Muszę przyznać, że to co powiedziała dziewczyna, było bardzo zabawne. W sumie to mnie rozbawiło. Jednak nie ukazałem tej reakcji, dopóki nie opuściła ogromnej stołówki. Gdy tylko przekroczyła próg, a wielkie drzwi zamknęły się tuż za nią, od razu ruszyłem za nią. Szybkim krokiem skierowałem się tam, gdzie po raz ostatni ją ujrzałem, a gdy tam dotarłem, jej tam już nie było.
Nawet nie znasz jej imienia, debilu...
Jedyna myśl, która przechodziła mi przez głowę. W sumie, dla niej to nie było za przyjemne, jak położyłem swoje dłonie na jej barkach, naruszając jej przestrzeń osobistą.
Jaki ja jestem tępy, ale cóż zrobić? To co teraz mam się od niej trzymać, przynajmniej na 2 km? W sumie nie głupi pomysł, ale dobra. Pójdę do stajni, zobaczyć konie szkółkowe.
~
Przekraczając próg stajni, do moich nozdrzy dotarł zapach z dziecięcych lat, kiedy jeździłem z przyjemnością, co dobrze mi wychodziło.
To miejsce daje wspomnienia z przeszłości, ale nie ważne. Rozejrzałem się po stajni, była wielka, rozciągała się, że nawet ciężko było dostrzec koniec. No w końcu mój wzrok zawadza.
Przechodziłem koło kilku koni szkółkowych, każdy miał napisane w czym jest najlepszy. Zatrzymałem się przy Noblessie M. To jest to, WKKW, długi czas upłynął od ostatniej lekcji tej dyscypliny.
Poszedłem do siodlarni, wziąłem wszystko co będzie mi aktualnie potrzebne. Wszystko wziąłem co należało do ogiera.
Wróciłem do wierzchowca, wszedłem powoli do boksu...
Po tym całym oporządzeniu go, wyprowadziłem konia z boksu. Trzymałem wodzę i prowadziłem Noblessa na krytą ujeżdżalnię, gdzie było parę osób. Wsiadłem zwinnie na ogiera i wparowałem do ujeżdżalni. Spojrzeli wszyscy na mnie, no i jak się okazało, była tu ta blondyna co stwierdziła, że naruszyłem jej przestrzeń osobistą.
Luizo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz