piątek, 3 lipca 2015

Od Kate - C.D Lucas'a

Spojrzałam na chłopaka, jednak nadal nie przestawał maniaczyć w tą przeklętą grę. Nie wiem jaką, ale nie ważne. Zignorowałam go i wstałam z jego łóżka. Bez wszelkiego pożegnania – oprócz ‘’Dobranoc’’ - wyszłam z jego pokoju i skierowałam się do swojego.
Szybko  wzięłam zimny prysznic, następnie wytarłam ciało i założyłam bieliznę oraz luźną – za dużą – koszulkę.  Następnie się położyłam na łóżku, wszystkie moje współlokatorki już spały, a ja jedyna sobie chodziłam po pokoju i się nudziłam. W końcu tak mi się nic nie chciało, że wyszłam z pokoju i zeszłam na dolne piętro.
*
Siedziałam i oglądałam telewizję. W pewnym momencie na dół ktoś zszedł. Spojrzałam na zegar w telewizji – była dopiero 06:28, a mi się nudzi., a teraz się obudziłam… Z góry zszedł Lucas. Spojrzałam na niego. Zasnęłam tak o 3
- O księżniczka już wstała, a myślałem, że one śpią do późniejszych godzin. – powiedział z sarkazmem w głosie.
- To się książę przeliczył. – odparłam.
Wstałam z kanapy i pobiegłam do góry. Wbiegłam do pokoju, szybko się przebrałam, uczesałam i ogólnie po czym wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół. Chłopak przełączał z kanału na kanał. Podeszłam do niego. Zabrałam mu pilota i usiadłam tuż obok.
- Oglądałem. – warknął.
- Oglądałeś. – poprawiłam go.
Burknął coś pod nosem. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej i zsunął się nieco z kanapy. Spojrzałam na niego.
- A książę co odwala? – spytałam.
Nie odpowiedział, a co zrobił? Prychnął i odwrócił głowę w drugą stronę. Jak kto woli. W sumie chciałam jechać dzisiaj do miasta na zakupy, w końcu muszę coś nowego mieć.
- A może nie jesteś księciem tylko służącym? – spytałam.
Teraz to w ogóle się obraził, bynajmniej udawał. Widać było. Słaby w tym jest, ale się nauczy.
- Dobra księciu Luke… Możesz zawieźć mnie do miasta? Bo nie chcesz aby księżniczce coś się stało na motorze. – spytałam.
Spojrzał na mnie.  Prychnął tylko, ale w końcu po kolejnych gadaniach o tym, że na mieście się coś może mi stać jak będę na motorze. Uległ. Ojj jaki słodziak, tak się martwi. Ha ha… Dobre… Ja na mieście? Coś sobie zrobić? Śmieszne. No, ale jak wróciłabym z zakupami? No nie ważne. Wyszliśmy z akademii. Poczekałam z 10 minut nim wyjechał swoim autem. Wsiadłam od strony pasażera.
*
Na mieście siedzieliśmy z 3 godziny. Zrobiłam porządne zakupy. Chłopak musiał znosić takie pytania jak :
„A czy dobrze na mnie leży?” , „Ale na pewno?” , „Nie wyglądam za grubo?” i tak w kółko. No co? Chciałam go pomęczyć. Jeszcze jedna para szpilek to jeszcze lepiej było he he. Jak męczyć to na maximum a nie odrobinkę.
- Możemy wracać. – oznajmiłam i się uśmiechnęłam.
- Wreszcie. – mruknął pod nosem.
Strzeliłam mu z palców w czoło.
- Słyszałam. – powiedziałam.


<Luke?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz