sobota, 14 marca 2015

Od Annie

Właśnie przekręciłam się na drugi bok kiedy zadzwonił budzik. Powoli usiadłam na łóżku i sięgnęłam po telefon. Wyłączyłam budzik i wstałam. Popatrzyłam na Meilin która jeszcze słodko spała sobie na swoim posłaniu. Podeszłam do szafy i wybrałam ubranie: leginsy i czarną bluzkę. Wzięłam ręcznik i poszłam do łazienki. Zdjęłam piżamę i wzięłam prysznic. Po chwili byłam już umyta i ubrana. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Meilin która siedziałam pod drzwiami z miną która wyrażała tyle "Ja chcę iść na spacer". Westchnęłam.
- No dobra. Idziemy.- powiedziałam. Szybko złożyłam glany i kurtkę. Wzięłam smycz dla Meilin i wyprowadziłam ją z pokoju. Przypięłam jej smycz. Wyszłyśmy z Akademii i ruszyłyśmy w stronę parku. Kiedy doszłyśmy na "Psią łączkę":


Spuściłam Meilin ze smyczy. Usiadłam na ławce i patrzyłam na psy. Nagle usłyszałam krzyki, warczenie i szczekanie. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam że Meilin warczy na jakiegoś psa. W pewnym momencie pies skoczyła na Meilin. Szybko wstałam i popędziłam w ich stronę. Odciągnęłam Meilin od tego wielkiego psa. Jednocześnie wzrokiem szukałam jego właściciela i sprawdzałam czy z moją suczką wszytko ok. W końcu właściciel tego psa podszedł do nas.
- Czy wszystko w porządku? Ache jest trochę... hym... porywczy... -powiedział chłopak.
Popatrzyłam na niego z politowaniem:
- Porywczy? No co ty nie powiesz. Ale tak chyba wszystko ok. - uśmiechnęłam się.

Benjaminie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz