sobota, 7 marca 2015

Od Stu cd Rose

Cieszyłem się z bliskości Rose. Jednak też się bałem. Bałem się, że to nie wypali, że ją skrzywdzę, złamię jej serce, że będzie się cięła przeze mnie... to boli... widok drugiej osoby, która cierpi przez Ciebie... czy nie zacząłbym robić wtedy tego samego? Nie wiem. Ale w każdym bądź razie, ważne jest tu i teraz... Rosemary wtuliła się w mój bok, a ja ją objąłem. Chwilę po tym staliśmy w stajni, ona przy boksie Lorda, a ja Dash'a. Koń zachowywał się dziwnie i non-stop pchał mnie w stronę Rose.
- Co ty robisz?- uśmiechnąłem się, a on zarżał- skąd to niby wiesz?- znów mnie pchnął łbem- No dobra, dobra... masz rację i co?
- Co tam Stu?- dziewczyna stała przy mnie.
- Nic, tylko Dash mnie pcha w twoją stronę...- zaśmiałem się i pogłaskałem go po chrapach.
- Idziemy? Zaraz będzie naprawdę zimno...- wplotła palce w moją dłoń.
- Okay.
Szliśmy w ciszy, bardzo przyjemnej ciszy. Nic nie musieliśmy mówić, oboje i tak się rozumieliśmy. Doszliśmy do mojego pokoju i weszliśmy do niego. Usiedliśmy na moim łóżku.
- Za chwilę północ...- westchnąłem przeciągając się.
- Yhm.
- Rose...
- Tak?
- Pośpisz dziś u mnie?
- Jasne!- przytuliła się do mnie i chwilę po tym leżeliśmy.

Następnego dnia rano zorientowałem się, że dziś wracają z wycieczki. Rosemary jeszcze spała, wtulona we mnie na łyżeczkę. Delikatnie się podniosłem i usłyszałem szczęk zamka. Chwilę po tym do pokoju wpadła trójka wyjców. Kiedy zobaczyli nas wypuścili torby, a ich miny były bezcenne. Obudzili Rose, która przestraszona schowała twarz w mojej piersi.
- Co się tak gapicie...- westchnąłem- co, nigdy nie widzieliście razem śpiącej pary?
- Ja jjuż pójdę...- Rose zerwała się i wybiegła. Steven skoczył na moje łóżko.
- MASZ DZIEWCZYNĘ?!- krzyknął podekscytowany.
- Można tak powiedzieć...
Nagle grupka zaczęła się śmiać i krzyczeć.
- Dajcie spokój...- wstałem i podreptałem za dziewczną.

(Rose?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz