Dziewczyna chyba nie miała ochoty na dłuższe rozmowy. Poszła
jak najszybciej w jakimś kierunku. Jednak zignorowałem ją i poszedłem do
swojego pokoju. Zgarnąłem czyste bokserki, jak i pierwszy lepszy, luźny
T-shirt. Idę do łazienki, która była wolna. Szybko przechodzę przez proces
odświeżenia, wycieram ciało, włosy i zakładam czyste ciuchy, które
przygotowałem. Śmieję się nerwowo, patrząc w lustro i lustrując samego siebie.
Dłonią przejeżdżam po mokrych włosach, które lekko rozczochruję, aby lepszy był
efekt. Szybko ogarniam ten cały syf tutaj, który stworzyłem ja sam, a gdy się z
tym uporałem – wracam do swojego pokoju, który był pusty. Żaden z moich
współlokatorów nie raczył chyba przyjść. No cóż, bywa. Podchodzę do drzwi, przy
których znajduje się włącznik, jak i jednocześnie wyłącznik, światła. Szybko
zgasiłem jedną największą kulę, która daje tutaj jasność. Wracam do swojego
łóżka, na które się rzucam. Zręcznie się owijam kołdrą, tak, że wylądowałem na
materacu, pod ciepłym puchem, jakim jest „okrycie”. No i szybko usypiam…
~
Budzę się z rana, przez szmery i jakieś mamroty. Pewnie
współlokatorzy. Ciężko wzdycham, wiedziałem, że już nie zasnę. No to… Co mi
pozostało jak wstanie? Nic. Szybko otwieram oczy i wyskakuje spod ciepła, jakie
daje kołdra. Spoglądam na zegar cyfrowy, który oczywiście jest na szafce
nocnej. Śmieje się widząc, że jest godzina 10:29, no to czas się ogarnąć.
Dość szybko się ubrałem. Poszedłem na śniadanie, no i co?
Nic szczególnego do jedzenia nie mieli, a raczej co lubiłem, jak zwykle. Zjadłem
to niechętnie, ale już zjadłem. Już godzina 11:00, zegar w stołówce na coś się
przydał. Odnoszę talerz i szybko wychodzę, idąc do salonu, gdzie usiadłem na
kanapie i włączyłem telewizję.
~
Po godzinie dwunastej pewna dziewczyna wybiegła ze stołówki.
Wstałem z kanapy. Idę spojrzeć kto to jest, chciałbym wiedzieć. Ta sama
blondyna, wczoraj na mnie wpadła. Dzisiaj biegła nie patrząc nigdzie.
Najwyraźniej miała obraz zamazany czy coś… Wpadła na mnie. Niepewnie odbiegła
do tyłu. Jednak ją zatrzymałem.
- Coś się stało? – spytałem, choć nawet mnie to nie
zainteresowało, ale wiedziałem, że powinienem być dobry na taką sytuację, jak
zwykle wtedy jestem tym bardziej „dobrym” niż „ostrzejszym”.
Ivy? :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz