czwartek, 26 lutego 2015

Od Kate - C.D Nathan'a

Poszłam do swojego pokoju, nic mi się nie chciało. Usiadłam na swoim łóżku, wszystkie współlokatorki łaziły bezczynnie po pokoju, zaczęło mnie to denerwować, ale co zrobisz? Westchnęłam tylko. Wzięłam swoją koszulę nocną i poszłam do łazienki. 
*
Wzięłam długą, gorącą kąpiel. Umyłam ciało, później włosy... Następnie wyszłam z wanny, ciało owinęłam ręcznikiem i usiadłam na rogu wanny. Byłam ledwo żywa po dzisiejszym dniu, niby nic takiego nie robiłam, ale jednak... Senność mnie już dopadała, ale próbowałam jakoś nie zasnąć, więc szybko wytarłam ciało, następnie włosy. Założyłam na siebie koszulę nocną. Umyłam zęby, jeszcze wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki. Dziewczyny na mnie patrzyły podenerwowane. Wywróciłam tylko oczami i podeszłam do swojego łóżka. Położyłam się pod kołdrę, chciałam zasnąć, ale nikt nie chciał wyłączyć światła mimo moich próśb. Ciężkim krokiem wstałam i ruszyłam ku drzwiom przy których znajdował się włącznik od lampy, która rozświetlała cały pokój. Dziewczyny zapaliły lampki nocne, a ja zgasiłam główne światło. Powróciłam do swojego łóżka, rzuciłam się na nie, dosłownie. Ostatkami sił okryłam się kołdrą i odpłynęłam...
*
Obudziłam się następnego dnia, wstałam i zabrałam swoje rzeczy. Poszłam do łazienki, szybko ubrałam bieliznę, potem ciuchy na jazdę konną i wyszłam z łazienki. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 9:49 nie chciało mi się czekać więc wyszłam z pokoju i poszłam do stajni. 
*
Mój kochany ogier już zaczął szaleć w boksie. Wywróciłam oczami i z uśmiechem na twarzy poszłam do siodlarni po sprzęt wierzchowca. Kiedy udało mi się zanieść to do boksu, od razu go oporządziłam i wyprowadziłam z boksu. 
- O kogo ja widzę. - usłyszałam znajomy głos. 
Odwróciłam się i zobaczyłam Nathan'a, który prowadził swojego wierzchowca. 
- Myślałem, że nie przyjdziesz. - powiedział.
- Nie myśl już tyle. - odparłam z uśmiechem na twarzy i puściłam mu oczko. 
Wywrócił oczami, spojrzałam przed siebie i poszłam w stronę parkuru zamknietego...

<Nathan? ;* >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz