To co mówił brzmiało dosyć niepokojąco. Mam się zacząć bać?
- John nie strasz mnie... Powiedz o co chodzi...- ostrożnie położyłam dłoń na jego policzku.
- Chciałbym, naprawdę chciałbym, ale nie mogę...- przymknął oczy i tak jakby wtulił twarz w moją dłoń.
Powoli usiadłam.
- Zaczynam się martwić... Dlaczego nie możesz mi powiedzieć...?- spytałam łapiąc jego rękę i przeplatając palce między jego.
Drugą ręką wyciągnął poduszkę spod głowy i zakrył sobie twarz. Widać było że to, o czym chciał mi powiedzieć było dla niego trudne. Jednak z każdą chwilą wzrastała we mnie niepewność i lekki strach.
John? mów tu i teraz ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz