Popatrzyłam na Nathan'a. Postanowiłam zrobić to o co poprosił chłopak. Jego wierzchowiec zaczął "szaleć". Zastanawiałam się czy on mu coś zrobi czy jednak zachowa się inaczej.
*
Minęło z 10 minut, a jego ogier ciągle biegał po całej hali (nie pamiętam gdzie byli, przepraszam :< ).
W pewnym momencie ogier nakierował się na Nathan'a. Spojrzałam nerwowo na chłopaka. Chciałam krzyknąć, ale się szybko ogarnęłam. I wtedy ogier się zatrzymał tuż przed chłopakiem. Zabrakło mi słów. Jego wierzchowiec nic nie zrobił. Stał po prostu przed nim i na niego patrzył. Nathan go zaczarował czy jak? Ech... Westchnęłam cicho. Zsiadłam ze swojego wierzchowca. Wyszłam z hali razem z ogierem. Nie wiedziałam co mam myśleć o tym wszystkim. Co się działo? Wsiadłam na Kaszmira i podążyłam na jakieś puste pole...
*
Nie wiedziałam co robić, chciałam w tym momencie zostać sama. Wszystko się tak szybko dzieje. Zsiadłam z Kaszmira. Usiadłam na ziemi. Nie wiedziałam co się dzieje. Miałam tego powoli dość. Zastanawiałam się co ja tu robię. Mogłam tutaj nie przyjeżdżać, mogłam żyć na tam tym pustkowiu z rodziną. Teraz tutaj z nikim się nie znam. Może jedynie Nathan, ale... No po prostu nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. W pewnym momencie poczułam jak ktoś mnie szturchał. Oczywiście był to Kaszmir. Obróciłam się w jego stronę. Przytuliłam sie do ogiera głowy. Kilka łez spłynęło po moich policzkach. W tym momencie pozwoliłam łzom po prostu spływać po policzkach.
W pewnej chwili usłyszałam tupot kopyt. Zacisnęłam mocno powieki. Poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę, ale szybko ją strąciłam.
(Nathan? Deprecha :< )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz