Zacmokałem kilka razy.
- No no... takiej pięknej to się nie spodziewałem...- zaśmiałem się. Ja byłem ubrany w eleganckie spodnie, koszulę, marynarkę. Na szyi miałem czarną muszkę John'a... tak! Nie mam własnej! Na moich stopach widniały mokasyny.
- No, wyglądasz elegancko...- poprawiła moją muszkę. Pocałowała mnie w policzek. Pojechaliśmy do tej restauracji moim nowym Oplem (tak, w końcu uzbierałem na auto!). Angie jak zwykle chciała zamówić coś najtańszego, ale namówiłem ją na jakieś Włoskie danie... kiedy zobaczyłem rachunek udawałem, że to nic, ale naprawdę dostałem nagłego bólu głowy. Zapłaciłem i pojechaliśmy do tych drogich, Nowojorskich butików...
- Prosz... wybieraj swoją kreację na sylwestra i nie zważaj na cenę...- pocałowałem ją i odgarnąłem z jej twarzy kosmyk włosów.
(Angie? Oskubiemy dziś mnie z ostatnich oszczędności xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz