sobota, 26 września 2015

Od Łucji

Szybko się zadomowiłam w akademii. Uszykowałam dla Zary posłanie i miski,ale ona oczywiście jest księżniczką i woli pokładać się na moim łóżku. No cóż..to kot. Przebrałam się ,przeczesałam włosy i wyszłam z pokoju. Zwiedziłam akademię ,w salonie najbardziej mi się podobał kominek ,znalazłam również basen ,co mnie cieszyło. Po zwiedzaniu wróciłam do pokoju po gitarę i poszłam do boksu Echo. 
Ale się ucieszyła gdy mnie zobaczyła ,oczywiście szukała czy nie przyniosłam jej czegoś dobrego do jedzenia.
-Echo ,nie mam nic prócz gitary-powiedziałam klepiąc ją po szyi. Usiadłam na sianie i zaczęłam grać na gitarze cicho podśpiewując. Po chwili Echo zarżała ,zauważyłam ,że jakiś chłopak jest obok boksu. Wstałam z ziemi i wyszłam z boksu. 
-Dobrze grasz..-powiedział. 
-Dzięki -powiedziałam. Echo robiła się niespokojna. 
-Może trochę odejdziemy ,ona nie lubi facetów -powiedziałam lekko się uśmiechając. 
Benjamin Adrien?

Witamy Łucję Olsom, jej wierzchowca Echo i pupila Zarę!


Imię: Łucja
Pseudo: -
Nazwisko: Olsom
Wiek: 18
Głos: Safe With Me
Charakter: Łucja jest sympatyczną i raczej przyjacielską dziewczyną .Nie łatwo zdobyć jej zaufanie ,zwłaszcza chłopcy małą z tym problem. Jest ambitna i szybko się uczy. Szczera, nieśmiała, potrafi być wredna, zabawna i romantyczna.
Aparycja: Wzrost 172 cm. Najczęściej ubiera się w jasne rzeczy ,sukienki nie założy ,chyba ,że na jakąś okazje. Nie spina włosów ,nosi rozpuszczone , ma pofarbowane włosy. Jest wysportowana i szczupła .
Hobby: 
*Jazda konna
*Gra na gitarze klasycznej jak i elektrycznej
*Śpiew
*Pływanie
*Czytanie książek fantasy i romansideł.
*Łyżwiarstwo(dawne hobby)
Partner/ka: wpadł jej w oko Benjamin Adrien ..
Rodzina: Brak
Ciekawostki: nie lubi rozmawiać o dzieciństwie i o rodzinie,której i tak nie miała.
Historia: Łucja urodziła się w Las Vegas. Matka miała ją w dupie ,wlała pić niż się nią zajmować. Ojca nie poznała. Trafiła do domu dziecka ,gdzie szybko została adoptowana. Swoje dzieciństwo spędziła w rodzinie zastępczej. Było jej tam dobrze ,puki jej ojciec zastępczy nie zaczął się nią interesować...Łucja uciekła z domu zaraz po tym jak jej "ojciec" wszedł do jej pokoju w nocy i zaczął ją obmacywać.
Jak się okazało razem z nią uciekła również kotka Syberyjska -Zara,która z nią została. Kolejne cztery lata spędziła w domu dziecka, już nikt jej nie zaadoptował. W wieku 18 lat wzięła swoje oszczędności i zaczęła sobie sama radzić. Kupiła konia, którym zajmowała się gdy była w domu dziecka. Trafiła do Akademii Diamond
Koń: Echo
Pupil: Zara
Pokój nr: 2
Login: Jawa558 -howrse
Dodatkowe zdjęcia: -



Imię: Echo
Płeć: Klacz
Wiek: 4
Rasa: Koń Tinker
Budowa: Duża głowa, mocna szyja. Nogi mocne i solidne o krótkich pęcinach i dużych kopytach. Bujna grzywa i ogon. Wysokość w kłębie 145 cm.
Usposobienie: Echo jest ciekawską klaczą. Nie jest płochliwa. Nie lubi mężczyzn ,nie pozwoli się dotknąć chłopakowi. Bardzo ale to bardzo zżyta z właścicielką. Pierwsza przyjdzie jeśli chodzi o jedzenie. Nie robi problemów w czasie jazdy ,jest spokojna i szybko się uczy.
Specjalizacja: skoki
Inne: Nie lubi mężczyzn
Nr. boksu: 5
Właściciel: Łucja Olsom



Imię: Zara
Płeć: samica
Wiek: 6
Rasa: Syberyjski Neva Masquerade
Charakter: Zara to ciekawska świata kotka. Zawsze musi być przy Łucji. Gdy Łucja w pokoju ,kotka śpi na jej łóżku . Lubi się wylegiwać.
Inne: Gdy Łucja czuje się źle ,kotka głośno miauczy i tuli się do dziewczyny.
Nr. kojca: 4
Właściciel: Łucja Olsom
Login: Jawa558 -howrse

piątek, 25 września 2015

Od Natalii

Byłam w pokoju i rozpakowywałam się . Z pomieszczeniem ciuchów nie miałam kłopotu,z resztą ...mam ich mało.
Po wypakowaniu się i "zadomowieniu" poszłam się wykąpać i umyć włosy ,była trochę zmęczona po podróży .
Wysuszyłam i uczesałam włosy ,naturalnie zostawiłam je rozpuszczone ,tak jak lubię. Otworzyłam drzwi od pokoju i wyszłam. Po drodze napotykałam dziewczyny z ,którymi się tylko witałam ,no i chłopaków .
Nawet nie liczę na to by któryś zwrócił na mnie uwagę. Poszłam do stajni ,obok boksów Ashe i Armagedona stał jakiś chłopak . Podeszłam bliżej ,ten zauważył mnie .
-Co robisz?-zapytałam patrząc na niespokojnego Armagedona.
-Chciałem zobaczyć konie ,które niedawno przyjechały-rzekł i uśmiechnął się.
-Tak... mógłbyś odsunąć się od boksu Armagedona ? Denerwujesz go.-powiedziałam . Chłopak odsunął się i spojrzał na mnie.
-To ty jesteś ta nowa?-powiedział. Przewróciłam oczami. Pogłaskałam Armagedona i dałam mu kostkę cukru.
-Jestem Łukasz -rzekł i podał mi rękę .
-Natalia -powiedziałam .
Łukasz?

Witamy Natalię Thompson, jej konie Ashe i Armagedona oraz jej pupila Kazana!


Imię: Natalia

Pseudo: Nata ,Nati
Nazwisko: Thomson
Wiek: 17
Głos: Diamond White
Charakter: Natalia jest sympatyczną dziewczyną, która wie czego chce. Potafi być wredna i opryskliwa. Na codzień spokojna i cicha. Jest typem samotniczki . Tajemnicza, romantyczna, zabawna.
Aparycja: Natalia ma 173cm wzrostu . Ubiera się w ciemne kolory .Lubi mieć rozpuszczone włosy,rzadko je spina. Nie przesadza z makijażem i nie farbuje włosów. Jest bardzo wysportowana, szczupła.
Hobby:
*Jazda konna,
*Śpiew,
*Rysowanie,szkicowanie,malowanie,
*Taniec,
Partner/ka: wierzy w miłość, ale dotąd spotykała świnie, a nie facetów.
Rodzina: Matka zmarła gdy Natalia miała 14 lat ,po mamie został tylko Kazan,stary pies, którego bardzo kocha. Ojciec nigdy się nią nie interesował. Ciotka - Martina Sweard
Ciekawostki: Kocha zwierzęta, w swoim życiu miała już cztery psy, dwa koty i dwa ogiery. Chciałaby iść na studia weterynaryjne. Gdy jest zła lub się smuci ,nie okazuje tego w jakiś konkretny sposób . Kiedy się stresuje bawi się włosami.
Historia: Natalia urodziła się w Las Vegas ,ojca nigdy nie poznała ,a matka zmarła po czternastu latach . Trafiła do ciotki ,której nie bardzo lubiła ,ale co miała zrobić ..wolała to niż dom dziecka. Codziennie chodziła na polanę ,gdzie rosło drzewo na ,którym przesiadywała z książką w ręku lub szkicownikiem. Na polanie od czasu do czasu pokazywał się koń , Natalia postanowiła go do siebie zachęcić . Codziennie przynosiła mu kilka marchwi i kostki cukru . Nazywała go Armagedon , zawsze miał energie i lubił się popisywać .
Po pewnym czasie byli przyjaciółmi ,między nią a Armagedonem powstała łącząca ich nić więzi. Pewnego dnia ,gdy Natalia wracała z treningu i szła na polanę .Napotkała na bandę "łobuzów", ominęła ich i i szybkim krokiem doszła do swojego cichego miejsca . Postanowiła dziś dosiąść Armagedona, było dosyć trudno,ale po jakimś czasie siedziała na nim .Koń był spokojny ,do czasu.. Pojawił się dym ,a potem ogień ,co tu opowiadać ..Armagedon uratował Natalię . Odtąd zostali razem ,Natalia nie może wymarzyć sobie lepszego konia .
Po dwóch latach postanowiła ,że dołączy do Akademii.
Koń: Ashe i Armagedon
Pupil: Kazan
Pokój nr: 4
Login: Jawa558
Dodatkowe zdjęcia: -


Imię: Ashe

Płeć: klacz
Wiek: 5 lat
Rasa: Koń Czystej Krwi Arabskiej
Budowa: Klacz ma 181 cm wzrostu. Jest bardzo dobrze zbudowana . Długie, mocne nogi.
Usposobienie: Ashe jest inteligentna,szybko się uczy ,jest także łagodna . Lubi innych ludzi jak i inne konie. Raczej da się dosiąść każdemu ,ale musi jeźdźca najpierw poznać, łatwo ją przekupić marchewką.

Specjalizacja: skoki

Inne: Lubi pieszczoty, nie lubi węży.
Nr. boksu: 32
Właściciel: Natalia Thomson



Imię: Armagedon

Płeć: ogier
Wiek: ok.6 lat
Rasa: Koń Pełnej Krwi Angielskiej
Budowa: Wysokość: 175 cm. Mocna budowa, piękny łeb .
Usposobienie: Armagedon lubi pokazać kto rządzi. Nie raz niesłucha poleceń i robi wszystko po swojemu. Lubi przejażdżki z Natalią. Jest po części dziki, trzeba mieć go na oku. Gdy ktoś obcy wejdzie na jego grzbiet, Armagedon się nie słucha, zwykle stoi w miejscu i nic na niego nie działa.
Nie powiem, rwie się do klaczy . Inne konie może pokopać. Bardzo lubi się popisywać .
Specjalizacja: Wyścigi , czasami Skoki.
Inne: Bardzo zżyty z Natalią. Szybki i zwinny.
Nr. boksu: 33
Właściciel: Natalia Thomson


Imię: Kazan
Płeć: samiec
Wiek: 14 lat
Rasa: Owczarek Staroniemiecki
Charakter: Kazan jest już starym psem ,zniknęła mu energia ,coraz częściej leży w jednym miejscu . Spokojny ,na obcych trochę poszczeka ,ale potem mu przechodzi. Przeżył w życiu dużo .
Inne: Ma chore stawy ,ogółem w każdej chwili może odeść .. Bardzo przywiązany do Natali.
Nr. kojca: 35
Właściciel: Natalia Thomson
Login: Jawa558 - howrse


P.S do Miszy - Nie gniewaj się, że wstawiłam XD Napisałam Ci na howrse ;x

czwartek, 24 września 2015

Od Alaski C.D. Levi'ego

Uciekałam wzrokiem od spojrzenia chłopaka, ale niestety Levi był uparty, przez co w końcu musiałam spojrzeć mu w oczy, które w tej chwili wyrażały wiele emocji: smutek, żal, wstyd. Westchnęłam przestając się opierać. Chłopak lekko się uśmiechnął i mnie przytulił. Również delikatnie się uśmiechnęłam.
-Jak się czujesz?-Zapytał łapiąc mnie ostrożnie za ramiona i odsuwając od siebie.
-Trochę lepiej.-Stwierdziłam cicho szepcząc. Chłopak pokręcił lekko głową.
-Odpocznij trochę, wpadnę później.-Szepnął mi do ucha i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć nie było go już w pokoju.  Siadając na łóżku zaczęłam rozmyślać nad tą całą sytuacją. W  pewnej chwili przypomniałam sobie, o prezencie od niego.  Wzięłam pakunek do ręki i zaczęłam ostrożnie go otwierać. W środku znalazłam moje ulubione perfumy i czekoladki. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odłożyłam wszystko na szafkę. Położyłam się na łóżku opatulona kołdrą. Bardzo długo starałam się zasnąć, jednak nic. Dopiero po godzinie tułaczki moje powieki stały się tak ciężkie, że mogłam spokojnie odpłynąć do krainy snów.
Levi
Przepraszam moja wena przez szkołę uciekła tam gdzie pieprz rośnie.... idę jej szukać ;)

Od Levi'ego C.D. Alaski

Zerwałem się z podłogi i stanąłem przed bezsilną Alaską. Zakłopotany zmierzwiłem włosy po czym wręczyłem jej pakunek wraz z bukietem.
-Zachowałem się jak dupek. I chciałem cię za to przeprosić.
Mruknąłem patrząc się w jej oczy, dziewczyna niczym nie wzruszona poszła odłożyć prezent na półkę a bukiet wstawiła to pierwszego lepszego, pasującego wazonu uprzednio wypełniając go wodą. W ten czas wszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi. Cicho poszedłem do jej łóżka, rozejrzałem się chwilę po pokoju i dopiero potem na nim usiadłem. Alaska spojrzała się na mnie kątem oka oczekując jakichkolwiek słów. Odwróciłem wzrok czując zakłopotanie oraz wstyd. Po chwili materac zaskrzypiał cicho, odwróciłem głowę i zobaczyłem Alaskę. Znów dzieliło nas te kilka centymetrów. Wpatrywała się we mnie, nic nie mówiła, jej twarz nie zdradzała żadnych emocji tak samo jak oczy. Zacisnąłem zęby i odwróciłem się tyłem do niej.
-Nie staraj się mnie sprowokować, nie chcę żebyś znowu płakała.
-Nie płakałam.
Warknęła przez zaciśnięte zęby. Zerwałem się z łóżka i pociągnąłem dziewczynę przez co musiała stanąć na równych nogach. Ująłem jej podbródek i skierowałem tak by patrzyła mi w oczy.
-Nie lubię kiedy kłamiesz.
Syknąłem mierząc ją lodowatym, pozbawionym emocji spojrzeniem przed którym ona tak bardzo starała się uciec.

(Alaska ?)

środa, 23 września 2015

Od Alaski C.D. Levi'ego

Kiedy Levi wyszedł z pokoju odczekałam chwile i wróciłam do swojej sypialni. Kilka łez spłynęło po moich policzkach, ale szybko je starłam.  Dziewczyny musiały iść na zakupy, jak zapowiadały pare dni wcześniej.  Zamknęłam drzwi na klucz i zaszyłam się pod kołdrą. Byłam całkowicie rozbita, nie ze względu choroby, tylko psychicznie.  Po jakiejś godzinie moja poduszka była lekko wilgotna od łez, mimo to wtuliłam się w nią mocno i zasnęłam. Nie wiem ile trwałam w objęciach morfeusza, ale za to wiem, że zostałam brutalnie obudzona przez pukanie do drzwi.  Zwlokłam się leniwie z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi. Zatrzymałam się krok przed nimi i złapałam za klamkę, jednak tknęła mnie jedna myśli.  Osobą stojącą za drzwiami mógł się okazać Levi, z którym nie miałam ochoty rozmawiać.
-Kto tam?-Zapytałam opierając się o drzwi.
-Levi.-Dostałam prawie od razu odpowiedz. Jednak moje przypuszczenia sie sprawdziły.  Westchnełam i oparłam się o drzwi. Zsunęłam się po nich do dołu. Siedziałam cicho w nadzieji, że niedługo odejdzie.  Siedziałam tak może jakiś kwadrans, jednak nie usłyszałam kroków świadczących o tym, że chłopak sobie poszedł. Wstałam zrezygnowana i otworzyłam drzwi. Brunet musiał siedzieć pod drzwiami, bo kiedy otworzyłam wejście, chłopak upadł przede mną. Stałam próbując się nie zaśmiać nad leżącym chłopakiem.
-Czego chcesz?-Burknęłam próbując nie okazywać smutku.
Levi

Od Steven'a CD Inessy

- Hahah czyli typowa chłopczyca- zaśmiałem się. 
- Noo coś w tym stylu- odparła. 
- Właściwie to skoro matka nie pozwoliła ci iść do wojska to chyba nie jesteś tutaj z przymusu- spojrzałem na nią kątem oka. 
- Hmm możliwe- mruknęła. 
- Z koniem całkiem nieźle się dogadujesz- stwierdziłem. 
- Nieźle?- spojrzała na mnie i wybuchła śmiechem. 
- Co? Powiedziałem coś nie tak?- spytałem nierozumiejąc. 

<Inessa?>

Od Levi'ego C.D. Alaski

Spojrzałem się na nią speszony zabierając rękę.
-Jeśli czujesz się przez to zakłopotana, to przepraszam. Sam nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. Jakbyś mogła to....
-Mam zapomnieć ?
Skinąłem głową po czym wstałem z łóżka.
-Idę z Twix'em. Będę za jakieś pół godziny.
Mruknąłem przypinając smycz do obroży psa, opuściłem pokój nie usłyszawszy żadnego słowa ze strony Alaski.
~*~
Wróciłem po godzinie, nawet o tym nie wiedziałem dopóki nie spojrzałem się na godzinę tuż przed wejściem do akademii. Podczas spaceru dużo rozmyślałem. Naprawdę nie znałem zbyt dokładnego powodu mojego postępowania. Nie wiedziałem czy zrobiłem to pod wpływem chwili, czy może dlatego, że miałem taki kaprys. Najmniej racjonalne wydawało mi się, że zrobiłem to dlatego, że ją naprawdę lubię...tak jak jeszcze nikogo innego. Odrzuciłem tę myśl zaraz po tym jak wpadła mi do głowy. Otworzyłem drzwi pokoju, nie było już w niej Alaski. Został jedynie pusty kubek po herbacie. Odpiąłem Twix'a, pies od razu pobiegł do legowiska. Rzuciłem smycz na komodę po czym padłem na łóżko. Pies po chwili położył się koło mnie, wsunął pysk pod moją rękę i spojrzał się na mnie pięknymi niebieskimi oczami.
-Pewnie wszystko zepsułem, prawda ?
Pogłaskałem psa kiedy tylko zaczął pomrukiwać szykując się do szczeknięcia. Byłem pewny tego, że wypowiadając tamte słowa zaprzepaściłem wszysto. Byłem pewny również tego, że straciłem jedyną osobę którą tutaj znam i która mnie w miare znosiła. Nie wiem ile leżałem na łóżku głaszcząc psa, nie wiem jak długo rozmyślałem. Jednak w końcu postanowiłem pójść się wykąpać.
~*~
Gotowy pojechałem do kwiaciarni, wziąłem bukiet róż przeplatany polnymi, delikatnymi kwiatami. Oprócz tego kupiłem dość drogie perfumy które widziałem u Alaski, nie raz przed wyjściem ich używała.
Zapakowałem je razem z czekoladkami do opakowania na prezent i wróciłem do akademii. Nie patrzyłem na to, że mam mokre włosy oraz, że mam dresy po prostu skierowałem się do pokoju Alaski. Poprawiłem bukiet po czym zapukałem, przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał ani nie podchodził do drzwi. Zapukałem drugi raz, czekając oparłem się o drzwi.
-Kto tam ?
Po głosie poznałem Alaskę. Uśmiechnąłem się sam do siebie i odsunąłem się od drzwi tak, że już się o nie nie opierać.
-Levi.
Głos zwykle pozbawiony emocji był przepełniony wyraźnym smutkiem i żalem. Zapadła długa cisza, drzwi wciąż się nie otwierały jednak ja nie miałem zamiaru się stamtąd ruszać.

(Alaska ?)

Od Inessy CD Steven'a

-Szalony.
-Może teraz ty powiesz mi coś o sobie. Ja się zwierzyłem.
-Ok. Tylko ostrzegam. To nie będzie w ‘dużym skrócie’.
-Dawaj.
-No to tak. Urodziłam się w Moskwie. Mój ojciec był wojskowym a matka ma własną firmę i jeździ konno. Byłam taką córeczką tatusia. Przyjaźniłam się tylko z chłopakami, w sumie dalej to robię. Nigdy nie miałam przyjaciółki. Potrafię strzelać z łuku i broni palnej. Umiem się bić więc nie radzę zachodzić mi za skórę. Nie przepadam za końmi. Jestem tu ze względu na matkę. Wspominałam już, że mój ojciec nie żyje? Chciałam iść do wojska ale mama mi nie pozwoliła, ponieważ mówiła, że nie chce zostać sama. Takie tam. Lubię oglądać chińskie bajki. Dużo siedzę przed komputerem i że tak powiem nakurwiam chellengera. Dużo palę. Nie potrafię pić. Znaczy się wiesz… odpadam przy pierwszej flaszce. Jeśli chodzi o muzykę to metal i rapcore. Ulubiony zespół Hollywood Undead. Lubuję się w czarnych kolorach. Ty wiesz, że nie wiem czy to wszystko? Kurde przypał.

<Stev?>

Od Steven'a CD Inessy

- No cóż... Ledwo się znamy, ale niech stracę. Urodziłem się w mieście o nazwie Phoenix w stanie Arizona. Moja matka była fryzjerką. To po niej odziedziczyłem smykałkę do tego. Czasami biorę Peleusa na wystawy. Oprócz tego jeżdżę quadem. Jeśli mogę to jadę do miasta do salonu i dorabiam właśnie jako fryzjer- odparłem- Ale to w wielkim skrócie. Nie chcę się zbytnio rozgadywać- dodałem. 
- Czyyyli jesteś szalonym fryzjerem który jeździ quadem i na gigantycznym koniu?- spytała. 
- Coś w tym stylu- zaśmiałem się. 

<Inessa?>

Od Inessy CD Steven'a

- Czuję się taka… niska –jęknęłam.
- Nie jęcz. Nie zgub się. Nie zrób sobie krzywdy. Proszę –popatrzył na mnie z góry.
- Nie jęcz. Nie zgub się. Nie zrób sobie krzywdy. Proszę –powtórzyłam po nim tylko bardziej… jak dziecko.
- Przedrzeźniasz się ze mną –zapytał i ruszył.
-To się fachowo nazywa flirt. Tylko w takim innym wydaniu –wyjęłam nogi ze strzemion i puściłam je wolno.
- Człowiek uczy się przez całe życie –westchnął teatralnie.
- Mogę cię nauczyć jeszcze wielu, wieeeelu rzeczy –mrugnęłam jednak on tego nie zauważył. Zaśmiał się. –Opowiedz mi coś o sobie. Szczegółowo. Chcę wiedzieć wszystko –na mojej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.

<Przepraszam, że tak długo :v Steven?>

Od Alaski C.D. Levi'ego

Usiadłam podciągając kolana pod brodę. Otoczyłam je ramionami i spojrzałam na bruneta, który kręcił się po całym pokoju.
-Tak.-Skłamałam i chciałam wstać, ale chłopak mi to uniemożliwił.
-Czuć tu kłamstwem.-Mruknął mi do ucha, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Niby dlaczego?-Zapytałam odsuwając się trochę. Levi westchnął kręcąc głową, ale po chwili ponownie na mnie spojrzał.
-Po pierwsze, nie upiłaś ani jednego łyka herbaty, a po drugie z listka nie ubyła żadna tabletka.-Powiedział i lekko się uśmiechnął.
-No dobrze.-Westchnęłam, a Levi podał mi dwie proszki i kubek herbaty. Połknęłam tabletki i popiłam paroma łykami. Odstawiłam kubek, a brunet usiadł obok mnie, przyłożył nadgarstek do mojego czoła.
-Nadal jesteś rozpalona.-Westchnął wstając. -Prześpij się jeszcze.
-Może lepiej pójdę do siebie.-Szepnęłam wstając, ale chłopak delikatnie pchnął mnie na łóżku.
-Zostań, tu będziesz miała cisze i spokój.-Stwierdził, a ja kiwnęłam bez przekonania głową i się położyłam. Levi przysiadł obok mnie i wierzchem dłoni przejechał po moim policzku, przy okazji zakładając mi włosy za ucho. Wreszcie nie wytrzymałam i odwróciłam się twarzą w stronę chłopaka.
-Chciałam zapytać co będzie dalej w związku z wczorajszą sytuacją?-Wyrzuciłam wreszcie z siebie, a dłoń bruneta znieruchomiała.
Levi

Od Levi'ego-c.d Alaski

Po tym jak Alaska wybiegła z pokoju stałem jak wryty. Oczy miałem szeroko otwarte, przetarłem je po czym pokręciłem głową. Wyłączyłem laptopa, nałożyłem trampki i wziąłem telefon wraz ze słuchawkami po czym opuściłem pokój. Moje serce waliło jak szalone, starałem się uspokoić mieszaninę emocji słuchając muzyki i myśląc o czymś innym. Jednak to nie działało, moje myśli wciąż krążyły wokół Alaski. Wściekły sam na siebie poszedłem jej szukać. Nie było jej w pokoju, w salonie, na stołówce. W ogóle nie było jej w budynku akademii. Ostatnią opcją jaka mi została była stajnia.
~*~
Zakryłem usta dłonią wyciszając oddech, mężczyzna który pracował w akademii jako stajenny stał teraz na środku korytarza. Rozglądał się nerwowo doskonale wiedząc, że ktoś przed chwilą był w stajni. "No wyjdź, żesz wreszcie" cały czas ta myśl krążyła mi po głowie, wreszcie ku mojej uciesze mężczyzna opuścił budynek. Odczekałem chwilę dla pewności po czym wyszedłem z siodlarni, otarłem czoło i zabrałem się za szukanie boksu Mistress. Oświetlałem tabliczki ekranem telefonu aż wreszcie znalazłem boks 49. Uchylone drzwi oznaczały, że Alaska była w środku, mimo to dla pewności zajrzałem do środka. Kamień spadł mi z serca kiedy ujrzałem wtuloną w klacz dziewczynę. Uśmiechnąłem się sam do siebie wchodząc cicho do boksu, pogłaskałem delikatnie czuwającą klacz po czym wziąłem Alaskę na ręce starając się jej nie obudzić. Wyniosłem ją z boksu który z trudem zamknąłem i udałem się do swojego pokoju.
~*~
Siedziałem na podłodze przy łóżku w którym leżała przykryta Alaska, na szafce nocnej miała przygotowane tabletki oraz herbatę. Po raz kolejny dotknąłem jej czoła, wciąż było rozpalone. Westchnąłem po czym oparłem się o łóżko. Nie dręczony przeróżnymi myślami przysnąłem podczas przyglądania się dziewczynie.
~*~
-Levi ? Levi ?
Uchyliłem powieki po czym znów je zamknąłem delikatnie odtrącając dłoń Alaski.
-Jak się czujesz ?
Otworzyłem oczy żeby spojrzeć na "umierającą" Al, miała cały czerwony nos, wyglądała jakby nie spała od kilku dni.
-I na co ci było spanie w stajni.
Mruknąłem nie czekając na jej odpowiedź, podniosłem się z podłogi i poszedłem do łazienki umyć zęby i przemyć twarz. Wciąż śpiący wróciłem do pokoju żeby nakarmić Twix'a.
-Brałaś tabletki ?
Spojrzałem się kątem oka na wciąż milczącą Alaskę.

(Alaska ?)

poniedziałek, 21 września 2015

Od Alaski C.D. Levi'ego

Kiedy Levi odszedł bez słowa, stałam chwile w oszołomieniu. Przejechałam delikatnie dłonią po wardze, którą  przed chwilą musnęły usta chłopaka. Westchnęłam i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Zjechałam po nich do dołu i przeczesałam dłonią włosy. Nie wiem ile czasu, tak siedziałam, ale zrobiło się dość późno. Wreszcie stałam i poszłam w stronę łazienki z piżamą. Miałam nadzieje, że zimny prysznic orzeźwi moje myśli, jednak one cały czas krążyły wokół sytuacji z Levi'm. Wyszłam z kabiny, wytarłam ciało oraz włosy i założyłam piżamę. Położyłam się na łóżku i starałam się zasnąć, co w ogóle mi nie wychodziło. Wreszcie z motywowana do działania wstałam, założyłam kapcie z królikami i skierowałam swoje kroki do pokoju chłopaka. Zatrzymałam się przed drzwiami i wzięłam głęboki oddech  . Zapukałam i czekałam, aż chłopak otworzy. Po paru chwilach, brunet stanął w drzwiach lekko zaspany.
-Coś się stało?-Zapytał ziewając. Zrobiłam krok do przodu oparłam dłonie na jego torsie i pocałowałam, co go chyba zaskoczyło. Przeklęłam w duchu i uciekłam. Nogi same poniosły mnie do boksu numer 49. Weszłam do środka i usiadłam na świeżej słomie. Mistress leżała na ziemi i wpatrywała się we mnie. Przysunęłam się do niej i oparłam o jej bok. Klacz cicho zarżała, na co się lekko uśmiechnęłam.
-Co ja zrobiłam malutka?-Zaczęłam mówić, jednoczenie głaszcząc klacz.-Przecież on mógł zrobić to nie w tym kontekście, a ja od razu to źle odebrałam. A jeśli... to zniszczy naszą znajomość.-Słowa wychodził z moich ust coraz szybciej.-Jeśli Levi nie będzie chciał już więcej mnie widzieć, to przecież przez niego tu zostałam i mam ciebie. To wszystko jego zasługa.-Objęłam szyje klaczy i wtuliłam się w jej miękką sierść.-Bałam się jego reakcji, dlatego uciekłam.-Szeptałam dalej....jakby Mistress mogła mi odpowiedzieć. Chciałam dodać coś jeszcze, ale zamilkłam, kiedy usłyszałam kroki na korytarzu. Wstrzymałam oddech, kiedy ten ktoś zatrzymał się na wysokości boksu klaczy. Nastała długa cisza, jakby ten ktoś czekał na mój ruch. Nie wiem ile czasu spędziłam w jednej pozycji, ale w jednej chwili znalazłam się w objęciach morfeusza.
Levi

Od Levi'ego C.D. Alaski

Ująłem delikatnie jej twarz po czym delikatnie musnąłem jej wargi. Wszystko stało się szybko, odsunąłem się od niej po czym obróciłem się na pięcie i poszedłem korytarzem w stronę swojego pokoju. Uśmiechnąłem się sam do siebie kiedy usłyszałem głośne trzaśnięcie drzwi. Zatrzymałem się i spojrzałem za siebie, Alaska nie stała już przy drzwiach czyli to ona weszła do środka i zamknęła drzwi z takim impetem. Westchnąłem kręcąc głową, poszedłem do swojego pokoju.
~*~
Siedziałem przed biurkiem odrabiając zadania domowe, a właściwie nadrabiałem dzisiejsze zaległości. Na laptopie miałem otwarte kilka kart w tym Facebook. Przez dobre kilka minut zastanawiałem się czy napisać do Alaski jednak ostatecznie darowałem sobie. Włączyłem ulubioną playlistę i zabrałem się za kończenie opowiadania.
Głośne pukanie do drzwi wyrwało mnie z drzemki, otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem się na ekran komputera. Była 3:27. Pukanie nie ustawało więc podniosłem się i poszedłem otworzyć drzwi. Moim oczom ukazała się Alaska, zlustrowałem dziewczynę ubraną w pidżamie.
-Coś się stało ?
Spytałem przecierając oczy oraz ziewając.

(Alaska ?)

niedziela, 20 września 2015

Od Alaski C.D. Levi'ego

Oparłam się o ścianę i spojrzałam na bruneta, który miał przysłowiowego banana na ustach.
Uśmiechnęłam się zadziornie i przysunęłam się bliżej chłopaka, który ani drgnął.
-Dziękuje za miły wieczór...-Zaczęłam szepcząc mu do ucha. Levi spojrzał na mnie oczekując na ciąg dalszy wypowiedzi.
-...i...-Mruknęłam podnosząc napięcie.
-I?-Zapytał w końcu Levi.
-..i..-Zawiesiłam głos na chwile. W czasie kilkunastu sekundowej ciszy przejechałam wierzchem dłoni po policzku bruneta. Kiedy zabrałam dłoń, on ją delikatnie ujął. Kąciki moich ust poszły prawie nieznacznie do góry.
-Powiesz wreszcie.-Mruknął mi do ucha, przygryzając je lekko.
-Dobranoc.-Szepnęłam i dałam mu delikatnego całusa w policzek. Odsunęłam się, ale Levi nadal stał w tym samym miejscu i wpatrywał się we mnie swoim nieprzeniknionym spojrzeniem. Dzieliło nas nadal tylko parę centymetrów. Czekałam na jego ruch...Staliśmy kilka chwil w ciszy, aż w końcu brunet....
Levi?
sorry, że takie krótkie

Od Levi'ego C.D. Alaski

Gestem nakazałem jej poczekać. Wyciągnąłem telefon, jakiś zasięg miałem więc zadzwoniłem po lawetę. Na szczęście ktoś odebrał, mieliśmy poczekać około 15 minut. Zaprosiłem Alaskę gestem do samochodu po czym usiadłem obok niej na miejscu kierowcy.
~*~
Mój samochód został odholowany do mechanika, miałem się po niego zgłosić za trzy, może cztery dni. Szliśmy do akademii wesoło gawędząc.
~*~
Droga do akademii zleciała szybko, przynajmniej tak nam się wydawało. Stanęliśmy przed pokojem Alaski.
-Mam nadzieję, że to jeszcze powtórzymy.
Rzuciłem cicho, dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Oby.
Obróciła się by otworzyć drzwi od pokoju jednak ja chwyciłem ją za nadgarstek i obróciłem gwałtownie do siebie. Wtedy ująłem jej podbródek i spojrzałem się w jej oczy. Na mojej twarzy zagościł głupkowaty uśmiech.
-Co się mówi ?
Przysunąłem się do niej przez co była zmuszona oprzeć się o ścianę. Teraz dzieliło nas jedynie kilka centymetrów.

(Alaska ?)

Od Alaski CD Levi'ego

-Oj przepraszam.-Powiedzialam, za co chlopak szturchnal mnie w ramie.  Oboje wybuchlismy smiechem. Po kwadransie znalezlismy sie w chinskiej knajpie. Zajelismy stolik w kacie pomieszczenia. Po paru minutach przyszedl do nas kelner. Zlozylismy zamowienie i zaczelismy rozmawiac o zyciu. Po dziesieciu minutach pojawily sie przed nami zamowione dania. Odlozylismy konwersacje na bok i zajelismy sie palasziwaniem jedzenia. Po polgodzinie zaplacilismy rachunek  i wyszlismy z lokalu.
-Przejdziemy sie jeszcze?-Zapytalam z nutka nadziei w glosie.
-No dobrze.-Odparl chlopak i skierowalismy sie  w strone parku. Szlismy obok siebie w ciszy rozgladajac sie po parku, ktory wygladal o tej porze magicznie. Zazielenione uliczki oswietlone swiatlem lamp.
-Pokaze ci cos.-Powiedzialam lapiac go za reke. Zaczelam go ciagnac w strone rzadko uczeszczana przez przechodniow. Doszlismy do malego stawiku. Usiadlam na brzegu, a Levi obok mnie. Nad tafla wody pojawily sie swietliki.
-Znalazlam to miejsce dosc dawno. Zawsze tu przychodze kiedy musze sie nad czyms zastanowic. Jest tu tak magicznie.-Szepnelam podciagajac kolana pod brode.-Jestes pierwsza osoba ktora tu przyprowadzilam.-Dodalam po chwili i oparlam glowe na ramieniu bruneta. Siedzielismy tam jakis kwadrans, po czym skierowalismy sie z powrotem do samochodu.
***
Wsiedlismy do srodka, i chlopak odpalil silnik. Oparlam glowe na zimnej szybkie i ziewnelam.  Jechalismy w ciszy droga, w pewnej chwili samochod zaczal rzezic, a z pod maski wydobywac sie  para. Wysiedlismy z samochodu. Levi podniosl maske i zaczal majstrowac, a po chwili sprawdzal czy ma zasieg.
-Co wybierasz piec kilometrow lasem do akademi czy piec kilometrow po lesie do miasta z buta?-Zapytal, a ja westchnelam.
-Do akademi.-Stwierdzilam, a chlopak opuscil maske.
Levi

Od Levi'ego CD Alaski

Spojrzałem się na dziewczynę posyłając jej ledwo widoczny uśmiech.
-Tydzień temu byłem na lawendowym polu. Kwiaty już przekwitają.
-Ale...
-Fajnie się tam galopuje.
Przerwałem jej wiedząc, że mocny i mdlący zapach lawendy będzie jej przeszkadzał. Alaska uśmiechnęła się ciepło.
~*~
Przed polem spojrzałem się na Alaskę, rzuciłem jej wyzywające spojrzenie. Skróciłem wodze po czym przyłożyłem łydkę, Yume ruszyła wolnym galopem. Yume stawiała dość duży opór. Przyłożyłem kolejną łydkę i wtedy dopiero klacz przyśpieszyła. Po chwili Alaska galopowała na równi ze mną, nie potrzebowała jednak dużo czasu by nas wyprzedzić. Nie poddaję się tak łatwo, zacmokałem na co Yume zareagowała w oczekiwany przeze mnie sposób. Rzadko kiedy dawałem jej galopować szybciej niż było to wymagane w ujeżdżeniu. Byłem niecałe dwa metry za Alaską, i tak już pozostało.
~*~
Dziewczyna zatrzymała się i poczekała aż jej dorównam.
-Świetnie razem wyglądacie.
Pochwaliłem je klepiąc Yume po szyi. Alaska była wyraźnie zadowolona z pochwały.
-Wracamy ?
-Już zmęczona ?
-Nie.
Zaśmiałem się po czym postanowiłem, że wrócimy okrężną drogą.
~*~
-Levi ! Ratuj stołówka już zamknięta.
-I co ja mam zrobić.
Alaska naburmuszyła się po czym szturchnęła mnie w ramię. Przewróciłem oczami po czym chwyciłem ją pod ramię, razem poszliśmy do mojego samochodu skąd wziąłem kluczyki do samochodu.
-Lubisz Sushi ?
-Eeee, nie wiem.
Uśmiechnąłem się głupio siadając za kierownicą. Alaska lekko przestraszona spojrzała się na mnie.
-Niepokoi mnie to, że tak często się uśmiechasz.
Mój szeroki uśmiech natychmiast zniknął.
-Ranisz.
Mruknąłem odpalając silnik.

(Alaska ?)


Od Leny CD Alex'a

Wstalam w slad za chlopakiem. Przytulilam sie do niego, na co mocno mnie objal i pocalowal w czubek glowy.
-Dobranoc.-Szepnal i zniknal za drzwiami. Westchnelam i polozylam sie do lozka. Sen przyszedl szybko. Kolejnego poranka o siodmej otworzylam oczy i zwloklam sie z lozka. Poranna toaleta, sniadanie i do stajni. Wyczyscilam klacz, a potem osiodlalam. Zalozylam toczek  i ruszylam z nia na hale. Na miejscu podciagnelam popreg, wyregulowalam strzemiona. Wlozylam stope w strzemie i odbilam sie pare razy, zeby po chwili znalezc sie w siodle. Skrocilam wodze i przyloylam lydke do bokow klaczy.  Do hali wszedl Alex.
-Hej.-Zaczelam usmiechajac sie promiennie.
Alex