czwartek, 25 grudnia 2014

Od Leny C.D. Bryan'a

Osiodłałam Grajka i wyprowadziłam go ze stajni. Wsiadłam na wałacha i podjechałam bliżej chłopaka.
-Ruszamy?-Zapytałam, a Bryan kiwnął twierdząco głową. Dałam Grajkowi łydkę i ruszyliśmy w stronę lasu. Jechaliśmy równo przyglądając się zimowemu krajobrazowi. Po paru minutach ruszyliśmy kłusem. Pogoda była w prost idealna na przejażdżkę. Śnieg nie padał, a temperatura wahała się w okolicy 0'C.  Wjechaliśmy na pole, które znałam doskonale więc popędziłam wałacha do galopu. Zwolniłam przed samym lasem.
-I jak ci się na razie podoba?-Zapytałam.
-Jest bardzo fajnie.-Odpowiedział. Jechaliśmy obok siebie rozmawiając na różne tematy, aż wreszcie dojechaliśmy do jeziora. Podjechałam trochę bliżej, ale nie przemyślałam tego. Grajek zobaczywszy jezioro stanął dęba, a ja spadłam. Grajek popędził z powrotem do stajni.
-Cholera!.-Zaklnełam i uświadomiłam sobie jaką głupotę popełniłam. Przecież ostatnio miałam wypadek przy jeziorze.
Bryan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz