
Wiek: 17lat
Głos: Ellie Goulding - Love me like you do
Charakter: Potrafi być bardzo wybuchowa ,ale tylko w sytuacjach bez wyjścia ,jest ona zadziorna i wygadana.Może się wydawać bezbronna ale ma w sobie ducha walki ,jest ona miła w stosunku przyjaciół.
Aparycja: Wysoka rudowłosa i dziewczęca ,ubiera się "na luzie,, ,nosi okulary.
Hobby: Oprócz jazdy konnej malowanie ,śpiew
Partner/ka: Szuka
Rodzina: Matka - Emily South Ojciec - Cristian South Starszy brat - Ivan South
Ciekawostki: Nie lubi imprezować woli spotkania w małych grupach ,bierze wszystko do siebie
Historia: Lindsay mieszkała w Nowym Jorku na cichej dzielnicy.Miała spokojne i beztroskie dzieciństwo rodzice ją rozpieszczali.W wieku 7 lat bardzo zaciekawiła się jazdą konną ,bogaci rodzice postanowili robić wszystko co w ich mocach ,żeby dziewczynka została w przyszłości mistrzynią ,oczywiście nic wbrew woli Lindsay ! W wieku 11 lat w prezencie dostała swojego konia.
Koń: Cassandra IV (mówi na nią Kaśka)
Pupil: -
Pokój nr: 3
Login: ~Kucykowa


Imię: Cassandra IV
Płeć: klacz
Wiek: 13 lat
Rasa: SP
Budowa: Kasztanowata maść z łysiną na pysku i skarpetkami na nogach.Jest to wysportowany koń o średnio długiej grzywie.Około 165 cm wysokości.
Usposobienie: Spokojna i cierpliwa ,świetny koń do nauki.Czasem jest leniwa.
Specjalizacja: skoki
Inne: Należała do jednej z lepszej hodowli koni Szlachetnej Półkrwi
Nr. boksu:3
Właściciel: Lindsay South

Odchodzi!

Kolejna osoba odchodzi! (Co tak dużo was odchodzi? :C)


Klara Black i Zeus



Powód odejścia: Decyzja właściciela.


poniedziałek, 16 marca 2015

Odchodzi!

Z akademii odchodzi:

Vivienne Eleonor Mormount i Nougat!






Powód odejścia: Decyzja właściciela.

Od Leny C.D. Alex'a

-Szczerze to nie wiem. Leżałam tu i czekałam, aż się obudzisz. Nawet nie wiem ile czasu minęło.-Powiedziałam i ziewnęłam. Alex uśmiechnął się, a ja ponownie oparłam mu głowę na ramieniu.
Siedzieliśmy tak chwile, aż w końcu chłopak wstał.
-Jak sie czujesz?-Zapytał.
-Jestem trochę zmęczona.-Odparłam i ziewnęłam.
-Trochę.-Podsumował  sarkastycznie, a potem odsunął krzesełko.  Podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka, a potem sam położył sie obok. Przytuliłam się do Alex'a, a on zaczął gładzić mnie po włosach.
Alex

Od Alex'a CD Leny

- Nie wiem, ile czasu Lena była w Objęciach Morfeusza. Biedna, musiała być zmęczona, poza tym, była jeszcze osłabiona. Ja w tym czasie powtarzałem sobie wszystko i okazało się że umiem. Bardzo się ucieszyłem. Ale nawet sam nie wiem kiedy, sam zasnąłem. Uśmiechnąłem się. Lena już wstała.
- O, wstałeś już - powiedziała.
- Z tego co wiem, to chyba ty spałaś - zaśmiałem się.
- Ale ty później też zasnąłeś - uśmiechnęła się Lena.
- Dawno wstałaś? - zapytałem i schowałem wszystkie książki.
- W sumie nie tak dawno - powiedziała.
- A... długo ja spałem?

<Lena? xd>

niedziela, 15 marca 2015

Od Benjamin'a CD Melloow

Zerwałem się i wbiłem wzrok w drzwi przez które przed chwilą wyszła Mellow. Patrzyłem się tak kilka minut oczekując powrotu dziewczyny ale ona nie wracała. Zrezygnowany wzruszyłem ramionami i położyłem się.
Przez resztę nocy nie mogłem zasnąć. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, w końcu o 5:00 postanowiłem wygrzebać się spod koca. Nałożyłem koszulkę, rozejrzałem się po pokoju po czym poszedłem do kuchni. Z lodówki wziąłem sok i resztkę sałatki jarzynowej.
-Już nie śpisz.
Spojrzałem się na wejście do kuchni, w progu stała Mellow oparta o framugę. Dopiero kiedy jej się przyjrzałem, spostrzegłem moją bluzę. Zaśmiałem się i wyciągnąłem do niej rękę którą ona ujęła. Pociągnąłem ją lekko w swoją stronę tak, że dziewczyna usiadła mi na kolanach. Objąłem ją w pasie a ona zarzuciła mi rękę na szyję.
-Wyspana ?
-Nawet.
Uśmiechnęła się a po chwili chcąc coś powiedzieć otworzyła usta ale zrezygnowała. Ująłem jej podbródek i delikatnie musnąłem jej wargi.
-Może pójdziesz jeszcze spać ?
-Pozbywasz się mnie ?
-Skądże znowu.
Uśmiechnęła się po czym dała mi buziaka i jednak zdecydowała się pójść do pokoju. Odprowadziłem ją wzrokiem po czym skończyłem śniadanie. Ogarnąłem kuchnię po czym postanowiłem pójść z psami na spacer.
~*~
Wróciłem po około dwóch godzinach, psy wpuściłem do domu na co ciotka zareagowała krzykiem. Przewróciłem oczami i poszedłem do kuchni gdzie Ache i Aure merdały radośnie ogonami patrząc się na ciotkę. Kobieta była cała czerwona, jak z resztą zwykle. Zawołałem psy i poszedłem na górę. Zanim wszedłem do pokoju zapukałem, szybko usłyszałam krótkie "proszę". Ledwo co otworzyłem drzwi a Aure pobiegła do Mellow, Ache po chwili zrobił to samo.
-O której jest msza ?
Chwilę się zastanowłem po czym nie mając odpowiedzi w głowie wykrzyknąłem pytanie do ciotki.
-O 10:00.
Jej głos był przesiąknięty nienawiścią i irytacją. Westchnąłem i zamknąłem drzwi. Mellow była lekko zdezorientowana, spojrzała się na mnie pytająca na co ja pokręciłem głową zrezygnowany. Z szafy wyciągnąłem wyjściową koszulę i jeansy. W szufladzie znalazłem jakiś krawat który rzuciłem obok przygotowanych ubrań.
-Za półtorej godziny będzimy wychodzić.
Mell słysząc to zerwała się do walizki, zaczęła przewracać ubrania szukając czegoś. Chwilę później wygrzebała czarną sukienkę która zasłaniała ramiona ale za to odkrywała plecy. Z torby wygrzebała czarne, jakby zamszowe szpilki, rajspoty i pormonetkę również czarną ze złotymi dodatkami.
-To ja, pójdę.
Rzuciła i chwyciła ręczniki po czym zniknęła za drzwiami. Padłem na łóżko obok przygotowanych ubrań Mellow.
~*~
Dziewczyna wróciła z turbanem na głowie. Parsknąłem śmiechem na co Mell prychnęła. Podeszła do mnie i usiadła na mnie, podniosłem się do pozycji siedzącej a dziewczyna o dziwo wpiła się w moje usta. Odwzajemniłem pocałunek jednak w jednej chwile Mell wstała jak oparzona. W progu stała ciotka.
-Puka się.
Warknąłem przeszywając ją wzrokiem. Kobieta oburzyła się i ciężkim krokiem podeszła do mnie po drodze piorunując wzrokiem Mellow.
-Jeszcze raz tak się do mnie odniesiesz.
Uniosłem brew oczekując zakończenia zdania, nie doczekałem się w ciotka odeszła mrucząc coś pod nosem. Wstałem za nią i zamknąłem drzwi. Spojrzałem się na zegarek wiszący nad biurkiem, stwierdziłem, że dziewczyna powinna się już przygotowywać. Chyba się domyśliła o co mi chodzi bo z torby wyjęła suszarkę. Podczas gdy dziewczyna suszyła włosy ja poszedłem się wykąpać.
~*~
Do pokoju wróciłem po 20 minutach. Dziewczyna siedziała przy biurku z lusterkiem i kosmetyczką. Westchnąłem a Mellow spojrzała się na mnie z przygryzioną wargą. Mieliśmy jeszcze 40 minut. Przebrałem się szybko po czym zmierzwiłem wilgotne włosy. Siadłem na łóżko i przyglądałem się dziewczynie, która 30 minutach była już gotowa. Ubrana, pomalowana z ułożonymi włosami. Narzuciła na siebie czarny płaszcz i nałożyła szpilki. Chwyciłem krawat i starałem się go zawiązać, dziewczyna widząc moje zakłopotanie i nieudolne próby podeszła do mnie. Z ręki wyrwała mi krawat po czym sprawnie zawiązała krawat. Lekko go poluzowałem, w podziękowaniu dałem jej buziaka.
~*~
Stałem nad świerzo zakopaną trumną. Inni z rodziny już wracali do samochodów a ja z Mell stałem tam. Dziewczyna wtuliła się we mnie, objąłem ją w pasie i przysunąłem ją jeszcze do siebie. Patrzyłem to na ziemię to na nagrobek. Po chwili jednak podniosłem wzrok i zobaczyłem rodzinę która wsiadała do samochodów a potem odjeżdżała spod kościoła. Wzruszyłem ramionami a potem razem z Mell spacerkiem wróciłem do samochodu.
~*~
Od samego progu uderzyły nas śmiechy i głośne rozmowy. Tak już tutaj jest, nikt z naszej rodziny nie chciał aby go opłakiwać tylko cieszyć się, że jest w lepszym miejscu. Niepewnie wszedłem do kuchni a za mną dziewczyna. Ciotka podeszła do nas z lampkami wina.
-Odrzućmy na bok spory i kłótnie.
Rzuciła radośnie podając nam lampki. Spojrzeliśmy się po sobie i skinieniem głowy podziękowaliśmy.

(Mellow ?)