-Pojechałam na przejażdżkę. Byłam zamyślona i nawet nie zwróciłam uwagi, że dojechałam do zamarzniętego jeziora. Grajek wszedł na lód, który załamał się pod nami. Wałach zdążył uskoczyć, ale ja wpadłam do wody. On po wyskoczeniu na ląd noga utknęła mu między pniami. Szarpał się, aż do momentu kiedy się uwolnił i wrócił do stajni, a ja wracałam przemoczona na piechtę.-Powiedziałam i spojrzałam na chłopaka.
-Masz niezłe przygody.-Skomentował, a ja się tylko uśmiechnęłam. Chłopak wyrzucił peta i podszedł do swojego konia.
-Wskakuj.-Powiedział.
-Jesteś pewien, że piętnaście kilometrów to pestka dla ciebie?-Zapytałam.
-Mam pewien pomysł.-Powiedział i wsiadł na ogiera.-Chodź.
Wyciągnął rękę w moją stronę i zręcznie podciągnął mnie, że usiadłam przed nim. Bryan trzymał wodzę i delikatnie ruszył, żebym nie spadła, bo praktycznie nigdy nie jeździłam stylem damskim, w siodle klasycznym.
Bryan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz