sobota, 2 stycznia 2016

Od Luziy - c.d Carl'a

Wybiegając na zewnątrz pożałowałam, iż nie założyłam kurtki. Zimny wiatr omiótł moje włosy, przy czym zadrżałam.
Dave powiedział, że będzie za pięć minut, a więc nie powinnam długo czekać... Mam przynajmniej taką nadzieję. Przystępując nerwowo z nogi na nogę, poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu, dotykając lekko moją głowę. Leciutko. Zaledwie muśnięcie.
Ale czułam jego dotyk. Tak, to był Carl.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Fascynując świadomość, że on mnie obejmuje, sprawiała, iż zapomniałam o zimnie, które niemiłosiernie ogarniało moje ciało. 
- Na kogo czekasz? - spytał lekko wtulając swoją głowę w moje włosy.
-Na brata. -zadrżałam.
-A jakiś konkretny powód jego przybycia? - drążył.
-Zobaczysz. - szepnęłam.
Milczeliśmy tak przez dobrą minutę. Lecz, gdy to nagle nadjechał czarny mercedes od razy "wytrzeźwiałam" i uświadomiłam sobie, iż Carl za blisko mnie stoi... Zbyt blisko... Moje serce na chwilę zgubiło rytm. Speszyłam się i oderwałam się z objęć chłopaka. Zerknęłam na niego , a on odpowiedział półuśmieszkiem. To było zaraźliwe. Też się uśmiechnęłam. Miał w sobie coś takiego, że miałam ochotę rzucić się mu naszyję i... Nie Luiza! Nie myśl teraz o tym... Najlepiej nigdy o tym nie myśl!
Kiedy Dave podjechał do naszej dwójki szybkim krokiem ruszyłam w stronę mojego brata, rzucając do Carl'a:
-Mam nadzieję, że lubisz koty.
-Proszę, proszę, idzie gwiazda. - powiedział z uśmiechem, wysiadając z samochodu.
-Tak, tak, fajnie, mi też cię miło widzieć. - mruknęłam. - A teraz mógłbyś łaskawie oddać mojego kota?
Westchnął i szybkim ruchem wyciągnął z tylnego siedzenia małą klatkę. 
-Masz tego sierściucha. Całą drogę mi miauczał. - burknął. Dave nie przepadał za kotami - jak niestety większość mężczyzn. 
Zagruchałam kilka razy do przestraszonej kotki, a potem zorientowałam się, że Dave z rozbawieniem na mnie znacząco patrzy.
-Nie, nawet tak nie myśl. - zaśmiałam się ponuro.
-A już myślałem, że w końcu znalazłaś chłopaka.
Pogardziłam go spojrzeniem i wtedy podszedł do nas Carl, podając rękę mojemu bratu.
-Carl.
-Dave. - uścisnął jego dłoń.
Niestety nie chciałam, aby doszło do jakiś krępujących rozmów, a więc postanowiłam zbyć mojego brata.
-Słuchaj, jak chcesz to jutro się spotkamy. Dziś mam jeszcze... Trening i no wiesz... - za jąkałam.
-Rozumiem. - wyraz rozbawienia nie schodził mu z twarzy. Wkurzające.
Po chwili pożegnałam się z nim i umówiłam na jutro. W końcu zostaje w Miami kilka dni, a więc czemu nie.
Ruszyłam z Carl'em do akademii, gdy to...
(Carl? Przepraszam, że tak długo nie odpisywałam ;c)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz