Wstałam i poszłam do stołówki, ale od razu z niej wyszłam przez okno (taki zajebisty styl wychodzenia). Poszłam na spacer, który miał trwać z 5-10 minut. Jednak spacer okazał się być o wiele dłuższy niż myślałam...
Kiedy wróciłam do akademii, byłam cała zmarznięta. Tak szłam na krótkim rękawku (jestem YNTELYGENTNA przez wielkie Y, tak pan od niemca gada na naszą grupę xd). Poszłam do salonu, zobaczyłam jakąś bluzę. Od razu ją zabrałam i założyłam na siebie. Nie wiem kogo to była bluza. W sumie nie wiedziałam do pewnego momentu... Kiedy do salonu przyszedł Steven. Spojrzał na mnie.
- No co? Zimno mi. - burknęłam i usiadłam na fotelu zwijając się w "kulkę".
<Steven?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz