sobota, 21 lutego 2015

Od Leyci - C.D Nathan'a

Mój bohater, urotował moje fajki, zaśmiałąm się sama do siebie, spojrzał na mnie unosząc brew
- Sory, czasem rozmawiam z moimi myślami - uśmiechnełam się sztucznie - A no i... przepraszam - mruknełam najciszej jak się dało
- Że co powiedziałaś? - chyba lubił się droczyć
- Przepraszam - powiedziałam głośno - Czasem zachowuje się nie tak jak się to innym podoba, i dziękuję, że przyprowadziłeś Lidera i nie musiałam wracać pieszo - jeszcze coś, hmmm - A no i najważniejsze, mój bohaterze, dziękuję za moje fajki - pomachałam paczką, chłopak się uśmiechnął. Wypiłam sok i dokończyłam kanapkę - Chyba lubisz jak kobiety ci dziękują, co?
- No nie powiem, że mi się nie podoba - znów się usmiechnął, wstałam i odwróciłam się. Byłam trochę zawiedziona, że Lider tak się płoszył ostatnio, przez tego dęba, kolano strasznie mnie bolało. Wróciłam do pokoju, otworzyłam okno i wyciągnełam fajkę z paczki od Nathan`a, były wilgotne, no cóż trudno, kończyły się więc będę musiała znaleźć kogoś kto mnie podrzuci do miasta. Poszłam pod prysznic. Położyłam się i zasełam.

Obudziłam się o jednastej, chole.ra, trening był na dziewiatą. Tym razem się nie spóźniłam, tym razem nie przyszłam wcale. Brawo Leyci, trzeba zacząć nastawiać budzik. Ubrłam ciepły sweter z napisem "Fuc.k you" i wyszłam do stajni, trzeba będzie sobie zrobić samemu trening. Gdy tylko weszłam jakaś dziewczyna z mojej grupy mnie zaczepiła, spojrzałam na nią z góry
- Jakiś chłopak od rana cię szuka
- Mnie? - zdziwiłam się  - Kto?
- Nie wiem, nie przedstawił się, ame mówił że to pilne - zasmiałąm się, kto to mógł być, przeszłam kilka boksów i wtedy wiedziałam kim jest owy ktoś. Stał przy siodlarni tyłem do mnie i pytał się kogoś o coś, a raczej o kogoś. Blond włosy, postawne ciało, ten styl ubierania. Travis. Boże co on tu robił, stałam jak kamień. Ostatnie spotkanie z nim skończyło się dla mnie szpitalem. Odwrócił się i zobaczył mnie, szybko wskoczyłam do pustego boksu po prawej, może nie zauważył gdzie weszłam? Boże, tylko nie on. Ręce mi się trzesły, przylgnełam do ściany boksu.
- Leyci? - usłyszałam donośny głos, boże to Nathan, idż sobie, ale on stał i patrzał się przez drzwi boksu na mnie, jak się chowam, na jego twarzy pojawił się szeroki usmiech,
- Idź z tąd - syknełam lecz mój głos się łamał, nie wiedziałam co zrobić, i wtedy drzwi boksu trzasneły i wszedł Travis, na lewym policzku miał długą bliznę, podszedł do mnie i wymierzył mi policzek, siła tego udarzenia sprawiła że upadłam na siano, łzy napłyneły mi do oczu, kolejny raz dostałam od niego w twarz, czułam pulsujący, piekący ból, i czułam jak puchnie mi skóra pod okiem
- Myślałaś że jak wyjedziesz do jakieś pie***** to mi uciekniesz - zaśmiał się i wtedy nieoczekiwanie leżał na ziemi, boże to Nathan, uderzył go
- Nathan nie rób tego - błagałam - Zostaw go, nic mi nie zrobi - taaa, tak sobie wmawiałam.

Nathan? Co zrobisz? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz