niedziela, 8 marca 2015

Od Leyci - C.D Nathan'a

Byłam trochę nie pewna, ale podobało mi się, oderwaliśmy się od siebie a na mojej twarzy pojawił się usmiech, przyciągnełam Nathan`a lekko do siebie i pocałowałam go tym razem pewniej bez obawy

http://i2.pinger.pl/pgr114/7d0a1022000bb2ce5221e378

Odchyliłam głowę i przytuliłam się do piersi Nathan`a, zaśmiałam się
- Co? - spytał z uśmiechem Nathan
- Gdy się poznaliśmy, w stajni kilka dni temu i gdyby wtedy ktoś powiedział mi że... będziemy razem, wyśmiała bym go - zaśmiałam się, Nathan objął mnie i też się uśmiechnął
- Ja wiedziałem od pierwszego dnia gdy cię zobaczyłem, że będziesz moja
- Jasne - wybuchnełam śmiechem - Chyba w twoich snach tak myślałeś - podeszłam do Hope i dopiełam jej popręg, spuściłam strzemiona - Musimy wracać, jestem głodna
- No tak, nie możemy przecież narazić Leyci na głód - zaśmaił się a ja zmrużyłam oczy.
Wracaliśmy tą samą drogą, tym razem jednak rozmawialiśmy, nie było między nami tej pustki co godzinę wcześniej.
- Leyci, chyba będziemy musieli powiedzieć twoim rodzicom prawdę, nie sądzisz? - faktycznie, nie pomyślałam o tym
- Tak, ale po balu co?
- Okej - uśmiechnął się. Po niecałej godzince dojechaliśmy do stajni. Rozsiodłaliśmy konie i wypuściliśmy wraz z resztą na pastwisko.
- Idę zrobić nam herbate - powiedziałam
- Okej - zgodził się chłopak.
Popołudnie zleciała nam na wspólnym leniuchowaniu.

O petnastej zaczełam się szykować do balu, jeszcze dwie godziny zostały. Wziełam prysznic, wysuszyłam włosy i wyjełam z szafy sukienkę, którą wcześniej przygotowałam. Była w kolorze soczystej czerwienie z wyciętymi bokami i gołymi plecami. Była dość krótka, ale wkońcu uwielbiałam gdy po moich nogach wędrował wzrok każdego napotkanego faceta.
- Nathan! - wrzasnełam z łazienki - Nathan! Chodź mi pomóż zapiąć sukienkie - po chwili wszedł do łazienki chłopak, oczywiście jego wzrok w pierwszej kolejności padł na mój biust, faceci... westchnełam i odwróciłam się, zapiął mi sprawnie zamek po czym objął i pocałował w szyję, nie ukrywam było to miłe, ale nie chciałam aby pogniótł mi sukienki
- Przestań, bo będziesz ją prasował - warknełam
- Mówię ci i tak się dzisiaj pogniecie - zaśmiał się
- Sugerujesz coś? - zmierzyłam go wzrokiem - A ty? Czemu się nie ubierasz? Za niecałą godzinę wychodzimy, rusz się
- Tak jest - skłonił się nisko i ze śmiechem wyszedł z łazienki.
Spiełam włosy, załozyłam czarne szpilki, dzięki którym była prawie tak wysoka jak Nathan. Jeszcze kilka małych poprawek i wyszłam z łazienki, zeszłam na dół i zobaczyłam mamę, mimo wieku wyglądała bardzo elegancko, miała kaszmirową suknię za kolana i marynarkę w tym samym kolorze, zapewne rózniweż czekała na swojego mężczyznę
- O Leyci dobrze że jesteś - powiedziała, jakby lekko zakłopotana - Mam do ciebie pewne pytanie, tylko się nie denerwuj - uniosłam lekko brwi, o co jej chodziło? - Czy między tobą a Travisem napewno jest wszystko dobrze? Nie pokłuciliście się? Tata widział cię jak wychodziłaś rano do stajni sama i wogóle nie przytulacie się ani nie całujecie
- Mamo co ty mówisz? - prychnełam i zaśmiałam się, lecz był to dość dziwny śmiech, i wtedy wszedł Nathan i znów objął mnie od tyłu całując kilka razy w szyję, złożył pocałunek na moich ustach po czym zwrócił się do mojej mamy
- Pięknie pani wygląda Panno Shezee, wiem po kim pani córka odziedziczyła taką urodę - uśmiechnął się tym swoim figlarnym uśmiechem, strasznie chciało mi się śmiać, co za ironia, mama jednak nie dała po sobie niczego poznać i skłoniła się lekko
- Dziekuję ci Travisie - i dołączyła do taty, złapałam Nathan`a za rękę i wyszliśmy za nimi do samochodu, ustaliliśmy iż pojedziemy jednym samochodem, usadowiliśmy się z Nathanem z tyłu, chłopak objał mnie ramieniem i ciągle mi się przyglądał
- Czemu się tak na mnie patrzysz? - warknełam poirytowana
- Bo jesteś taka piękna i nie mogę się napatrzyć - czułam jak na mjej twarzy wykwita rumieniec, dostrzegłam w lusterku zadowoloną minę mamy
- Nie przesadzaj - powiedziałąm cicho.

Nathan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz