wtorek, 15 września 2015

Od Levi'ego C.D. Alaski

Spojrzałem się na dłoń dziewczyny, ręka którą opatrzyłem poprzedniego dnia wciąż krwawiła.
-Powinnaś trochę odpuścić i dać się jej zagoić.
Mruknąłem kiedy Alaska wyrwała się z mojego uścisku i odsunęła na kilka kroków. Przewróciła oczami delikatnie pocierając nadgarstek.
-Nie musisz mnie niańczyć.
-Chyba jednak muszę. Uwierz mi nie chcesz, żeby wdało się zakażenie. Wtedy długo nie poćwiczysz.
Warknąłem przybijając ją do ściany, oparłem dłoń na ścianie po prawej stronie dziewczyny. Drugą ująłem jej podbródek i uniosłem go tak by patrzyła mi się w oczy.
-Puść mnie.
-Przecież nic ci nie robię.
Uniosłem delikatnie brew po czym puściłem dziewczynę, obróciłem się przodem do wyjścia ze stajni po czym zacząłem iść w tamtym kierunku.
-Dzięki.
-Nie ma za co...Jeszcze.
Wyraźnie podkreśliłem ostatnie słowo. Po kilku krokach spojrzałem się za siebie, Alaska stała przy boksie klaczy i gładziła ją po pysku. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
-Boks 15, 14...11.
Zatrzymałem się i spojrzałem na śpiącą Yume. Zacmokałem na co klacz podniosła łeb. Podszedłem do boksu, otworzyłem drzwi po czym usiadłem na świeżej słomie. Yu od razu położyła się, łeb oparła na moich kolanach. Ja natomiast oparłem się o ścianę boksu i zacząłem gładzić szyję klaczy.
~*~
Przetarłem oczy ziewając przy tym, tak jak zwykle zasnąłem. Spojrzałem się na stojący przy żłobie Yume, lekko się uśmiechnąłem.
-To ty nie wyszedłeś ?
Alaska stanęła w uchylonych drzwiach bosku, pokręciłem tylko głową po czym podniosłem się, rozciągnąłem sztywne ciało i wyszedłem z boksu.
-Która godzina ?
-Już dawno po karmieniu.
Przewróciłem oczami. Zamknąłem drzwi od boksu po czym oparłem rękę na ramieniu dziewczyny.
-Co powiesz na wspólny teren jutro wieczorem ?
-To randka ?
-Ja i randka...genialne połączenie.
Mruknąłem odchodząc od niej.

(Alaska ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz