Spojrzałem na chłopaka.
- Kiedyś wyjdę, nie powiedziałem że teraz. - powiedziałem.
Próbował złapać mnie za szyję, ale nie udało mu się. Złapałem go za rękę, odwróciłem i zacząłem ściskać mu rękę.
- Ku.. - nie dokończył bo przyłożyłem mu dłoń do ust.
- Zamknij się. - warknąłem.
Miałem nogę między jego krokiem, z całej siły uderzyłem go w krok z kolanka. Zaczął jęczeć.
- Puść dziewczynę. - powiedziałem.
- Nie ma mowy. - powiedział chłopak który przytrzymywał dziewczynę.
- To on na tym ucierpi... - rzekłem.
Kilka razy przywaliłem mu z kolana. Coraz bardziej jęczał z bólu. W końcu tam ten drugi puścił dziewczynę, a ja puściłem drugiego debila. Podszedłem do Leny. Odwiązałem sznur z jej dłoni. Ona wymasowała swoje nadgarstki.
<Lena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz