Cofnęłam się ,prawie opierając się słup za mną, na widok suczki. Pies biegł machając wesoło ogonkiem,ale ja wiedziałam,że tak nie będzie. Kiedy zatrzymała się koło mnie,zaczęła skakać i lizać mnie po twarzy.
-Achaja, przestań to nie jest zabawne! - warknęłam odsuwając się od niej
Stanęła z powrotem na cztery łapy i rzuciła mi nieciekawe spojrzenie. Chciałam ją pogłaskać,ale ona odsunęła głowę.
I niby te psy nic nie rozumieją...-pomyślałam
Po schodach prowadzących do bursy zauważyłam męski cień. Od razu wiedziałam,że to Lionell i nie chcąc znowu z nim się sprzeczać weszłam do holu, zostawiając psinę przed wejściem.
-Nie wejdziesz, poczekaj na pana. - szepnęłam klękając koło szyby
Wstałam otrzepując kolana, co chwila zerkając na Achaję. W świetle latarni ujrzałam burzę, czarnych,wręcz kruczych włosów. Wyprostowana, dumna sylwetka szła w moim kierunku. Oglądała się za kimś. Westchnęłam i podeszłam do pana z ochrony,który siedzi zawsze w szatni.
-Dobry wieczór, panienka nie w pokoju? - zapytał poprawiając resztkę swoich siwych włosów - Kurteczkę powiesić chcesz?
-Kurtkę? - zdziwiona spojrzałam na siebie - A tak! Nie, a tylko tak chciałam,z resztą już nie ważne.
Mężczyzna uśmiechnął się i skiną, gdy ruszyłam korytarzem. Postanowiłam poczekać na Liona pod jego pokojem i oddać mu jego własność,która z każdym krokiem coraz bardziej mi ciężyła. Nie musiałam długo czekać. Lionell razem ze swoim zwierzakiem przyszedł po nie całych 3 minutach.
-Znowu chcesz się kłócić? - warknął wsadzając klucz do zamka - Jak tak, to wiedz,że nie mam już ochoty.
-Nie,chciałam ci podziękować i oddać twoją ramoneskę. - odparłam ściągając ją z ramion - Prawie o niej zapomniałam.
Wyciągnęłam rękę z ubraniem w jego kierunku. Wyglądał jakby bał się mnie dotknąć,ale wziął swoją skórę i spojrzał na nią pod światło.
-Dobrej nocy. - westchnęłam i odeszłam zostawiając zmieszanego chłopaka przed drzwiami
<Lionell?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz