środa, 11 listopada 2015

Od John'a - c.d Lux

Przewróciłem oczami i spojrzałem na jej wierzchowca, który miał już zamknięte oczy, jakby spał przez moje głaskanie. Zaśmiałem się w duchu. Konie tak fajnie wyglądają jak śpią. Zaprzestałem głaskać jej wierzchowca i powoli odsunąłem się do tyłu. 
- Zmęczony był po tej jeździe w przyczepce. - stwierdziłem. 
- No co racja, to racja. - odparła. 
Na to co powiedziała, od razu wyszedłem ze stajni. Rozejrzałem się, gdzie jest Vanessa? Chyba, że na jazdę poszła... No tak, jej konia nie ma w stajni. Znając życie poszła na jazdę. Uśmiechnąłem się pod nosem kiedy zauważyłem, że jest na zamkniętym parkurze. Dziewczyna jednak mnie nie zauważyła, więc podszedłem do miejsca w którym przebywała. Tuż koło mnie znalazła się Lux, nowo poznana przeze mnie, koleżanka? Znajoma? No nie ważne. Patrzyła na Vanessę, która była zgrana z Donusiem. 
- Co to za dziewczyna? - spytała spoglądając to na mnie, to na Van. 
- Moja dziewczyna. - odparłem. 
- Jest zgrana ze swoim wierzchowcem. - stwierdziła. 
- Ta... Ale wtedy kiedy Donuś nie widzi Rossy, wtedy jest posłuszny. - zaśmiałem się krótko. 
Christopher, trener na nas spojrzał. Powiedział do wszystkich, którzy byli na jeździe, że mają zrobić parę ósemek, po czym podszedł do barierki, która zamykała parkur. Oparł się o barierkę, podparł swoją głowę o dłonie i patrzył na mnie jak zakochane dziewczynki. 
- Może być przyszedł czasem na trening, co? - zamrugał kilkakrotnie. 
- Za... Jakiś czas? No przecież mam kołnierz, Chrisuś no! 
Vanessa zatrzymała się tuż za trenerem i na nas spojrzała posyłając ciepły uśmiech, jednak po chwili ruszyła dalej kiedy mężczyzna się odwrócił. 

Lux?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz