środa, 1 lipca 2015

Od Alaski C.D. Levi'ego

Stałam pod ścianą obserwując poczynania nowego ucznia. Jeśli przyłapała by go któraś z instruktorek  to miałby na początek szkoły miłą rozmowę u dyra. Przez pewien czas na hali słychać było jedynie tupot końskich kopyt i od czasu do czasu uderzenie w drąg. Po jakimś czasie do moich uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi do stajni.
-Boi się ciemności?-Zapytałam automatycznie idąc do wyjścia.
-Kto?-Zapytał zdezorientowany chłopak.
-Twój koń.-Odparłam zasuwając drzwi na hale.
-Nie, ale o co chodzi?
-Wjedź za ściankę do drugiego wyjścia, ja zgaszę światło. Tylko bądźcie cicho.-Powiedziałam. Chłopak z lekkim ociąganiem się zrobił to co powiedziałam. Zgasiłam światło, przymknęłam drzwi i ruszyłam korytarzem stajni.
-Alaska co ty tu robisz?-Zapytała instruktorka wychodząc z siodlarni.
-Weterynarz kazał dawać ten antybiotyk Aniołowi co sześć godzin, nawet w nocy.-Wyjaśniłam na szybko.
-A co robiłaś na hali?-Zapytała pod chodząc do boksu mojego konia.
-Ktoś nie złożył przeszkód, a ja i tak muszę odczekać czterdzieści minut od podania leku, więc postanowiłam je ogarnąć,-Wypaliłam, mając nadzieje, że uwierzy. Kobieta mruknęła coś pod nosem i skierowała się do wyjścia.
-Tylko nie siedź z nim za długo. Ty też powinnaś odpocząć. Praktycznie od dwóch, trzech dni  cały czas jesteś na nogach.-Powiedziała na odchodne.
-U mnie wszystko dobrze, naprawdę.-Skłamałam. Od czasu wypadku praktycznie nic nie jadłam, a sen, jeśli można zaliczyć dziesięciominutowe drzemki na lekcjach i w stajni na sianie, to tak jeszcze śpię. Instruktorka wyszła, a ja po odczekaniu pięciu minut ruszyłam na hale. Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło.
-Lepiej idź odprowadź konia, znając Nile wróci tu w ciągu godziny, a ja muszę ogarnąć hale.-Powiedziałam i nawet nie zwróciłam uwagi kiedy chłopak przejechał obok mnie bez słowa.
-Głupie "dziękuje" nic nie kosztuje.-Mruknęłam pod nosem i zaczęłam odnosić drągi do schowka. Został mi ostatni stojak, kiedy zakręciło mi się w głowie. Przytrzymałam się stojaka i westchnęłam.
Może rzeczywiście powinnam odpocząć. Siedemdziesiąt dwie godziny na nogach źle wróżą.
-Wszystko w porządku?-Usłyszałam i odwróciłam się w stronę wyjścia z hali. Stał tam ten nowy uczeń.
-Tak.-Odparłam i starałam się uśmiechnąć, co pewnie wyszło strasznie sztucznie. Wzięłam stojak i zaczęłam nieść go do schowka.
Levi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz