Wstałam o siódmej. Tak, wstałam tak wcześnie, bo miałam dużo pracy za nim zacznie się lekcja. Ubrałam treningowe bryczesy, założyłam termoaktywną koszulką na to bluzę i jeszcze wygodną kurtkę, założyłam buty "stajenne" i wzięłam rękawiczki. Poszłam do stajni
- Lider, koniec spania - powiedziałam do wałacha - Idziemy się przejść - zapięłam mu uwiąz i wyszłam z nim na zewnątrz, poprowadziłam go do czworoboku, na szczęście był pusty.
- No dzisiaj tu będziemy jeździli, co ty na krótkie zapoznanie? - weszliśmy na środek, odpięłam mu uwiąz i szłap przodem, koń podążał za mną, przeszliśmy się kilka razy po czworoboku po czym wróciłam do stajni. Wyciągnęłam naszą "złotą" walizkę ze sprzętu i zaczęłam czyścić konia. Posmarowałam mu kopyta odżywką i grzywę. Zostało mi jeszcze trochę czasu więc zaplotłam mu grzywę i ogon
- No przystojniaku, gotowy na lekcje? - osiodłałam do, było akurat kilka minut przed lekcją, poszłam z koniem na czworobok, było tam kilku jeźdźców, zauważyłam Jey`a na Dark Cloud. Zapięłam kask i wsiadłam na wałacha, poklepałam go po szyi i ruszyłam do kolumny, stanęliśmy na końcu, nie chciałam jakichś przykrych sytuacji, pierwszy trening w nowym miejscu. Zaczęliśmy stępować, robiliśmy wolty i zmiany kierunków, przeszliśmy do kłusa. Świetnie mi się jechało a Lider był skupiony, potem trochę galopowaliśmy, a potem przeszliśmy do konkretów. Trenerka zaplanowała na dzisiaj kłus wyciągnięty z czym nie mieliśmy żadnego problemu, pasaż i piaf, więc trening był dość łatwy, ale fajnie było potrenować z nowymi ludźmi.
<Jey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz