niedziela, 29 marca 2015

Od Leyci - C.D Nathan'a

Zacisnełam szczękę, miło było słychać jak komuś łamie się głos a nie tobie. Może Nathan miał rację, faktycznie jest facetem, a jak zwykle pewnie wyolbrzymiałam wszystko. Podeszłam do niego
- Ja tez nie chcę cię stracić - położyłam dłoń na jego piersi - Przepraszam, przesadziłam.. - westchnełam
- Nie przepraszaj, rozumiem cię. Już taki jestem, jestem...
- Tak wiem, jesteś facetem - uśmiechnełam się lekko - Rozumiem, niepotrzebnie na ciebie naskoczyłam
- Nie bierz winy na siebie - mruknął przyciągajac mnie do siebie i zamykając w szczelnym uścisku.
Pomyliłam się co do Nathana. Nie był jak wszyscy faceci, on był inny. Dobrze że kilka dni temu postanowiłam dać pokaz na parkurze i się spotkaliśmy. Zaśmiałam się przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie. Wzrok chłopaka odożający za mną i Liderem kiedy wyjeżdżaliśmy z hali.
- Z czego się śmiejesz? - spojrzał na mnie
- Przypomniał mi się pierwszy dzień w którym się poznaliśmy, jak nie mogłeś ode mnie oderwać wzroku na hali
- Wydaje ci się - połaskotał mnie, wyrwałam mu się ale chłopak był szybszy i po chwili znów mnie trzymał w żelaznym uścisku
- Jasne, mów tak, mów
- Dziwisz się teraz nie mogę ode ciebie oderwać wzroku, jesteś jak magnez - zaśmiałam się. Chłopak pocałował zagłębienie w mojej szyi
- Jutro wracamy, musimy zdążyć powiedzieć mamieże no wiesz nie jesteś Travisem
- Koniecznie, nie chcę więcej udawać tego drania.
- To chodźmy na dół, rodzice pewnie są w kuchni
Zeszliśmy po schodach trzymając się za ręce. Rodzice siedzili przy stole,mama podniosła głowę znad ksiązki i spojrzała na nas
- Co macie takie miny?
- Musimy wam coś powiedzieć - powiedziałam poważnym głosem, ojciec dosiadł się do mamy zostawiając włączony telewizor. Na twarzy Nathana wciąż widniał ten jego lekko ironizny uśmiech, patrząc na niego zawsze chciało mi się smiać, lub zaczynałam się denerwować, tym razem nie miałam ochoty na śmiech.
- Coś się stało? Wiedziałam!
- Nie, nic się nie stało! - zaprzeczyłam szybko - Tylko musimy wam coś wyjaśnić, w sumie to ja powinnam. Travis - wskazałam ręką na Nathana - To nie Travis, tak naprawdę to Nathan, nie jestem z Travisem od dawna, nasz zwiazek się rozpadł. Travis traktował mnie jak swoją własność
- Był draniem - włączył się opanowany Nathan - Ale spokojnie - uprzedził widząc szok na oczach moich rodziców szczególnie mamy - Spotkałem się z nim w stajni i wyjaśnilismy sobie co nieco, już nigdy nie skrzywdzi państwa córki
- Ale dlaczego nam nie powiedziałaś wcześniej?
- Nie chciałam was martwić, a wiedziałam że zalezało wam na tym balu no to poprosiłam Nathana - uśmiechnełam się
- A Nathan jest twoim przy...
- Jesteśmy razem - uśmiechnełam się - Nathan mi pomógł.
Rozmawialiśmy jeszcze przez prawie godzinę, potem była kolacja. Póxnym wieczorem wróciliśmy do pokoju.
- Wkońcu mamy to za sobą - mruknełam padając na łóżko
- Tak - zasmiał się chłopak - Miny twoich rodziców na początku były bezcenne
- No fakt, dobrze że im serce nie wyskoczyło - zasmielismy sie oboje
- O której jutro wracamy?
- Mamy samolot o 9.30, więc musimy wczesniej wstać - jęknełam - Za tydzień są te zawdoy nie? Jedziesz na nie prawda? - spytałam z nadzieją, wcześniej nie wpadło mi do głowy czy Nathan dostał się do kadry skoczków na zawody regionalne, miałam nadziję że tak, świetnie skakał z tego co widziałam na treningu.

Nathan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz