-Da. Da. Jestem już na miejscu, tak podróż była okej. Da...mhm...da. Pa.
Schowałam telefon do kieszeni i wzięłam głeboki oddech po czym wysiadłam z samochodu i podeszłam do przyczepu.
-Możecie go wyprowadzić ?
Spytałam się znajomych ojca a oni skinęli głowami. Przechodząc obok przyczepy cmoknęłam i od razu usłyszałam przyjazne rżenie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam dalej. Swoje rzeczy przywiozłam wczoraj wieczorem więc nie niosłam żadnych walizek. Znowu wibracje w kieszeni, wyciągnęłam telefon i sprawdziłam kto dzwonił. Ehh sieć komórkowa. Odrzuciłam połączenie.
Weszłam do akademii i rozejrzałam się, poprzedniego wieczora nie miałam okazji się wszystkiemu przyjeżeć. Szybko znudziła mnie ta czynność więc poszłam dalej. Udałam się do pokoju, bez żadnego stresu weszłam do środka. Moje współlokatorki były w środku, zgodnie spojrzały się na mnie a ja uśmiechnęłam się ciepło. Jedna z nich wstała z łóżka i podeszła do mnie.
-Cześć. Jestem Lexington. Wolę jednak Lex.
-Miło mi.Roxana.
Podała mi ręke, uścisnęłam ją po czym podeszłam do wybranego już wczoraj łóżka. Z pod niego wysunęłam walizki i zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy. Kiedy skończyłam byłam sama w pokoju. Odetchnęłam z ulgą, przeciągnęłam się a kręgi strzeliły mi jeden po drugim. Jęknełam cicho po czym wyjełam parę adidasów na futrze. Założyłam je i wyszłam z pokoju. Nie spieszyłam się do stajni. Choziaż Da Vinci z pewnością kopał ścianę boksu. Weszłam do stajni i już od progu dobiegło mnie echo stukania. Zaśmiałam się i szłam dalej. Mijałam pełni boksów, szybko zauwarzyłam, że ktoś stoi obok boksu Da Vinci. Przyśpieszyłam troszkę, stukanie moich butów zaczeło rozchodzić się po stajni. Osoba która stała obok boksu mojego konia spojrzała się w moją stronę. Zastrzymałam się koło wejścia do boksu i spojrzałam na tego "ktosia". Była to dziewczyna ale nie przyglądałam się jej. Spojrzałam na Da Vinci. Wałach od razu przestał stukać kopytem w ścianę boksu. Podniósł głowę i wywinął wargę. Zaśmiałam się po czym przyłożyłam ręke do krat boksu. Da Vinci przysunął chrapy do mojej dłoni.
-Jestem Roxana a ty ?
Spytałam nie patrząc na dziewczynę która wciąż stała obok.
(Jakaś dziewczyna ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz