środa, 6 stycznia 2016

Od Carl'a - c.d Luizy

Spojrzałem na dziewczynę, która szybko powędrowała do swojego pokoju. Nie poszedłem za nią, ani teraz, ani później tam się nie znalazłem. Wchodzę do swojego pokoju, gdzie nadal nikogo nie było. Siadam na łóżku, sięgam po telefon, który od razu podłączam do ładowarki, którą wcześnie podłączyłem do kontaktu. Odkładam urządzenie na szafkę nocną. Uśmiecham się pod nosem i rozkładam wygodnie na łóżku, które było ładnie pościelone. Przymykam oczy, już usypiam… Moje myśli odpływają, a tu nagle ktoś puka do drzwi i wchodzi do środka. Niechętnie otwieram szerzej oczy i podnoszę się. Spoglądam na osobę, która tutaj weszła. Okazała się nią być Luiza. Niepewnie przekręcam głowę na bok, nie mając pojęcia co tutaj robi. Wchodzi do środka, zamyka za sobą drzwi i przysiada tuż obok mojej osoby. Posyłam jej lekki uśmiech.
- Coś się stało? – spytałem.
Pokręciła przecząco głową, nic więcej nie mówiąc. Niepewnie się uśmiecha, uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, tym razem odsłaniam swoje białe, proste kiełki.
- Chcesz iść się przejść, przejechać na naszych czterokopytnych przyjaciołach?

Luiza? Brak pomysłu ;-;

Od Luizy - c.d Carl'a

- A ty co tak spanikowałaś i wyrwałaś się z mojego uścisku? – spytał Carl kiedy weszliśmy do akademii.
-Nie spanikowałam... - skłamałam. - Po prostu, gdy nadjechał mój brat to musiałam się w końcu ruszyć, aby... Odebrać mojego kota...
Chłopak tylko westchnął i przewrócił swymi oczyma. 
-To ja idę do siebie... - posłałam mu uśmiech. 
(Carl? Te opowiadanie... Jest takie... "Kreatywne" xd)

niedziela, 3 stycznia 2016

Od Carl'a - c.d Luizy

Dziewczyna dziwnie się zachowała, wyrwała się z mego uścisku, gdy tylko to nadjechał czarny mercedes. Przewróciłem tylko oczami. Spytała czy lubię koty, dobre… Nie mam własnego pupila, a co dopiero miałbym lubić te wybredne istoty. Nie przepadam po prosto za zwierzętami, jedynie konie lubię. Jej brat wyciągnął z samochodu klatkę, a w środku był jej puchaty przyjaciel. Zaśmiałem się w duchu, rozmawiali oni o czymś. Nie chciało mi się tam czekać, więc podszedłem do nich, tym samym się przedstawiłem.
- Carl.
- Dave. – odparł mężczyzna.
Luiza się speszyła chyba tym, gdyż wywinęła się zwykłym treningiem. Chciałem się wtrącić i coś powiedzieć, ale nie zdążyłem. Tak jak jej brat szybko się zjawił, tak szybko odjechał. Wracaliśmy do akademii, kiedy to nagle ni stąd, ni stamtąd podszedł do nas jeden z trenerów, chyba George… On uczy WKKW i chyba biegów przełajowych. Mówił, że dzisiaj zajęcia są odwołane bo ma jakieś sprawy do załatwienia. Spojrzałem na nią, bo do mnie on nie gadał, ja nie chodzę póki co na żadne zajęcia. Miałem to gdzieś. Zresztą musiałbym poczekać na to, żeby ktokolwiek z mojej rodziny ruszył tyłek aby dowieść tu konia. Tylko by oni na tym stracili. Westchnąłem cicho.
- A ty co tak spanikowałaś i wyrwałaś się z mojego uścisku? – spytałem kiedy weszliśmy do akademii.

Luiza? ;x