sobota, 14 marca 2015

Od Ayri - do Lionella

Byłam już spóźniona na pierwszą lekcję, szczerze to zanim się zebrałam to angielski się skończył. Wpadłam do klasy na drugą lekcję, czyli na geografię. Nauczyciel odprowadził mnie wzrokiem na wolne miejsce. Spojrzałam na zegarek "Cho.lera. Na tą lekcję też się spóźniłam". Wypakowałam potrzebne mi rzeczy, otworzyłam książkę na podanej stronie. Każdy po kolei czytał fragment tekstu o klikatach w różnych częściach świata. Z wielką niechęcią przeczytałam kilka zdań, nauczyciel szybko to zauwarzył i kazał mi przestać. Z torby wyciągnęłam szkicownik, sprawdziłam czy nauczyciel nie patrzy się może w moją stronę. Kiedy wzrok mężczyzny utkiw w książcę zabrałam się za szkicowanie. Zawsze pomysły na tatuaże nachodziły mnie na nudnych lekcjach.
-Dobrze. A teraz odpowiedzcie na pytania w zielonej ramce.
Nauczyciel odsunął krzesło i zapisał numery zadań na tablicy. Spojrzałam się na niego, spiorunował mnie wzrokiem a potem zaczął chodzić po klasie i sprawdzać czy każdy wykonuję polecone przez niego zadanie. Akurat chował szkicownik kiedy mężczyzna podszedł do mnie, chwycił mnie za nadgarstek po czym pociągnął w swoją stronę. Szkicownik wypadł mi z ręki, wolną ręką zakryłam twarz. Wszystko przez to, że padło na stronę z karykaturami nauczycieli. Słyszałam jak mężczyzna głośno oddycha, był wściekły. Szarpnął mnie za rękę tak mocno, że prawie spadłam z krzesła. Spojrzałam się na niego z irytacją, jego wyraz twarzy i spojrzenie były teraz podobne do moich.
-Marsz do dyrektora.
Wykrztusił przez zaciśnięte zęby, puścił mnie po czym odszedł, żeby zapisać coś w dzienniku. Schowałam swoje rzeczy do torby i wyszłam trzaskając drzwiami. 
~*~
Siedziałam przed gabinetem dyrektora czekając aż ten mnie wpuści do środka. Słyszałam jak z kimś rozmawia, najwyraźniej z mężczyzną. Czasem słychać było jak któryś z nich podnosi głos. Kiedy to się działo wzdychałam i przewracałam oczami. Po około 20 minutach z gabinetu dyrektora wypadł jeden z uczniów akademi. Przyjrzałam mu się z uniesioną brwią. Kiedy poczuł moje spojrzenie na sobie zlustrował mnje wzrokiem. Kącik moich ust uniósł się kiedy nasze spojrzenia przez chwilę się złączyły. 
-Zapraszam.
Oderwałam wzrok od chłopaka, spojrzałam się na dyrektora.
Mężczyzna zaprosił mnie gestem do gabinetu.
~*~
Rozmowa z dyrektorem była spokojna, chciał zobaczyć rysunek. Z lekkim wachaniem wyciągnęłam szkicownik i pokazałam to przez co trafiłam do jego gabinetu. Na widok rysunków wybuchnął śmiechem, podobały mu się i jak się okazało nie podzielał negatywnych emocji nauczyciela geografii. Wypuścił mnie z gabinetu z uśmiechem na twarzy.
~*~
Z jazdy wróciłam ubłocona i zakurzona. Po wzięciu prysznica i przebraniu się miałam ochotę paść na łóżko jednak Baron kręcił się w okół mnie ujadając i piszcząc. Westchnęłam sięgając po jego smycz i przypięłam ją do obroży, z szafy wzięłam kurtkę a na głowę założyłam czapkę. Wyszłam z pokoju, musiałam trzymać Baron przy nodze. Dopiero w lesie spuściłam go ze smyczy, pies od razu popiegł w pierwsze lepsze krzaki. Westchnęłam i nałożyłam słuchawki, z kieszeni wyciągnęłam telefon i włączyłam swoją ulubioną playlistę. Mijały dwie piosenki a Baron nie wracał, zaczynałam się denerwować. Po chwili już wołałam psa i gwizdałam ale nic, dopiero kiedy usłyszałam szczekanie i męski, uniesiony głos. 
-Baron !
Krzyknęłam kiedy wybiegłam z zarośli w których wcześniej zniknął pies. Baron od razu podbiegł do mnie, pogłaskałam go i spokałam się na poirytowanego chłopaka. Był to ten sam który wcześniej był u dyrektora, przy nim stała suczka. Gdyby to był pies to Baron nie merdał by ogon i nie ujadał by.
-Może byś pilnowała swojego psa.
Chłopak przypiął smycz do obroży swojej suni, zmierzył mnie spojrzeniem. Uniosłam brew i fuknęłam, za kogo on się uważa.
-Jakiś problem ?
-No chyba ty masz jakiś.
Rzuciłam po czym przypięłam smycz do obroży Barona, odwróciłam się i poszłam w swoją stronę. Za sobą usłyszałam gwizd, spojrzałam się na chłopaka przez ramię. Jego wzrok był tam gdzie być nie powinien. Oburzona, wróciłam do niego. 
-Co ty sobie myślisz ?!
Chłopak zaśmiał się i unosząc brew spojrzał się na mój biust. Popchnęłam go po czym zapięłam kurtkę uniemożliwając mu kontynuowanie poprzedniej czynności.
-Oj no nie przesadzaj mała.
-Nie mów do mnie mała.
Warknęłam, a kiedy chciał podejść do mnie położyłam mu rękę na klatce piersiowej. Pokiwałam palcem wskazującym drugiej ręki po czym uśmiechnęłam się do niego.

(Lionell ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz