środa, 4 marca 2015

Od Nathana CD Leyci

Kiedy dziewczyna poszła się umyć, ja przyglądnąłem się pokojowi. Ładne mają mieszkanko, nie powiem. Wytworne, z gustem i smakiem. Coś jakby styl wiktoriański. Stare meble warte pewnie mnóstwo pieniędzy, równie stare i równie drogie jak mniemam obrazy, gigantyczne łoże z baldachimem... Swoją drogą nienawidzę baldachimów, zawsze mam wrażenie, że ktoś na mnie skoczy na niego z góry...
Wstałem i podszedłem do wielkiego okna. Słońce chyliło się już ku zachodowi, a z mojego miejsca rozpościerał się niesamowity widok - drzewa, plantacje, w oddali jakiś step. Zaraz koło domu znajdowało się kilka budynków, a po strukturze jednego odgadłem, że musi być to stajnia. Może uda mi się namówić Leyci, żebyśmy się wybrali na konie, jeśli starczy czasu.
Usłyszałem jak drzwi się otwierają i wchodzi dziewczyna.
- Swoją drogą to nie powinno być dziwne, że twoi rodzice dają nam jedno łoże? - wyszczerzyłem się. Dziewczyna poprawiła turban z ręcznika i powiedziała:
- Dają mi dużo swobody, są przyzwyczajeni...
- To normalne, że z chłopakiem się śpi razem, prawda? - zaśmiałem się.
- Dla nich tak - wzruszyła ramionami.
- Moi rodzice... No właśnie, moi rodzice... - zrobiłem zaciętą minę i popatrzyłem w sufit. Chciałem powiedzieć, że moi rodzice na pewno by na to nie przystali, ale co ja o nich wiem? Nie mam zielonego pojęcia czy w ogóle wpuścili by mnie do domu z dziewczyną.
- Nie żyją? - zapytała zmieszana dziewczyna. Prychnąłem.
- Jasne, że żyją. Nie widziałem ich jakieś dwa lata - wzruszyłem ramionami.
- To dziwne, ale nie wnikam - uniósła dłonie w geście poddania i podpięła do kontaktu suszarkę, więc ja postanowiłem udać się do łazienki. Była spora, nawet bardzo. Biała wanna na złotych lwich głowach z jacuzzi, biała pozłacana umywalka i muszla godna miana Tronu z Porcelany robiły wrażenie. Skorzystałem z okazji, i zabrałem długą kąpiel. W akademii preferuje się raczej prysznice, co jest praktyczne i wygodne, ale mniej relaksujące od wanien. W końcu wylazłem z wody. Ręcznik mam ale... F.uck f.uck f.uck, zapomniałem ubrań!
- Leyyyciii? - zawołałem słodkim głosikiem.
- Czego?
- Kochanie, mogłabyś podać mi jakieś ciuszki? - zaszczebiotałem. Usłyszałem jej głośny śmiech.
- Może same bokserki, co? Wtedy będziemy kwita - odrzekła wyraźnie rozbawiona.
- Cokolwiek no! - udałem ton męczennika. Owinąłem się ręcznikiem i otworzyłem zamknięcie. Przez uchylone drzwi do łazienki przeleciały bokserki i spodnie od dresu.
- Proszę księcia najmocniej! - krzykneła zza drzwi, z kpiną w głosie Leyci.
- Żeby się księżniczka nie zmęczyła! - odpyskowałem jej ubierając się i otwierając drzwi. Po chwili wyszedłem.
- Bez takich! Mogłam nic ci nie dać - zrobiła mądralską minę, ale nawet na mnie nie spojrzała bo czytała te samą książkę co w samolocie, leżąc pod kołdrą. Nie fatygując się zakładaniem koszulki położyłem się obok niej. W tej chwili rozległo się pukanie do drzwi.
- Tak? - zawołała Leyci.
- Można wejść? - usłyszałem głos mamy dziewczyny.
- Mhm!
- Jak wam tam? - uśmiechneła się kobieta otwierając drzwi.
- W porządku - szeroko się uśmiechnąłem.
- Widzę, że nie tracicie czasu - zaśmiała się.
- Mamo... - zaczęła Leyci, ale jej przerwałem:
- O tak, nie mogła mi się trafić lepsza dziewczyna - powiedziałem, a mój głos ociekał sarkazmem wyczuwalnym tylko dla Leyci. Posłała mi ciężkie spojrzenie.
- W takim razie bardzo się cieszę, i już wam nie przeszkadzam - powiedziała jeszcze kobieta, zgasiła światło i zamknęła drzwi. Leyci wróciła po ciemku na swoje miejsce i odłożyła książkę.
- Czemu jesteś dla mnie niemiły? - udała smutną minkę.
W odpowiedzi wpełzłem jej pod pierzynę, no cóż była jedna. Przysunąłem się do Leyci, bo miała cieplej, na co zareagowała fuknięciem.
- Masz zimne ręce, i cały jesteś zimny - skrzywiła się.
- Dlatego się przysuwam, żeby się zagrzać - zaśmiałem się cicho.

<Leyci? Nathan bez koszulki, co to będzie, co to będzie?^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz