poniedziałek, 24 listopada 2014

Od Asy - C.D Skylar

Uniosłem wysoko brew na zdanie "pomaga na kaca", zastanawiając się, skąd ona to wie, ale na razie wolałem siedzieć cicho. Czepianie się jej może skończyć się nieciekawie. Co prawda wiedzą, że jestem uzależniony od alkoholu ale przyklejanie się do uczennicy już jest troszeczkę złe. Powstrzymywałem się przed powiedzeniem czegoś głupiego - czytaj: starałem się milczeć, a jak musiałem się odezwać do dokładnie przemyślałem swą wypowiedź - i szybko obliczyłem, kiedy mniej-więcej będziemy mieć lekcje. Całego planu na pamięć nie znałem, więc po przypomnieniu sobie który jest dzień tygodnia musiałem jeszcze chwilę pogłówkować.
- Za... dwie godziny? - powiedziałem, o dziwo pytającym tonem. Idiota: przemknęło mi przez myśl. Myślałem jedno, mówiłem drugie a jeszcze trzecie robiłem. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że niczego nie palnę bo i tak już jestem spalony i pogrzebany sześć metrów pod ziemią.
- Ja mam wiedzieć?
- No tak... Dwie godziny, cross - wreszcie się zdecydowałem, sukces! Może już całkiem dobrze z moją głową? - Dzięki za tabletkę - i w typowym dla siebie, trzeźwym stylu puściłem oczko pokazując ręką "ok" i odszedłem.
Dwie godziny minęły niczym dwie minuty a godzina lekcji powoli się wlokła. Raczej uczniowie nic nie podejrzewali, prowadziłem lekcje w miarę normalnie. Tylko co to znaczy normalnie? Zdecydowanie nie uczyłem jak inni trenerzy, nie umiem tak. Traktowałem wszystkich bardziej jak znajomych niż uczniów, jeśli chodzi o ludzi. W najlepszym wypadku dzieliło mnie i ich cztery-pięć lat, a w najgorszym dziesięć, ale źle nie jest. Na pewno nie pozwalam mówić na siebie "pan", bo czuję się z tym źle i staro. Rozumiem, że ta różnica wieku jednak jest, ale to już drobna przesada. Ok, nie ważne. Lekcja w końcu przeminęła i nie obyła się bez wzroku wcześniej poznanej dziewczyny, która jakby wyczekiwała mojego błędu. Od razu po powrocie do pokoju padłem na łóżko i usnąłem. Pierwszy raz od dziewięciu dni, kolejny sukces.

Nie ma to jak przespać cały dzień i noc. Obudziłem się dopiero, gdy zegarek postanowił zacząć się drzeć. Wolno wywlokłem się z łóżka, na dzień dobry pociągnąłem łyka z butelki - mówiłem, że nie uczę się na błędach - ale tym razem w stanie całkiem dobrym wyszedłem z domu i skierowałem się do stajni. Oczywiście po wcześniejszym prysznicu, który mnie do końca obudził. Pech chciał, że zastałem tam Skylar. No nic, przeżyje to spotkanie: postanowiłem, modląc się w duchu by nie czuć było alkoholu. Zawsze mogła się na mnie poskarżyć, wtedy musiałbym się tłumaczyć z tego. Niby mnie nie wyleje, ale jeszcze trochę chciałbym się z skargami wstrzymać trochę, by mój pierwszy miesiąc był bezkonfliktowy.
Swoją drogą, Dallas do którego podszedłem wydawał się bardzo zainteresowany moim cowboyskim kapeluszem - dostałem go jak byłem dzieciakiem i dopóki z Teksasu nie wyjechałem zawsze miałem go na sobie - , którego założyłem po części dla śmiechu a po części, bo osłaniał mnie przed słońcem. Dlaczego tak bardzo zwracałem uwagę na słońce? Bo ono jest w stanie pokazać moją pewną cechę, którą nienawidzę. Kit z tym, że od niego moje włosy ponownie są równie jasne jak u kalifornijskiego serfera, ale nie chcę, by widoczne były moje piegi które ujawniają się na równi z opalaniem. Tylko po dłuższym przebywaniu na słońcu było widoczne, że mój cały nos i trochę z policzków są nimi usiane. 

(Skylar?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz