czwartek, 19 lutego 2015

Od Mary

Jechała z lotniska do akademii.Mijaliśmy piekne pola i lasy.Po około półgodzinnej podróży zajechaliśmy pod stajnie.Przed nią czekała na mnie Pani Chenery.
-Dziękuję William-pożegnałam się z szoferem i wyszłam z auta.
-Dzień dobry-uśmiechnełam się szeroko do Pani Penny i podałam jej ostatnie dokumenty.
-Witaj Mary-odwzajemniła uśmiech-Jak po locie? Wszytsko dobrze? Dzwoniłaś do rodziców?
-Tak-odparłam ze śmiechem(gdyz miałam tak w naturze)-Lively pewnie zaraz rozsadzi przyczepe,nie wylatana dziś jest-zaczełam otwierzać przyczepę.
-Jak chcesz możesz ją wziąść na zamknięty parkur nikogo tam nie będzie do 17:00-uważnie patrzyła jak wyprowadzam klacz z przyczepy.
Ucieszyłam się bardzo.
-To super !-rzekłam-Już zaraz siodłam
-Ktoś zabierze twoje bagaże do pokoju,jakby co wiesz gdzie mnie szukać-kobieta oddaliła się z uśmiechem a samochód odjechał.
Biegiem wyczyściłam Lile oraz osiodłałam.Na hali stał już parkur (80 cm).Na początku wziełam ją na lonżę.Lilka co chwile brykała.
-Lila !-podnosiłam głos dosłownie co kilka sekund
Po 20 minutowej lonży założyłam wypinacze i wsiadłam na klacz.Ładnie kłusowała oraz pokonywała w tym chodzie drągi.Wkońcu zagalopowałyśmy.Na jednym łuku próbowała mi odbić do środka.W tym momencie trzepnełam ją pożądnie batem a ta strasznie mi brykneła.
-Lila !-krzykneła po raz 2-setny
Po kilku kółkach galopu zaczełam najeżdżać na przeszkody.Lively ładnie pracowała przodem i nie wyrywała się.
-Brawo kochanie !-pochwaliłam ją na koniec skoków.
W tym momencie zauważyłam chłopaka który już chyba od dłuższego czasu obserwował moją jazdę.Zdziwiłam się.
-Świetnie jeździsz-podszedł do bandy.
-Heh-zaśmiałam się-Długo tu jesteś?
-No jakoś od początku twojego treningu-również odwzajemnił śmiech.
-Miło mi Mary Grace-podałam mu ręke
-Łukasz
Rozsiodłałam klacz i postanowiłam zabrać ją do stajni.
-Pomóc Ci ?-zapytał chłopak
-Niee..w sumie możesz wziąść siodło-odparłam idąc z koniem w stronę stajni
Weszłam do stajni.Mój "diabeł" odrazu zaciekawił się innymi końmi.Przy myjce stały dwie dziewczyny które czyściły konia.
-To ta Szkotka ?-szepneła jedna do drugiej
Miałam ochote odwrócić się i do nich podejść ale nie chciałam robić awantury już na pierwszym dniu.Wprowadziłam Lilke do boksu i porządnie go zamknełam.W momencie gdy się odwracałm wpadłam na dziewczynę wytrancając jej szczotki z ręki.
-Co ty robisz ?!!-dziewczyna oburzyła się
-Tylko spokojnie Mary-powiedziałam sama do siebie w myślach.
Zaczełam zbierać szczotki i podałam je dziewczynie.
-Bardzo przepraszam,jestem tu nowa ...Mary Grace-rzekłam
-Prim..-odparła cicho-Nic się nie stało..
Obie zaczełyśmy się śmiać.

<Primrose?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz