środa, 1 lipca 2015

Od Levi'ego

Spojrzałem się na zegarek wiszący w pokoju, był środek nocy godzina 2:30. Już od dobrych piętnastu minut nie spałem, położyłem się pięć godzin temu i od razu pogrążyłem się we śnie. I tak udało mi się przespać dłużej niż zwykle, teraz siedziałem tępo wpatrując się w wskazówki zegara. Nie miałem specjalnego zajęcia a Yume stoi w boksie od rana, jej jedyną formą ruchu były dwie godziny spędzone na padoku. Westchnąłem po czym podniosłem się z łóżka, na szczęście miałam pokój cały dla siebie. Poszedłem szybko wziąć prysznic po czym ubrałem się w bryczesy i pierwszą lepszą bluzę z kapturem. Szybko nałożyłem oficerki i wypadłem z pokoju. Przemknąłem po korytarzu i zbiegłem po schodach, wszędzie panował mrok i błoga cisza przerywana odgłosami moich kroków. Z jedzeniem poczekam do rana. Przeszedłem przez główny hol, wyszedłem na zewnątrz. Rozejrzałam się co mogło się wydawać bezsensowne jako, że panowała ciemność. Rześkie, ciepłe powietrze rozbudziło mnie. Defiladowym krokiem wszedłem do stajni, poruszałem się cicho aby nie obudzić innych koni. Yume i tak pewnie nie spała, była przyzwyczajona do nocnych wypadów. Wszedłem do siodlarni, sprzęt mojej klaczy był niedaleko wejścia, ze skrzyni wyciągnąłem wszechstronne siodło oraz pierwsze lepsze ogłowie. Koszyk ze szczotkami znajdował się przy boksie tak samo ochraniacze i bandaże. Chwyciłem seledynowy czaprak po czym wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się do boksu. Klacz spojrzała się na mnie i automatycznie obróciła się zadem do wejścia. Robiła to zawsze jednak nie ma określonego celu. Położyłem sprzęt przed boksem, chwyciłem szczotki i wszedłem do boksu, bez wahania poklepałem klacz po zadzie. Od razu odwróciła się przodem do mnie, jej czarne oczy błysnęły jakby z radości. Delikatnie przejechałem dłonią po jej chrapach i zabrałam się za szybkie czyszczenie sierści, była jedynie przykurzona więc kilka ruchów załatwiło sprawę. To samo było z kopytami. Przed założeniem siodła oraz reszty sprzętu obejrzałem dokładnie Yume, ani jednej małej sklejki czy też pyłu. Z ulgą i zadowoleniem dokończyłem przygotowania do jazdy, cały czas myślałem przy tym czy wybrać się w teren czy też może poćwiczyć na czworoboku. Ostatecznie wybrałem trzecią opcje, spokojna jazda na hali. Wyprowadziłem klacz z boksu i lekko przymknąłem drzwi, na szczęście żeby dojść do hali nie trzeba wychodzić na zewnątrz. Wprowadziłem Yumę do środka rozjaśnionego pomieszczenia, na chwilę przywiązałem wodze do siodła i zostawiłem klacz samą sobie, w ten czas kiedy ona chodziła po hali ja zamknąłem drzwi i ustawiłem niskie przeszkody. Po kilku minutach wszystko było gotowe, na szczęście nie musiałem iść po konia jako, że ten stał obok. Odwiązałem wodze i sprawnie odbiłem się od ziemi, już siedziałem w siodle poprawiając popręg oraz długość strzemion.
-Co ty wyprawiasz ?
Damski głos odbił się echem po pełnej przestrzeni hali. Wyprostowałem się odstawiając ostatnie poprawki na bok, podniosłem wzrok i lodowatym spojrzeniem zmierzyłem uczennicę. Nic nie powiedziałem jako, że ona wzdrygnęła się po czym odeszła pod ścianę. 

(Jakaś chętna ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz