czwartek, 21 stycznia 2016

Od Steven'a CD Ivy

W sekundę zmiękłem. Ivy spuściła głowę, ale i tak widziałem jak łzy skapują na jej spodnie. Usiadłem obok niej i westchnąłem, przejeżdżając sobie otwartą dłonią po twarzy. 
- Wybacz... Nie powinienem naciskać... Ale po prostu nie lubię jak mnie się okłamuje- podrapałem się nerwowo w tył głowy- Nie wiem co może ci choć na chwilę poprawić humor, ale możemy się przejechać. Przynajmniej u mnie to tak działa, że na chwile zapominam o wszystkich kłopotach...- powoli przeniosłem wzrok na dziewczynę.

<Ivy?>

wtorek, 19 stycznia 2016

Od Ivy cd Steven

Siedziałam na sofie z nogami przyciągniętymi do klatki piersiowej. Płakałam.
-Naprawdę cię to obchodzi? -mruknęłam. Nie patrzyłam mu w oczy. Spuściłam wzrok na podłogę. -Tak -powiem mu. Może zostawi mnie samą.
-M-mój… mój d-dziadek -głos mi się łamał. Tak ciężko było mi to powiedzieć. -On… o-on nie żyje -łzy spływały po moich policzkach. To tak choIernie boli. Muszę zapalić. To mnie przerasta. Najgorsza jest świadomość tego, że już go nigdy nie zobaczę. Nigdy więcej nie zamienię z nim słowa. Nigdy więcej nie wybierzemy się na wspólną przejażdżkę. Nigdy więcej nie powiem mu jak bardzo go kocham. Nie miałam nawet okazji podziękować mu za to wszystko co dla mnie zrobił…

<Powiedziała ;-; Stev?>

Od Steven'a CD Ivy

Zastanowiłem się przez chwilę patrząc na Ivy.
- Nie kłam. Widzę to- spojrzałem na nią poważnie jak nigdy wcześniej.
- C-co? Nie kłamię- zdobyła się na uśmiech, chyba trochę przestraszona.
Wstałem sztywny, opierając się rękami o blat i piorunując ją wzrokiem.
- Do salonu. Marsz- podszedłem łapiąc ją za nadgarstek i ciągnąc w stronę salonu. 
Posłusznie szła za mną, ale to chyba bardziej ze strachu. Posadziłem ją na kanapie i stanąłem nad nią z założonymi rekami. 
- A teraz mów, co się stało- zmrużyłem trochę oczy, patrząc na nią.

<Ivy? mów, albo pożałujesz> 

Od Ivy cd Steven

Teraz moja kolej na dłuższą analizę faktów. Z tego co zrozumiałam to chyba się zgodził.
-Poważnie czy tylko sobie żartujesz? -podniosłam jedną brew do góry.
-Poważnie -kiedy podniósł głowę do góry zauważyłam, że jest brudny na nosie.
-Masz sos na twarzy -dotknęłam swojego noska. Wytarł plamkę dłonią i wrócił do jedzenia.
-Ivy? -usłyszałam dobrze znany mi głos szkolnej psycholog. Zerknęłam na nią. Była smutna. Widać było, że niesie ze sobą złe wieści. -Musimy… Musimy porozmawiać. Zapraszam cię do mnie -spojrzałam na Stevena.
-Zaraz wracam -westchnęłam. Ruszyłam za kobietą do jej gabinetu.
Siedziałam na 'moim' krześle. Dlaczego moim? Spędziłam na nim najwięcej czasu.
-Mam bardzo przykrą wiadomość -usiadła przed biurkiem. Przetarła twarz dłońmi. Po mojej głowie przeszły najgorsze scenariusze. ChoIernie się bałam. -Ivy twój dziadek nie żyje -przez chwilę siedziałam i myślałam nad tym co powiedziała. To nie może być prawda. Ona sobie tylko ze mnie żartuje… -Nie jesteśmy w stanie dowieźć cię na pogrzeb -wstała i przytuliła mnie. Ja jednak wyrwałam się z jej uścisku. Wybiegłam z gabinetu. Chciałam zamknąć się w pokoju i nie wychodzić z niego przez najbliższy… całe życie. Najbliższa mojemu sercu osoba odeszła. Już nigdy go nie zobaczę. Wbiegłam na stołówkę.
-Ej Ivy! Wszystko ok? -Steven…
-Tak. Wszystko dobrze -skłamałam. Znamy się od dwóch dni. Nie będę go obarczała moimi problemami.


<Steven?>

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Steven'a CD Ivy

Zmrużyłem oczy. Jeszcze raz, powoli powtórzyłem sobie w myślach jej pytanie. Gapiłem się przez chwilę w jakąś przestrzeń jakbym szukał czarnej dziury. Ivy zaś trwała w niepewności. Pięć minut później przeniosłem wzrok na dziewczynę. 
- Jasne!- odparłem tak nagle, że aż ta podskoczyła na krześle. 
Zaśmiałem się i zacząłem jeść obiad. Ivy zaś siedziała z lekko rozchylonymi ustami. 
- Jedz jedz, bo ci wystygnie, a tobie się przyda. Chudzielcu- uśmiechnąłem mając makaron w ustach gdyż dzisiaj na obiad było jedno z moich ulubionych dań, a mianowicie spaghetti. 

<Ivy?>

Od Ivy cd Steven

Zrezygnowana uderzyłam głową w stół. Tak blisko pobicia rekordu. Tak blisko… Chłopak szturchnął moją głowę palcem. Podniosłam na niego wzrok. Dalej leżałam na stole.
-I właśnie dla tego wolę siedzieć sama -westchnęłam. Steven tylko się zaśmiał.
-Tak, na pewno.
-Biegłam ponad pięć minut -mruknęłam zrezygnowana.
-Oj nie przesadzaj -poklepał mnie po głowie. Westchnęłam. Ja chyba… chyba go lubię. Wydaje się być miły. Nie wydaje, on jest miły. Aż chce się z nim siedzieć.
-Steve? -bawiłam się swoim jedzeniem. Układałam wzorek z warzyw. Niczym Picasso, czy coś…
-Hm? -zajadał się swoimi plackami.
-Zostanieszmoimpierwszymprawdziwymprzyjacielem? -zapytałam szybko, na jednym oddechu. Dopiero chwilę później zrozumiałam jaką idiotką jestem. Zachowuję się jak dziecko z podstawówki. Skarciłam się w myślach. Teraz pewnie pomyśli, że jestem jakaś dziwna… Chociaż nie. Pewnie i tak tak myślał.

<Zostanie? xd Steven?>

Od Ivy - c.d Carl'a

Leżałam ledwo żywa pod kołdrą. Oglądałam seriale na laptopie i starałam się zasnąć jednak nie mogłam. Dlaczego ta cholerna narkolepsja nie działa wtedy kiedy powinna?! Z moich rozmyśleń nad sensem istnienia i tych innych pierdół wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę -mruknęłam cicho. Do pokoju wszedł ten sam facet, którego już kilka razy widziałam. Z tego co zdążyłam zauważyć, nie był zbytnio zadowolony.
-Notatki -mruknął i postawił je na komodzie. Nie chciał tu być. Pewnie miał coś ważnego do zrobienia, a ja mu w tym przeszkodziłam. Brawo Ivy. Jesteś do niczego.
-Wybacz -westchnęłam. Nieznajomy odwrócił się w moją stronę. -Nie przychodź jutro. Widzę, że nie masz na to ochoty. Nie będę psuła ci planów -nienawidzę być problemem. To naprawdę okropne uczucie. Przynajmniej dla mnie. -Nie powiem pielęgniarce, że nie przychodzisz -mruknęłam i spuściłam wzrok. -Miłego dnia…

<Carl?>

Od Steven'a CD Ivy

Wchodząc na stołówkę, zobaczyłem Ivy. Siedziała sama, co trochę mnie nie zdziwiło. Wziąłem tackę i wkładając sobie kilka rzeczy ruszyłem w jej stronę. Będąc coraz bliżej zauważyłem, że była pochłonięta grą na telefonie.
- Wystygnie ci- zagadnąłem siadając, a ta momentalnie podniosła na mnie wzrok.
Po chwili dało się też usłyszeć charakterystyczny dźwięk, który znaczył że tamten gostek ją złapał. Tak tak, grałem w to kiedyś. Jednak teraz nie mam już żadnych gier. Wolałem zainstalować sobie jakieś dwie apki do obrabiania zdjęć.

<Ivy?>

Od Steven'a CD Aleksy

Westchnąłem cicho i pocałowałem ją w czubek głowy. Ale ze mnie idiota... Dopiero jak tak teraz pomyślałem, to zrozumiałem że jak ona chce wyjechać to znowu zacząłem z nią przebywać i tak dalej. No okej. Może jakoś to będzie. Zobaczymy jak się sprawy potoczą. Spojrzałem na zegarek. Była prawie dziewiętnasta.
- Obejrzymy jakiś film?- spytałem, co było również propozycją.

Aleksa? następnym razem będzie lepsze

Od Ivy cd Steven

Odnosiłam szczotki do siodlarni. Minęłam się ze Stevenem.
-A co tu robisz? -uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniam uśmiech.
-Wyczesanie Quinn przynosi mi szczęście. Tak przynajmniej mi się wydaje.
-Dzięki temu dostajesz same piątki? -szedł obok mnie.
-Możliwe -zaśmiałam się. -W każdym bądź razie muszę uciekać. Sprawdzian sam się nie napisze.
-Powodzenia.
-A dziękuje -zniknęłam za drzwiami. Poszłam się umyć i od razu poszłam do klasy. Sprawdzian okazał się być prościutki. Nie sprawił mi żadnego problemu. Kolejne lekcje minęły mi bardzo szybko. Po zajęciach poszłam na stołówkę. Wzięłam obiad i usiadłam sama przy stole obok okna. Przyglądałam się rozmawiającym uczniom. Śmiali się, wygłupiali i ogólnie czerpali radość z życia. Za to ja grałam w Subway Surfers na telefonie. I nic innego do szczęścia nie jest mi potrzebne! Kogo ty oszukujesz Ivy?

<Steven?>

Od Aleksy - c.d Steven'a

Uśmiecham się i odbieram od Steven'a swój kubek. W geście podziękowania kiwam głową. Upijam łyk ciepłego napoju, który jest już taki "łagodniejszy" i można go spokojnie pić. Mężczyzna usiadł obok mnie, tym samym się uśmiechając jak głupi. Kręcę tylko głową i opuszczam wzrok na dół. Przymykam oczy, kolejny ciepły łyk napoju mnie pobudza. Była gorzka nieco, ale już przeżyję. Odstawiam naczynie, które jest już puste, po czym przybliżam się do towarzysza, tym samym wtulając się w niego. 
- A ty co? - zaśmiał się.
- Zimno mi. - burknęłam. 
Zamknęłam oczy, usłyszałam jak odkłada kubek na stolik i momentalnie poczułam jego ręce, które obejmują moją sylwetkę. Unoszę głowę, a ten ogląda telewizję, powoli odchyla się do tyłu, ciągnąc mnie za sobą...

Steven?

Od Carl'a - c.d Luizy

Dziewczyna zeszła na dół. Już myślałem, że nie raczy tutaj przyjść, ale jednak się ruszyła. Widzę jak jest ubrana, jednocześnie makijaż ma zrobiony. Nieźle. George się pewnie już niecierpliwił, a ona musiała się wystroić, a nawet nie wie gdzie idziemy, chociaż nie no... To dobrze, że tak zrobiła. Łapie lekko jej nadgarstek i ciągnę w kierunku wyjścia z akademika. Mężczyzna, który jest moim znajomym, a jednocześnie trenerem tutaj, czeka w aucie. Zaczął gazować, tym samym zrozumiałem, że już nie będzie dłużej czekać. Szybko wlokę za sobą Luizę, która stąpa powoli i ostrożnie. Jeszcze bez kurtki, pięknie. Przewracam oczami, szybko biorę ją na ręce i wpakowuje na tylne siedzenia samochodu. Zamknąłem za sobą drzwi, wygodnie się rozsiadłem, a dziewczyna niepewnie mnie obserwuje. Jednak nie zwracam na to większej uwagi, bo George już wyrusza na drogę. 
~
Dotarliśmy na miejsce, do jednej z restauracji. Nie wiedziałem czy ona chciała tam iść, ale niech się cieszy, że już tutaj jesteśmy. Wysiadam z auta, wyciągam dłoń w kierunku Luizy. 
- No chodź. - mruczę cicho. 

Luiza?

niedziela, 17 stycznia 2016

Od Steven'a CD Ivy

- Nie ma za co- wyszczerzyłem się i zacząłem popijać herbatę.
Ivy po chwili zniknęła gdzieś na piętrze. Stajenni pewnie zaprowadzili już Pelego do boksu i nakarmili, więc nie musiałem się niczym martwić. Mogłem na spokojnie wrócić do swojego pokoju. Chłopaków jeszcze nie było. Może uda mi się spokojnie zasnąć. Wykąpałem się i poszedłem w kimę. Następnego dnia obudziłem się około dziewiątej. Ogarnąłem się i zszedłem na śniadanie, które trwało już dobre pół godziny. W menu były tosty i coś tam jeszcze. No nic, wziąłem dwa tosty w rękę i ruszyłem do stajni oporządzić Peleusa, który czekał już na mnie w boksie. Idąc do siodlarni natknąłem się na Ivy.

<Ivy?>

Od Steven'a CD Aleksy

Aleksa po chwili zaczęła szybko wdychać i wypuszczać powietrze.
- Właśnie miałem cię uprzedzić żebyś nie piła zbyt szybko- powiedziałem patrząc na nią z politowaniem.
- Dzięki że mi powiedziałeś- spojrzała na mnie z lekkim wyrzutem.
- Oj daj to- odstawiłem swój kubek i wziąłem jej.
Zacząłem dmuchać w jej napój. Po jakimś czasie trochę spróbowałem. Teraz nie powinna się oparzyć.
- Trzymaj. Już jest dobre- powiedziałem ostrożnie podając jej kubek, żeby przypadkiem niczego nie rozlać i sam wziąłem swój.

Aleksa?

Od Aleksy - c.d Steven'a

Mężczyzna się potknął, a ja natychmiastowo wybuchłam śmiechem. Pokręciłam głową i zakryłam usta, próbując opanować śmiech. Jednak na próżno. W końcu dotarł do kanapy, na którą się położył, oczywiście tuż za mną. Uśmiecham się i zwracam w jego kierunku. Choć chciałam zostać, nie wiedziałam czy nadal to by miało jakikolwiek sens. Cicho wzdycham i wtulam się w mężczyznę. Czuję jak obejmuje moją talię i przyciska lekko do swojego ciała. Unoszę głowę do góry i patrzę na niego, z szerokim uśmiechem. Przymykam oczy, czuję, że zaraz usnę. 
- Ej Aleksa... - wymruczał Steven do mojego ucha. 
Spoglądam na niego, wciąż mając przymknięte oczy. 
- Nie śpij. - burknął. - Może chcesz kawę?
- Uh... No może być. - powiedziałam przeciągle. 
Mężczyzna szybko mnie zostawił, poszedł po kawę. A ja miałam ochotę spać. Takie wieczory mnie zamulają. No i to strasznie... Jednak Steven szybko przychodzi, z dwoma kubkami, z których ubywa para. Przechodzę do pół-siadu. Odbieram od niego kubek z zawartością cieczy i popijam. Jednak szybko tego żałuję, czuję jak gorąca ciecz podrażnia moje podniebienie, przez co wywiesiłam język. 

Steven? 

Od Ivy cd Steven

-Chcesz herbaty? -zapytałam widząc go leżącego pod kocem.
-Pójdę z tobą -owinięty kocem wstał z sofy. Poszliśmy do stołówki. W kuchni nastawiłam wodę i przyszykowałam kubki. Milczeliśmy przez dłuższą chwilę. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Wzięliśmy ciepłe napoje i wróciliśmy do salonu. Dopiero teraz przypomniałam sobie o teście.
-Muszę przygotować się na jutrzejszy sprawdzian z historii -mruknęłam. -Dziękuje za dzisiaj -uśmiechnęłam się.

<Steven?>

Od Steven'a CD Aleksy

Uniosłem na chwilę głowę, mrużąc oczy i patrząc gdzieś na sufit. Po chwili namysłu ponownie spojrzałem na dziewczynę.
- Nieee- machnąłem ręką i już chciałem ją pocałować, ale zauważyłem, że jestem jeszcze w kurtce- Poczekaj chwilę.
Wstałem idąc w stronę fotelu i po drodze ściągając kurtkę. Rzuciłem ją na fotel, ale niestety spadła i gdy przechodziłem oczywiście musiałem się wywalić. Chwilę potem usłyszałem, jak Aleksa wybuchła śmiechem. Sam też zacząłem się śmiać. Wyobrażając sobie jak mogło to wyglądać z jej perspektywy po prostu nie dało się zareagować inaczej.


Aleksa? musiałam xd 

Od Aleksy - c.d Steven'a

Odsunęłam się do tyłu, tym samym on ujął moją twarz w dłoniach. Nie raczyłam nawet otworzyć ust i dać mu tą satysfakcję z pocałunku. Jednak ostatecznie i tak mu na to pozwoliłam, ale niestety, było ślisko, ale śniegu trochę było brak... Przewróciłam oczami i oplotłam rękoma jego szyję, stanęłam na jego nogach i zaczęłam się śmiać, mówiąc, że teraz może mnie zanieść do akademii... Mężczyzna jakby nigdy nic, nie sprawiło mu to problemu, szybko przerzucił mnie przez ramię i w taki sposób mnie niósł.
~
Tuż przed budynkiem postawił mnie na ziemi, weszłam pierwsza i od razu zdjęłam buty, oo czym szybko powędrowałam do salonu, gdzie wygodnie położyłam się na kanapie, która była wolna. Nawet nie wiem jakim sposobem, ale szybko się ściemniło. Wzruszyłam bezradnie ramionami i sięgnęłam po pilota od telewizora, ale szybko mi odebrano przedmiot. Steven odsunął mnie i sam wepchnął się za moją osobę. Patrzyliśmy na siebie, uśmiechając się. Niepewnie jedną ręką objęłam jego szyję, a ten zdecydowanym ruchem objął mnie i delikatnie ucałował w usta. 
- Będą się czepiali. - wymruczałam, kiedy tylko przerwał chwilowy pocałunek.


Steven? XD

Od Steven'a CD Aleksy

- Ty mała spryciulo...- zmarszczyłem zabawnie nos.
- Tak?- spytała jak gdyby nigdy nic.
- Jeszcze się odegram, zobaczysz- zacząłem ją łaskotać.
W efekcie czego zaczęła się tak wiercić, że prawie spadła z huśtawki. Ale oczywiście ja, jako ten bardzo mądry i zaradny, zdążyłem ją złapać. Potem wziąłem ją na barana i poszedłem tak z nią na spacer. Oczywiście nie obyło się bez tego, że przechodnie się na nas gapili.
- Głupku... Ludzie się na nas patrzą...- powiedziała cicho się śmiejąc.
- No wiesz, wzruszyłbym ramionami gdybym mógł, ale nie mogę, więc odpowiedzi powiem tylko tyle że nic mnie to nie obchodzi- wyszczerzyłem się. 
Dziesięć minut później Aleksa szła już na własnych nogach. Zatrzymaliśmy się na chwilę, bo musiałem zawiązać sznurówkę. Podczas tej zwykłej czynności, obmyśliłem "niecny plan". Podniosłem się po niecałej minucie.
- Patrz, za tobą- powiedziałem wskazując ręką coś nie istniejącego za nią, a gdy ta się odwróciła ponownie zaatakowałem. Tym razem mi się udało.




Aleksa? ^^

Od Steven'a CD Ivy

- Czy ty się właśnie uśmiechnęłaś?- spytałem dostrzegając, jak wyginają jej się kąciki ust.
- C-co?- spytała trochę zdezorientowana.
- Aaa, uśmiechnęłaś się! Nie wierzę- zaśmiałem się.
- Przestań...- spuściła głowę, ale nadal się uśmiechała.
- Nie mam zamiaru- pokazałem jej język.
Do akademii wróciliśmy dopiero po jakichś dwudziestu minutach. Cali zmarznięci. Od razu rzuciłem się na kanapę w salonie, zagrzebując w kocu.

<Ivy?>

Od Aleksy - c.d Steven'a

Zaśmiałam się krótko i pokiwałam twierdząco głową. Jednak sama nie wiedziałam, nie wiedziałam czy Jacob nie zrezygnuje. Nigdy nie wiadomo jak z nim będzie, w końcu to mój brat. Może pomyśleć z jakiego powodu chce powrócić gdzieś z daleka od akademii i przez to, mogę nigdzie nie wyjechać. Cicho wzdycham. Łapię dłoń mężczyzny, a drugą ręką, którą miałam wolną, łapię za lonżę Edena, który rusza za nami. Stev patrzy na mnie, nie wiedząc co chcę zrobić. Jednak nie ulegam chwili, aby mu o tym powiedzieć. Uśmiecham się lekko i puszczam w krótkim czasie jego dłoń. Czuję niedosyt tej chwili, tej w której patrzyliśmy sobie w oczy, nasze usta zostały złączone. Miałam okazję, aby mu przywalić z liścia, ale tego nie chciałam. Cały czas myślę o tej chwili, nawet się nie orientuję, że Eden jest już zamknięty w boksie, a ja i Stev idziemy tam gdzie zmierzałam...
~
W krótkim czasie znajdujemy się w jednym z parków. Były tam huśtawki, gdzie natychmiast usiadłam. Mężczyzna stał za mną i lekko pchał mnie tak aby rozbujać. Momentalnie zatrzymał mnie. Nachylił się tak, jakby miał mnie pocałować. Jednak szybko "atakuje" mnie, a ja odskakuje na bok, a raczej odbijam się w bok na huśtawce, cicho się śmiejąc.


Steven? C:

Od Ivy cd Steven

-Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? -spojrzałam mu prosto w oczy. Chłopak przeczesał włosy.
-Wyglądasz na miłą dziewczynę -uśmiechnął się.
-Czy to był komplement? -zaśmiałem się cicho.
-Możliwe -szturchnął mnie ramieniem.
-Wiec chyba powinnam podziękować.
-Powinnaś powinnaś.
-W takim razie dziękuje. Dawno nikt tak do mnie nie mówił -uśmiechnęłam się nieznacznie i wróciłam do patrzenia na moje bardzo interesujące buty.

<Steven?>

Od Steven'a CD Aleksy

Chwila jak z bajki. Patrzyliśmy sobie w oczy. Oparłem swoje czoło o jej i pod wpływem chwili złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Z początku obawiałem się, że odepchnie mnie i da mi z liścia w policzek, ale na szczęście tak się nie stało. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Potem odsunąłem trochę swoją twarz od jej.
- Nigdy nie zabierałaś mi czasu. Dzięki tobie nie zmarnowałem go na jakieś głupoty- ująłem jej twarz w dłonie- Ale... Jeśli coś kochasz, pozwól mu odejść. Obiecaj mi, że będziemy często pisać na fejsie- ostatnie zdanie powiedziałem już z delikatnym uśmiechem na twarzy.

Aleksa?

Od Luizy - c.d Carl'a

Jeżeli mieliśmy gdzieś wyjść to nie w tym czymś, co miałam na sobie. Ruszyłam szybkim i żwawym krokiem w stronę mojego pokoju. Nawet Carl'owi nie powiedziałam dokąd idę.
Jak torpeda wbiegłam do pokoju, z hukiem zatrzaskując drzwi.
Musiałam pomyśleć o stroju; nie chciałam wyglądać tak jak nie trzeba, czyli T-shirt i dresowe spodnie.
-Na pewno coś się znajdzie - wymamrotałam do siebie, a następnie podreptałam do swojego "królestwa".
I zniknęłam w czeluściach garderoby. Po paru minutach wyłoniłam się stamtąd z pokrowcem na ubranie, z parą dyndających na palcach pantofli na niebezpiecznie wysokich obcasach - tak, to powinno pasować.
Kiedy rozsuwałam pokrowiec , w środku ujawniła się szafirowa sukienka. Wyjęłam sukienkę i zaparło mi dech. Jeszcze ani razu w niej nie była, a więc czas najwyższy. Mam nadzieję, że będzie pasować.
Poszłam do łazienki, żeby się umalować, licząc na to, że nie wykłuję sobie oka maskarą.


Pomalowałam powieki, a następnie przeszłam do ust. Wahałam się przy tym, ponieważ obawiałam się jak to może wyglądać z czerwienią na ustach. Przejechałam lekko po dolnej wardze czerwonym błyszczykiem.


I w zasadzie wyglądało to nieźle. Dokończyłam całość i zabrałam się za fryzurę. Nie zamierzałam sobie ich lokować, ani jakoś kombinować w gwiazdorskim stylu.
Za to upięłam z tyłu głowy ciasny kok. Wyszedł wręcz idealnie, tak jak za czasów kiedy chodziłam na balet. Brakowało mi go, może powinnam znowu do tego tańca powrócić? Chociaż nie wiem, czy mam jeszcze wprawę, w końcu dwa lata przerwy to jak dla mnie za długo.
Czas pędził, a ja rozmyślałam o jakiś nie istotnych rzeczach.
Przyszła pora na sukienkę. Wyjęłam ją z torby i zaczęłam ostrożnie wciągać na siebie, bojąc się, że w jakikolwiek sposób rozedrę materiał. Gdy sukienka już znajdowała się na moim ciele, spojrzałam w lustro i zastanawiałam się, czy jednak nie odsłania niebezpiecznie dużo z przodu i z tyłu. W końcu już dawno zapomniałam jak to jest nosić takie sukienki.
(Oto jak wyglądała sukienka):


Nawet gdyby mi coś nie pasowało to i tak było już za późno na zmianę. Wkładając pantofle wiedziałam, iż może tylko pójść do parku no, ale o każdej porze, gdziekolwiek się jest kobieta musi dobrze wyglądać.
Niestety pantofle były odrobinę za ciasne, lecz zagryzłam zęby i stąpając głównie na palcach, ostrożnie ruszyłam na dół, po drodze zgarniając torebkę i skórzaną kurtkę.
Miałam nadzieję, że nie rozmyślił się i nie powrócił do czynności spania. Na szczęście moje obawy okazały się błędem, Carl na całe szczęście czekała na mnie przy schodach pisząc z kimś na telefonie.
-O, w końcu raczyłaś przyjść... - westchnął nadal skupienie pisząc.
-Tak, gotowa. No to idziemy?
(Carl?)

Od Aleksy - c.d Steven'a

Spoglądam na niego, spuścił nieco głowę. Jednakże co to by zmieniło? Moje pozostanie tutaj niczego już nie da. Może i teraz byśmy się pogodzili, ale znając życie, za parę miesięcy znowu byłaby powtórka z rozrywki. Powoli przywiązuje lonżę ogiera do jednej z przeszkód. Następnie powoli podchodzę do Steven'a. Choć wiele razem przeszliśmy, nie wiedziałam czy coś do niego czułam poza przyjaźnią. Wzdycham ciężko i przytulam go lekko. Nieco się zakłopotał, bo jego ciało zesztywniało, ale jednak szybko obejmuje i mnie, mocno przyciskając do swojego ciała. Przecież on może mieć większość dziewczyn, jest przystojny, jeszcze w dodatku fryzjer. No to co, tylko go brać. Jeszcze jest opiekuńczy, to tym bardziej. Choć wiedziałam, że będę za nim tęsknić, to nie chciałam zmieniać decyzji o tym, że odejdę. Wypuszczam go ze swoich objęć, ale on nie puścił mnie. Jedną ręką usniosłam jego podbródek, patrząc w jego oczy.
- Możesz mieć każdą dziewczynę jako przyjaciółkę, a nawet i jako tą jedyną. Ja nie chce Ci już zabierać czasu, choć zależy mi nadal na naszej znajomości, ale decyzja już podjęta. - wyszeptałam.
Nawet nie wiem jakim sposobem, ale Eden uwolnił się z lonży, którą przywiązałam. Dostrzegłam to, a raczej poczułam jak jego głowa pcha mnie bardziej w stronę mężczyzny. Nasze twarze dzieliły centymetry. Ale czy to by coś zmieniło?

Steven?

Od Steven'a CD Ivy

Zauważyłem, że dziewczyna ciągle patrzy na swoje buty.
- Masz coś na tych butach że się an nie patrzysz?- spytałem trochę się śmiejąc.
- C-co? Nie...- na twarzy Ivy dostrzegłem leki rumieniec, chyba się trochę zakłopotała.
Odwróciłem głowę zakrywając usta. 
- Co cię tak bawi?- spytała już trochę poważniej.
- Niee, nic- przeczesałem ręką włosy.

<Ivy?>

Od Steven'a CD Aleksy

- Dlaczego jesteś w stosunku do mnie taka chłodna?- spytałem.
- Hmm no nie wiem. Może dlatego że nie gadaliśmy ze sobą dobre kilka miesięcy?- spytała ironicznie.
- Ale to chyba nie powód- stwierdziłem podchodząc do niej.
- Dla ciebie może nie, dla mnie tak. Poza tym, co to ma za znaczenie skoro i tak niedługo wyjeżdżam stąd- westchnęła przewracając oczami.
- Co?- zmarszczyłem trochę czoło.
- To co słyszałeś- mruknęła nadal na mnie nie patrząc.
Szybko poukładałem sobie jej słowa w głowie. Jakby nie patrząc, zasmuciło mnie to trochę.
- Okej... To... To twoja decyzja... Nie będę cię zatrzymywać... Ale wiedz że i tak będę za tobą tęsknić- wydukałem cicho, z lekko spuszczoną głową.

Aleksa?