Leżałam ledwo żywa pod kołdrą. Oglądałam seriale na laptopie i starałam się zasnąć jednak nie mogłam. Dlaczego ta cholerna narkolepsja nie działa wtedy kiedy powinna?! Z moich rozmyśleń nad sensem istnienia i tych innych pierdół wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę -mruknęłam cicho. Do pokoju wszedł ten sam facet, którego już kilka razy widziałam. Z tego co zdążyłam zauważyć, nie był zbytnio zadowolony.
-Notatki -mruknął i postawił je na komodzie. Nie chciał tu być. Pewnie miał coś ważnego do zrobienia, a ja mu w tym przeszkodziłam. Brawo Ivy. Jesteś do niczego.
-Wybacz -westchnęłam. Nieznajomy odwrócił się w moją stronę. -Nie przychodź jutro. Widzę, że nie masz na to ochoty. Nie będę psuła ci planów -nienawidzę być problemem. To naprawdę okropne uczucie. Przynajmniej dla mnie. -Nie powiem pielęgniarce, że nie przychodzisz -mruknęłam i spuściłam wzrok. -Miłego dnia…
<Carl?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz