czwartek, 9 kwietnia 2015

Od Benjamin'a-c.d Mellow

Obserwowałem Mellow która kołysała biodrami w rytm piosenki pakując przy tym ubrania do walizki. Rzuciłem byle jak złożoną koszulkę do środka torby podróżnej po czym wolnym krokiem podszedłem do dziewczyny. Położyłem dłonie na jej biodrach po czym powoli zsuwałem je po jej wewnętrznej stronie ud. Mell dała ręca głowę unosząc przy tym włosy. Wargami muskałem jej skórę, czułem jej wzrok na sobie. Obserwowała moje dłonie, mrurząc oczy i wziąż nucąc tekst piosenki. W jednej chwili odwróciła się gwałtownie i obrzuciła mnie uwodzącym spojrzeniem. Powoli wplotła dłonie międy moje włosy tym samym sprawiając, że opuściła swoje na kark. Oderwałem wargi od jej szyi i spojrzałem się głeboko w jej oczy. Zacząłem przesuwać dłonie wyrzej, jedną z nich ująłem jej podbródek a drugą objąłem w pasie i przyciągnąłem do siebie. Wzrok wbiłem w jej usta, nachyliłem się nad dziewczyną i musnąłem jej dolną wargę. Lekko ją przygryzłem i pociągnąłem, robiłem to powoli i bardzo delikatnie. Te muśnięcia przerodziły się w namiętny pocałunek który przerwałem porywając Mell do tańca. Jej ruchy były pełne namiętności, a wszystko to sprawiało, że jej porządałem. Dziewczyna obkręciła się kręcąc uwodząco biodrami. Uśmiechnąłem się pod nosem po czym przyciągnąłem ją do siebie, Mell zarzuciła mi ręce na szyję a ja położyłem dłonie na jej biodrach. Kołysaliśmy się przy powolnym rytmie piosenki. Mellow odgarnęła włosy i uśmiechnęła się uwodzicielsko. Pod koniec piosenki dziewczyna odchyliła się do tyłu odsłaniając szyję, szybko nachyliłem się nad nią i delikatnie musnąłem jej skórę. Dziewczyna mruknęła coś po czym wyprostowała się i odeszła do walizki.
~*~
Pakowanie zabrało nam kilka godzin, na szczęście przed obiadem skończyliśmy.
-Jutro już będziemy się męczyć na tych chol.ernych zajęciach.
Jęknęła cicho obserwując krzątających się domowników. Pokiwałem wskazującym palcem na co dziewczyna drgnęła po czym szturchnęła mnie łokciem rządając tłumaczeń. Uniosłem brew po czym wygodnie ułożyłem się na sofie, Mellow przysunęła się bliżej a po chwili usiadła mi na kolanach. Wbiła spojrzenie w moje oczy wyszukując w nich jakichkolwiek wskazówek. 
-Start mamy nad ranem, lot trwa około 10 godzin. Potem dojazd. Dotrzemy jak będzie już po zajęciach.
Musnąłem wargami jej nos, dziewczyna uśmiechnęła się zadowolona po czym przytuliła się do mnie.
-Benjamin ?
Podniosłem wzrok aby spojrzeć na stojącą przede mną ciotkę i kuzynke. Przeczesałem włosy po czym objąłem Mellow która także spojrzała się na kobiety, była lekko przestraszona i zestresowana. Czując ich wzrok na sobie dziewczyna przytuliła się do mnie jeszcze bardziej. Spojrzałem się na nią po czym znów na ciotkę. 
-Twoja kuzynka ma pewną propozycję, która według mnie jest nieodpowiednia, nie przypadła mi zbytnio...
-Jaką ?
Ciotka zgromiła mnie wzrokiem zakładając przy tym ręce na biodrach. Zmarszczyła czoło po czym fuknęła, obróciła się na pięcie i wyszła zostawiając mnie i Mell z kuzynką.
-O której zamykają bramki ?
-Chyba o 5:35, a co ?
-Za godzinę jest ognisko z okazji...właściwie to bez okazji.
-A nie zaczyna się przypadkiem karnawał ?
Rzuciłam zakręcając pasmem włosów Mellow, na twarzy kuzynki pojawił się szeroki uśmiech. Skinęła głową po czym spojrzała się pytająco. Szturchnąłem Mell która przysypiała wtulona w moją bluzę. Dziewczyna pokręciła głową przeciągając się i ziewając.
-Niestety nie skorzystamy.
Kuzynka uśmiechnęła się i wyszła z salonu. Mell wtuliła się jeszcze bardziej, dmuchnąłem na jej twarz po czym zacząłem ją szturchać. Zdenerwowana mruknęła coś pod nosem i podniosła się ociężale. Delikatnie się podniosłem po czym powoli i bardzo ostrożnie podniosłem Mellow tak by jej nie rozbudzać. Powoli przechodziłem przez drzwi i ostrożnie wspinałem się po schodach starając się aby nie skrzypiały. Łokciem otworzyłem drzwi pokoju po czym wpadłem do środka potykając się o próg, mimowolnie pochyliłem się do przodu co mogło mieć straszne skutki. Na szczęście zdąrzyłem odchylić się do tyłu złapałem równowagę. Dziewczyna jęknęła kiedy położyłem ją na łóżko. Spojrzałem się na nią, bezbronną i niewinną. Uśmiechnąłem się pod nosem po czym wyszedłem z pokoju ostrożnie zamykając za sobą drzwi.
~*~
Wyszedłem na taras gdzie siedzieli moi kuzyni. Kiedy tylko mnie zauwarzyli zamilkli i spuścili wzrok. Uniosłem brew po czym podszedłem do Doriana, kopnąłem go lekko aby skupić na sobie jego uwagą. Uniosłem lekko głowę kiedy tylko się na mnie spojrzał, chłopak uśmiechnął się szyderczo po czym z kieszeni wyciągnął e-papierosa. Podał mi go rzucając ostrzegające spojrzenie. Obejrzałem się sprawdzając czy nikt nie zauwarzy, westchnąłem widząc obserwujących nas młodszych kuzynów. Wymusiłem uśmiech po czym powolnym można by żec defiladowym krokiem poszedłem po psy. Kiedy tylko zniknąłem w mroku wysunąłem elektryka z rękawa bluzy. Zaciągnąłem się po czym uśmiechnąłem się pod nosem i wypuściłem dym. Nie nie pale, znaczy kiedyś paliłem potem rzuciłem a teraz jest jak jest. Zaciągnąłem się jeszcze raz przed wejsciem do szopy. Ache rzucił się na drzwi których nawet do końca nie otworzyłem. Wysyczałem imię psa a ten zamiast podkulić ogon i odejść, skakał dalej szczekając radośnie. Westchnąłem i wszedłem do szopy. Aure leżała zwinięta w kącie na kocyku, Ache pobiegł tam i zaczął podszczypywać suczkę. Przewróciłem oczami kiedy ta na niego warknęła.
-Aure. Ache.
Psy zerwały się i podbiegły do mnie. Pogłaskałem je po czym zagwizdałem i wyszedłem z szopy. Psy wybiegły na zewnątrz, zaczęły się ganiać szczekając przy tym. Zaśmiałem się po czym poszedłem w stronę domu. 
~*~
Siedziałem sam na tarasie jako, że kuzyni poszli spać. Z resztą jak wszyscy. Psy położyły się przy drzwiach domu, dyszały ciężko. Nic dziwnego skoro biegały za sobą około godzinę. Rozejrzałem się czy aby na pewno wszyscy śpią smacznie na górze. Na moje szczęście nikt nie szwędał się po parterze. Z kieszeni wyciągnąłem e-papierosa. Przewracałem go chwilę w palcach po czym przyłożyłem go do ust z chęcią zaciągnięcia się jednak poczułem czyiś wzrok na sobie. Szybko schowałem elektryka i spojrzałem się w stronę drzwi. W progu stała Mellow, mierzyła mnie surowym spojrzeniem jednak po chwili uśmiechnęła się łobuzersko i podeszła do mnie. Usiadła na mnie okrakiem sięgając ręką do kieszeni mojej bluzy. Wyciągnęła z niej elektryka po czym obejrzała go i zaciągnęła się. Po wypuszczeniu dymu odetchnęła głeboko i oddała mi e-papierosa.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że palisz ?
-Bo nie pale.
Mellow obrzuciła mnie podejrzliwym spojrzeniem po czym wzruszyła ramionami i wsunęła ręce pod moją bluzę. Zadrżałem kiedy poczułem jej zimne dłnie na swoim torsie, uśmiechnęła się wrednie i dała mi całusa w policzek.
-Kochanie powinnaś iść spać.
-Znów mnie spławiasz, bez ciebie nie idę.
Mruknęła niezadowolona. Uśmiechnąłem się lekko nic już nie mówiąc, odwróciłem wzrok przykładając do ust elektryka. Zaciągnąłem się ten ostatni raz jako, że Dorian przyszedł aby się o niego upomnieć. Zrezygnowany oddałem mu jego własność a dymem dmuchnąłem mu w twarz. Nienawidził tego więc odszedł mrucząc ciś niezrozumiale. Zaśmiałem się i spojrzałem na Mell. W jednej chwili ująłem jej twarz i wpiłem się w jej usta, nasze języki wiły się niespokojnie walcząc o dominację. Odsunąłem się i przygryzłem jej wargę. Łapaliśmy oddech po czym łączyliśmy się w pocałunku. Wsunąłem ręce pod Mell po czym podniosłem się unosząc ją przy tym do góry, dziewczyna splotła nogi za moimi plecami tym samym uwieszając się na mnie, zarzuciła mi też ręce na szyję. Nasze pocałunki były coraz to namiętniejsze, były przepełnione pragnieniem i porządaniem. Kiedy odrywaliśmy się o siebie i spoglądaliśmy sobie w oczy uśmiechaliśmy się. Przepełniało nas szaleństwo. Po wejściu do pokoju puściłem Mell która rozplotła nogi i osunęła się w dół. Kiedy dotknęła nogami podłogi zmierzwiła mi włosy i odsunęła się. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy jednak ja nie mogąc się powstrzymać wręcz rzuciłem się na Mell przybijając ją do drzwi. Wpiłem się w jej usta przepełniony rządzą i pragnieniem.


Mellow wolną ręką po omacku szukała kluczyka który tkwił w zamku. Zdołała go przekręcić zanim przez "przypadek" wypadł z zamka. Brzęg żelaza który uderzył o podłogę rozniósł się po pokoju, zadudniło mi w uszach. Oderwałem się od Mellow i zacząłem łapczywie łapać powietrze, dziewczyna odetchnęła głeboko i posłała mi uwodzicielski uśmiech. Powoli przysunęła dłonie do mojego torsu po czym zaczęła pchać mnie w stronę łożka. Padłem na nie bezwładnie tym samym pozwalając Mellow robić co jej się żywnie podoba. Dałem jej okazję nacieszyć się dominacją. Teraz siedziała na mnie okrakiem, patrzyła się na mnie z góry a na jej twarzy pojawił się wredny uśmiech. Palcami zaczęła wędrować po moim ciele, obserwowała mnie dokładnie aż do momentu kiedy ujęła moją twarz i wpiła się w moje wargi. Namiętny pocałunek którym mnie obdarzyła, przerwała tak nagle. Uniosła palec wskazujący i pokiwała nim jakbym dawała mi nagane. Prychnąłem tylko i postanowiłem orzejąć "władzę". Podniosłem się do pozycji siedzącej i teraz przykleiłem się do Mellow. Wpiłem się w jej usta uprzednio przygryzając jej dolną wargę. Uległa mi oddając się całkowicie rządy którą teraz pałała. Odchyliła się do tyłu odsłaniając szyję i dekolt. Z rozkoszą składałem krótkie pocałunki na jej skórze. Mellow mruknęła coś pod nosem po czym zsunęła ramiączka koszulki, ja natomiast postanowiłem się tej koszulki pozbyć. Przez chwilę obrzucałem wzrokiem jej ciało jakbym widział ją w takim stanie po raz pierwszy. Dopiero jej ciche kaszlnięcie sprawiło, że skupiłem swoją uwagę na jej twarzyczce. Uśmiechnąłem się wciąż nie odrywając wzroku od jej oczu. Ręką powędrowałem na jej brzuch a potem w okolice ramiączka od biustonosza. Bez wachania i bez żadnych protestów Mellow zsunąłem je. To samo po chwili stało się z drugim ramiączkiem a potem już koniec. Mellow chwyciła moja dłonie i pokiwała przecząco głową. Uśmiechnąłem się, nie zależy mi tylko na jednym i nie chcę żeby Mell choć przez chwilę tak myślała. Dziewczyna nasunęła ramiączka po czym zarzuciła mi ręce na szyję i dała mi szybkiego buziaka. Uśmiechnąłem się szeroko kładąc jej ręce na talię.
-Kocham cię najmocniej na świecie.
~*~
Zerwałem się kiedy usłyszałem dźwięk budzika. Mell jedynie przekręciła się na drugi bok ignorując moje poczynania. Szturchałem ją, szczypałem i tym podobne a ona nic. W końcu obróciłem ją w swoją stronę, ręką jeździłem spokojnie bo jej odkrytym brzuchu aż w końcu zacząłem ją łaskotać. Dziewczyna pisnęła i zaczęła wić się niespokojnie dusząc się ze śmiechu. Ująłem jej podbródek po czym na jej ustach złożyłem pocałunek uprzednio przestając ją łaskotać. Miedy się od niej odsunąłem postanowiłem wygrzebać się spod kołdry. Z szafy wyciągnąłem ubrania przygotowane poprzedniego dnia. Przebrałem się w pokoju jako, że Mell była jeszcze na wpół śpiąca i ledwo widziała na oczy. Ubrany podszedłem do dziewczyny i mimo jej protestów wyciągnąłem ją spod kołdry biorąc ją na ręce. 
-Postaw mnie !
Wysyczała przez zaciśnięte zęby, widać już się rozbudziła. Odstawiłem ją na podłogę a ona od razu podeszła do szafy. Wyciągnęła ubrania i bez wahania się ubrała. Po szybkim ogarnięciu pokoju i dopakowaniu ostatnich rzeczy zeszliśmy na dół z walizkami i torbami.
~*~
Kolejna długa podróż dobiegła końca, wszystko będzie po staremu. Od jutra zaczną się lekcje. Jednak nie myśleliśmy o tym siedząc w salonie i patrząc się tępo w telewizor. Leciała jakaś hiszpańska telenofela którą niby oglądaliśmy. Palcem robiłem na ramieniu Mell kółeczka a dziewczyne opierała się o mnie a właściwie była we mnie wtulona. Była bliska krainy snów ale co chwila zrywała się.
-Nie powstrzymuj się od snu.
Wyszeptałem nachylając się nad nią, owinąłem kosmyk jej włosów wokół swojego palca. Kąciki ust dziewczyny uniosły się a ona przytuliła się do mnie. Czując, że Mell robi się coraz...jakby to ująć cięższa, delikatnie wstałem. Jeszcze nia spała ale nie miała już najwyraźniej siły na mówie i na najmniejszy ruch. Uśmiechnąłem się pod nosem patrząc na dziewczynę, jednak czując dopadające mnie powoli zmęczenie delikatnie podniosłem Mellow. 
-Emmm...co...mmm.
Pokręciłem głową powstrzymując się od wybuchu śmiechu, obrzuciłem ją spojrzeniem. Ręce zwisały jej bezwładnie tak samo jak głowa. Ehh, jak najciszej udałem się w stronę jej pokoju. Normalnie bym zapukał ale nie mając takiej możliwości starałem się otworzyć drzwi łokciem. Niestety nie udało mi się, mimo tego, że docisnąłem klamkę do końca no i mimo tego, że opierałem się onie ani drgnęły. Najprawdopodobniej któraś ze współlokatorek zapragnęła odrobiny prywatności, albo zmówiły się aby zamykać drzwi na noc. Chcąc nie chcąc zabrałem już w tej chwili śpiącą Mellow do siebie. 
~*~
Wyszedłem z pokoju z paczką żelków w kieszeni. Mimo bólu w krzyżu postanowiłem ruszyć się z pokoju, co z tego, że skończyłem zajęcia i mógłbym teraz siedzieć w pokoju. Nie, ja postanowiłem obejrzeć prywatny trening Mellow. Ostrożnie wszedłem do środka hali uprzednio uprzedzając znajdujące się w środku osoby. Dużo ich nie było ale jak trzeba to trzeba. Oparłem się o ścianę a z kieszeni wyciągnąłem żelki, szelest opakowania rozdrażnił trochę konie i rozproszył niektóre osoby. Trenerka Mellow zgromiła mnie spojrzeniem jednak w jej oczach ujrzałem niedowierzanie.
-Benjamin ?! 
-Mhm ?
Kobieta uniosła brew jednak ja zignorowałem jej naganne spojrzenie, z paczki wyciągnąłem posypanego kwaśnym proszkiem żelka. Przez chwilę mu się przyglądałem jednak już po chwili wrzuciłem go sobie do buzi. Z radosnym wyrazem twarzy spojrzałem się na trenerkę, machnęła ręką posyłając mi ciepłe spojrzenie. Mellow póki co mnie ignorowała, całą swoją uwagę skupiała na treningu. Ale widać było po niej, że czuje mój wzrok na sobie. Uśmiechnąłem się pod nosem kiedy dziewczyna raczyła na mnie spojrzeć. Przewróciła tylko oczami widząc mnie z paczką żelków. Mimo wszystka ja wciąż się nimi zajadałem, co z tego że obecni na hali rzucali mi nienawistne spojrzenie.
~*~
-Musiałeś jeść akurat na hali.
Mellow była wściekła, ale ja nic nie zrobiłem. Espada się nie spłoszył, nawet nie bryknął a ona była wściekła. Chwyciłem ją za nadgarstek i przyciągnąłem ją do siebie. Od razu napotkałem zimne, przeszywające spojrzenie jej oczu. 
-Co się stało ?
Mell wyszarpnęła rękę z moje uścisku i bez wyjaśnień wyszła ze stajni zostawiając mnie na samym środku korytarza. Westchnąłem tylko, dzisiaj ma zły humor i lepiej się nie zbliżać. Nie mając nic do roboty postanowiłem pójść do Promesse, ogier widząc mnie rozbudził się. Jeszcze dzisiaj na nim nie jeździłem, i raczej nie pojeżdżę ale na lonże zawsze można go wziąć. Wyprowadziłem ogiera z boksu, dopiero kiedy usłyszałem nieregularny stukot kopyt zdałem sobię sprawę, że coś jest nie tak. Zatrzymałem się, no mniejsza, że na środku przejścia. Zacząłem oglądać dokładnie Promesse, trochę zajęło mi znalezienie przyczyny kuśtykania ogiera. Widząc dość głebokie rozcięcie na wysokości stawu skokowego, no po prostu zagotowało się we mnie.
-Już ja kur.wa znajdę tego stajennego. 
Syknąłem na śpiącego ogiera, wróciłem z nim do boksu. Pogładziłem go po łbie i opuściłem boks w poszukiwaniu stajennego. W trakcie tych bezowocnych poszukiwań zadzwoniłem do weterynarza. Rozmowa z mężczyzną trwała by dłużej ale zauwarzyłem stajennego, w pośpiechu rozłączyłem się tłumacząc, że mam coś ważnego do zrobienia.
-Niech pan się zatrzyma !
Zdezorientowany stajenny zatrzymał się w pół kroku, nie odwrócił się ale czekał aż ja do niego podejdę. W tej chwili byłem wściekły, ale to jest nieważne. Położyłem dłoń na jego ramieniu, gwałtownie obróciłem go w swoją stronę zaciskając uścisc na jego ramieniu. 
-Czy jest pan w stanie wytłumaczyć mi co się stało Promesse ?
Oczywiście swoją wypowiedź powtórzyłem jeszcze dwa razy jako, że mężczyzna był tak zdezorientowany, że nawet nie słuchał...albo po prostu udawał, że nie słyszy.
-Ale ja nie wiem o co chodzi.
-Niech pan nie rżnie głupa, mamy tylko jednego stajennego. A podczas mojej nie obecności pan sprawował opiekę nad Eternellé Promesse i nad Ailes'em. Myślałem, że to była dobra decyzja jednak wracam i okazuje się, że Promesse ma głębokie rozcięcie w okolicach stawu skokowego.
Wysyczałem przez zaciśnięte zęby, cóż ponosi mnie wiem, ale czy to tak trudno jest się zająć tymi końmi.
-Aaaa. To. No bo widzi pan...raz koń uciekł z padoku.
Wbił wzrok w podłogę aby uniknąć mojego przepełnionego wściekłością spojrzenia. Puściłem jego ramię i wsadziłem ręce do kieszeni.
-I nie zostałem o tym poinformowany ?
-Nie było takiej potrzeby... 
Prychnąłem już nie mając do niego siły, z resztą przyjechał weterynarz.
-Zejdź mi z oczu.
Syknąłem po czym radosnym krokiem, z uśmiechem na twarzy poszedłem w stronę weterynarza. Uściskałem dłoń mężczyzny po czym zaprowadziłem go do ogiera. 
-Ben !
Westchnąłem i przeprosiłem weterynarza który już stał przy Promesse, oglądał go dokładnie a ja w tej chwili nie musiałem się denerwować. Obróciłem się w stronę z której dobiegł głos. Doskonale wiedziałem, że to była Mellow. Uśmiechnąłem się lekko, powolnym krokiem zacząłem iść w jej stronę, dziewczyna szła bardzo szybko. Najwyraźniej była zniepokojona. 
-Hmm ?
-Co się dzieje ?
Spojrzała się na weterynarza który na chwilę wyszedł co boksu ogiera, także się na niego spojrzałem po czym spuściłem głowę nie mając ochoty wyjaśniać. Chwyciłem tylko jej dłoń, zaprowadziłem ją pod boks konia.
-I ?
-Rana jest głęboka ale na szczęście nie wdało się w nią zakarzenie, nie ma potrzeby zszywania ale mimo wszystko przepiszę maść. Za tydzień przyjadę na kontrolę, jednak jakby się wcześniej pogorszyło dzwoń. 
-A tak ogółem wszystko w porządku ?
-Temperatura, ciśnienie i reszta w normie. Jednak jego ciągłe osłupienie i trochę anemiczne zachowanie są zastanawiające.
-Anemiczne ?
Weterynarz skinął tylko głową, przeczesałem włosy lekko podenerwowany.
-Lepiej nie wypuszczać go na padok, przez kilka dni. Ale basen, czy jakieś spacery będą w sam raz.
Mężczyzna przepisał maść, uścisnął mi dłoń po czym poszedł. Spojrzałem się na Mellow, zrezygnowany oparłem się o ścianę boksu i powoli osunąłem się po niej na podłogę.

(Mellow ? Tasiemiec to to nie jest, nudny trochę ale cóż.)

środa, 8 kwietnia 2015

Nieobecność!

Będę nieobecna od dnia 08.04.2015 r. do 14.04.2015 r.
Więc wszelkie obecności, nieobecności, opowiadania, formularze itp. wysyłajcie do adminek.

~Adminka Vicaa

wtorek, 7 kwietnia 2015

Od Nathana CD Leyci

- Nie wiadomo. Trenujemy wszyscy, ale czy się dostanę, to okaże się po powrocie. Grupa skokowa oficjalnie jeszcze nic nie wie - przeczesałem ręką włosy.
- Rozumiem. Tak ci odpicuję Phoenix'a, że na pewno się dostaniesz - wyszczerzyła się dziewczyna.
- Mam nadzieję - odpowiedziałem uśmiechem. Leyci usiadła na łóżku.
- Boże, jestem taka zmęczona. Weź idź do łazienki się przebrać, a ja zostanę tu, hm?
- Oh, nie wstydź się kotku - parsknąłem, wziąłem spodnie od dresu i uchyliłem się przed ciosem poduszką.
- Ty i te twoje sprośne myśli - wywróciła oczami dziewczyna, a ja z krzywym uśmiechem ruszyłem do łazienki. Szybko się przebrałem, a kiedy wchodziłem spowrotem do pokoju, Leyci właśnie opuszczała bluzkę.
- Zgaś światło - mruknęła i przykryła się kołdrą. Wykonałem jej polecenie i sam wszedłem do łóżka. Chwilę leżałem bez ruchu, wsłuchjąc się w spokojny oddech dziewczyny. Biło od niej ciepło, po raz kolejny tego dnia miałem ochotę ją przytulić, pocałować.
- Mogę? - szepnąłem jej do ucha.
- Co znowu?
- Ty wiesz co - uśmiechnąłem się lubieżnie, ale nie mogła tego zauważyć.
- Możesz - mruknęła i wtuliła się w poduszkę. Położyłem jej dłoń na talii i przyciągnąłem ją do siebie. Wtuliłem twarz w zagłębienie na jej szyi. Wplotłem swoje nogi w jej, i tak zasnelismy.

~*~

Obudziłem się kilka chwil przed Leyci, co dało mi możliwość patrzenia na jej niewinną, spokojną twarzyczkę. Pierwsze, co zobaczyła po otworzeniu oczu był mój uśmiech a la psychopata. Jeknela i przewróciła się na drugi bok.
- Wstawaj złotko, bo nam samolot odleci - wyszeptałem jej do ucha, na co przykryła się tylko pościelą. Zaśmiałem się i wyszedłem z łóżka. Wziąłem jakąś bluzę oraz dżinsy i poszedłem do łazienki się przebrać. Przy okazji spakowałem swoje kosmetyki i wszystkie rozwalone po łazience rzeczy. Na szczęście ciuchy popakowaliśmy wcześniej, dlatego teraz wystarczy zjeść śniadanie i się pożegnać.
Kiedy wyszedłem, Leyci nadal leżała w łóżku. Wywróciłem oczami i postanowiłem zachować się jak prawdziwy dżentelmen, czyli zerwać z niej kołdre i zacząć łaskotać.
- Naathan! S.pierdalaj! - krzyknela dziewczyna, ale w końcu się obudziła. Zarechotałem i usiadłem obok niej po turecku. Spojrzała na mnie z burzową miną.
- Pakuj się księżniczko, bo zaraz wyjeżdżamy - oznajmiłem jej z szyderczym uśmiechem.
- Oh, zamkij się - odpyskowała, ale sekundę później była już przy mnie. Przez krótką chwilę myślałem, że mnie spoliczkuje, ale zrobiła coś całkowicie odmiennego, a mianowicie wplotła palce w moje przydługie już włosy i spojrzała mi w oczy.
- Jesteś tak cholernie pociągający, że nie mam siły się z tobą kłócić - mruknęła z zadowoleniem. Błądziłem dłońmi po jej talii, a kiedy przechyliła głowę i przymkneła oczy, powiedziałem:
- Kocham cię - wtedy uśmiechnęła się pod nosem, i wpiła się w moje usta. Całowałem ją coraz łapczywiej, nie mogąc się napawać jej obecnością. Tą upojną chwilę przerwało nam brutalne wtargnięcie kogoś do pokoju, jak się okazało sekundę później, jej wyszczerzonego brata.
- Czego? - warknęła do niego nieco speszona Leyci. On jednak uśmiechnął się tylko krzywo, i powiedział:
- Rodzice kazali mi sprawdzić co z wami. Za trzy godziny macie wylot.
- Wiem, nie musieli mi o tym przypominać. Idź już! - mruknęła, a braciszek z przyklejonym uśmieszkiem wyszedł z pokoju. Cmoknalem ją tylko w czoło i wstałem. Dziewczyna prychnęła i razem wyszliśmy do kuchni.

~*~

Lot trwał krócej niż poprzednim razem, a może mi się tylko zdawało? W każdym bądź razie do akademii wróciliśmy późnym wieczorem. Zameldowaliśmy się w biurze, i stanęliśmy przed rozejśćiem do naszych pokoi. Staliśmy naprzeciwko siebie, bawiłem się jej włosami. Żadne z nas nie miało ochoty się rozstawać.

<Leyci? Soooori, że tak długo czekałaś, ale mam nadzieję, że się podoba ^^ >