Zrezygnowana uderzyłam głową w stół. Tak blisko pobicia rekordu. Tak blisko… Chłopak szturchnął moją głowę palcem. Podniosłam na niego wzrok. Dalej leżałam na stole.
-I właśnie dla tego wolę siedzieć sama -westchnęłam. Steven tylko się zaśmiał.
-Tak, na pewno.
-Biegłam ponad pięć minut -mruknęłam zrezygnowana.
-Oj nie przesadzaj -poklepał mnie po głowie. Westchnęłam. Ja chyba… chyba go lubię. Wydaje się być miły. Nie wydaje, on jest miły. Aż chce się z nim siedzieć.
-Steve? -bawiłam się swoim jedzeniem. Układałam wzorek z warzyw. Niczym Picasso, czy coś…
-Hm? -zajadał się swoimi plackami.
-Zostanieszmoimpierwszymprawdziwymprzyjacielem? -zapytałam szybko, na jednym oddechu. Dopiero chwilę później zrozumiałam jaką idiotką jestem. Zachowuję się jak dziecko z podstawówki. Skarciłam się w myślach. Teraz pewnie pomyśli, że jestem jakaś dziwna… Chociaż nie. Pewnie i tak tak myślał.
<Zostanie? xd Steven?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz