niedziela, 22 lutego 2015

Od Leyci - C.D Nathan'a

- Dzięki, znowu - mruknełam lekko się usmiechając, bałam zobaczyć się w odbiciu, o dziwo Nathan nie zasmiał się ze mnie
 - Nie ma sprawy - nastała dziwna, dość niezręczn cisza
 - No to do zobaczenia - mruknełam i odwróciłam się, teraz chciało mi się smiać. Wróciłąm do pokoju i podeszłam do lustra, o mało co nie krzyknełam, boże i on mnie widział z taką twarzą. Matko święta. Dobrze że dał mi tą maść i lód, bez tego pewnie nie mogłabym otworzyć oczu. Zegar pokazuje godzine 14:44, za piętnaśćie minut rozpoczyna się trening, fajnie, po prostu świetnie. Zabieram bluze i wychodzę do stajni, inni z mojej grupy już mają prawie osiodłane konie. Wszyscy gapią się na mnie jak bym miała coś na twarzy, a no tak przecież mam, heh. Wchodzę do stajni i sięgam po wiaderko z szczotkami Lidera, ale ich nie ma, hmmm... dziwne. Biorę siodło i ogłowie i ide w stronę boksu, widzę dziewczyny ze skoków jak siodłają konie, nie mają teraz treningu, ale pewnie jadą w teren. Zauważam kątem oka Nathan`a w boksie swojego konia, cofnełam się o krok
 - Jedziesz w teren?
 - Nie - znów się uśmiecha, wchodze do boksu, chcę o coś zapytać ale dostrzegam rzecz, którą szukałam, mianowice moje szczotki, wzrok Nathan`a podąża za mim, uśmiecha się złośliwie
 - Dlaczego masz moje szczotki? Za osiem minut mam trening i szukałam ich
 - Wiesz ja też mam za osiem minut trening
 - Nie możliwe - zaśmiałąm się żałując, że to zrobiłam - Mamy trening ujeżdżenia na całej hali, jedyny dzień kiedy cała hala jest nasza, to gdzie wy macie? Przecież w nocy był mróz i ziemia jest zmarznięta na parkurze na zewnątrz
 - Tak dlatego mamy na hali - uśmiech nie schodził mu z twarzy
 - Nie żartuj - mruknełam i podniosłam z trudem wiaderko ze szczotkami, trzymałam siodło i ogłowie więc nie było to wclae takie łatwe
 - Do zobaczenia na hali - słyszałam jeszcze jego śmiech.
Po dziesięciu minutach wjechałam na Liderze na hale. I moim oczon ukazał się dziwny widok. Nie było instruktorki. W jednej części hali stało sześciu jeźdźców rozmawiających ze sobą, wszyscy mieli siodła skokowe i znałam tam Nathan`a, z drugiej strony, rozmwiało ze sobą pięciu jeźdźców z mojej grupy, boże, już zaczynałam się irytować. 
 - O co chodzi? - spytałam jednego z chłopaków
 - Nie widomo, niby mają trening z nami
 - No chyba nie - mruknełam i ruszyłam stępem wokół hali, nie miałam zamiaru czekać aż pani instruktor ogarnie sprawę. Po chwili pojawił się obok mnie Nathan
 - To co robimy dzisiaj domówkę u ciebie?
 - Co? - zaśmiaąłm się - O czy ty mówiz stary?
 - No wiesz piwo, jakiś film, będzie nastrojowo i romantycznie - nie mogłam powstrzymać śmiechu
 - Ty flirciarzu nie flirtuj ze mną, dzisiaj mam ochotę wejść pod prysznic i siedzieć tam cały wieczór
 - Mogę ci pomóc - usmiechnął się
 - Chciałbyś - zasmiałam się i zakłusowałam - A tak serio to co tu robicie?
 - No jak to co? Mamy trening
 - Chyba śnisz, nie odbierzesz mi jedynego treningu z wolną halą, tylko na niego się nie spóźniam -  i wtedy właśnie weszła pani instruktor i przepowiedziała
 - Dzisiaj mamy trening z skoczkami(?) - oszlała? spojrzałam na nią jak wyryta - Pani od ujeżdżenia nie mogłą przyjść więc połączyłyśmy wam trening, tylko dzisiaj tak wyjątkowo
 - No chyba pani żartuje? - odezwałąm się, nikt inny nie śmiał, brawo
 - O panna Leyci, nasza aktorka - usłyszałam za plecami śmiech Nathan`a, miałam ochote go kopnąć - Myślę że ty na pewno sobie poradzisz. Do szyku!
Jechaliśmy w dwanaście koni, to nie było fajne, szczególnie kiedy ktoś z tyłu upierdliwie wjeżdżał ci w zad
 - Policzymy się inaczej! - syknełam do Nathan`a, ten jak zwykle tylko się uśmiechnął. Dziwny był ten trening, oni wogóle nie skakli a my wogole nie ćwiczyliśmy figur ujeżdżeniowych. Wkońcu się skończył, z ulgą powędrowałąm do stajni z Liderem. Zdjełam siodło i zabrałam się za zdejmowanie ogłowia gdy poczułam jak ktoś obejmuje mnie w tali, instyktownie uderzyłam łokciem trafiając kogoś w twarz, odwróciłam się a za mną stał Nathan trzymając się ręką za twarz
 - Ojej, przepraszam - powiedziałąm z sarkzmem - Jestem jak koń - szepnełam mu do ucha - Nie podchodzi się do mnie od tyłu - zaśmiałąm się i poklepałam go po plecahc, zabrałam siodło i ogłowie do siodlarni. Wychodząc zobaczyłam Nathan`a niosącego siodło, na jego twarzy malował się grymas niezadowolenia
 - Jeszcze cię dorwę - powiedział gdy sięmijaliśmy. Wróciłam z uśmiechem do pokoju, nie było moich wspólokatorek, jedna wyjechała z akademi, przeniosła się chyba gdzieś. a druga była na weekendzie u rodziców więc miałąm pokój dla siebie. Zabrałam czyste ciuchy i poszłam do łazienki, włączyłam światło i weszłam po prysznic. Po kwadransie wytarłam się i założyłam nowy komplet bielizny, który dostałam od matki naswięta. Był ładny, świetnie dopasowany. Suszyłam włosy gdy nagle zgasło światło, dziwne, wyszłam z łazienki i nagle światło się włączyło, przy korkach stał nie kto inny jak Nathan, szczerzył  zęby w usmiechu, ztrzymałam się w pół kroku, zauważyłam jak jego mina się zminie, lustrował mnie wzrokiem, wkońcu miałam na sobie tyko bielizne


Zachciało mi się z niego śmiać. Pstryknełam palcami z wielkim uśmiechem na twarzy
 - Nigdy nie widziałeś dziewczyny w bieliźnie? Biedaczek, podeszłam do niego i przejechałam mu palcem po policzku, miał lekki zarost - Możesz mi powiedzieć czemu bawisz się w elektryka?


Nathan? co ty na to? ;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz