środa, 7 stycznia 2015

Od Michael'a CD Leny

Dziewczyna mądrze gadała, no pewnie że przy spędzaniu czasu ze swoim koniem zacieśnia sie więź...Muszę przyznać że Lena wydawała się całkiem sympatyczna ale wolałem mimo wszystko zachować dystans, błagam noo...nie wiem jaką jest naprawdę.
- Jak już to ja zapraszam na czekoladę. Wiem że jestem mało męski ale nie zabieraj mi resztki mojej męskości -uśmiechnąłem się. Co to za maniery, że chłopak przystaje na zaproszenie dziewczyny. Co jak co ale swoje zasady mam.
- Haha. No dobra niech Ci będzie. -uśmiechnęła sie miło. - Ale już skończyłeś?
- Ehh...zostało mi trochę do zrobienia ale to ogarnę potem.
- Skoro tak uważasz to co ? Idziemy ?
- Jasne. Poczekaj chwilę skocze tylko na górę po kurtkę i już możemy maszerować.
Dziewczyna kiwnęła głową a ja migusiem wróciłem. Postanowiłem zabrać ją do kawiarenki, w której mieli najlepszą czekoladę na ziemi i całkiem dobre gofry. A co tam ? Jako szaleć to szaleć. Szliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym... ale o dziwo kleiła nam się rozmowa. Nie należę do dobrych rozmówców, raczej nieczęsto ludzie chcą nawiązywać ze mną kontakt.
Jak sie okazało mamy również podobne poczucie humoru. Podczas jedzenia gofrów z bitą śmietaną zrobiłem jej biała kropkę na nosie, po czym wyciągnąłem telefon i zrobiłem zdjęcie. Dawno nie bawiłem się tak jak mały dzieciak.
- Śliczne. - powiedziałem i pokazałem jej język.
- Usuń je!
- O nie ! Mowy nie ma.
Fajne spędziliśmy czas a kiedy wracaliśmy nieco się rozpadało... Tak więc jak wypadało zdjąłem skórę i okryłem nią dziewczynę. Chciała zaprotestować jednak pokręciłem głową, że nie chce.nawet tego słuchać.
- Dzięki, naprawdę dobrze sie bawiłem. Teraz lecę kończyć pracę przy koniach.
Oznajmiłem i wróciłem do stadniny, bo zostały mi do zrobienia dwa boksy. Pierwszy poszedł jak z płatka, natomiast kiedy ostrożnie wprowadziłem ostatniego konia wszystko się skomplikowało... słowo daje że wczoraj też się nim zajmowałem i było dobrze, coś go musiało wystraszyć... Mianowicie w momencie jak wracałem do boksu koń kopnął mnie prosto w brzuch z taką siłą iż przywaliłem w ścianę...Tępy pulsujący ból w mojej głowie i brzuchu odpierał mi możliwośc poruszania się... momentalnie zrobiło mi się słabo, ostatnie co usłyszałem przed totalnym odlotem to "Michael, zapomniałam Ci oddać kurtkę " i moja twarz lecąca wprost na.bliskie spotkanie z podłogą...

< Lena? Trochę dramatu musi być !>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz