sobota, 3 stycznia 2015

Od Matta - C. D. Vanessy

-Ja już pójdę. - odparłem wstając
-Myślisz,że w takim stanie puszczę cię samego,żebyś zasłabł w gdzieś w zaroślach?
-Może powinnaś. - uśmiechnąłem się blado i chwiejnym krokiem ruszyłem przed siebie.
Szedłem kamienistą drogą w kierunku toru wyścigowego. Słońce świeciło jeszcze mocniej niż kilka minut temu,więc postanowiłem schować się pod jakimś drzewem.Dużego wyboru nie było. Koło toru stał tylko jeden, wielki rozłożysty dąb. Westchnąłem przeciągle siadając pod nim. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk łamanej,suchej gałęzi gdzieś za mną.
-Vani....-zacząłem,ale kiedy się obróciłem nikogo za mną nie było.
Chyba zaczynam świrować. 

<Vanessa?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz