Spojrzałam na chłopaka.
- Skoki. - odparłam.
Znowu na niego spojrzałam. On tylko przytaknął twierdząco głową, że zrozumiał. Wzięłam łyk gorącej czekolady i szybko tego pożałowałam. Gorący napój podrażnił mi podniebienie. Kuźwa... Odstawiłam kubek z napojem na stolik i patrzyłam na Nathan'a, jednak po chwili zauważyłam kogoś znajomego, mojego brata. Zaraz, zaraz... Co on tutaj robi? Przecież jechał do domu. Czyli mnie oszukał. Dobra nie będę sobie nim głowy zawracała. Ponownie spojrzałam na chłopaka, który siedział przede mną.
- To co wracamy? - spytał ni stąd ni stamtąd.
Wzruszyłam tylko ramionami.
- Możemy wracać, jak chcesz. - powiedziałam.
- Możemy wracać, jak chcesz. - powiedziałam.
Chłopak na mnie spojrzał.
- Coś Cię trapi? - spytał.
- Możliwe, ale dajmy sobie z tym spokój.- odparłam.
Nathan patrzył na mnie, widocznie łatwo nie odpuszczał. Ciągle mi się przyglądał. Nie wiem, on myślał że ja tak łatwo się przełamie? Hah, pomarzy.
*
Siedzieliśmy w ciszy, którą zakłócali inni ludzie. Ech...
- Mów. - powiedział niespodziewanie.
Popatrzyłam na niego, jednak znowu spojrzałam tam gdzie widziałam ostatnio mojego brata. Dalej tam siedział i gadał ze znajomymi, w pewnym momencie spojrzał na mnie. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Nathan'a.
- Po prostu czuję, że brat mnie cały czas "pilnuje". - powiedziałam a ostatnie słowo powiedziałam robiąc cudzysłów.
On tylko przytaknął głową.
- Można było tak od razu gadać, a nie. - mruknął.
Wywróciłam oczami. Wstałam od stolika.
- Chcesz jechać? - zapytał.
- Wolałabym iść najpierw na krótki spacer. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
<Nathan? Brak weny >.< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz